Co to miłość?
Yoongi nie przespał prawie całej nocy.
Kocham cię.
No cholera jasna! Te słowa drożyły w jego głowie dziurę, niemal jak robak w jabłku. Co Park miał na myśli, mówiąc te dwa dziwne słowa? Tak, dla niego były dziwne, szczególnie wypowiadane przez usta biznesmena. Czy starszy był pijany? Nie. Może mówił przez sen? Nie. Pomylił go z kimś? Nie. Nie, nie i nie. Nie wyczuł od niego alkoholu oraz nie zachowywał się jak osoba pod wpływem czegokolwiek. Nie spał jeszcze, więc nie mógł mówić przez sen. I raczej nie pomylił go z nikim, no bo z kim by miał? Nic się nie zgadzało. Pozostało tylko pytanie...
Czy Park Jimin mówił to poważnie?
Rozmyślania Mina trwały około dwóch godzin, aż w końcu zasnął zmęczony.
Obudził się kolejnego ranka. Jimina już nie było. Zamiast tego, obok Yoongiego leżała żółta karteczka.
- Będę o siedemnastej. Wybacz, że nie zabrałem Cię ze sobą. Bardzo słodko spałeś, więc nie chciałem Cię budzić. - przeczytał chłopak na głos.
Spojrzał na godzinę. Było wpół do ósmej rano. Min stwierdził, że jest za wcześnie. Więc położył się jeszcze na chwilę. Niestety albo i stary, ta chwila trwała kilka godzin.
Godzina trzynasta.
Jego zaspany wzrok rozmywał cyfry na zegarku, lecz gdy w końcu udało mu się przeczytać cyfry, westchnął niezadowolony. Może spałby dalej, gdyby nie jego brzuch informujący o głodzie. Podniósł się leniwie i skierował w stronę jadalni. Jak zwykle w wielkiej posiadłości grała orkiestra ciszy. Przeszedł anemicznym krokiem przy wielkim salonie, by po chwili skręcić w stronę lewą.
- Dzień dobry kochanie, jak się spało? - zapytała kucharka.
Była to starsza kobieta. Starsze panie, według Mina, dzieliły się na dwa charaktery: wredne staruchy, które myślą, że zawsze mają rację i tak jak Pani kucharka - pogodne starsze panie, które cały czas chcą umilić ci czas. Pani kucharka to typ staruszki, który zawsze daje słodkości i opowiada żarty, by tylko osoby w jej towarzystwie były uśmiechnięte.
- Dzień dobry Pani. Dobrze, a Pani? - uśmiechnął się przyjaźnie do kobiety.
- Dobrze, dziękuję. Co byś chciał na śniadanie, perełko?
- Wszystko od Pani jest pyszne, więc bez różnicy.
- Och, to miłe. - zachichotała staruszka. - Co powiesz na naleśniki z bananem i czekoladą?
- Brzmi smakowicie. - Yoongiemu aż zaświeciły oczy na propozycję kucharki.
- Daj mi kilka minut, zaraz je zrobię. - I kobieta zniknęła za wielkimi drzwiami od kuchni.
Yoon zszedł z krzesła i poszedł do salonu, by włączyć telewizor na pierwszy lepszy kanał.
- Hej, Yoongi! - piskliwy głos rozniósł się po pomieszczeniu. - Przyniosłam ci ubrania.
- Ile razy mam Ci powtarzać, że umiem ubrać się sam, więc nie musisz mi przynosić ubrań. - westchnął chłopak.
- Daj spokój. Za to mi płacą. Poza tym to przyjemne. - uśmiechnęła się uroczo. - A tak w ogóle, Jimin zabiera Cię gdzieś wieczorem, więc kazał mi przyszykować ci coś ładnego.
- Gdzie mnie zabiera? - jego brew lekko uniosła się ze zdziwienia.
- Nie wiem. Po prostu powiedział, że gdzieś Cię zabiera.
- Rozumiem. - mruknął.
- Coś się stało? - dziewczyna usiadła obok czarnowłosego, przyglądając mu się uważnie.
- Jakby to powiedzieć... - zmieszał się chłopak.
- Prosto z mostu.
- Jimin powiedział, że mnie kocha? - na jego policzki wpłynął lekki rumieniec.
Victoria w tej chwili mogłaby przysiąc, że gdyby miała jakiś napój w buzi w tym momencie, by go wypluła.
- Że co on powiedział?! Park chuj Jimin?! Pewnie był pijany!
- Właśnie nie...
- O mój Boże! Wiesz, co to oznacza? - Vica złapała koszulkę od piżamy Yoongiego i zaczęła nim potrząsać.
- No co? - rzekł, a jego twarz wyrażała znudzenie.
- Ten dupek ma uczucia! Co więcej... on się zakochał!
Yoongi poczuł, jakby ktoś rzucił mu w twarz ciastem, ale jeszcze nie wiedział, czy to ciasto było dobre, czy nie.
- Hej? Wszystko w porządku? Nagle pobladłeś. - powiedziała troskliwie dziewczyna.
- T... tak, wszystko ok. - odchrząknął brunet. - Daj mi te ubrania, idę się przebrać.
Vica wykonała polecenie Mina i poszła dalej zajmować się swoimi zadaniami w tej posiadłości.
Chłopak przegrał się w czarne spodnie, żółty T-shirt i *jeansową* kurtkę w kolorowe łatki. Powrócił do swojego poprzedniego zajęcia, do czasu, gdy kucharka nie przyniosła naleśniki z bananem i nutellą.
- Mm... – rozległo się jęknięcie rozkoszy, gdy kawałek naleśnika powędrował do buzi Yoona. - pychota.
Przez myśl Yoongiego przeszło nawet, że w dzieciństwie jego mama robiła takie same. Ta myśl prysła, gdy kucharka zabrała głos.
- Bardzo miło mi to słyszeć. Mam dla ciebie jeszcze ciasteczka czekoladowe, ale to potem.
- Nie było trzeba, proszę Pani.
- Oj przestań traktować mnie jak staruchę. Jestem Emma. Możesz mi mówić Em. - kobieta wystawiła do niego rękę w geście zapoznawczym.
Chłopak uścisnął dłoń Emmy.
- Jestem Yoongi.
- Śliczne imię dla ślicznego chłopca. Park chyba zauważa twoją urodę. Jeszcze nigdy tak bardzo o nikogo nie dbał.
- Dbał? - zapytał młodszy, nim włożył do ust kolejny kawałek naleśnika.
- Tak! Codziennie rano, gdy nie zabiera Cię do pracy, biega wszędzie i mówi, by Cię nie budzić. Idzie do pokojówek, żeby powiedzieć im, aby przygotowały ci ładne ubrania, a następnie przychodzi tu i każe nam zrobić jak najlepsze jedzenie dla Ciebie. Nie wiem, czy wiesz, ale Jimin też lubi gotować i czasami sam robi dla Ciebie jakiś obiad lub kolację.
- Na prawdę? - Yoon nie wierzył własnym uszom.
- Oczywiście. Jimin jak do tej pory miał dużo partnerów, ale nudzili mu się po miesiącu lub dwóch. Ty jesteś tu najdłużej i nie zapowiada się na to, by Park chciał się ciebie pozbyć. Wydaje mi się, że on coś do ciebie czuje.
- A co się stało z moimi poprzednikami?
- Tego nie wiem.
- Może ja się dowiem. - odstawił talerz.
- O czym masz się dowiedzieć? - do jadalni wszedł właściciel posiadłości.
- Dzień dobry Panie Park. - kobieta skłoniła się.
- Dzień dobry. - Jimin podszedł do Mina, przeczesał jego włosy palcami.
Czarnowłosy poczuł, jak po jego plecach przechodzi prąd zakłopotania.
- Czy będzie jakiś mecz w telewizji w najbliższym czasie. - wymyślił na poczekanie.
- Smakowało? - zapytała kucharka, widząc, jak biznesmen patrzy na chłopaka podejrzliwie.
- Tak! Było pyszne jak zawsze. Dziękuję. - wyszczerzył swoje białe zęby w uśmiech. - Myślałem, że będziesz później.
- Szybciej zeszło mi w pracy. Ładnie wyglądasz.
Chłopak zarumienił się.
- Mam dla Ciebie niespodziankę. Chodź. - Jimin złapał Yoongiego za rękę i pociągnął za sobą.
Wzięli do samochodu Parka i ruszyli w drogę.
- Gdzie jedziemy?
-Jak ci powiem, to nie będzie niespodzianka.
- Fakt. - mruknął młodszy. - Jimin?
- Lubię, gdy mówisz moje imię.
- Pamiętasz, co powiedziałeś wczoraj, zanim zasnąłeś?
- Co takiego? - Park doskonale wiedział, o co chodzi chłopakowi.
- No, że mnie... no wiesz. - jego głos lekko drżał. - Nie ważne
- Tak, kocham Cię i co z tym? - Jimin odezwał się po chwili. - Podobasz mi się od dłuższego czasu. Przed Tobą było Wielu, ale zazwyczaj nudzili mi się po miesiącu lub dwóch. Ty jesteś inny. Nie wiem, co powoduje twoją inność, ale tak jest. - samochód zatrzymał się na światłach i w tym momencie starszy spojrzał na Yoongiego. - Twoi poprzednicy po krótkim czasie sami wskakiwali mi do łóżka. Minęło prawie pół roku, a Ty dalej boisz się dać mi całusa w miejscu publicznym. Do tego okropnie pyskujesz, co mnie wkurwia niemiłosiernie, ale jakoś to wytrzymuje. - twarz Mina zrobiła się lekko czerwona i poczuł, małe motyle latające w jego podbrzuszu. Czy on też się przypadkiem nie zakochał?
Nie, nie, nie, nie! On się nie może w nim zakochać!
- Chce się postarać, byś zaczął czuć do mnie, to samo, co ja czuje do ciebie. - spojrzał chłopakowi w oczy, zbliżając się do jego ust. Musnął je najdelikatniej jak mógł, przekazując tym samym swoje uczucia.
~▪~
*Cichutko wychodzi, żeby nikt nie zauważył.*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro