CIEMNOŚĆ
Mrok.
To on otaczał Min Yoongiego od momentu, w którym Jimin zamknął go w tej śmierdzącej stęchlizną dziurze. Bał się ciemności odkąd był małym chłopcem, myślał, że mu to z wiekiem minie. Niestety fobia przed czarnymi czeluściami rosła razem z nim. Po mimo tego, że wytężał swój wzrok i rozglądał się widział tylko gęstą, rozedrganą ciemność. Na początku próbował zachować spokój, wiedząc, iż jest niedaleko schodów po których tu spadł. Był przecież prawie dorosłym mężczyzną. Ok, był hańbiony, ale przecież nadal miał jaja.
Cała jego odwaga minęła kiedy usłyszał piski i wtedy przypomniały mu się słowa Parka, mówiące o jakichś szczurach. Po omacku wdrapał się na schodki by znajdować się jak najwyżej od ziemi, po czym podkulił kolana pod brodę i zacisnął oczy.
Z zamkniętymi oczami czuł się bezpieczniej...
Nagle usłyszał jakiś szelest i kroki małych łapek, które zbliżały się do niego. Był przerażony.
To szczur?
Coś zapiszczało i otarło się o jego nogę, a on drgnął kuląc się jeszcze bardziej i wydał z siebie niemy krzyk wołający o pomoc kogokolwiek. Jakieś drobne łapki zaczęły drapać jego nogę, a chłopak czując, że zaraz się rozpłacze kopnął tajemnicze stworzenie przez co w czeluściach ciemności można było usłyszeć okropne wycie bólu, coś jak...
bolesne miałczenie kota?
Yoongi odsłonił swoją twarz i zdobył się na uchylenie lewej powieki. Ujrzał błyszczące, żółte oczy, które należał do drobnego kotka. Nie miał pojęcia jakiego był koloru, przez ciemność panującą w pomieszczeniu nie mógł tego zobaczyć.
Podszedł do futrzaka, który skulił się wystraszony.
- Ojej, przepraszam. - powiedział spokojnie do kota, jakby ten mógł go zrozumieć. Wyciągnął do niego rękę i delikatnie pogładził po łbie, przez co zwierzę zamruczało. - Mieszkasz tu? Jesteś wyrzutkiem, tak jak ja. - stwierdził podnosząc rannego. Wtórnie wszedł na schody siadając na nie. Położył kota na kolana i go przytulił czując, że jego towarzysz potrzebuje tego tak bardzo jak on.
A może tylko on tego potrzebował?
Futrzak począł ocierać się o chłopaka w oczekiwaniu pieszczot, które po chwili dostał, a gdy uznał, że ma już dość ułożył się na kolanach czarnowłosego i zasnął, a Yoongi oparł się o schodek, i również powędrował do krainy Morfeusza.
~•~
- Nie zgadzam się. Moja firma dobrze funkcjonuje. - mężczyzna delikatnie poprawił swój krawat.
- Dobrze funkcjonuje? - zaśmiał się. - Proszę mnie nie rozśmieszać, obserwuje dochody pańskiej firmy od kilku lat, z czego przez pięć przynosiła same straty. - Jimin wiedział, że już jest na wygranej pozycji. - Zachowujmy się jak dorośli ludzie. Mogę Panu obiecać, że pod moimi skrzydłami ta firma zrobi furorę. A ponadto, może Pan jeszcze w niej pracować. Więc jak? Nadal nie chce skorzystać Pan z mojej oferty?
- Nie jestem przekonany co do tego pomysłu. - upierał się blondyn.
- Jak Pan woli, ale ostrzegam, że takowa okazja się nie powtórzy. A mogę zadeklarować Panu, że jestem jednym z najlepiej płacących pracodawców na świecie. No nic, żegnam. - Park ukłonił się i skierował się w stronę wyjścia.
- Chwileczkę! - usłyszał głos za sobą, przez co odwrócił się zainteresowany, a drobny uśmiech wdarł się na jego twarz. - Dobrze, zgadzam się.
- Cieszę się! - powiedział krótko. - W takim bądź razie, może podpiszemy umowę? - chciał mieć to jak najszybciej za sobą. Firma, która poprowadzi zajmuje się promowaniem małolatów, którzy mają debiutować w zespołach. Sam budynek firmy był ładny na zewnątrz jak i w środku. Jimin rozważał jedynie nad wyremontowaniem sal tanecznych dla młodych gwiazdek j-popu. Oczywiście w Korei również nabył firmę, by tam promować gwiazdki k-popu. Ta gówniarzeria sprawi, że wzbogaci się jeszcze bardziej.
- Zgoda, a potem może pójdziemy na kawę, omówić szczegóły interesów? - obaj ruszyli do pomieszczenia, które już za kilka minut będzie należeć do Parka, tak samo jak cały budynek.
- Niestety muszę odmówić, w domu czeka ktoś na mnie. - rzekł bez jakichkolwiek emocji wchodząc do biura.
- Och, kobieta. Rozumiem... - uśmiechnął się podpisując plik dokumentów, które Park wyciągnął ze swojej czarnej teczki.
- Raczej młody chłopak, który czeka na pieszczoty. - mężczyzna spojrzał na przedsiębiorcę jakby szukał koszty żartu, ale jej nie znalazł. Dziękuję, to wszystko, resztę omówimy w innym terminie. Do widzenia. - i wyszedł.
~▪~
Drobna latareczka została zapalona, kiedy Jimin otworzył wrota do piwnicy. Zszedł powoli uważając na stawiane kroki. W końcu dostrzegł go....
Śpiącego z głową na schodku chłopca. Na jego kolanach leżał kot. Kiedy futrzak dostrzegł Jimina, ten go przegonił, a sierściuch uciekł. Drobne ciało chłopca poruszyło się. Yoongi przetarł swe powieki piąstkami uśmiechając się do siebie, mimo dygoczącej z zimną szczęki.
Uśmiech był spowodowany marzeniami, które nigdy nie nadejdą.
Skrzyżowanie spojrzeń.
Uśmiech znikł.
- Podnoś dupę i marsz na górę do sypialni. - Park wskazał palcem na drzwi znajdujące się u szczytu schodów. A Yoongi...
Yoongi ledwo kontaktując wstał, skulił głowę i wykonał polecenie, czując, że i tak jest już stracony.
- Nałóż to. - Jimin wręczył chłopakowi rzeczy, które kupił wracając do domu, a ten poszedł z nimi do łazienki.
Po kilku minutach Min wszedł do sypialni ubrany w czarne, koronkowe męskie stringi. Na jego głowie widniały tak samo czarne jak stringi uszy, a cała twarz Yoongiego pokryta była czerwienią. Wzrok utkwiony miał na panelach pokoju, by nie patrzeć na biznesmena.
- Pięknie, wiedziałem, że będzie ci pasować. - rzekł zafascynowany Park, ale po chwili odchrząknął, jakby sobie przypomniał, że teraz miły być nie może. Podszedł do chłopca i nałożył mu obrożę z dzwoneczkiem.
- Dlaczego muszę mieć to na... - zaczął Yoon, ale nie dane było mu skończyć.
- Morda. - warknął wyższy, a młodszy zamilkł. - A teraz się pobawimy. - i w tym momencie po plecach Mina przeszły chłodne palce strachu. - Zasady gry są takie - przejechał dłonią po jego rumianej twarzy zmuszając go, by patrzył mu w oczy. - Nie mówisz nic nie pytany. Zwracasz się do mnie "Panie". Wykonujesz moje polecenia, a jeśli się sprzeciwisz wybierasz numer od 1 do 10. Numery te oznaczają rzecz, która dostaniesz tyle razy ile masz lat. Rozumiesz?! - powiedział oschle.
- Tak... Panie.
- Dobrze. A pomyśleć, że jakbyś był grzeczny do tego by nie doszło, ale wiesz co? Mam już tego dość, za długo byłem cierpliwy, ale dziś to już mnie wkurwiłeś. - Jimin podszedł do tajemniczej rzeczy przykrytej materiałem. Chwycił płachtę i odkrył usypaną górkę białych kamieni. Gestem dłoni pokazał minowi, żeby się zbliżył. - Klękaj i ręce wysoko nad głowę.
Kiedy tylko kolana chłopaka zetknęły się z twardą powierzchnią kamieni, ten stęknął boleśnie.
- Kolejna zasada. Im dłużej wytrzymasz tym kara będzie krótsza. - usłyszał głos biznesmena, który po chwili zajął miejsce na fotelu włączając telewizor.
Czy on sobie z niego kpił? Samo klęczenie na tych cholerny kamieniach, było dla niego karą... W każdym bądź razie już po pięciu minutach nie mógł, ale wytrzymał.
~▪~
- Czego wyjesz? Po prostu się poddaj. - pierwsze słowa od ponad dwóch godzin zabrzmiały w pomieszczeniu.
Min Yoongi już naprawdę nie mógł. Jego nogi drżały, tak samo jak całe ciało. Po jego policzku zaś spływały łzy, a czoło błyszczało od potu. W końcu nie wytrzymał, opadł pośladkami na swoje pięty, co sprawiło mu jeszcze więcej bólu, lecz po chwili został podniesiony na równe nogi. Co prawda ledwo się trzymał ale stał na przeciwko wyższego ocierając łzy.
- Kolejne zadanie. - uśmiechnął się Park kpiąco, lecz po chwili jego twarda, nieruchoma twarz powróciła.
- Nie, proszę ja... ja będę grzeczny. - szlochał Min.
- Morda! Pozwoliłem ci się odezwać?! - młodszy skulił głowę, jakby zaraz miał oberwać. - No właśnie. Wybieraj numer.
- Osiem. - odpowiedziała wiedząc, że i tak nie ma nadziei, by złagodzić tą chorą sytuację.
- Moje gratulacje! Wybrałeś wysmaganie czciną. - Yoongiemu wydawało się, że Jimin napadł się szaleju. Zachowywał się wręcz nienormalnie... - Zapraszam na kolanka. - rzekł siadając tym samym na krawędzi salonowej kanapy.
Yoon podszedł kładąc się zażenowany na kolana rudego.
- Teraz głośno i wyraźnie liczysz. - poinstruował go.
Pierwszy uderzenia, a czarnowłosy poczuł jak mięśnie jego pośladków zaczynają mocno się spinać.
Oczywiście posłusznie zaczął liczyć, po mimo załamującego się głosu.
- Wstawaj! - kolejny rozkaz, którego wykonanie było nie lada wyzwaniem. - Twoim kolejnym zadaniem będzie... - zatrzymał na chwilę swoją wypowiedź, po czym podszedł do magnetofonu puszczając z niego muzykę, a następnie usiadł na czarną pufę. - zatańczenie tak, by mnie podniecić.
To będzie proste. - pomyślał Min zaczynając ruszać biodrami, na początku robił to wolno i leniwie, ale kilka słów starczyło by zaczął się starać.
- Jeśli uda Ci się mnie podniecić jesteś wolny na dziś i możesz iść spać do sypialni.
Drobny uśmiech wdarł się na twarz bladego chłopca.
Podszedł do Jimina kręcąc przed nim tyłeczkiem, a przedsiębiorca się zdziwił nie poznając swojego chłopca.
Koścista dłoń Yoongiego powędrowała po jego ciele. Malinowe wargi lekko się rozchyliły, a chłopak cicho zaczął posapywać. Jego czarne ślepia wbijały się w te należące do Jimina.
Park głośno przełknął ślinę, kiedy Yoon zwilżył swoje palce i włożył rękę w stringi, a cichy jęk wydobył się z głębi jego strun głosowych.
Czarnowłosy dostrzegł poruszenie ze strony Jimina.
Podobało mu się.
Widział to.
Zimne stopy postawione w stronę biznesmena, aż w końcu stanął przed nim, ciągle patrząc mu w oczy. Chwilę się zawahał kiedy chciał położyć ręce na jego ramionach, ale zrobił to siadając na jego kolanach okrakiem. Muzyka co dopiero się rozkręcała, a on postanowił mocno otrzeć się o krocze swojego właściciela. Park zwilżył usta patrząc na te należące do młodszego, a ten nie wiele myśląc spełnił jego nieme błagalnie o zasmakowanie ich. Ponadto sam przejął inicjatywę. Nie czekając na zaproszenie po prostu sam wprosił swój język do jamy ustnej starszego.
- Zerżnij mnie jak rasową dziwkę. - rzekł Yoongi, sam się tego nie spodziewając.
Tak, to było proste.
~▪~
Hej ho!
Idk co to jest... tak wyszło.
Ale mam nadzieję, że się podoba.
Na święta szykuje coś specjalnego, więc możecie tego oczekiwać jeśli jesteście zainteresowani.
Zmykam. Do następnego.
Bajka!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro