BALONIK
Niesforne promienie słońca wdzierały się przez zasłonięte okno pieszcząc swym ciepłem twarz Park Jimina. Mężczyzna uchylił leniwie powieki, a jego ręka powędrowała obok macając powierzchnię, gdzie powinien znajdować się Yoongi.
Właśnie... powinien.
Poderwał się do siadu patrząc na pustą przestrzeń po jego prawej stronie. Przez jego głowę przeszło już tysiąc myśli.
- Jak ten gówniarz spierdolił, to mu chyba nogi z dupy powyrywam, gdy go znajdę. - powiedział do siebie drapiąc się po karku.
Nagle poczuł ładny zapach, na który zaburczało mu w brzuchu. Wstał sunąc leniwie do kuchni, która znajdowała się na dole. Zaskoczył się kiedy ujrzał Yoongiego, który przygotował już drugą porcje gofrów dla niego i dla siebie. Wyglądały przepysznie, przez co brzuch Jimina znów dał o sobie znać, informując tym samym nastolatka, że biznesmen jest w pobliżu.
- Byłem głodny, więc postanowiłem, że zrobię coś do jedzenia. Dla ciebie też zrobiłem. A, prawie zapomniałem - podszedł do niego cmokając go w usta, na co Park się zdziwił. - poranny buziak. - uśmiechnął się uroczo.
- Skarbie, jesteś chory? - jak dla Jimina to było jedyne sensowne wytłumaczenie.
- Nie, dlaczego? - zapytał siadając przy stole.
- Hmm... no bo jesteś miły, nie zacząłeś mnie wyzywać, nie podjąłeś się próby ucieczki, sam mnie pocałowałeś i... - przerwał na chwilę, gdy w jego głowie zrodziła się jedna myśl. - Czego chcesz?
- Ja? Nic. - na jego twarzy było widać zakłopotanie.
- Akurat.
- No dobra... Pójdziemy dziś na festiwal? Bardzo proszę, nigdy nie byłem w Japonii, a bardzo lubię ten kraj. - spojrzał na niego błagająco.
- Wiedziałem. - usiadł po drugiej stronie stołu. - Jesteś niezły, nie robisz nic bezinteresownie. Wkurzające, ale nadaje ci charakterku. - włożył kawałek gofr do buzi rozkoszując się smakiem. Tak jak się spodziewał: były pyszne. - Ok. - powiedział wreszcie.
- Zgadzasz się?! - rzekł rozentuzjazmowany chłopak, na co biznesmen pokiwał twierdząco głową.
Yoongi zachichotał wesoło machając pod stołem nogami.
- Smakuje ci? - powiedział trochę ciszej, w sumie nie powinno go to obchodzić, ale nie mógł się powstrzymać przed zadaniem tego pytania, kiedy mężczyzna już prawie nie miał nic na talerzu.
- Pycha. - powiedział z pełną buzią. - Gdzie nauczyłeś się robić tak dobre gofry? - zapytał wkładając ostatni kawałek do buzi.
- Kiedyś dorabiałem sobie w barze i właśnie tam robiłem gofry, placki i inne takie... - rzekł bez żadnych emocji, a jego wzrok utkwił na powierzchni stołu.
- Pożyteczna praca, zwłaszcza dla moich kubków smakowych i żołądka. - zaśmiał się cicho. Zerknął na chłopaka i zobaczył lekki uśmiech na jego twarzy. - Idziesz się wykąpać? - podszedł do niego wyciągając w jego stronę rękę, jakby sprzeciw nie wchodził w grę. Oczywiście nastolatek chwycił ją i po chwili obaj skierowali się do łazienki.
~
W czasie jazdy na miejsce festiwalu żaden z nich się nie odezwał, w aucie panowała cisza, aczkolwiek była przyjemna. Tego chyba było im trzeba. Zerkali na siebie co chwila myśląc, że drugi tego nie zauważa i tak trwała ich cała podróż.
- Jesteśmy. - oznajmił Jimin. - Daj rękę.
- Po co? - zapytał, lecz nie słysząc odpowiedzi położył swoją dłoń na tą należącą do starszego.
Mężczyzna przywiązał jeden koniec niebieskiej wstążki do nadgarstka chłopaka, a drugi koniec do swojego nadgarstka.
- Nie chcę żebyśmy się zgubili w tym tłumie, a tak nam to nie grozi. - poczochrał jego włosy i ruszył przed siebię, a Yoon za nim.
- Utrzymujesz mnie teraz, prawda? - rzekł nagle Min.
- Tak. Skąd to pytanie? - nawet na niego nie spojrzał.
- Czyli kupisz mi wszystko? - starszy przytaknął. - A jakbym chciał samochód?
- Nie.
- Czemu? - Yoongi przekrzywił głowę w bok i zrobił smutną minę.
- A masz prawo jazdy? - uśmiechnął się do niego cwaniacko.
- A karta rowerowa się liczy? - jego ton był poważny.
- Nie kombinuj. - nastolatek ustał w miejscu i pociągnął za wstążkę, przez co Park został przymusowo zatrzymany. Odwrócił się do niego widząc grymas na jego twarzy.
- To kup mi balon. - wyglądał jak dziecko, które nie pójdzie dalej do puki nie dostanie tego, czego chce.
- Zgoda. Chodź za mną. - chłopak zrównał kroku ze starszym nie mogąc uwierzyć, że tamten się zgodził.
- Samochód nie chcesz mi kupić, a balon tak? - zapytał zdziwiony, gdy chłopak przystał przy jednym ze straganów.
- Oczywiście. - odwrócił się w jego stronę. - Proszę twój balon. - chwycił go za rękę, po czym wcisnął mu sznureczek, na którego końcu latał sobie czarny balonik.
- Żartujesz ze mnie?
- Nie. A czego się spodziewałeś? Wyglądasz uroczo z tym balonikiem. - cmoknął go w policzek, a Yoongi myślał, że zapadnie się pod ziemię.
No ok, Jimin go całował, nawet często, ale nie w miejscach publicznych, gdzie wszyscy się na nich patrzą.
Czas leciał im szybko, Jimin kupił dla Mina całe mnóstwo drobiazgów, które tak naprawdę drobiazgami nie były, no bo jak można nazwać srebrny zegarek kosztujący kilka tysięcy drobiazgiem?
Oczywiście Yoongi nie chciał go przyjąć, tłumacząc się tym, iż może go zgubić.
W momencie, w którym Jimin był zajęty przeglądaniem jakichś sprośnych ubranek dla Yoona, chłopak spojrzał na materiał na jego nadgarstku. Wstążka była związana węzłem ratowniczy jak mniemał. Kilka lat w harcerstwie się przydało. Węzeł ten nie był zbyt trudny, więc spojrzawszy, czy Jimin nadal jest zajęty, nastolatek ukradkiem zaczął odwiązywać wstążkę, a gdy mu się to udało powoli ginął w tłumie. Rozglądał się w poszukiwaniu policji, a gdy już ją dostrzegł zmierzył w jej kierunku. Plan jego był doskonały. No bo oczywiste było, że na festiwalach władz jest mnóstwo, w końcu ktoś musi dopilnować porządku, prawda? Więc specjalnie ściągnął tu Parka.
- Ten debil chyba nie wie, że znam japoński. - rzekł, gdy już prawie był przy radiowozie.
- Już teraz wie. - usłyszał głos za swoimi plecami... Życie zdecydowanie go nie kochało.
- Ratunku! Ten mężczyzna to pedofil! - krzyknął w języku japońskim, a Jimin automatycznie znalazł się przy nim łapiąc go za ramię.
- Przepraszam, czy jest jakiś problem? - oczywiście to nie uszło uwadze jednemu z policjantów, który podszedł do nich.
- Proszę mi pomóc. Ten człowiek wykorzystuje mnie seksualnie. - spojrzał błagająco na mężczyznę i zaczął się wyrywać z uścisku biznesmena.
- Co ty mówisz Yoongi? Przecież to ja, twój wujek. Chodź dam ci leki na uspokojenie, poczujesz się lepiej. - powiedział z udawaną troską w głosie.
- Czy to prawda, co ten chłopak mówi? - skierował pytanie do Parka, który przecząco pokiwał głową.
- Oczywiście, że nie. Mój bratanek ma schizofrenię. Proszę tu mam potwierdzenie. - wręczył funkcjonariuszowi kartkę, którą wyciągnął ze swojej marynarki.
- Rzeczywiście jest chory. - stwierdził policjant.
- Proszę go nie słuchać, on kłamię nawet związał razem nasze ręce, żebym mu nie uciekł. - w mgnieniu oka kilkulatek poczuł lęk. Jeżeli mu teraz nie uwierzy będzie miał pecha.
Na jego nieszczęście, pech szedł z nim w parze.
- Tak to prawda - potwierdził. - związałem nasze dłonie, aby się nie zgubić, a poza tym związałem je wstążką. Nie znam się, ale pedofil chyba przykuł by swojego więźnia kajdankami.
- Twój wujek bardzo o ciebie dba. Dlaczego wymyślasz takie bzdury? - poczochrał go po włosach, po czym uśmiechnął się jak do małego dziecka.
- Chodź, wrócimy do domu. - pogładził go po ramieniu uśmiechając się szalbierczo.
- Odprowadzę was - Jimin w tym momencie się spiął, ale nie było po nim tego widać. - żebyście nie mieli już żadnych problemów. - dodał.
- Dobrze, dziękuję.
- Nie! Proszę! Musi mi pan uwierzyć! - tym razem żaden z nich nie zwrócił na niego uwagi. Jimin ciągnął go w kierunku auta.
- Miłego dnia życzę! - krzyknął do Japończyka, który już się trochę oddalił.
Mężczyzna coś mu okrzyknął, ale Jiminowi już nie chciało się tym przejmować.
Czarnowłosy siedział w aucie w duchu modląc się, by kara nie była okrutna lub żeby wcale jej nie było, co możliwe raczej nie jest.
Biznesmen zasiadł za kierownicą patrząc w lustro na Mina. Jego wyraz twarzy był znaczący - za dobrze z Yoongim nie będzie. Po chwili jednak ruszył nie odzywając się słowem, aż do momentu dotarcia do posiadłości Jimina.
- To będzie z tobą teraz. - rzekł Park chwyciwszy balona, który kupił Yoonowi. Ścisnął balonik tak mocno, że pękł, a jego resztki rzucił w twarz temu usmarkańcowi.
- Ja przepraszam! Ja już nie będę. - zadrżał, gdy Jimin otworzył drzwi od jego strony.
Chwycił go za włosy i ciągnął za sobą nie zważając na jego krzyki i błagania. Dotarli do jakiegoś pomieszczenia ze starymi drzwiami, gdzie wepchnął go mężczyzna.
- Nie, proszę! Boję się ciemności. - znajdował się teraz w przejściu do piwnicy, do której prowadziły stare, strome schody w dół.
Jimin zaśmiał się jak psychopata.
- Ciemność to nie twój jedyny problem. Uważaj na szczury, suko. - popchnął go, przez co nastolatek stracił równowagę i stoczył się w dół.
~▪~
Hej ho!
Wybaczcie mi za tak krótkie rozdziały, ale teraz naprawdę staram się pisać częściej, a rezultaty są takie.
Ok, ładnie zapraszam tu 👇👇👇
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro