Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Obudziłam się z szokiem wymalowanym na twarzy. Aha, czyli jednak zasnęłam. Było w pół do siódmej. Wręcz wyskoczyłam z łóżka. Żeby tylko być pierwszą w łazience. Żeby tylko być pierwszą w łazience. Żeby tylko być pierwszą w łazience. Jednak nie zdążyłam. Zajebiście. Zeszłam na dół i przygotowałam sadzone jajka na szynce. Zasiadłam do stołu i zjadłam śniadanie. Wkładając mój talerz do zmywarki poczułam zimne, mokre dłonie na karku.

- Kurwa! Stiles! Przestań, bo mi zimno! - pisnęłam.

Bro zaśmiał się złowieszczo i wziął się za pochłanianie szynki. Jeszcze się zemszczę. Pomyślałam wspinając się po schodach. Wzięłam szybki prysznic. Wszystkie złe wspomnienia związane z wczorajszym dniem powróciły, ale na szczęście już lepiej je przyjęłam. Owinęłam się cieplutkim ręczniczkiem i dokładnie wytarłam swoje ciało. Wysuszyłam włosy i pozwoliłam, aby spływały kaskadą po moich plecach. Ubrałam się w jasne, przetarte jeansy i czarny sweter ze znanym napisem "Life is brutal..."*. Zrobiłam sobie jeszcze delikatny, podkreślający makijaż. Całość zajęła mi ponad pół godziny. (Taka typowa kobieta xD) Mój bliźniak już na mnie czekał przy drzwiach. Schodząc złapałam swój plecak. Włożyłam jeszcze czarne glany i granatową, przeciwdeszczową kurtkę. Jest za mokro, żeby zakładać coś innego. Weszłam do jeep'a Stiles'a i ruszyliśmy. Pierwsza lekcja - geografia. Nie jest źle. Nie przepadam za tym przedmiotem, ale lepsze to od na przykład chemii.
Przez całą godzinę ignorowałam pierdolenie nauczyciela, rysując jakieś bazgroły na końcu zeszytu.
Podobnie minęły mi pozostałe lekcje. Jedyną pożyteczną informację dostarczyła mi Lydia. Mianowicie jutro odbędzie się impreza z okazji urodzin jednego z uczniów. Lubię Lydię, tylko szkoda, że jej chłopak tak ją niszczy. Jest inteligentna, oczytana, przez co mam z nią wiele tematów do rozmów, ale przez niego jest swoim własnym przeciwieństwem. Tak wiem jak to brzmi, ale tak jest.

- Cześć - zaczepił mnie Scott.

- Siema.

- Poznałaś już Alison?

- Tak, jest bardzo sympatyczna.

- Taaa.. mam prośbę.

- Jaką?

- Mogłabyś mi pomóc do niej zagadać?

- Emmm nie sądzę, abym ci bardzo pomogła, ale okey...- uuuuu Scott'y zaczyna polować, a dokładniej uczyć się polować :D. - przede wszystkim, czy ona też zwraca na ciebie uwagę?

- Tak, tak sądzę.

- No to na co czekasz?! Po prostu się z nią przywitaj i poprowadź rozmowę! Zaproponuj wspólną naukę! Albo zaproś ją na imprezę! Zacznij od zwykłej znajomości! Porozmawiaj z nią tak, jak ze mną. A tak między nami ona też ostrzy sobie na ciebie pazurki.

- Serio?! To zajebiście. Dobra idę. Pa i dzięki. - przez chwilę jeszcze obserwowałam poczynania mojego przyjaciela.

Nie no, dobrze mu idzie. Wiedziałam, że sobie poradzi. Z moich obserwacji wyrwał mnie dzwonek obwieszczający ostatnią lekcję. Ughhh byłe do dzwonka.

Po męczarniach z Harris'em. Mieliśmy chemię. Miałam zamiar dojść do lasu spacerkiem, ale The Big Bad Wolf po mnie przyjechał. Dość pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ Stiles miał trening, a od szkoły do lasu jest dość duży dystans do przejścia, więc nie miał mnie kto zawieść. Mój bro zauważył Derek'a, lecz na szczęście nie zdążył mnie zatrzymać, ponieważ Scott go poinformował o swoim osiągnięciu, skutecznie zagradzając mu drogę. Uśmiechnęłam się pod nosem i wsiadłam do jego sexy bryki.

- No hey.

- Cześć.

- Dzięki, że po mnie przyjechałeś.

- Zrobiłem to tylko po to by nie tracić czasu. - warknął oschle. Przyjemniaczek -,-

Po dotarciu do lasu dosłownie wyskoczyłam z auta. Było to spowodowane strachem przed moim nauczycielem. W sekundzie jego tęczówki przybrały barwę zimnego błękitu, zęby i pazury się wydłużyły. Serce biło mi jak oszalałe. Wilkołak uśmiechnął się ukazując swoje kły. Nie wiedząc kiedy wbił je w moją szyję, przez co upadłam. Ból przeszył całe moje ciało. Moje oczy zmieniły kolor, a sierść pokryła skórę, twarz wydłużyła się i przybrała kształt pyska. Zrzuciłam z siebie czarnowłosego i sama go ugryzłam. Zawył z bólu. Zaczęliśmy walczyć. Z punktu osoby obserwującej wyglądałoby to naprawdę interesująco. Czasem to ja nad nim dominowałam, lecz on robił to dużo częściej. Drapałam go, gryzłam i szarpałam zębami. Zakończyło się to przygnieceniem mnie do ziemi.

- Nie wiedziałem, że możesz pozostawać po między formami.

- Co? - zdziwiły mnie nie tylko jego słowa, ale i również to, że sama mogę mówić.

Z tego co pamiętam pod postacią wilka nie mogę się odzywać. Zrzuciłam z siebie wilkołaka i podbiegłam do rzeki. W jej lekko ruchomej tafli ujrzałam pół człowieka pół wilka. Idealnie 25 na 75%. Byłam niesamowicie zaskoczona i wystraszona. Uspokoiłam się czując na ramieniu dłoń Derek'a. Pod wpływem jego dotyku zmieniłam się z powrotem w człowieka.

- Zobaczymy, co wpływa na twoją przemianę. - powiedział zmysłowym głosem.

Gasz jaki on jest sexy *-*. Scarlett ogarnij się! Nawet go dobrze nie znasz! Skarciłam się w myślach. Wilkołak zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać. Moje serce biło jak szalone, co mężczyzna najwyraźniej wyczuł. Niepewnie się cofałam, aż w końcu natrafiłam na drzewo. Zielonooki uśmiechnął się pod nosem. Ja pierdole jaki on ma zajebisty uśmiech.

- Wiem, że ci się podobam - wyszeptał prosto w moje usta. 

Jego oczy były pełne pożądania. Poczułam palący rumieniec na moim policzku. Mimowolnie przygryzłam wargę i wbiłam paznokcie (raczej pazury) w korę drzewa rozcinając ją. Jego nos delikatnie ocierał się o mój policzek. Dotknęłam swoją wargą jego podbródka. Czułam jego oddech na moim uchu. Już miał przygryźć płat mojego ucha. Wtedy moje oczy zmieniły kolor, a serce biło w nadnaturalnym tempie. Odsunął się ode mnie. Otrząsnęłam się z jego magicznego dotyku i zmierzwiłam palcami swoją grzywkę. Niepewnie spojrzałam w jego zielone tęczówki. Biło od nich nieopanowane pożądanie. Potrząsał głową, aby odgonić niechciane (dop. autora: ale czy na pewno niechciane?) uczucie. Zrobiło mi się trochę przykro z tego powodu.

- J...ja już p..pójdę - wyjąkałam i miałam się rzucić do biegu, lecz Derek złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. 

Poczułam silniejszy rumieniec na twarzy.

- Wszystko w porządku po wczorajszym wydarzeniu?

- Tak - przytulił mnie. 

On naprawdę mnie przytulił. Wtuliłam się w jego tors. Staliśmy tak przez dłuższy czas. Czułam się w jego ramionach tak.... ...bezpiecznie. Delikatnie mnie od siebie odsunął mówiąc:

- Odwiozę cię do domu. - kiwnęłam twierdząco głową i oboje wsiedliśmy do auta. 

Żadne z nas nie odzywało się po drodze. Dotarliśmy do mojego domu. Nasze spojrzenia się spotkały.

- No to.... pa - rzekłam i już miałam wychodzić, ale wpadłam na wspaniały pomysł.

Musnęłam go delikatnie wargami o policzek i od razu wysiadłam z auta, kierując się w stronę drzwi.

- Pa - usłyszałam jak szepcze. 

Przekroczyłam próg domu i od razu wpadłam na kogoś.

- No, no, no powiesz mi młoda damo z kim dziś spędziłaś pół dnia? - powiedział Stiles robiąc pauzy, zapewne dodając dramatyczności całej sytuacji. 

Zupełnie jak w jakimś filmie.

- Po pierwsze jesteśmy w tym samym wieku, więc zwrot "młoda damo" nie pasuje. Po drugie rozumiem, że się o mnie martwisz, ale potrafię sobie poradzić. - powiedziałam roztrzęsiona. 

Cały czas jeszcze żyłam tymi uczuciami, które dzieliłam wcześniej z Derek'em. Mój bliźniak to zauważył.

- Co ci jest?

- Emmmm nic. - i pobiegłam do swojego pokoju.

Padłam na swoje łóżko. Scarlett! Ogarnij się! Widziałaś jak na ciebie patrzył? Takie same spojrzenie miał ON! Chcesz to przeżyć jeszcze raz?! Nie, nie chcę. Ale jego wzrok był zupełnie inny. Tak było w nim pożądanie, ale też jakieś piękne, nieodgadnione uczucie. Co raz bardziej głupiejesz! Rzeczywiście. Zrobiłam się jakaś trochę.... inna. Nie mogę tak tego zostawić. Muszę się trochę ogarnąć....

*Life is brutal and sometimes kopas w dupas, but są takie chwile, dla których warto life.
____________________________________________________________________________________
Jest już kolejny rozdział :) jak wam się podoba? Będe żebrakiem. Błagam piszcie komentarze, bo to bardzo motywuję ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro