Rozdział 18
Po około pół godzinnym rozmyślaniu na temat mojej przeszłości i całego mojego życia, pojechaliśmy do domu. Po drodze słuchaliśmy Imagine Dragons Demoms.
- Hey sis, w porządku?
- Tak. - odpowiedziałam pewnie.
- Chciałabyś gdzieś jeszcze jechać? - zdziwiło mnie jego pytanie, lecz po chwili zrozumiałam o co mu chodzi. Sądzi, że moja wilcza natura chce odreagować.
- Nie, chcę wracać do domu. Tak wszystko ze mną w porządku. - uprzedziłam jego kolejne pytanie. Po około 15 minutach dojechaliśmy na miejsce.
- Dziękuję. - wyszeptałam. Bardzo rzadko jesteśmy komuś wdzięczni, albo przynajmniej rzadko to okazujemy i to jest błąd wielu ludzi. Każdy z nas powinien zauważać te drobne i ogromne gesty.
- Za co?
- Za wszystko. - uśmiechnęłam i wtuliłam się w niego.
- Tak często mnie wspierasz w tych trudnych chwilach. - wyszeptałam. Czułam jak mój głos drży pod wpływem emocji. Objął mnie mocno i pogłaskał po włosach. - Kocham cię najbardziej na świecie. Oddałabym za ciebie życie, jeśli byłaby taka potrzeba.
- Zrobiłbym to samo dla ciebie.
- Wiem. - uśmiechnęłam się i wyszłam z auta. Czasem, najczęściej w tych trudnych chwilach ludzie potrzebują swojego wzajemnego wsparcia. Z natury musimy wiedzieć, że komuś na nas zależy. Najzwyczajniej w świecie jest to dla nas niezwykle ważne. Weszłam do domu i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na swoje łóżko. Nienawidzę swojego mózgu. Zawsze kiedy chcę odpocząć ten pieprzony sadysta przypomina mi o obowiązkach. Jutro znowu szkoła. Wypadałoby odrobić lekcje. Nie chciało mi się z nim walczyć. Niechętnie wstałam i wyciągnęłam zeszyty. Odrobiłam lekcje i zeszłam na dół. Przygotowałam sobie gorące kakao i ukradłam Stiles'owi kolejną książkę. Była to kontynuacja "Każdego dnia", a mianowicie "Pewnego dnia". Jeeezzuuuuuu jak ja kocham czytać. Wiem, uśmiechnęłam się do siebie i zatopiłam w lekturze. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęło się ściemniać. Wróciłam do swojego pokoju i zastałam ta pewnego czarnowłosego wilkołaka.
- Nauczysz się informować mnie o twoich wizytach? - spytałam z wyraźną pretensją w głosie. W odpowiedzi zaśmiał się tylko. Prychnęłam poirytowana i rzuciłam się na łóżko.
- Powinnaś pójść ze mną.
- Niby gdzie? - warknęłam.
- Jak pójdziesz to się dowiesz. - pieprzony przystojniak! Skąd on do jasnej cholery wie, że jestem strasznie ciekawska i takie zagrania działają na mnie jak łosoś na koty?!
- A niby po co mam tam z tobą iść? - silna wola przede i nade wszystko. Po za tym nie powinnam z nim nigdzie iść. Znowu da mi nadzieję, albo wręcz przeciwnie. Jest jedną wielką tajemnicą, którą pragnę rozwiązać, ale po prostu nie mogę, albo inaczej po prostu się boję.
- Żebyś dowiedziała się czegoś więcej o alfie. - no i nie wytrzymałam. Poderwałam się z łóżka jak oparzona i spojrzałam mu wyzywająco w oczy.
- Prowadź TBBW.
- Co?
- Twoje nowe przezwisko. TBBW oznacza The Big Bad Wolf. - odpowiedziałam jakby to była najoczywistrza rzecz na świecie. Pokręcił tylko głową z niedowierzaniem i wyszedł. Krzyknęłam do Stiles'a, że idę się przewietrzyć i wyskoczyłam przez okno. Podążałam za wilkołakiem, aż do domu Scott'a. Przynajmniej nie będziesz sama. Przemknęło mi przez głowę na co odetchnęłam z ulgą. To napewno nie jest to miejsce. Brązowooki wyszedł z domu, witając się ze mną i Hale'm. Biegliśmy dalej. Scotty co jakiś czas zadawał pytania, kiedy ja siedziałam cicho i cierpliwie czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Dotarliśmy do pobliskiej wypożyczalni filmów. Na parkingu zauważyłam auto. Nie jestem pewna do kogo należy, ale przyglądając się osobą wewnątrz sądzę, że albo Lydi albo Jackson'a. Nie zwrócili na nas uwagi, a my wdrapaliśmy się na dach. Blondyn wyszedł z pojazdu i wszedł do wypożyczalni. Uważnie obserwowałam całą sytuację, ale nie zauważyłam nic nadzwyczajnego. Po co on nas tu przywlókł?! Jaki ma w tym cel?! Czego ma nas to nauczyć?! Domysły wręcz krzyczały w mojej głowie. Scott cały czas zadawał pytania, a Derek je ignorował. W końcu warknął na nastolatka w geście uciszenia. Wtedy ze sklepu wybiegł czarny....potwór? Chyba mogę go tak nazwać. Wybiegając, rozbił szybę i wystraszył Lydię, bo aż tu usłyszałam jej krzyk. Zaraz za nim wybiegł Jackson. Był roztrzęsiony. Niedługo potem przyjechała policja, w tym mój tata i brat. Usłyszałam kawałek rozmowy blondyna i szeryfa. Nastolatek krzyczał na mojego tatę,, wyraźnie dając do zrozumienia, że chce do domu. W sumie to mu się nie dziwię. Karetka zabrała Lydię i ciało gościa, który tam pracował, a policja po sprawdzeniu wypożyczalni odjechała.
- Już łapiecie? - odezwał się Hale.
-Zabija, ale nie wiem dlaczego, przecież wilkołaki nie grasują po nocy i nie zabijają ludzi. Prawda? - spytał Scott. Jak na razie wolę być cicho.
- Jesteśmy drapieżnikami, nie mordercami.
- To co on robi?
- Wkrótce się tego dowiemy. - po tych słowach zeszliśmy z naszego dotychczasowego miejsca i udaliśmy się do domu Dereka. Po dotarciu do celu Scott dosłownie wybuchnął. Widocznie podczas podróży przemyślał sobie parę spraw.
- Mam swoje życie!
- Nie masz. - odpowiedział Hale jeszcze bardziej go drażniąc.
- Owszem mam! Nie obchodzi mnie, że jestem jego zwierzakiem.
- Częścią stada.
- Nieważne! Mam pracę domową. Jutro idę na spotkanie rodzicielskie, bo mm tyły z chemii.
- Chcesz odrabiać lekcje, czy przeżyć? Do pełni został tydzień. Jeśli go nie zabijecie on zabije was.
- Ohhh Serio? Kto wymyślił taką regułę?!
- Na tym polega rytuał przejścia.
-Jedyne, gdzie teraz muszę przejść to do następnej klasy. Tam nie muszę nikogo zabijać. Sam go znajdź, wyczuj go, kiedy będzie człowiekiem.
- Wtedy zapach jest inny. Wy musicie to zrobić! Łączy was z nim coś, czego nie pojmujecie. Nauczę was kontrolować przemianę, a wy go znajdziecie.
- Czemu my?! Nie może to zrobić tylko Scarlett? Ona też została przez niego ugryziona!
- Sama go nie powstrzyma. Potrzebujemy stada.
- Nawet nie wiem, co mamy robić!
- Wszystkiego was nauczę. Scott, pamiętasz co się stało, kiedy dostałeś strzałą?
- Powróciłem do ludzkiej formy.
- A jak cię potrącił samochód? Gdzie wspólny mianownik? - przecież to oczywiste, ból trzyma go w ludzkiej formie. Mężczyzna podszedł do McCall'a i złamał mu nadgarstek.
- Co ty do cholery robisz?!
- Zagoi się.
- Ale bolało.
- Właśnie, dzięki bólowi jesteś człowiekiem. - po tych słowach podszedł do mnie. Zaciekawiło mnie co mi zrobi. Też mi złamie rękę? Przecież to by było bez sensu. Ja wiem co mnie trzyma, że tak to ujmę na kagańcu.
- Ja wiem jak wrócić do tego ciała. - powiedziałam pewnie. TBBW uśmiechnął się lekko i przysunął jeszcze bliżej. Wystraszył mnie tym gestem, więc odsunęłam się.
- A wiesz, jakie sytuacje powodują wyzwolenie twojej wilczej natury? - spytał bardzo zmysłowym głosem.
- Nie...
- A chcesz wiedzieć? - moje plecy już dotykały ściany, a usta były niebezpiecznie blisko.
- Ekhhem. - usłyszeliśmy donośne chrząknięcie mojego przyjaciela. Derek odskoczył ode mnie, a ja spojrzałam mu głęboko w oczy. Widać w nich było złość, czułość i to samo nieodgadnione uczucie. Miałam wrażenie, że karci się w myślach za to, że podszedł do mnie tak blisko. Rzuciłam mu jeszcze przelotne spojrzenie i razem z najlepszym przyjaciele mojego brata wyszliśmy.
- Co to miało być? - spytał od razu jak zamknęliśmy drzwi. Czy on myśli, że zły wilk tego nie słyszy?
- Ja..... a czemu wogóle pytasz?
- Bo jesteś siostrą mojego najlepszego przyjaciela, to tak jakbyś była moja siostrą! - nigdy nie zrozumiem logiki facetów. Rzuciłam mu bardzo wymowne spojrzenie.
- No dobra, nie będę już nic mówił.
- Dziękuję. Ja już uciekam do domu. Pa pa drugi bracie. - powiedziałam uśmiechając się do niego i przytulając na pożegnanie.
- Pa pa Scarlett. - i pobiegliśmy w stronę naszych domów. Po dwudziestu minutach dotarłam do domu i już zaatakował mnie mój bliźniak.
- Gdzie byłaś?! Wiesz co się stało? Alfa zaatakował Jackson'a i Lydię w wypożyczalni filmów! Zabił gościa, który tam pracował! Policja stwierdziła, że to była puma pfff jeszcze czego! - nawet nie pozwolił mi dojść do słowa. Cierpliwie czekałam, aż skończy opowiadać o przebiegu całej akcji i jego domysłach. Wolałam mu nie mówić, że tam byłam z resztą sam się dowie jutro od Scott'a. Pobiegłam do swojego pokoju, przebrałam się do pidżamki i poszłam do łazienki. Tam zmyłam makijaż i umyłam zęby. Wróciłam do mojej fortecy, padłam zmęczona na łóżku i momentalnie zasnęłam.
____________________________________________________________________________________
Jak wam się podoba nowy rozdział? Mam nadzieję, że was nie zawiodłam. Piszcie co o tym sądzicie. Dziękuję wam za to, że wogóle to czytacie :) /Brokulowa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro