Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31

*Perspektywa Scarlett*

Doskonale słyszałam ich całą rozmowę, ale wolałam nie reagować, dopóki by nie doszło do rękoczynów. Dobrze, że sobie to wyjaśnili. Ubrałam się w rzeczy przygotowane przez Stiles'a, a była to czarna bokserka, niebieska, flanelowa koszula w czarną kratę, podziurawione jeansy i czarne tenisówki + oczywiście wygodna bielizna. Kocham cię braciszku. Poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki. Podałam wcześniej noszoną koszulkę i kurtkę Derekowi i uśmiechnęłam się do dwóch najważniejszych mężczyzn w moim życiu.

- Czyli to już koniec naszych przygód z alfą? - zapytałam.

- No, nie obiecuję. - uśmiechnął się czarnowłosy, szpanując swoimi czerwonymi oczętami. W odpowiedzi zaśmiałam się krótko i pocałowałam go w policzek. Nasz nowy alfa uśmiechnął się łobuzersko i miał zamiar złączyć nasze usta, ale przerwał mu mój brat.

- Będę tolerować wasz związek, ale na miłość boską nie wysysajcie sobie twarzy na moich oczach.

- Jak sobie życzysz. - ukłoniłam się teatralnie. - Możemy jechać już do domu? Padam z głodu i zmęczenia.

- Oczywiście. - odpowiedział mój brat odwzajemniając ukłon. Poszliśmy do auta, a ja szepnęłam do zielonookiego.

- Jedziesz z nami. - przytaknął i wsiadł ze mną do jeep'a. Wymownym spojrzeniem poprosiłam Stiles'a o powstrzymanie zbędnych komentarzy. Ruszyliśmy. Jako, że Derek  siedział z przodu włączył radio. Akurat leciała piosenka Haddaway – What is Love. Jak na zawołanie wszyscy zaczęliśmy kiwać głowami w rytm muzyki. (dop.a: jakby ktoś nie wiedział o co chodzi ;) ). Przypominając sobie sceny z Jim'em Carrey'em zaczęłam się śmiać jak nienormalna. Derek i Stiles wymienili zdziwione spojrzenia i kontynuowali trząchanie głową. W sekundę się ogarnęłam i do nich dołączyłam. Tak nam minęła podróż do domu. Wysiedliśmy z auta, a ja od razu pobiegłam do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki wszystkie potrzebne produkty i przygotowałam sobie gofry. Położyłam na nich różnorodne owoce, spryskałam bitą śmietaną i polałam miodem. Już chciałam zacząć jeść, kiedy PEWNE DWIE OSOBY usiadły przede mną i zaczęły się wpatrywać maślanymi oczętami w MOJE gofry.

- Podziel się. - miauknął Stiles.

- Nie. - warknęłam, na co Derek uśmiechnął się do mnie słodko i ukradł mi truskawkę, ówcześnie zanurzając ją w bitej śmietanie. Bro zrobił wielkie oczy i spojrzał na mnie z wyrzutem. Westchnęłam ciężko, odłożyłam 1 gofra na inny talerz i podałam go bratu.

- Kocham cię siostrzyczko, wiesz? - powiedział, całując mnie w czubek głowy i uciekł do swojego pokoju.

- A ja? - zapytał Derek kradnąc mi kolejny owoc.

- Ty możesz jeść ze mną z jednego talerza. - niektórzy uważają, że to byłoby słodkie, natomiast ja zrobiłam tak dlatego, bo nie chce mi się wstawać i wyciągać kolejnego naczynia. Wilkołak ucałował mnie w policzek i razem zaczęliśmy konsumować gofry.

- O co chodziło z Grumpy Cat'em? Ja wierzę, że twój brat uważa, że jestem zrzędliwy, ale nie rozumiem tego kota. - w odpowiedzi zaśmiałam się. Widząc niezrozumienie w oczach wilkołaka, zrobiłam mu zdjęcie i pokazałam mu porównanie jego twarzy z pyszczkiem sławnego kota. (Patrz media) Po skończonym posiłku poszliśmy do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i po chwili poczułam na swoim karku gorący oddech alfy. Odwróciłam się i od razu złączyłam nasze wargi w namiętnym pocałunku. Przerwałam go na chwilę.

- Teraz, to już w ogóle nie będę miała okazji do dominacji, co? Wielki, zły wilku?

- Nie jestem, aż taki zły. - oburzył się jak mały dzieciak, na co wplotłam palce w jego włosy i pocałowałam go w czoło. Owinął ramiona wokół mojej talii i przygryzł skórę na mojej szyi, blisko ucha. Jęknęłam cichutko i wsunęłam dłonie pod jego koszulkę, kierując je na plecy. Boże, jaki on jest gorący, dosłownie i w przenośni. Złączyłam nasze wargi w długim i namiętnym pocałunku. Oczywiście to on dominował. Moje dłonie błądziły po jego plecach. Delikatnie wsunął swoje ręce pod moją koszulę i jeździł palcami wzdłuż mojego kręgosłupa. Przerwałam i pocałunkami zjechałam na jego  szczękę i szyję, zatrzymałam się tam, przygryzłam skórę i zaczęłam ją pieścić językiem. Jęknął. Wykorzystałam moment jego nieuwagi i obróciłam nasze ciała. Teraz to ja byłam na górze. Uśmiechnęłam się łobuzersko, na co lewa brew Hale'a powędrowała ku górze. Przygryzłam jego dolną wargę i ją zassałam, by po chwili pogłaskać ją językiem. Przerwałam daną czynność i położyłam się na jego klatce piersiowej.

- Dominowałaś. Podobało ci się? - zapytał.

- Tak. - odpowiedziałam, przymykając oczy i wsłuchując się w przyśpieszone bicie serca zielonookiego. - A tobie się podobało?

- Tak, ale nie licz na powtórkę. - powiedział, obejmując mnie ramionami i przewracając. Pocałowałam go w policzek i odepchnęłam od siebie. Wstałam i bez słowa skierowałam się do łazienki. Przebrałam się do pidżamy, w postaci za dużej, szarej koszulki z Garfieldem i czarnych bokserek. Spięłam włosy w niskiego koka i umyłam zęby, po czym wróciłam do swojego pokoju. Zastałam tam Dereka w bokserkach, TYLKO w bokserkach.

- Jak chcesz to znajdę ci jakąś koszulkę Stiles'a. - mruknęłam zarumieniona jego nagością. W odpowiedzi zaśmiał się krótko i przytulił mnie mocno do siebie. Wziął mnie na ręce i położył mnie na łóżku, by po chwili złączyć nasze usta w pocałunku. Słysząc skrzypienie drzwi, oderwaliśmy się od siebie.

- Chciałem wam gołąbeczki powiedzieć dobranoc. - powiedział, zadowolony z siebie Stiles. - Derek, może będziesz spał na kanapie? Albo Scarlett będzie spać ze mną, a ty zostaniesz tu? Wiesz lepiej zapobiegać, zanim twój "ogon" zacznie się cieszyć.

- Stiles, daruj sobie. "Ogon" nie stanie, będziemy TYLKO spać. - miałam wrażenie, że muszę to powiedzieć im obojgu.

- Dobrze, dobranoc. Jak usłyszę choćby jeden jęk, czy coś podobnego, to tu wejdę i zabiorę Scarlett do siebie. - powiedział nie spuszczając oczu z Dereka. Kiedy tylko wyszedł, ucałowałam wilkołaka w policzek.

- Dobranoc TBBW. - powiedziałam, odwracając się od niego.

- Dobranoc Chomiczku. - powiedział, obejmując mnie w tali.

- Czemu akurat Chomiczku? - spytałam, patrząc na niego z niezrozumieniem.

- Bo jesteś delikatna, słodka, malutka i masz takie urocze, chomikowate policzki. - mówiąc to, złapał mnie za policzek, delikatnie nim poruszając. Westchnęłam z niedowierzaniem i próbowałam zasnąć, lecz jego "nagość" i w ogóle obecność, strasznie mnie rozpraszała.

- Śpisz? - spytałam szeptem.

- Nie.

- Słuchaj, przez twoją obecność w ogóle nie mogę spać.

- Chcesz, żebym sobie poszedł? - mimo, iż go nie widziałam to czułam, że jego lewa brew powędrowała ku górze.

- Nie! - odpowiedziałam szybko, może trochę za szybko. - W zasadzie to nie wiem, czy chcę spać.

- Boisz się ze mną spać?

- Nie. - usiadłam na łóżku i przewróciłam Dereka na brzuch, po czym położyłam się na jego plecach.

- Teraz zaśniesz? - zapytał rozbawiony.

- Spróbuję. - po czym przymknęłam oczy i pocałowałam go w kark. 

- Dobranoc Scarlett - mruknął. 

- Dobranoc. - po czym zasnęłam.

Byłam do kogoś przytulona, ale nie wiem do kogo. Czarne skrzydła otulały moje ciało. Obróciłam głowę o 180 stopni i ujrzałam Castiel'a. Byłam oszołomiona, ale i podjarana. Wtuliłam się w jego płaszcz.

- Co ja tu robię? - spytałam.

- Jesteś, tyle wystarczy. - po tych słowach zaczął mnie namiętnie całować. Nie zwracałam na nic uwagi tylko oddałam pocałunek.

- C-Castiel. - szeptałam między pocałunkami. Odsunęłam się od niego i zauważyłam, że anioł już nie był Castiel'em, tylko Derekiem. Uśmiechnął się i zaczął mnie namiętnie całować. Jego ręce błądziły po moich plecach, a moje dłonie jeździły po jego torsie.

- Kto to Castiel? - ten dźwięk wyrwał mnie brutalnie ze snu. Niechętnie uchyliłam powieki i spojrzałam na twarz alfy. W odpowiedzi zaczęłam się śmiać.

- A co? Zazdrosny? - spytałam, nie mogąc powstrzymać śmiechu.

- Nie, tylko przez sen lizałaś się z moimi plecami, cały czas mrucząc "Castiel". - widać było, że jest "lekko" zdenerwowany.

- Castiel to postać z mojego ulubionego serialu. - zaśmiałam się całując Dereka w policzek. - Nie martw się, potem Castiel zmienił się w ciebie.

- No to już co innego. - powiedział, zrzucając mnie ze swoich pleców i opierając ręce po obu stronach mojej głowy. - Powiedz co robiliśmy w twoim śnie, to może stanie się rzeczywistością.

- Heh, może kiedy indziej. - odpowiedziałam, podnosząc się do pozycji siedzącej. - Co oznacza twój tatuaż na plecach?

- Alfa, beta i omega. - szeptał, kreśląc na moim policzku kształt triskelionu. - Znaczy to, że po mimo różnic jesteśmy jednością. 

- Scarlett wychodzę! - usłyszałam jak Stiles do mnie krzyczy. - Grzecznie mi tu. Jeszcze nie chcę być wujkiem.

- Gdzie jedziesz? - spytałam wychodząc ze swojego pokoju.

- Jadę zobaczyć co u Lydi. Ufam ci i mam nadzieję, że będziesz odpowiedzialna. - instruował mnie wychodząc.

- Tak tato. - zaśmiałam się i zamknęłam za nim drzwi. Wróciłam do czarnowłosego. Ubrał jeansy, lecz koszulkę sobie podarował za co chciałam go zamordować. Dobrze wie, jak na mnie działa jego nagość.

- Teraz jesteśmy sami. Co robimy? - zapytał, zabawnie poruszając przy tym brwiami. Zaśmiałam się i zostawiłam go samego. Poszłam do łazienki i wzięłam krótki prysznic. Wysuszyłam włosy, uczesałam je i ubrałam się w czarny crop top z logiem Black Sabath, flanelową, czerwoną koszulę w czarną kratę, i czarne rurki. Zeszłam na dół w celu zrobienia śniadania. Przygotowałam jajecznicę na bekonie i zrobiłam do tego herbatę. Nakładając danie na naczynia, poczułam czyjeś ręce na moich biodrach. 

- Głodny? - spytałam z rumieńcem na policzkach.

- Owszem. - odpowiedział, wyjmując z moich dłoni naczynie z większą porcją jedzenia. Położyłam na stole swój talerz i dwa kubki z gorącą cieczą. 

- Dlaczego moje białe oczy ukazały się dopiero podczas drugiej pełni? Domyślasz się czegoś? - poruszyłam intrygujący mnie temat.

- Jestem pewny, że są one spowodowane śmiercią twojej matki, aczkolwiek nie rozumiem, czemu akurat stało się to podczas drugiej pełni. - odpowiedział, jego twarz przybrała skupiony wyraz. - Stało się wtedy coś szczególnego?

- Pamiętam, że przepraszałam Stiles'a za śmierć mamy, potem się zmieniłam i uciekłam do lasu. Zastanawiałam się nad tym, dlaczego moje oczy były bursztynowe, skoro dokonałam morderstwa. Zatrzymałam się przed jeziorem i zauważyłam, że moje oczy są białe. - skróciłam wspomnienie.

- Przepraszałaś Stiles'a? Robiłaś to już wcześniej?

- Nie. Zawsze unikaliśmy tego tematu, nigdy o niej nie mówiliśmy.

- Może twoja podświadomość uznała, że to twoja wina? - zapytał, uważając na każde słowo, żeby mnie nimi nie urazić. Pogodziłam się z tym, że Z MOJEJ winy mama umarła. Tak naprawdę, to nigdy jej nie znałam, a mimo to tęsknie. Czy to jest normalne? 

- Wszystko w porządku? - zapytał zielonooki, delikatnie ścierając z mojego policzka samotną łzę.

- Tak. Ja się tylko zamyśliłam.- odpowiedziałam, wstając i chowając naczynia do zmywarki. Nie miałam z nią żadnych wspomnień, lecz pamięć o jej osobie zawsze mnie bolała. Nawet nie zauważyłam, kiedy osunęłam się po ścianie i tępo wpatrywałam się w podłogę. Poczułam czyjś dotyk na mojej ręce. Spojrzałam na nią i zauważyłam tam dłoń Dereka. Przytuliłam się do niego i ukryłam twarz w zagłębieniu na jego szyi. Uwolniłam wszystkie moje dotychczasowe emocje i po prostu się rozpłakałam. Moje tęczówki zmieniły barwę na zimną biel. Alfa złapał mnie za nadgarstki i owinął je wokół swojej szyi. Wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Położył mnie na łóżku, a sam usiadł obok.

- Wiesz, że nie miałaś na to żadnego wpływu? Pamiętaj, że to nie twoja wina.

- Wiem, ale dlaczego to tak strasznie boli? Przecież ja jej nawet nie znam, to dlaczego teraz płaczę? Czy to jest normalne? Czy ja jestem normalna?

- Nie jesteś nie normalna, tylko wyjątkowa i to pod wieloma względami. - odpowiedział, patrząc w przestrzeń. Przetarłam twarz dłońmi i usiadłam na łóżku.

- Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? To, że ja nie chcę o tym myśleć, ale i tak to robię. Pomóż mi odwrócić uwagę od tego wszystkiego. - szepnęłam błagalnie. W odpowiedzi pokiwał głową. Wziął mnie za rękę i wyciągnął z pokoju. Zdążyłam jeszcze złapać mój telefon, włożyć czerwone tenisówki i wybiegliśmy z domu. Skierowaliśmy się do lasu. Zmęczenie i ruch fizyczny dawał mi wolność i radość. Biegnąc, śmiałam się i starałam przyśpieszyć. Nie wiem co mną kierowało, ale skoczyłam na Dereka, przewracając go. Pocałowałam go w czoło, po czym śmiejąc się, wstałam i pobiegłam dalej, krzycząc:

- Nigdy mnie nie złapiesz!

- Oh czyżby? - usłyszałam jego ciche słowa, ale to zignorowałam. Nogi dalej mnie prowadziły przed siebie. Rozłożyłam ręce i zaczęłam się drzeć.

- Mam koszulę, wali trochę potem! Rozkładam ręce, jestem samolotem! - usłyszałam, że Derek jest blisko mnie. Biegłam prosto na drzewo, lecz w ostatnim momencie skręciłam. Wilkołak skoczył na brzozę i odbił się od niej, nie przerywając pościgu. Znowu skoczył, tym razem na mnie. Przewracając mnie, przygniótł moje ciało do ziemi, uśmiechając się przy tym triumfalnie.

- Złapałem cię.

- I co? Liczysz na nagrodę? - zapytałam, wyślizgując się z jego ramion. Podeszłam do najbliższego drzewa i potraktowałam je jak rurę. Zaczęłam na nim zmysłowo tańczyć. Owinęłam wokół niego nogę, oraz dla bezpieczeństwa wbiłam pazury lewej ręki w korę. Przymknęłam oczy i poczułam miękkie wargi Dereka na swoich. Usłyszeliśmy czyjeś bicie serca, ale to zignorowaliśmy.

- No. Widzę, że alfa nie próżnuje. - syknął Jackson. 

Wilkołak odsunął się ode mnie, a ja zeszłam z mojego rurowatego drzewa. Westchnęłam cicho i usiadłam na leśnej ściółce. Alfa podszedł niechętnie do Jackson'a.

- Czego chcesz? - warknął, darując sobie uprzejmości.

- Pomogłem ci, uratowałem życie tobie i twojej dziewczynie. Chcę coś w zamian. Chcę być taki jak ty. - domyśliłam się o co mu dokładnie chodzi, chce być wilkołakiem.

TBBW złapał za nadgarstek blondyna, po czym przelotnie spojrzał mu w oczy. Zapewne po to, aby się upewnić chęci chłopaka. Był przerażony, ale pewny swej decyzji. Tęczówki wilkołaka zmieniły kolor, kły się wydłużyły, po czym go ugryzł. Jackson bardzo cierpiał, co satysfakcjonowało Hale'a. Jeżeli przeżyje, będzie należeć do stada czarnowłosego. Chłopak bez słowa uciekł. Nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Wyciągnęłam telefon i przeczytałam sms'a do Stiles'a.

Od: Braciszek Stiles <3

Zostaje tu na cały weekend. Martwię się o Lydię i nie zamierzam jej zostawić. Pod moją nieobecność, Scott będzie przychodził i sprawdzał, czy jesteście grzeczni. Kocham cię i pozdrawiam :*

Do: Braciszek Stiles <3

Wpadnę do ciebie jutro ;) może i pojutrze? Co do Scott'a to nie sądzę, aby to było konieczne, będziemy grzeczni. Też cię kocham <3 :* :)

Wstałam z ziemi i podeszłam do pół nagiego wilkołaka.

- Nie jest ci zimno? - zapytałam, przytulając go.

- Nie. - mruknął, obejmując mnie ramieniem. - Wracamy do domu?

- Okej. - i wróciliśmy spacerkiem. Po drodze trzymaliśmy się za ręce i rozmawialiśmy. Przekraczając próg mojego pokoju, pierwsze co zrobiłam to skoczenie na łóżko.

- Dlaczego na imprezie u Lydi mnie nie słuchałaś? - zapytał. Byłam tym bardzo zdziwiona.

- Bo chciałam ci zrobić na złość. Denerwowało mnie to, że traktujesz mnie jak dziecko, więc tym bardziej robiłam wszystko na przekór.

- Kocham cię, ale momentami mnie bardzo irytujesz. - westchnął ciężko. W odpowiedzi się tylko zaśmiałam i zeszłam do kuchni. Była godzina 15.43, więc wypadałoby zjeść jakiś obiad. Wyciągnęłam telefon z kieszeni rurek i zadzwoniłam po dostawcę pizzy. Po jakiś 30 minutach w domu rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam i moim oczom ukazał się całkiem ładny chłopak. Miał blond włosy i brązowe oczy.

- Cześć. - powiedziałam, biorąc od niego pudełko.

- Cześć. - odpowiedział, uśmiechając się do mnie czarująco i w tym samym momencie, wyrósł przy mnie Derek. Czułam jak się patrzy na mnie i na dostawcę.

- To ile mam zapłacić? - spytałam przystojniaka, ignorując wilkołaka. Chłopak podał daną sumę, po czym wręczyłam mu odpowiedni banknot. Posłałam mu na do widzenia jeden z moich, uroczych uśmiechów. Odwzajemnił go, a ja zamknęłam drzwi. Derek wziął ode mnie pudełko z cenną zawartością i położył na podłodze, po czym przygniótł mnie do drzwi.

- Pamiętaj, że jesteś moja. - mruknął mi do ucha.

- Nie należę do nikogo. - odpowiedziałam, cały czas mając na twarzy uroczy uśmiech. Lewa brew zielonookiego powędrowała ku górze, po czym pocałował delikatnie mój policzek, by potem musnąć wargami moje usta. - No dobra. Jestem twoja.

- I o tym nie zapominaj. - po czym wziął do ręki pudełko i postawił na stole w salonie. Oboje zaczęliśmy zajadać pizze. Po zjedzonym obiedzie, włączyliśmy sobie film "The Exorcist". Był to stary horror i co najgorsze, oparty na faktach. Cały czas zamykałam oczy, albo chowałam twarz w torsie Dereka. Wreszcie film się skończył.

- Nie mogę w to uwierzyć, że ty się nie bałeś!

- A skąd wiesz, że nie?

- Bo cały czas nasłuchiwałam dziwnych dźwięków. Na szczęście jedyne co słyszałam to twoje bicie serca i ani na chwilę nie przyśpieszyło.

- Twoje waliło tak mocno i szybko, że gdyby coś naprawdę wyskoczyło, to byś zeszła na zawał.

- Zgadzam się. - mruknęłam, przeciągając się niczym mały kotek.

- Zaraz wracam. - powiedział, zostawiając mnie samą.

Wstałam i włączyłam głośno muzykę. Akurat leciała piosenka "Eye of the tiger". Zaczęłam naśladować Jensen'a Ackles'a () wspinając się na kanapę. Kiedy grałam na swojej nodze udając, że to gitara, poczułam na swoich ramionach gorące ręce.

- To całkowicie normalne. - odpowiedziałam na niezadane pytanie. Wstałam i wyłączyłam DVD, ucałowałam czarnowłosego w skroń i pobiegłam na górę przebrać się do piżamy. W łazience umyłam zęby i twarz, po czym wróciłam do pokoju. Na łóżku leżał alfa, znowu tylko w bokserkach. Westchnęłam ciężko i położyłam się na jego klatce piersiowej. Zasnęłam.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro