twenty four
W przytłaczająco białym pomieszczeniu zapadła tak samo przytłaczająca cisza. Wszyscy spoglądali na reakcję trójki.
Było widoczne jak dziewczyna drży i ma otwarte szeroko oczy ze zdumienia. Zacisnęła dłonie w pięści i zamknęła oczy.
ㅡ W takim razie... ㅡ jej głos drżał, była zła ㅡ co stało się z osobą, której jestem klonem? Żyje..?
Changkyun chciał interweniować, jednak było za późno. Shownu odpowiedział, a ona upadła na ziemię. Wyglądało to tak, jakby jej dusza odeszła. Gałki oczne dziewczyny wywróciły się na drugą stronę, a usta otworzyły.
Po chwili czarnowłosa głośno krzyknęła, zakrywając uszy.
~*~
Kobieta ze snu miała zmiksowaną twarz. Stała naprzeciwko dziewczyny i szeptała.
ㅡ Słucham? ㅡ Bezimienna podeszła do niej z nadzieją, że zrozumie cokolwiek z tego co tamta mówiła. ㅡ Możesz głośniej?
Kobieta ucichła i podniosła podbródek, tak że jakby miała twarz, patrzyłaby na nią.
ㅡ Odejdź! Przepadnij! Zgiń!
Czarnowłosa zrobiła parę kroków w tył dla bezpieczeństwa. Kiedy ostatnio jej się śniła, miała wrażenie, że to jej matka, ale teraz nie wyczuwała tego samego.
Nos, usta i oczy wróciły na swoje miejsce, dając tym samym dziewczynie uczucie strasznego lęku.
ㅡ Ty jesteś...
ㅡ Nie masz prawa istnieć! Dlaczego żyjesz?! ㅡ przerwała jej kobieta. ㅡ Co zrobiłam, że zabraliście mi ciało?!
ㅡ Co... to nie...
ㅡ Dlaczego?! ㅡ z czarnych oczu leciały łzy. ㅡ Dlaczego zabrałaś mi twarz?!
ㅡ To nie tak... ㅡ broniła się.
Miała ochotę zacząć płakać i krzyczeć, ale wiedziała, że to nie ona została skrzywdzona.
ㅡ Moje wspomnienia! Ukradłaś mi je! Jak ci nie wstyd?
ㅡ Jak ci na imię? ㅡ zapytała drżącym głosem.
ㅡ Jego też mi nie zabierzesz!
ㅡ Nie chciałam...
Bezimienna upadła na ziemię.
Spojrzała na swoje dłonie i pomyślała, że wcale nie są jej.
Należą do innej osoby, tej prawdziwej. Ona jest wynaturzeniem, chorym eksperymentem, który jest nielegalny z wielu etycznych powodów.
ㅡ Słuchaj... ㅡ zaczęła, jednak ziemia pod jej kolanami i dłońmi zniknęła, zamieniając się w czarną dziurę.
Podnosząc głowę, aby ostatni raz zobaczyć osobę, której zabrała życie straciła wiarę we wszystko.
"Prawdziwa" miała twarz zalaną łzami i wykrzywioną grymasem bólu.
W tamtym momencie zdała sobie sprawę, że wcale nie ma prawa do życia.
~*~
Rozsypała się w jego ramionach, zmieniła postać w szary proch, który lekko połyskiwał jakby było w nim umieszczone stado małych gwiazdek.
Łzy upadały na jego dłonie, na których również znajdowały się resztki dziewczyny. Krople spływały po jego skórze wraz z nią i łączyły się z małymi gwiazdkami i szarawym pyłem tworząc osobne ciało.
Changkyun załkał głośno i klęcząc położył czoło na zimną ziemię.
Wstrząsały nim silne spazmy, co sprawiało ciężki widok dla oka jego kolegów.
Nie musiał znać jej imienia, żeby się do niej przywiązać.
To nawet nie było zakochanie, tylko coś znacznie mocniejszego.
Kto by pomyślał, że była aż tak krucha?
koniec
mam nadzieję, że nitk nie będzie mnie szukał, żeby zabić za kniec togo ff...
tak, zepsułam to, ale chyba mi się podoba (?)
btw
jestem wdzięczna za każdy komentaż i gwiazdkę!
dziękuję z całego serca!!!!
©ChimchimsJam | 2017
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro