Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

twelve

Obudził się pod wpływem bólu. Rana na udzie pulsowała nieprzyjemnym ciepłem i wydawała mu się robić coraz większa. Oddychając, czuł ciężar na sobie, otworzył oczy i ujrzał śpiącą dziewczynę. No tak, przecież zasnęła na jego brzuchu...

ㅡ Hej ㅡ powiedział cicho. ㅡ Obudź się.

ㅡ Masz bardzo seksowny głos...

ㅡ Wiem to, a teraz się obudź.

Mimo, że tego nie pokazał, jego serce zabiło szybciej, a oddech stał się uciążliwy.

ㅡ A zrobiłaś już płatki z mlekiem, mamo..? 

ㅡ Nie wierzę... ㅡ westchnął. ㅡ Halo, Bezimienna! Możesz już nie traktować mnie jak poduszki?

ㅡ Ale jesteś taka wygodna, mamo... Jeszcze pięć minut.

Chłopak wyciągnął wolną ręką telefon z kieszeni i włączył alarm.

ㅡ Wyłącz to! ㅡ zerwała się momentalnie i wbiła nienawistny wzrok w Changkyun'a.

ㅡ Jezu... Ale się echo zrobiło...

ㅡ O matko, jesteś taki niemądry ㅡ pokręciła głową z niedowierzaniem.

ㅡ Gdybyś wiedziała co powiedziałaś, sama nazwałabyś siebie niemądrą ㅡ podniósł lewy kącik ust do góry.

ㅡ Mówiłam coś? Przecież spałam.

ㅡ Jak długo mówisz przez sen? ㅡ uniósł drugi kącik i teraz uśmiechał się irytująco.

ㅡ Co takiego powiedziałam..? ㅡ zapytała przyciszonym głosem.

ㅡ A takie różne ciekawe...

ㅡ Co powiedziałam?

Wbijała w niego w połowie przestraszony, a w połowie zdenerwowany wzrok. Czarnowłosy speszył się nieco.

ㅡ Że mam seksowny głos...

Dziewczyna westchnęła głęboko z zamkniętymi oczami.
ㅡ Trzeba było tak od razu, a nie... Gdybym powiedziała coś czego nie powinnam, musiałabym cię zabić... ㅡ zanim zorientowała się co powiedziała, chłopak zakodował to.

ㅡ Czego miałabyś nie mówić?

ㅡ Tak tylko powiedziałam ㅡ ucięła szybko. ㅡ Jak noga?

ㅡ Boli.

ㅡ Okej ㅡ wstała i rozciągnęła się po czym podeszła do chłopaka i ściągnęła mu spodnie.

ㅡ Mogłabyś ostrzegać, kiedy to robisz, albo sam bym to zrobił... ㅡ odwrócił twarz w stronę prawie niewidocznej ściany.

ㅡ Wstydzisz się?

ㅡ Nie, po prostu...

ㅡ Po prostu się wstydzisz ㅡ ucięła mu. ㅡ Co ja poradzę na to, że obecnie nie powinieneś wstawać?

ㅡ No, ale spodnie mogę sobie ściągnąć sam ㅡ szepnął zirytowany.

ㅡ Guzik prawda. O kurczaki...

Podparł się na rękach, spojrzał na swoją nogę i wytężył wzrok. Skóra wokół rany była sina i spuchnięta.

ㅡ Cholera... ㅡ syknęła. ㅡ Czekaj tu na mnie ㅡ spojrzała twardo na czarnowłosego i odwróciła się. ㅡ Nie ruszaj się z tego miejsca, bo sobie zaszkodzisz, uwierz mi.

Nie pytał się o to, gdzie idzie, ponieważ wiedział, że i tak nie uzyska odpowiedzi. Dziewczyna ruszyła dość szybkim krokiem w tylko jej znanym kierunku, a Changkyun mógł już tylko wytężać wzrok, aby ujrzeć jej plecy. 

Zamknął oczy i z powrotem położył się na stole. Starał się nie myśleć o bolącym udzie i odpocząć, jednak spokoju nie dawała mu dziwna myśl o jego towarzyszce. Sama w sobie była dziwna... Załapał to, że wie sporo i nie chce mu tego powiedzieć, choćby ją nękał. Dziewczyna na pewno nie jest tu bez powodu i on pewnie też nie. No i o co chodziło z tym całym "ten kto pojawia się tu pierwszy, nie może posiadać imienia"? Czarnowłosy zapomniał o swoich znajomych i rodzinie z niewiadomych powodów. Więc, gdy niejaki Hyungwon wysłał do niego wiadomość, po prostu ją olał... Nawet nie zastanawiał się nad tym, że wiadomość wyrażała troskę i zdenerwowanie... 

Ponieważ coś kierowało nim, jego wspomnieniami, a czasami nawet  myślami... 

Nie zdawał sobie sprawy, że przez jego ranę dostały się do wnętrza jego ciała pewne dziwne organizmy i naprawdę nieźle rozrabiały... 

~*~

nie miałam tego w planie, ale coś mną pokierowało... ciekawe co.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro