Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

thirteen

no_name:
Jesteś tam jeszcze? Napisz, że tak ;;

Changkyun niechętnie usiadł tak, że zwisały mu nogi. 

im_I.M:
Jestem.

Zapomniał, że dziewczyny nie ma z nim. Myślał, że znowu śpi na jego brzuchu i zaraz zacznie mówić przez sen. Właściwie to miał taką nadzieję, czuł się dziwnie będąc samemu.

no_name:
Proszę cię, włącz latarkę w telefonie czy coś ;; Chyba poszłam w drugą stronę...

im_I.M:
Włączyłem i co widzisz?

no_name:
Dobra, widzę cię... Omg, ale się przestraszyłam lol.

ㅡ Jesteś nienormalna! ㅡ krzyknął, wiedząc, że czarnowłosa się zbliża.

ㅡ Niby dlaczego?!

ㅡ Bo się przestraszyłem! Przez ciebie!

ㅡ Czego? ㅡ zapytała będąc już na widoku. ㅡ Aż tak się do mnie przywiązałeś, słońce?

ㅡ Co?

ㅡ Z resztą... ㅡ westchnęła. ㅡ Ty! Dlaczego wstałeś? ㅡ wycelowała palce w jego zwisające nogi ze złowrogim wyrazem twarzy. ㅡ Ktoś ci pozwolił?

ㅡ Jestem panem własnych śmieci ㅡ rozłożył ręce i zrobił minę "wszystkomiwolno".

ㅡ Jesteś głupi.

ㅡ Jestem inaczej inteligentny, okej?

ㅡ Nie.

Dziewczyna podeszła do stołu i położyła na nim rzeczy uzupełniające apteczkę. Wciąż siedzący Changkyun opierając się z tyłu rękoma obserwował jej każdy ruch. To jak otwierała czerwoną torbę, jak chowała w niej leki i jak ją zapinała. Przeszedł wzrokiem na jej twarz. Właściwie to w tym świetle bez światła, była całkiem ładna. Duże czarne oczy współgrały z poważną miną, z jaką wykonywała czynności.

ㅡ Możesz mnie nie obserwować? ㅡ zapytała spokojnie, nie patrząc na niego.

ㅡ A jak odpowiem, że nie?

ㅡ Nie chcesz znać odpowiedzi na to pytanie, słońce. 

ㅡ Chcę ㅡ powiedział patrząc na jej dłonie. Malutkie jak u dziecka, dziwnie komponowały się razem z dużym nożem kuchennym.

ㅡ To wtedy...

ㅡ Witam w czwartym etapie!

ㅡ Jeszcze tego tu brakowało ㅡ jęknął Changkyun zmarnowanym głosem.

Pan Głośnikowy Głos zaśmiał się złowrogo.
ㅡ Ktoś tu za mną nie przepada, co? No trudno... Nic na to nie poradzę, szkoda.

Czarnowłosy poczuł jak dziewczyna kładzie swoją dłoń na jego i ściska ją nerwowo. Nie wyrywał się, on także był uprzedzony co do pomysłów organizatorów. Obrócił dłoń i łapiąc tą dziewczyny, ścisnął ją delikatnie. Miał nadzieję, że choć odrobinę był w tym momencie jakimś wsparciem.

ㅡ Jesteście ciekawi, co przygotowaliśmy? ㅡ kontynuował Głos. ㅡ Pewnie, że tak... "Woda w kieszeni"! Tak nazwaliśmy kolejny etap. I... nie kierujcie się nazwą, nasz Nazywacz jest wyjątkowo niekreatywny...

ㅡ Co za idioci... ㅡ szepnęła z pogardą dziewczyna. Chłopak jedynie na nią spojrzał.

ㅡ Aha... Jeśli przegracie, jedno z was straci swoje imię ㅡ zaśmiał się Głos. ㅡ Zapewne domyślacie się które.

Bezimienna również spojrzała na niego, orientując się, że od jakiegoś czasu była obserwowana.

ㅡ Kontynuując, ㅡ zaczął znowu organizator ㅡ za jakiś czas, nawet ja nie wiem kiedy, z sufitu zacznie kapać woda. Nie możecie dopuścić do tego, żeby było wam zimno.

ㅡ Co za bzdurne zadanie! ㅡ oburzyła się. ㅡ Do czego zmierzacie?!

Jednak głośniki wyłączyły się, a ona nie usłyszała odpowiedzi na kluczowe pytanie. Changkyun podniósł jej, wciąż trzymaną, dłoń i splótł ich palce.

ㅡ Wygramy to ㅡ powiedział uśmiechając się. ㅡ Nie mamy pojęcia, jaki mają plan w tych swoich chorych głowach, ale wydostaniemy się stąd i dowiemy się tego.

Przez chwilę czarnowłosa patrzyła na niego, oczarowana wypowiedzianymi słowami i gestem jaki wykonał przed nimi. W końcu odwróciła wzrok i usiadła obok niego. Po jakimś czasie oboje zrobili się zmęczeni i zasnęli, opierając się plecami o ścianę, a głowami o siebie.

Wciąż trzymając swoje dłonie.

~*~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro