fifteen
Jej twarz w nikłym świetle żarówek wydawała się smutna. Spała spokojnie, leżąc na nogach chłopaka. Podczas snu niestety opadła z ramienia w dół, przez co nie obejmowali się jak wcześniej. Tym razem śniła jej się osoba, którą podświadomie wzięła za swoją mamę. Szeptała do dziewczyny ciepłe, miłe słowa i pozwalała się przytulać. Nagle twarz kobiety zaczęła wirować, oczy, usta, nos ㅡ wszystko mieszało się ze sobą, tworząc nieprzyjemny dla oka kolor, dający wrażenie czegoś zgniłego.
Obudziła się, oddychając ciężko. Łapała gwałtownie wilgotne powietrze drażniące jej płuca i wydychała je ze świstem.
Uniosła się i podparła na dłoniach. Obróciła głowę w stronę chłopaka, który spał ze spuszczoną głową. Ten widok działał na nią kojąco. Uśmiechnęła się delikatnie i oparła o ścianę plecami.
Kiedy złapała go tak, żeby ułożyć go na swoich udach, poczuła jak zimną ma twarz. Gdy już leżał podniosła dłonie do ust i chuchnęła na nie parę razy, położyła je na policzki chłopaka. Chciała, aby choć trochę się rozgrzał.
To przez nią tu trafił, przez nią nie będzie mógł normalnie żyć. Nawet jak się stąd cudem wydostaną.
Poczuła nagłą chęć poznania jego imienia, zanim je straci, a było to naprawdę prawdopodobne. Wyciągnęła telefon i weszła na profil chłopaka w aplikacji, przez którą pisali. Udostępniał naprawdę dziwne rzeczy.
Tańczące żyrafy, czarny humor, dawno przereklamowane memy... na jego tablicy było wszystko. Czasami natrafiła na jego zdjęcie, gdzie podpisywał się "im what I.M". Zrezygnowana zablokowała telefon i spojrzała na czarnowłosego, który teraz już miał otwarte oczy.
ㅡ Dzień dobry ㅡ powiedziała.
ㅡ Dlaczego na tobie leżę?
Dziewczyna nie wiedząc jak zareagować, zaśmiała się jak pedofil.
ㅡ Muszę być ostrożniejszy ㅡ powiedział jak ofiara.
ㅡ To dlaczego wciąż leżysz na moich udach?
ㅡ Nie wiem ㅡ powiedział krótko. ㅡ Są miękkie...
ㅡ Prosisz się o siarczystego gonga w czoło...
ㅡ Wybacz. Trochę mi...
ㅡ Nie mów tego.
ㅡ Chciałem powiedzieć, że trochę mi niewygodnie jak tak trzymasz dłonie na moich policzkach ㅡ szepnął.
Speszona, cofnęła ręce i uderzyła łokciem o twardą ścianę.
ㅡ Ałć ㅡ zaskomlała.
ㅡ Przepraszam, że jestem taki pociągający, gdy szepczę i uderzyłaś się w łokieć. Nerw?
ㅡ Cicho bądź ㅡ syknęła.
ㅡ Ty tak powiedziałaś.
ㅡ Spałam, idioto.
ㅡ Wiem.
ㅡ Jesteś wstrętny... Naprawdę prosisz się o tego gonga... ㅡ mruknęła masując bolące miejsce.
Wstał i oparł się na rękach.
ㅡ No dobra, przepraszam ㅡ zaśmiał się. ㅡ Jesteś na mnie zła? Hm? ㅡ schylił się, aby spojrzeć na jej twarz. I w tym momencie zrozumiał, że osoba która siedzi ze schowaną twarzą we włosach jest strasznie zawstydzona.
ㅡ Możesz się odsunąć? ㅡ szepnęła. ㅡ Przynajmniej głowa...
Otworzył szerzej oczy.
Tak jak sądził...
Ona naprawdę jest dziewczyną.
~*~
no to żeś odkrył... ಠ_ಠ
[bardzo krótko, wybaczcie]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro