Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

eighteen

Dziewczyna wytężała wzrok na próżno. Nie potrafiła niczego dostrzec.

ㅡ Niby na co mam patrzeć?! ㅡ zdenerwowała się.

Ten spojrzał na nią żałośnie i złapał za nadgarstek.

ㅡ I o co ci chodzi? ㅡ patrzyła na to jak ją trzyma.

Chłopak pociągnął ją w bok i dotknął palcem ściany.

ㅡ ZIELONA KROPKA ㅡ literował głośno. ㅡ Jak ta z diody.

ㅡ Faktycznie, ale jak ty to w ogóle zauważyłeś?

ㅡ Bo mam sokoli wzrok... ㅡ powiedział poważnie. ㅡ A tak serio to nie wiem.

Westchnęła głośno i zamknęła oczy na kilka sekund.

ㅡ No dobra ㅡ odezwała się otwierając je. ㅡ Zielona kropka... i co teraz? Ostatnio w ogóle mi nie pomogła, a co gorsze, prawdopodobnie moja krew posłużyła do jakiegoś chorego eksperymentu...

ㅡ Oh, cicho... ㅡ jęknął. ㅡ Powinna wskazać nam drogę jak poprzednio.

ㅡ Nie uciszaj mnie... Nie zastanawiałeś się co zrobią z nami i naszymi klonami? To jest co najmniej niepokojące... ㅡ złapała wolną dłonią jego dłoń i ściągnęła ją ze swojego nadgarstka. ㅡ Nie znamy naszych imion, zauważ, że nie pamiętamy kim w ogóle jesteśmy, a teraz jeszcze klony... Jestem naprawdę...

ㅡ Cii... ㅡ przytulił ją delikatnie. ㅡ Nie bój się, jesteśmy tu razem ㅡ szepnął.

ㅡ Tak, jesteśmy... Ale co zrobimy, jeśli nigdy nie dowiemy się kim byliśmy? ㅡ jej głos zaczął drżeć.

ㅡ Zaczniemy żyć od nowa.

ㅡ Nie sądzę. Prędzej umrę niż zamieszkam sama, a jestem przekonana, że mieszkałam z mamą.

ㅡ To zamieszkam z tobą...

ㅡ Co? Nawet mnie nie znasz... Nie wiesz... a zresztą.

Pogłaskał ją po jej czarnych włosach i odsunął od siebie. Spojrzeli sobie w oczy, wiedząc, że teraz czekają ich trudne chwile. Może nawet będą musieli z kimś walczyć, zginąć...

ㅡ Chodźmy ㅡ złapał jej dłoń i wyciągnął w stronę zielonej kropki na ścianie. ㅡ Nieważne co nas teraz spotka, przetrwamy to razem. Choćbym już nigdy nie miał zjeść jabłka, wyciągnę nas stąd.

~*~

ㅡ Minhyuk, jak ty to znalazłeś? ㅡ zdziwił się Kihyun i złapał kolegę za ramię. ㅡ Przecież to jest... Tego tu nie było!

ㅡ Okej... Coś czułem, że wiele rzeczy nie będzie tu należało do normalnych ㅡ mruknął Hyungwon.

ㅡ Mówię wam, że nagle się otworzyło... ㅡ wtrącił Minhyuk. ㅡ Nie... ściana zniknęła. Tak, zniknęła.

ㅡ Postradałeś zmysły ㅡ jęknął Wonho. ㅡ Za mało światła?

Hyungwon podszedł do nowo otwartego korytarza i zajrzał do środka.

ㅡ Śmierdzi ㅡ stwierdził marszcząc nos.

ㅡ To nie ja! ㅡ Jooheon krzyknął, gdy reszta spojrzała na niego. ㅡ Tak, myłem się ㅡ dodał widząc nieme pytania w ich oczach.

ㅡ Nie sądzę, żeby to był Jooheon. To coś innego ㅡ Kihyun rozejrzał się dookoła. ㅡ Idziemy tam?

ㅡ A musimy? ㅡ spytał Minhyuk.

Kihyun tylko spojrzał na niego wzrokiem "chybasobieżartujesz" i ruszył przed siebie. Za nim, zrobiła to reszta, Minhyuk dobiegł na końcu rozglądając się niepewnie.

Ogólnie rzecz biorąc, nie było tam widać prawie nic. Szli na oślep, potykając się o nieistniejące kamienie i dziury.

ㅡ Hej, chłopaki! ㅡ zawołał Wonho stojący trzeci w rzędzie, który tworzyli. ㅡ Złapmy się siebie, wiecie... tak dla bezpieczeństwa.

ㅡ Boisz się, słońce? ㅡ zapytał ciepło Jooheon.

ㅡ Nie i nie mów na mnie słońce, bo cię wepchnę w jakiś zaułek.

ㅡ Tu są zaułki?

ㅡ Jakiś znajdę...

Chwycili się za ramiona, biodra i gdzieniedzie dłonie i kontynuowali swoją podróż w nieznane.

Szli tak dobre dwadzieścia minut, gdy dotarli do w pełni oświetlonego miejsca.

~*~

( ͡° ͜ʖ ͡°)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro