Ognik dwudziesty-siódmy
-Szczerze liczyłam na więcej. Arbuz zwykle jest smaczny! -burknęłam, marszcząc brwi- W sensie... Nie jest jakoś niedobre, ale trochę się zawiodłam.
Wyjaśniłam, podnosząc wzrok na kolegę.
-Nie piłem go. Nie przykładam wagi do smaku, ale wybieram raczej klasyczne warianty.
To dość normalne. Ciężko spieprzyć smak czekolady, prawda? Mimo wszystko wolę jednak próbować nowych smaków. Nawet jeśli to z czystej ciekawości.
-Chcesz spróbować?
Spytałam, wystawiając butelkę w stronę Shoto. Chłopak patrzył na mnie przez chwilę, ale kiwnął głową, przyjmując szejka.
-Astradam-chan! -spojrzałam na Urarakę, uśmiechając się przyjacielsko- Stało się coś... Nieprzyjemnego... -zmarszczyłam brwi, patrząc na nią oczekująco- Yaoyorozu dostała uczulenia. -więc podjęła jakieś działania, to dobrze, czekanie mnie znudziło- Mówi, że nie używała niczego nowego, oprócz...
-Moich kosmetyków. -odparłam, robiąc przejętą minę- Ale przecież używała ich przy nas i nic się wtedy nie stało!
Próbowałam się obronić. Naprawdę nie muszę tego robić... Wszystko zaplanowałam. Brunetka wyglądała jakby mi wierzyła i miała wiele wątpliwości, ale jednocześnie nie chciała odwrócić się od koleżanki. To również dobrze. Bo oznacza to, że dziewczyny nie mają w nią tak silnej wiary jak zakłada Momo.
-To prawda, ale... Myśli, że chciałaś się na niej odegrać za sytuację z egzaminu na licencje. Powiedziała, że wydaje jej się, że bardzo jej nie lubisz, ale nie wie dlaczego...
Stałam chwilę w rzekomym osłupieniu, patrząc przed siebie, aż do momentu, w którym Shoto stanął przede mną.
-Ochaco. Gdzie teraz jest Yaoyorozu?
Dziewczyna po raz kolejny zrobiła smutną minę.
-Może najpierw powiem wam jak to wyglądało... -powiedziała, splatając swoje palce- Yaoyorozu weszła do salonu, proponując nam herbatę. Wtedy Tsu-chan zauważyła, że jej twarz robi się czerwona. Później zaczęła ją swędzieć. Zaczęłyśmy szukać przyczyny i... Później obwiniła ciebie. Wtedy Mina się wtrąciła. Zaczęła cię bronić, obwiniając Momo o to, że cały czas ma do ciebie jakiś problem. Roe też nie został obojętny i... Naprawdę nie wiemy jak ich uspokoić.
Roe, który nie mógł tego zignorować to nic nowego, ale Mina mnie broni? Samo w sobie nie jest to dziwne, skoro jesteśmy dość blisko, ale ona zrzuca winę na Momo. To... Miłe... Chce by Mina była po mojej stronie. Potrzebuję ludzi jak ona, ale jeśli odmówi... Stanie się moim naturalnym wrogiem. To gra o dużą stawkę i nie mogę popełnić głupiego błędu...
-Są w salonie? -spytałam, mijając ją i stawiając pierwsze kroki na schodach- Spróbuję ich uspokoić.
-Pójdę z tobą. Jeśli będzie ciągnęła temat...
-Shoto. -przerwałam mu, uśmiechając się delikatnie- Pozwólmy jej wytłumaczyć. Może to zwykłe nieporozumienie i wspólnymi siłami zdołamy to wyjaśnić.
Kącik moich ust lekko zadrżał, co miało pokazać chłopkowi, że niby się denerwuję. Chociaż naprawdę jestem całkiem spokojna, mam również kilka wątpliwości. Przecież zawsze coś może pójść nie po mojej myśli. Prowadzę z nią grę i bardzo mi się to podoba, bo starania tej dziewczyny dostarczają mi rozrywki, ale jednocześnie to jak balansowanie na krawędzi... Jeśli spadnę, wrócenie na górę nie będzie łatwo. Mam nadzieję, że noga mi się nie podwinie.
-Mina. -usłyszałam ostry głos Jirou- Ostatnio pytałaś Momo czy jej nastawienie do Eris nie jest zbyt negatywne, bo uznałaś, że stara się "uprzykrzyć" jej życie. -burknęła, zaplatając na palcu swoją słuchawkę- To ty uznałaś, że Momo kłamie, ale nie masz na to żadnych dowodów, prawda? -to nie brzmi dobrze- Nawet jeśli mówisz, że jej pomagałaś przy robieniu tych kosmetyków...
-Hej, hej! -Denki stanął między dziewczynami- Myślę, że obje przesadzacie! Naprawdę sądzicie, że Eris mogła zrobić coś takiego? -zwrócił się do "pokrzywdzonej" i jej "obrońcy"- Zastanówcie się!
Eijiro stanął obok kolegi, patrząc na dziewczyny niepewnym wzrokiem.
-Zgadzam się z nim. Wątpię, by Eris była taką osobą.
-Też tak sądzę! Wydaje mi się, że to zwykłe nieporozumienie! -ciągnął Satou, podchodząc do Momo- Nie mówimy, że kłamiesz, ale może po prostu wyciągasz zbyt pochopne wnioski.
Zbudowałam sobie silną pozycję, a z kilkoma osobami mam naprawdę "mocną" więź. Nie jestem zaskoczona, że akurat oni stają w mojej obronie.
-Astradam jest inteligentna. Dlaczego miałaby dodać czegokolwiek do tego kremu? To doprowadziłoby nas od razu do niej. -zauważył Fumikage, jestem pewna, że z nim nie rozmawiałam, więc to trochę dziwne, że tak ochoczo mnie broni, niemniej jednak jest to przyjemne, oznacza to, że w jego oczach jestem osobą inteligentną- To po prostu zbyt głupie.
-No właśnie! -odparła Mina, patrząc z entuzjazmem na kruczego chłopca- Nie zrobiłaby czegoś tak głupiego! Er.. -przerwała, zauważając mnie- Eris.
Eijiro szybko do mnie podszedł, łapiąc moją dłoń.
-Dobrze, że jesteś! W ogóle nie rozumiem zadania i...
Och? W ten sposób chce mnie stąd wyprowadzić? "Nie powinnaś tego słuchać, jesteś zbyt delikatna."... Tak powinnam to odbierać? Położyłam swoją dłoń na jego, czym totalnie go zaskoczyłam.
-Już o wszystkim wiem Kiri. -powiedziałam, uśmiechając się niepewnie- Miło, że nie chcesz bym słuchała jej oskarżeń, ale musimy to rozwiązać. Chce mieć przynajmniej możliwość bronienia się. -wyjaśniłam, utrzymując uśmiech- Uraraka mniej-więcej wprowadziła mnie w tą... Sytuację. -powiedziałam trochę głośniej, podchodząc do Miny- Jirou. Przed chwilą powiedziałaś, że Mina nie ma dowodów na moją niewinność, prawda?
Dziewczyna przytaknęła, patrząc na mnie w dziwny sposób... Ona jest po stronie Momo. Nie przeciągnę jej. No dobrze... Dopóki nie pójdzie w ślady koleżanki, nie będę na to reagować. Nie wszyscy muszą mnie lubić.
-Bo tak jest. Nikt oprócz Miny i Roe nie widział jak robisz ten krem. Mogłaś dodać coś do niego, by mieć większe szansę u Todorokiego.
Zmarszczyłam brwi, patrząc na nią z rozbawieniem. Przewidziałam, że moja znajomość z Shoto może być dla nich jak karta przetargowa i dlatego przedstawiłam go Dabsowi. Chociaż może przedstawiłam to złe określenie, w końcu dalej podejrzewam, że to rodzeństwo. W każdym razie spędziliśmy jakieś dwie godziny chodząc po mieście, a później zrobiliśmy zakupy i odwiózł nas tutaj.
-Zacznę od tego, że Todoroki go zrobił. -wyciągnęłam z kieszeni zabandażowaną dłoń, na której mam niewielkie oparzenie- Oparzyłam się, a bardzo chciałam, by Yaoyorozu dostała szybko kosmetyki. Dlatego poprosiłam Minę, Roe i Shoto o pomoc. -mina dziewczyny zrzedła- Ale skoro już mówimy o tym kto co widział... Czy byłaś świadkiem tego jak nakłada krem? -spytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi- Czyli nie. Uraraka powiedziała mi, że zmiany skórne pojawiły się dopiero, gdy podała wam herbatę. Jeśli rzekomo nałożyła krem, dlaczego minęło tyle czasu zanim doszło do jakiejkolwiek reakcji? -odczekałam kilka sekund, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi- Pozwól, że na koniec obalę podstawę waszych podejrzeń. Nie potrzebuję żadnych szans u Todorokiego. Jest moim przyjacielem i to w pełni mi wystarczy. Poza tym napomniałam wam już, że jestem w związku i nie planuję szybko go skończyć.
Jestem zaskoczona tym, że Momo nie powiedziała ani słowa. Chowa się za plecami koleżanki, by ostatecznie rzucić argumentem, że ona nic nie powiedziała? To jej plan awaryjny? Żałosna kupa żelatyny pozbawiona godności...
-Czy to nie jest próba odwrócenia kota ogonem? Dla...
-Dlaczego mówisz w jej imieniu? -przerwałam, coraz bardziej zirytowana- Skoro twoje słowa nic nie wnoszą, powinnaś pozwolić mówić tej, która jest za tobą.
-Zgadzam się! -wtrąciła Ashido, stając obok mnie- Dlaczego cały czas oskarżasz Eris w jej imieniu!
-Racja... -Roe położył dłoń na moim ramieniu- Próba odwrócenia kota ogonem? Oskarżasz kogoś o zranienie innej osoby, bez żadnego dowodu. To wy odwracacie kota ogonem. -warknął, patrząc wściekle na Momo- Od pierwszego dnia starasz się zrobić z Eris tą złą. Może to ty jesteś zazdrosna o jej dobrą relację z Todorokim? -dziewczyna zadrżała, wąchając się chwilę, ale szybko pokręciła przecząco głową- Eris jest miłą osobą, więc jeśli nie zaatakujesz jej bezpośredni, nie będzie się bronić, ale ja jestem inny. Mam dość twoich usilnych prób zniszczenia jej reputacji... Równie dobrze ta cała reakcja alergiczna czy co to jest, mogło być wywołane tą cholerną herbatą. Wszyscy słyszeli, że pijesz ją po raz pierwszy. -przegrała, a jej mina jasno to pokazuję- Oskarżyłaś Eris, bo chciałaś ujebać ją w naszych oczach. Mało tego cały ten czas chowałaś się za plecami Jirou, by w ostateczności powiedzieć, że ty nic nie zrobiłaś, prawda? Jesteś...
Doskonale! Nie wybroni się! Mój wspaniały przyjaciel zasiał ziarno niepewności w reszcie! Będą patrzeć na nią z myślą o tej sytuacji!
-Roe! -położyłam dłoń na jego ustach- Wystarczy. -mruknęłam, odwracając się z powrotem do Momo- Dla dziewczyny twarz jest naprawdę ważna... -zaczęłam, ale nie siliłam się na uśmiech- Musiałaś być roztrzęsiona i dlatego wysunęłaś tak głupie wnioski.
W normalnych okolicznościach skończyłaby pobita. Teraz jednak wystarczy mi, że pozna czym jest ból straty pierwszej miłości. Dziewczyna wyglądała jakby chciała coś dodać. Zapewne miała w planach się obronić i wybrnąć jak zwykle z moją pomocą, ale tym razem przerwał jej ktoś inny. Obiekt jej westchnień we własnej osobie.
-Myślę, że będzie lepiej jeśli nie będziesz się do niej zbliżała. -powiedział swoim standardowym, zimnym głosem- Sprawiłaś jej już wystarczająco problemów. -Shoto odwrócił się w moją stronę, kładąc dłoń na mojej głowie, a następnie przeniósł wzrok na Roe- Chciałeś iść do jakiejś knajpki jeśli się nie mylę. Dzisiaj jest dobry moment.
-Chwila! Todoroki-kun! Dlaczego traktujesz mnie jakbym zrobiła to celowo!? Chciałam rozwiązać to pokojowo, ale sytuacja mnie przytłoczyła! Czy to nie ja...
-Oskarżyłaś kogoś bez dowodu. -przerwał, mierząc ją chłodnym wzrokiem- Gdybyś chciała rozwiązać to w pokojowy sposób, poczekałabyś na powrót Eris i porozmawiała z nią w wąskim gronie. Jednak ty zaczęłaś jej osąd na środku salonu, nie dając jej nawet możliwości do bronienia się. Teoria Roe jest bardziej prawdopodobna, dlatego trzymaj się od niej z dala. -wow, Shoto bywa brutalny- Możliwe, że Eris ma rację i byłaś roztrzęsiona, ale sytuacja między wami będzie teraz napięta, jeśli będziecie utrzymywać dystans, przynajmniej będziemy mieli pewność, że to się nie powtórzy.
W pewnym momentach brzmiał jak Touya. Możliwe, że na siłę staram się znaleźć między nimi podobieństwo, ale nic na to nie poradzę. Uważam, że są podobni.
-Mimo wszystko klasa musi być zintegrowana... -jęknęła, zerkając w bok- To może...
-Więc ujmę to inaczej. -sapnął, patrząc na nią z coraz większą irytacją, chociaż jego mina pozostawała obojętna, oczy mówiły wszystko- Będę spokojniejszy jeśli nie będziesz się jej naprzykrzać. -ból w jej oczach był czymś niezapomnianym, wspaniale widzieć ją w tym stanie- Wydaje mi się, że każdy kto jest blisko z Eris myśli podobnie.
***
-Oh! Shoto musisz tego spróbować! -powiedziałam, nakładając na jego talerz kotleta ziemniaczanego- Pamiętaj, by zjeść z dipem. -poleciłam, podsuwając mu niewielkie naczynie, niemal odruchowo złapałam chusteczkę, wychylając się do Miny, która zdążyła ubrudzić się sosem- Musisz bardziej uważać jak jesz. Ostatnio właśnie w ten sposób sos dostał ci się do oka i doskonale wiesz jak to się skończyło.
Burknęłam, odsuwając się od dziewczyny. Roe zaśmiał się cicho, próbując nałożyć na swój talerz kolejny stek, ale powstrzymałam go.
-Nie zaczynaj znowu! -jęknął, patrząc na mnie z rezygnacją, ale akurat mu nie mogę odpuścić i właśnie dlatego apetyczny kawałek mięsa wylądował na talerzy Todosa- Dlaczego on może!?
-Shoto zjadł dzisiaj dużo warzyw, a ty? -Roe otworzył usta, ale nic nie powiedział, bo na jego talerzu wylądowało kilka plastrów cukinii- Tokoyami też zbilansował posiłek. -zauważyłam, dokładając szparagi- Bakugo. -położyłam na jego talerzy trochę brokułów- Kaminari. -dodałam kilka kolb miniaturowej kukurydzy- Sero. -sięgnęłam po kiełki sojowe- Nawet Mina! -powiedziałam dumnie kładąc dwie marchewki na jego talerzu- A ty ile warzyw dzisiaj zjadłeś Roe? Widziałam co zrobiłeś rano z kalafiorem. -wypaliłam, dając mu właśnie to warzywo- Jadłbyś tylko mięso! Wiesz ile cholesterolu dzisiaj spożyłeś? Za dużo! -syknęłam, dokładając mu trochę papryki- Miażdżycy dostaniesz nierobie. -warknęłam, wrzucając na jego talerz dwa szaszłyki z grillowanymi grzybami- Smacznego.
Przyjaciel spojrzał na swój talerz z niezadowoleniem, po czym przeniósł sceptyczny wzrok na mnie.
-To żart? -spojrzałam na niego znacząco, jeśli nie zje tego teraz, dam mu jeszcze więcej- Dobra! Zjem to! -syknął, wkładając do ust kukurydzę- Ani szczęścia, ani smaku, ale to zjem! -w dwie sekundy wciągnął cukinię- Zjem tą zieleninę, a później sobie umrę i to będzie twoja wina!
-Zupełnie jakbym widział moją mamę! -zaśmiał się Eijiro, za co został obdarzony moim niezadowolonym spojrzeniem, z początku uznał, że jest to zabawne, ale szybko dotarło do niego, że jestem poważna- Jak tak o tym myślę mnie nie wymieniłaś... -mruknął, przyciągając do siebie miskę z szparagami- Zjem więcej warzyw, więc nie krzycz, dobrze?
Uśmiechnęłam się słodko, przytakując. Dobrze... Bardzo dobrze. Roe nie przepada za zieleniną, a naprawdę musi ją spożywać, bo serio zejdzie z tego świata. Swoją drogą mojemu koledze z utwardzeniem też przyda się trochę warzyw w diecie.
-Ej! Nie jedz prosto z miski kretynie! -Bakugo uderzył przyjaciela w głowę, a reszta zaśmiała się cicho- Powiedziałem, że masz przestać!
Zabawnie spędzać z nimi czas! Teraz czuję, że ostatnio zaniedbałam swoich znajomych, na rzecz nowych przyjaźni... To źle. Teraz wracamy do szkoły, więc w tygodniu nie będzie czasu, ale może w weekend uda nam się zgadać na film? To byłoby miłe!
~~~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro