Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ognik trzydziesty-szósty


Westchnęłam przeciągle, używając mocy do pozbycia się krwi z ubrań. Normalnie Dabi zająłby się tym ludzkim odpadem, ale przez ostatnie kilka miesięcy nasz kontakt jest bardzo ograniczony... Niezbyt mi się to podoba, ale co mogę zrobić? Zapewnia mnie w swoich uczuciach za każdym razem, gdy dzwoni i pisze. Poza tym minimum raz w tygodniu przysyła mi jakiś prezent, więc można powiedzieć, że dalej mu zależy, ale... Mimo wszystko wolałabym mieć go obok...

-No i zaczęło padać... -rzuciłam niemrawo, patrząc w ciemne niebo i małe płatki śniegu- Pora do do... -przerwałam w połowie zdania, widząc kto stoi za mną- Shoto. 

O fuck! O fuck! O fuck! Co mam teraz powiedzieć!? Jak długo tam stoi!? Widział to co zrobiłam!? No nie jest kurwa ślepy, więc musiał widzieć! Więc... Dlaczego milczy? Przełknęłam nerwowo ślinę i oblizałam suche usta. Co mogłabym powiedzieć, by wyjść z tej sytuacji? 

-Dlaczego to robisz? 

Jego ton głosu jest taki jak zwykle... Dlaczego!? Co jest z nim nie tak!? Właśnie był świadkiem morderstwa i nic sobie z tego nie robi!? To przyszły bohater! Wzięłam głęboki wdech, by się uspokoić. Rozmyślanie o tym jest bezcelowe... Ukrywanie moich powodów również... Skoro reaguje tak spokojnie... Może być świadomy kim jestem. Mógł prześwietlać mnie od kiedy pozbyłam się tego zboczeńca, którego wysłała Momo. 

-A jak myślisz? 

Sapnęłam, odgarniając włosy z twarzy. To naprawdę beznadziejny scenariusz... Mamy w klasie tyle osób, które mogłabym zabić... Gdyby pojawił się t u ktokolwiek inny, skończyłby martwy i po problemie, ale to musiał być on... Ten którego nie tknę chodź by przez Dabiego. 

-Myślę, że taką masz naturę. -powiedział tak cicho, że przez chwilę zastanawiałam się co w ogóle mówi- Skoro już wiem... Mnie też zabijesz? 

Dlaczego zadaję takie pytania? Zamordowałam człowieka, a przyszły bohater nie szuka dla niego sprawiedliwości? 

-Nie wiem w co pogrywasz, ale nie zabiję cię. -odparłam, mierząc go podejrzliwym wzrokiem- Jesteś dziwnie spokojny. Właśnie widziałeś egzekucję, w której katem była twoja szkolna koleżanka. Nie czujesz obowiązku, złapania mnie? W końcu chcesz...

-Ten mężczyzna był poszukiwany, prawda? Można powiedzieć, że wyświadczyłaś przysługę społeczeństwu. -nie mam pojęcia dlaczego powiedział to tak spokojnie, nie rozumiem też dlaczego kącik jego ust powędrował w górę- Jestem bezpieczny, prawda? Więc nie zabijasz każdego kto... 

-Mylisz się. -nie wiem dlaczego, ale wkurza mnie jego postawa, chociaż raczej powinnam się cieszyć, to dobra szansa, by przeciągnąć go na swoją stronę- Shoto ty kretynie... Mój powód to zwykła spekulacja. Nie mogę cię zabić, bo chce coś potwierdzić.  

Mieszaniec przez kilka sekund patrzył na mnie w skupieniu. Nie chciałam poruszać tego tematu w takich okolicznościach... Myślałam raczej nad kubkiem herbaty i wolnym przedstawieniu mu swojej teorii, ale po dzisiejszym może nie być do tego okazji... Przecież może grać, by kupić sobie trochę czasu.

-Myślisz, że Touya to mój brat. -zaśmiałam się cicho, co mogło sugerować moje zadowolenie, ale w rzeczywistości, jestem naprawdę zaskoczona- To było trudne, bo byłem pewny, że nie żyję, ale... Ma to samo imię i dar. Jest w podobnym wieku i ma naprawdę wiele wspólnego z... Sobą samym sprzed ucieczki. -więc sam do tego doszedł- Mam wrażenie, że on chciałbym się o tym dowiedział na własną rękę. Skoro ty myślisz podobnie, zapewne tak jest, a mój brat wcale nie zginął. -wygląda na szczęśliwego, a nawet wzruszonego i to na tyle, by się popłakać- Jestem szczęśliwy, że żyję, ale... Powiedz mi prawdę Eris... Kim wy jesteście? Czym zajmuję się mój brat? I jak się poznaliście? Kim jest Todoroki Touya? 

Boże... Nie tego się spodziewałam, ale to chyba dobrze... On chce poznać prawdę o swoim bracie. Nie skupia się na tym co robię, bo nie uznaje to za złe. Shoto dalej jest moim przyjacielem... Tym samym zacofanym dzieciakiem, który ma dziwne reakcje, których nie mogę zrozumieć. Skoro tak... Wypada go pocieszyć. 

-Dobrze... -położyłam dłoń na jego głowie, przyciągając ją do mojego ramienia- Przeprowadzimy dzisiaj naprawdę szczerą rozmowę. 

Moją odpowiedzią, bym krótki ruch głowy, ale się zgodził. To będzie naprawdę ciężka rozmowa...

***

-Więc te wszystkie lata spędził... Jako członek yakuzy? -przytaknęłam, bawiąc się pierścionkiem. Przyjął to całkiem spokojnie, a to trochę mnie niepokoi- Ciężko to zaakceptować... Przez te wszystkie lata myślałem, że go straciłem, a on... Po prostu się przed nami ukrywał. Najgorsze jest to, że Natsuo i Fuyumi cały ten czas za nim tęsknią i obwiniają się o jego śmierć. -zacisnął dłonie na kubku, który stopniowo zaczął zamarzać, aż ostatecznie pękł- Dlaczego nigdy do nas nie przyszedł!? 

Właśnie ten wybuch agresji mnie uspokoił. Shoto był zbyt opanowany do tej pory, a to sprawiało, że w moich oczach był podejrzany. Szukałam jakiegokolwiek wyjaśnienia, ale okazuję się, że było to daremne, a on po prostu nie umiał wyrazić swojego gniewu lub niedowierzał w to, że jego martwy brat ma się dobrze.  

-Nie wiem dlaczego to zrobił... -odparłam, używając daru, by posprzątać po nim ten bałagan- Większość mojego życia spotykałam się z nim, nie znając jego imienia. Dopiero niedawno powiedział jak się nazywa, a wtedy powoli zaczęłam łączyć kropki... 

Wyjaśniłam, dopijając swoją herbatę. Co powinnam teraz zrobić? Dabi nie będzie chciał się z nim spotkać, a może zrobi to z przyjemnością? Powinnam mu przed tym powiedzieć, że Shoto zna "prawdę"? Może będzie lepiej jeśli wyjaśnią to bez mojego udziału? Nie mam pojęcia... Mam tyle pytań, a żadnej jednoznacznej odpowiedzi... Podrapałam się po karku, wzdychając ciężko. Obawiam się, że jeśli nie zrobię nic, dalej pozostaną w relacji "Touya to chłopak mojej przyjaciółki" lub "Shoto to przyjaciel mojej dziewczyny". Chociaż może tak jest lepiej? Oboje znają swoją tożsamość, więc mogą stać się bliskimi "przyjaciółmi". Z drugiej strony jeśli się wtrącę, Dabs może się zdenerwować... Niby wiem, że w końcu mi wybaczy, ale nie chce ryzykować. Nikt nie lubi, gdy ktoś grzebie w jego życiu. Skoro nie chciał powiedzieć mi, że Shoto jest jego bratem, musiał mieć ku temu jakiś powód, a ja jako dobra dziewczyna, powinnam uszanować jego decyzję. Z tego wynika, że nie powinnam wtykać w to nosa. 

-Eris. -ocknęłam się, czując mocny uścisk na mojej dłoni- Pomożesz mi? 

Zmarszczyłam brwi, przechylając głowę w bok. Chyba za bardzo skupiłam się na wewnętrzne analizie... 

-Nie słuchałam przez chwilę, mógłbyś powtórzyć? 

Shoto kiwnął głową, ale w dalszym ciągu trzymał moją rękę. To niby nic takiego, ale gdyby Dabi to zobaczył... Mógłby się trochę zdenerwować. Siedzimy w półmroku, trzymamy się za rączki, a w tle leci jakaś spokojna piosenka... Mógłby to opacznie odebrać. 

-Chce go o to zapytać. Muszę dowiedzieć się czy mam rację... 

Po tym się zaciął... Wydaje mi się, że wszystko stopniowo do niego dociera i każda kolejna informacja, którą przetworzy, sprawia mu ból. Chyba wiem o co mu chodzi i jaka miałaby byś moja rola... 

-Szczerze nie chce się w to zbytnio angażować. -zaczęłam, wzdychając ciężko- Ale myślę, że mogę zaaranżować wasze spotkanie... 

Mieszaniec kiwnął jedynie głową. Chyba powinnam go jakoś pocieszyć, prawda? W końcu jest duża szansa na to, że w przyszłości będziemy rodziną. Złapałam krzesło, przeciągając je tak, by znaleźć się bliżej chłopaka, a gdy to zrobiłam, niemal od razu zostałam szczelnie objęta. Westchnęłam, odwzajemniając uścisk.

-To mi wystarczy... 

Kiwnęłam głową, gładząc go po plecach. Naprawdę mam nadzieję, że nasze przypuszczeni są słuszne... Chciałabym, by Dabi i Shoto byli rodzeństwem, bo chce by Dabi miał przynajmniej jednego zaufanego przyjaciela, a skoro nie jest szczególnie dobry w nawiązywaniu przyjaźni... Nikt nie nada się lepiej niż jego rodzony brat. Poza tym... Dzięki temu Shoto mógłby chcieć dołączyć do yakuzy, a mi bardzo zależy na tym, by był po naszej stronie. 

-Co do kurwy! Chcesz mi to wyjaśnić!? 

Och shit... Naprawdę musiał pojawić się akurat dzisiaj!? Ze wszystkich dni wybrał właśnie ten!

~~~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro