Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ognik dwudziesty-trzeci

Zerknęłam na odchodzącego Shoto. U.A. chciało trzymać się razem, ale właśnie stracili dwóch najsilniejszych uczniów. Poza tym pan kamień i chłopak błyskawica też poszli. 

-My też pójdziemy w swoją stronę. 

Powiedziałam, kierując się w kierunku jeziora. Zapewne będzie tam mniej osób, więc to dobre miejsce do walki. 

-Chwila! -zielonowłosy złapał mnie za nadgarstek- Todoroki i Kacchan mają szansę w walce, ale ty... 

Pff! On chyba nie wie do kogo mówi! A tak... Nie wie. Właśnie dlatego mnie powstrzymuję. Westchnęłam, ściągając jego dłoń. 

-Miło, że się przejmujesz, ale naprawdę nic mi nie jest. Poza tym jeśli tu zostaniemy Roe straci swoją przewagę. Dlatego pójdziemy w mniej zaludnione miejsce i na spokojnie postaramy się obmyślić plan jak zdać. 

Chłopak szybko załapał o czym mówię i na pewno wie, że to najlepsze wyjście. Moc Roe jest silna, ale to obusieczny miecz. Jest bezużyteczny jeśli pracuję w dużej grupie.

-Rozumiem. Powodzenia! 

Kiwnęłam głową. Razem z przyjacielem ruszyliśmy w stronę zalesionego terenu, szybko chowając się między drzewami. Szybko powinniśmy dojść do zbiornika z wodą.

-Dawno nie mieliśmy okazji, by razem polować, co? -zaśmiałam się cicho, przyznając mu rację, jednocześnie ruchem głowy, wskazałam, gdzie ukrywa się nasz pierwszy cel- Kończymy to szybko, a może wolisz poczekać? 

Uśmiechnęłam się znacząco. Oczywiście, że wolę poczekać... Po pierwsze mogę nauczyć się jakieś ciekawej zdolności. Po drugie jeśli skoczymy za szybko będzie to podejrzane. W końcu nie jestem w pełni sprawna, prawda? Zaśmiałam się krótko, bo doskonale wiem, że on już zna odpowiedź, której nie mogę udzielić wprost. 

-Chciałabym skończyć tak szybko jak to możliwe. -powiedziałam, przyjmując na siebie atak kociego chłopca, który zapewne myślał, że nas zaskoczy- Podrapał mnie. -przyjrzałam się winowajcy, gdyby miał jakieś użyteczne quirk to może bym się zainteresowała i mu przebaczyła, ale nie jestem to nic niezwykłego, a uszy i ogon tylko przeszkadzają- Wybacz. Na pewno chciałeś zdać.

Jego własny cień nie pozwolił mu się ruszyć. Co musiało być dla niego sporym zaskoczeniem.

-Twój dar to kreacja! -ops, ktoś tu się pomylił- Co to ma być!?

Trochę wkurza mnie, że zostałam pomylona z tą krową, ale w sumie teraz działa to na moją korzyść.

-To mój dar. Manipulacja cieniem. -wyciągnęłam jedną piłeczkę, podchodząc do chłopaka i posyłając mu przepraszający uśmiech- Może w przyszłym roku się uda.

Powiedziałam uderzając w trzy cele. Muszę załatwić jeszcze jednego. Powinnam trochę się wstrzymać... Inaczej skończę zbyt szybko.

-Cholera!

Przegryw... Skoro jest tak słaby po co atakuje w pojedynkę? Zapewne go nie lubią, bo jest zarozumiały. Wypuściłam go, odchodząc z Roe.

-Następny jest dla ciebie. -powiedziałam, patrząc na ranę, mogłabym ją uleczyć, gdybym miała odpowiedni dar, ale z jakiegoś powodu tego ojciec też nie chciał mi dać, na szczęście mam w szkole pielęgniarkę, która jest niezła w tym co robi, a jej dar byłby przydatny- Na naszym następnym sparingu musisz mnie poturbować.

Wypaliłam, przez co mój towarzysz zaczął krztusić się własną śliną. Jak tak o tym pomyślę... Jeśli zacznę używać losowo wszystkich mocy, szybko powiążą mnie z mafią. Muszę wybrać dwa dary i się ich trzymać. Skoro zaprezentowałam już manipulacje cieniem, muszę się jej trzymać. Nie jest to zła moc. Unieruchomienie i atak w jednym. Poza tym jestem całkiem niezła w walce wręcz. Mój drugi dar powinien być czymś często przeze mnie używanym. Może tak nieskończoność? Technika tworzące wokół mnie wspomnianą nieskończoność. Nic nie będzie w stanie mnie dotknąć. Dobry dar. Przyjemnie było go zabrać.

-Okej! Nawet nie spytam dlaczego mam to zrobić, ale sądzę, że to głupie!

Wiem, że może się bać. Gdyby mój ojciec czy bracia się o tym dowiedzieli, powiesili by go, ale musi to zrobić. Chociaż... Czy moja iluzja byłaby w stanie upozorować poważne rany? Możliwe, że tak...

-Jeszcze o tym pomyślę. -powiedziałam, stając za nim, gdy przed nami pojawiła się grupka uczniów, Roe w sekundę zmienił ich w przygłupów- Co z nimi robimy?

Chwilę temu zdała pierwsza osoba, ale mimo wszystko... Zdamy zbyt szybko. Nie mogę jednak ich zostawić, bo będzie to zbyt podejrzane. Jeśli ktoś by się o tym dowiedział, zaczęły by się niewygodne pytania.

-Jesteś niesamowity Roe. Zdamy tylko dzięki tobie. -powiedziałam, przedstawiając mu tym samym sytuację, przyłożyłam piłeczki do wskaźników jednej dziewczyny- Skończyłeś?

Żółtooki przytaknął, stając obok mnie. Nasze tarcze podświetliły się na niebiesko. Wygląda na to, że w ten sposób oznajmiają nam, że przeszliśmy test.

-Wracajmy. Pisze z taką jedną i muszę pochwalić się wynikiem. -prychnęłam śmiechem, ale równie żwawo ruszyłam z miejsca, chyba też napiszę do pewnego człowieczka- Dasz znać swojemu CHŁOPAKOWI?

Wolno i niepewnie kiwnęłam głową. Dziwnie, gdy inni go tak nazywają... Poza tym my naprawdę nie jesteśmy razem i to szybko się nie zmieni. Ledwo wyszliśmy z lasu, a naszym oczą ukazało się prawdziwe pole bitwy. Co prawda przed chwilą czułam delikatne wstrząsy, ale nie sądziłam, że ten dar jest, aż tak potężny. Chce go skopiować! Ale w tym przypadku... Wystarczy, że poczuję jego skutki? Nie mam okazji do walki z tą osobą, ale mogę próbować. Mam nadzieję, że nie przegra i spotkamy się w drugiej rundzie.

-Musze dowiedzieć się kto to zrobił. -rzuciłam, kierując się do poczekalni- Dawno nie byłam tak podekscytowana! -dodałam, nie mogąc się powstrzymać- Chciałabym, by następna runda polegała na walce! To byłoby wspaniałe! -Roe westchnął, zapewne zirytowany moją ekscytacją- Pójdę do szatni po telefon! Widzimy się później!

Już nie mogę się doczekać, aż napiszę to reszcie! Ten dar jest cudowny! Tak bardzo chciałabym go posiąść... Odblokowałam telefon i od razu rzuciła mi się w oczy wiadomość od nieznanego numeru. Przewróciłam oczami, niechętnie klikając w okienko z żółtym dymkiem. Na pewno jakoś idiota robi sobie... Co jest kurwa!? Dostałam zdjęcia cholernie przystojnego chłopaka, który przypominał trochę Dabiego, ale... Bez blizn. Pobrałam zdjęcie, wysyłając je chłopakowi z zapytaniem kto to jest. Nie musiałam długo czekać na jego reakcje, niemal od razu do mnie zadzwonił.

-Skąd to masz? -spytał swoim typowym głosem, ale było słysząc nutkę irytacji- Nie ważne... Masz przerwę?

O co chodzi? Zmienia temat? Ten chłopak to naprawdę on?

-Ta. Mógłbyś...

-Zaraz. -przerwał mi- Wyjdź przed budynek.

No i się rozłączył. Wydaje mi polecenia, a powinien odpowiedzieć na moje pytanie! Jeśli to naprawdę on jest na tym zdjęciu... Photoshopa? Operacja plastyczna? Dar? Cokolwiek to jest zrobiło z niego przystojniaka. Tylko dlatego go posłuchałam i znalazłam się przed budynkiem, szybciej niż powinnam. Odnalezienie wzrokiem chłopaka nie było problemem, był jedyną osobą na placu. Niemal podbiegłam do niego, łapiąc go za bluzę i ściągając do swojego poziomu. Zlustrowałam jego twarz, marszcząc brwi. Dlaczego ukrywa swoje blizny? Zawsze mówił, że są częścią jego i nie ma powodu, by się ich wstydzić. Czy to dlatego, że teraz jest poszukiwany? Ale dlaczego akurat teraz!?

-Na pewno jesteś moim Dabsem? -spytałam, unosząc podejrzliwie brew- Nie przysłał jakiegoś przystojniejszego kolegi?

Chłopak uszczypnął mnie w policzek, na co syknęłam z bólu. Nieprzyjemny ruch i martwa mina... To Dabi! Czarnowłosy, zarzucił swoją kurtkę na moje ramiona, gromiąc mnie wzrokiem. Nawet ubrał się jakoś lepiej...

-Skoro już stałem się twoim chłopakiem, nie możesz wychodzić w takim stroju na ulicę. -warknął, przyciągając mnie do siebie- Następnym razem zabije wszystkich, którzy cię w nim widzieli, jasne?

Położyłam dłonie na jego piersi, tworząc między nami niewielką lukę, dzięki której mogłam oddychać. Strasznie mocno mnie przytulił. To dość dziwne jak na niego, raczej nie jest tak uczuciowy. Poza tym skąd wie, że tak go nazwałam?

-Nie wiem jakim cudem się o tym dowiedziałeś, ale powiedziałam to na potrzeby sytuacji. -mruknęłam na jednym wdechu, nie mogąc odwrócić wzroku od jego twarzy, jest kurewsko gorący- Co ci się stało?

Dabi przez chwilę wyglądał na zmartwionego, ale ostatecznie wrócił do swojej kamiennej miny.

-Nie podoba ci się?

Prychnął, a jego głos stał się wyjątkowo ostry. Jest zły, że zareagowałam w ten sposób? Zrobił to dla mnie?

-To nie to... -mruknęłam, opierając głowę na jego piersi- To po prostu dziwne. Przyzwyczaiłam się do twojego szpetnego ryjca, a ty... -podniosłam wzrok, napotykając jego jasne tęczówki- Przychodzisz w tym stanie. Jak inaczej mam to odebrać? To po prostu dziwne. Nie rozumiem dlaczego to zrobiłeś i jak to zrobiłeś.

Chłopak westchnął ciężko, ale czuję, że cały się rozluźnił. Chyba irytowała go myśl, że może mi się nie podobać nawet w tej formie. Jego duże dłonie znalazły się na moich policzkach, a usta przywarły do moich.

-Porozmawiamy o tym wieczorem. -mruknął w przerwie między pocałunkami- Powiedzmy, że chce zapełnić trochę więcej twojego czasu. -oderwał się ode mnie, ale ja nie chciałam na to pozwolić, dlatego stanęłam na palcach i ponownie połączyłam nasze usta, zanim na dobre się wyprostował, trwaliśmy kilka sekund w czułym pocałunku, którego za cholerę nie chciałam przerywać, ale musiałam- Zabieram cię na randkę maleńka... -szepnął, gładząc kciukiem mój polik- Tylko my dwoje i brudne ulice Tokio.

Zakpił, siadając na murku za nim. Prychnęłam, stając między jego nogami i kładąc obje dłonie na jego ramionach.

-I robisz to wszystko... -przerwałam nie mogąc powstrzymać śmiechu- Bo nazwałam cię swoim chłopakiem? Co się stało z tym chłodnym, dupkowatym Dabim?

Czarnowłosy oplótł mnie w pasie, chowając twarz w moich piersiach.

-Każdy rycerz jest milszy dla swojej księżniczki idiotko.

Przewróciłam oczami, prychając jednocześnie pod nosem. Niby mówi coś słodkiego, ale jednak wrzuci jakieś obraźliwe słówko, by przekaz nie był przypadkiem zbyt sympatyczny. Idiota... Deklarujący chęć bycia moim idiotą i to w dość dramatyczny sposób, ale dalej idiota!

-Eri!

Odwróciłam się w stronę Miny, która radośnie szła w naszą stronę, a to niekoniecznie spodobało się chłopakowi. Od niedawna mojemu chłopakowi jak sądzę... Chwyciłam jego brodę w dwa palce, by nawiązać z nim kontakt wzrokowy. 

-Nie bądź zbyt bardzo sobą SKARBIE. I wymyśl sobie jakieś zastępcze nazwisko Todoroki. -czarnowłosy zgromił mnie wzrokiem, ale nic sobie z tego nie robiłam, wiem, że nic mi nie zrobi, ewentualnie trochę się poboczy- Zdałaś? 

Spytałam, gdy stanęła obok mnie. Od razu, gdy stanęła obok, mięśnie chłopaka się naprężyły, jakby był gotowy do ataku w każdym momencie. Jeśli będzie zachowywał się dziwne, uznają go za podejrzanego. Położyłam dłoń na jego korku, drapiąc go delikatnie. Trochę pomogło, ale dalej mam wrażenie, że zaraz rzuci się jej do gardła. 

-Tak! Zaraz zaczyna się drugi etap, więc powinnyśmy wracać! -posłałam jej znaczące spojrzenie, kiwając głową w stronę chłopaka, wywiad mnie nie pominie, ale przynajmniej mogę ustalić z nim pewne szczegóły- Poczekam przy wejściu! 

Gdy odeszła wystarczająco daleko, usiadłam na kolanie chłopaka. 

-Więc? Czeka mnie dogłębny wywiad na temat naszego "związku". 

Zrobiłam cudzysłów w powietrzu, a to nie spodobało się Dabiemu. Zaskakujące jak bardzo mu na tym zależy... 

-Związku. -warknął, zaciskając palce na moim udzie, zrobił to tak mocno, że to prawie groźba- Zresztą mam już nazwisko.

Mruknął, pokazując mi swój dowód. Hmm... Jest prawdziwy. Ciekawe czy w tym też pomógł mu staruszek? O ile ojciec w ogóle mu pomaga oczywiście, ale nie ma wielu osób, które mogłyby stworzyć nową osobę w kilka godzin. Mimo wszystko nie ma sensu się nad tym zastanawiać. 

-Aohi Touya. -powiedziałam na głos i prychnęłam- Serio? Aohi? Dosłownie niebieski płomień? Nie miałeś nic dyskretniejszego? -pokręciłam głową z niedowierzaniem- Zresztą nie ważne... -powoli ściągnęłam jego kurtkę i muszę przyznać, że bez niej jest strasznie zimno- Napisz później gdzie chcesz się spotkać i jaki jest plan. Narka! -miałam zamiar odejść, ale zostałam ponownie usadzona na jego kolanie- Co? 

Warknęłam, przecież słyszał, że muszę iść! Zaraz zacznie się drugi etap, a ja muszę dowiedzieć się kto był ,odpowiedzialny za to trzęsienie ziemi! Mina Dabiego wskazywała jednak wyraźnie, że nie puści mnie tak od razu. Jego wargi znalazły się na moich, zapraszając do czułego pocałunku. Trochę niechętnie poddałam się pieszczocie. 

-Tak żegnają się pary maleńka. -szepnął do mojego ucha, składając mokry pocałunek na moim karku- Zapamiętaj. 

Przytaknęłam, cmokając go w policzek. To musiało go usatysfakcjonować, bo szybko mnie puścił. 

-Nie zapomnij napisać. 

Przypomniałam, na co kiwnął głową. Dobrze gdyby powiedział mi jaki mamy plan, bo mogłabym się odpowiednio przygotować, ale nie będę naciskać jeśli sam nie powie. Może akurat ma to być niespodzianka? 

-Przystojny! Jak się nazywa!? 

Wiedziałam, że tak będzie... Spojrzałam na dziewczynę i udałam zawstydzenie. 

-Touya... Ale nic więcej ci nie powiem, bo go wystalkujesz!  

Dodałam szybko, widząc, że otwiera usta właśnie, by o niego wypytać. 

-No weź! Powiedz mi chociaż trochę! -odwróciłam wzrok- Pytania tak i nie! 

Boże... Jest aż tak ciekawa mojego związku? No dobra! Co mi szkodzi? Zawsze mogę kłamać, ale nie sądzę, by zadała pytanie, które będzie tego wymagało. Kiwnęłam głową, zgadzając się. 

-Starszy? 

-Tak. 

-Chce być bohaterem?

Serio? Padło jako drugie pytanie? Nawet ja nie chce pracować w zawodzie, bo jestem raczej po ciemnej stronie mocy, a on to już w ogóle!

-Nie.

-Długo się znacie?

-Tak. 

-Możesz powiedzieć ile? 

To nie jest pytanie tak i nie, ale co mi tam!

-Znam go od dziecka. Sama nie jestem pewna ile dokładnie. 

-Robiliście to już? 

Zaczęłam kaszleć, udając, że zakrztusiłam się własną śliną przez jej pytanie. Normalna nastolatka zareagowałaby albo zaskoczeniem, albo zawstydzeniem. Skoro nie potrafię rumienić się na zawołanie, muszę zostać przy zaskoczeniu. 

-Hej! Nie pyta się o takie rzeczy! 

Warknęłam. Dziewczyna zatrzymała się, kiwając głową z dziwnym uśmiechem. 

-Rozumiem, rozumiem! -podeszła do mnie, przypierając mnie do ściany- Jest dobry w tych sprawach. 

Schowałam twarz w dłoniach, jakby zawstydziła mnie tym pytaniem. Spojrzałam na nią niepewnie.

-Jest... Możemy już o tym nie rozmawiać!? 

Spytałam, odchodząc jak najszybciej, ale ona i tak szybko mnie dogoniła. 

-Ah ta młodość! 

-Przecież sama jesteś młoda... 

Właściwie mogę zapytać Minę czy wie, kto wywołał to trzęsienie ziemi. Przez nagłą zmianę Dabiego i rozmowę z dziewczyną, prawie o nim zapomniałam. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro