Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5.

Harry był roztrzęsiony. Od razu o całym zajściu powiadomił Gemme, która natychmiastowo zwolniła się z pracy, przyjeżdżając do szpitala. Styles pojechał razem z Markie karetką, a jego przyjaciele postanowili dotrzeć do kliniki na pieszo. Kędzierzawy chodził po korytarzu, modląc się, aby dziewczynka wyszła z tego wszystkiego cało. Lekarze co chwila wchodzili i wychodzili z sali, w której się znajdowała.

- Mój boże, Harry - krzyknęła z końca korytarza zapłakana Gemma, niedługo potem podbiegając do swojego brata. Harry szybko wtulił się w starszą siostrę, przepraszając za całe zajście - Nie przepraszaj. To nie twoja wina... - mówiła, głaszcząc Stylesa po włosach - Lekarze coś mówili? - spytała, a Harry pokręcił przecząco głową.

Dopiero po około godzinie, w ciągu której do szpitala zdążyli dojść Louis, Liam, Niall i Zayn, lekarz wyszedł z sali, podchodząc do grupki zebranych.

- Państwo Styles? - spytał, a Gemma przytaknęła głową - Markie miała dużo szczęścia, naprawdę... Ale na początku zadam pytanie. Co jadła zanim to się stało?

- Mleko, przygotowane z proszku. Zawsze takie dostaje - westchnął Harry.

- W takim razie w mleku znajdowała się trutka na szczury - mówił, a Harry zakrztusił się powietrzem - Na szczęście dzięki szybkiej reakcji połowę trucizny, z tego co wiem, zwróciła w domu, a drugą połowę w szpitalu. Zrobiliśmy jej na wszelki wypadek płukanie żołądka, aby pozbyć się całkowicie substancji z organizmu. Jak mówiłem... miała ogromne szczęście. Same objawy wskazywały na zatrucie, jednakże nie mogliśmy wyciągać pochopnych wniosków. A teraz proszę panią za mną - spojrzał na Gemmę, która cała roztrzęsiona udała się za lekarzem.

Harry usiadł na krzesełku, chowając twarz w dłoniach.

- To niemożliwe - wymamrotał - Gdy tylko je zrobiłem sam je próbowałem, a przecież mi nic nie jest.

- Skąd w mleku trutka na szczury? - spytał Niall, siadając obok.

Harry wzruszył ramionami, wyciągając telefon. Zamarł widząc wiadomość od dobrze znanego mu numeru.

- Kurwa... - wyszeptał, wpatrując się w tekst - Kurwa, kurwa, kurwa - mamrotał, zaczynając się trząść.

Harry naprawdę był przerażony. Nie dość, że Markie najprawdopodobniej z jego winy trafiła do szpitala to jeszcze okazało się, że tajemniczy dręczyciel miał z tym coś wspólnego. Coraz mniej wierzył, że był to tylko niewinny, jednorazowy żart. Liam wziął od przyjaciela telefon, spoglądając na sms'a. Uniósł brwi w zdziwieniu.

- Co to za numer? W ogóle co to za sms? - spytał, pokazując treść wiadomości reszcie.

- Pamiętacie jak w nocy Niall napisał o tym tajemniczym numerze? Zdaje mi się, że to ten sam człowiek. Jestem prawie na sto procent pewien. Napisał mi, że mam go nie ignorować inaczej pożałuję, a teraz jeszcze to... Markie wylądowała w szpitala przez trutkę, a po chwili przyszła ta wiadomość - mówił, patrząc ze strachem w oczach na przyjaciół - Boję się, cholernie się boje. To moja wina...

Louis westchnął, przyciągając Harry'ego do uścisku.

- Uspokój się. Nie panikuj, to nie twoja wina. Skąd mogłeś wiedzieć, że coś takiego się wydarzy? - Styles wzruszył ramionami - No właśnie. Ochłoń, jutro pójdziemy zgłosić to na policje. Namierzą tego żartownisia i się skończy. Może to po prostu głupi żart Josha, widział nas gdzieś po drodze i napisał to, aby jeszcze bardziej cię wystraszyć.

- Ale zaraz - wtrącił Niall - Skoro Harry próbował wcześniej tego mleka i nic mu nie jest to znaczy, że ktoś musiał dosypać tę trutkę pod jego nieobecność - mówił, a Liam skinął głową, przyznając mu rację.

Zayn, siedzący do tej pory cicho wstał z krzesełka, stając przed przyjaciółmi.

- A mi się wydaje, że to jedynie głupie zbiegi okoliczności i głupie doszukiwania się. Jeżeli zgłosicie to na policje to poszukiwania trwać będą tygodnie, a nawet miesiące. Policja ma ważniejsze sprawy na głowie niż... takie nastoletnie żarty - wymamrotał - Z resztą nie musiała być to trutka na szczury, a jedynie coś Markie zaszkodziło już wcześniej. Lekarze zawsze mogą się pomylić, także... wyluzujcie. Harry zablokuj ten numer i będzie po sprawie - powiedział, mierząc każdego po kolei wzrokiem.

Harry jęknął z bezsilności. Schował twarz w dłoniach, lekko kiwając głową, informując tym resztę, że zrobi tak jak radzi Zayn.

- Czemu jesteś tak sceptycznie nastawiony? Lekarze zazwyczaj się nie mylą, jeśli chodzi o ludzkie zdrowie. A może masz z tą całą sprawą coś wspólnego, Malik? - dopytywał Niall, spoglądając na mulata.

- Jesteś śmieszny, Horan. Dlaczego miałbym robić krzywdę tej małej, słodkiej istotce? - prychnął - Ja nie wierze w takie rzeczy. Nie wierze w żadne spiski czy zemsty, powiązane z horrorami bądź strasznymi historyjkami z internetu. Jesteście przewrażliwieni i tyle. Powinniście się wyluzować i przestać wszystko brać na poważnie - mruknął, siadając ponownie na krzesełku.

- Zayn ma rację - westchnął Liam, opierając się plecami o oparcie. Przymknął lekko oczy, wsłuchując się w hałas, panujący na korytarzu - To pewnie przypadek, że te wszystkie rzeczy mają ze sobą tyle wspólnego. Markie żyje, nic jej nie jest, powinniśmy się z tego cieszyć, a nie tworzyć nie wiadomo jakie teorie. Niemożliwym jest, aby jakaś trucizna znalazła się w mleku dla dziecka.

Louis i Niall spojrzeli na siebie wzdychając. - Okej, macie racje - wtrącił szatyn, wciąż głaszcząc loczka po plecach.

- Przydałyby nam się krótkie "wakacje"... Z dala od cotygodniowych horrorów i dzieci, połykających trutki na szczury - mówił Niall - Zayn - zwrócił się do Malika - Czy twoi dziadkowie udostępniliby nam na ferie domek, który wynajmowaliśmy w wakacje? - spytał, a mulat zamyślił się na chwilę.

- Myślę, że tak. Musiałbym z nimi pogadać. Planujesz coś? - uśmiechnął się, a Niall skinął głową.

- Co powiecie na tydzień z dala od rodziców? Tydzień z dala od zmartwień? Tydzień razem? - spytał, patrząc na swoich przyjaciół. - Harry jedziesz obowiązkowo. Nie myśl o tym co stało się dzisiaj.

Przyjaciele spojrzeli na siebie, kiwając głowami. Jednak Styles miał lekkie obawy, nie chciał zostawić Gemmy z tym wszystkim samej. Jak to by wyglądało? Przez jego nieuwagę ktoś otruł dziecko, a on z dnia na dzień wyjeżdża, chcąc się odstresować? Chociaż lepsze to niż siedzenie samemu w pokoju. Może jego przyjaciele faktycznie mieli racje i Harry był po prostu przewrażliwiony? Potrzebował krótkiej przerwy od tego wszystkiego, a małe oderwanie od rzeczywistości dobrze by mu zrobiło.

• • •
-Edsi- mnie szantażuje 💔

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro