Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2.

Harry odetchnął z ulgą, widząc napisy końcowe. Tak bardzo żałował, że dzisiejszego dnia nie wziął ze sobą słuchawek. Przez ponad dwie godziny kręcił się na fotelu, próbując znaleźć sobie odpowiednią pozycję. Ciągle chodził do toalety, tłumacząc się przewianym pęcherzem. Robił wszystko, aby skupić swoje myśli na czymś innym niż na filmie, wyświetlanym na dużym ekranie. Już w połowie seansu miał ochotę wybiec z sali, kierując się prosto do domu, jednak nie mógł. Nie chciał się ośmieszyć przed przyjaciółmi, którzy oglądali horror z zainteresowaniem, rosnącym z minuty na minutę.

– To było takie genialne – zachwalał Niall, wrzucając pudełeczka po przekąskach do kosza – Jestem zakochany w tej produkcji bardziej niż w... jedzeniu – mówił, owijając wokół szyi szalik.

– To w ogóle możliwe? – roześmiał się Zayn, gdy już wyszli z budynku. Westchnął, widząc palące się latarnie – Ciemno... Ciemno, jakby była co najmniej dwudziesta druga, a jest dopiero – spojrzał na zegarek – Dziewiętnasta.

Harry wciągnął powietrze, obawiając się samotnego powrotu do domu. Często po obejrzeniu horroru miał schizy, dlatego wolał unikać tego typu produkcji. Teraz przez następny tydzień będzie miał wrażenie, że jest śledzony bądź przez kogoś obserwowany.

Za swoimi plecami paczka usłyszała śmiechy, należące do najbardziej znienawidzonej przez nich ekipy.

– No proszę, proszę. Kogo my tu mamy. Tomlinson i spółka – mruknął ze złośliwym uśmiechem Josh, opierając swoją rękę na ramieniu Luke'a – Na czym byliście? Na tej nowej komedii romantycznej, która niedawno wyszła? – roześmiał się szyderczo.

– Mamy lepszy gust niż ty i twoja cała ekipa razem wzięta – skomentował Liam, będąc najbardziej opanowanym z całej piątki – A wy? Czytałem, że za pięć minut zaczyna się film o kucykach, więc jeśli chcecie na niego zdążyć to radziłbym się pospieszyć.

Josh prychnął, wkładając ręce do swojej skórzanej kurtki.

– Aleś ty obeznany Payne.

– Wiedziałem, że tu was spotkamy, więc specjalnie to sprawdziłem. Wiesz przydałaby wam się lekcja o wielkiej przyjaźni i o tym jak należy traktować innych ludzi – uśmiechnął się sztucznie.

– Założę się, że te całe kucyki są bardziej męskie niż główne postacie filmu, na którym byliście – sarknął Jake, stojący obok.

– Idźcie na seans to się dowiecie jakie męski są te kucyki. Powiedzielibyśmy wam, ale wolimy bardziej brutalne produkcje. A teraz wybaczcie obowiązki wzywają, frajerzy – warknął Louis, odchodząc z czwórką kawałek dalej. Słyszeli za sobą szydercze śmiechy i wyzwiska, kierowane w ich stronę, jednak nie bardzo się tym przejmowali.

– Pożałujecie tego, zobaczycie! Nikt nie będzie drwił ze mnie i moich kumpli! – krzyknął Josh, wchodząc z ekipą do budynku.

– Skończeni idioci – mruknął Niall – Ale Liam... serio kucyki?

– Serio to sprawdziłem – wzruszył ramionami – Zamierzałem to wykorzystać przy najbliższej okazji. Tak kurewsko ich nienawidzę.

Nikt nie wiedział czemu Josh tak bardzo nie przepadał za całą piątką. Po prostu pewnego dnia zaczął się do nich przypierzać i jakoś tak wyszło, że weszło to w jego nawyk. Z czasem Louis i reszta przestali się tym przejmować i jedynie machali na to ręką.

– Wypadałoby się zbierać do domu. Ja muszę zająć się siostrami o dziewiątej i chcę zdążyć – westchnął Louis, a pozostali mu przytaknęli, całkowicie zapominając o konfrontacji sprzed chwili – Chodź Harry, odprowadzę cię – powiedział, a Styles zaczął z radości skakać w duchu.

Cała piątka pożegnała się ze sobą i każdy ruszył w swoją stronę - Liam, Zayn i Niall w jedną, Louis i Harry w drugą.

– Jak podobał ci się film? – spytał szatyn, przerywając ciszę. – Chyba niezbyt, sądząc po twoim zachowaniu.

Trafiłeś w samo sedno, przyjacielu, pomyślał Harry.

– Podobał, fajny był. Większości dialogów nie słyszałem przez szeleszczenie papierków Nialla – roześmiał się, próbując odbiec od tematu.

– Nie było aż tak źle. To ja miałem najgorzej, bo to ja siedziałem obok niego. Nie podzielił się ze mną, sknera – prychnął, jednak po chwili uśmiechnął się, zmieniając temat.

Harry ponownie tego dnia odetchnął. Nie chciał ciągnąć tego tematu i Louis najwidoczniej to zauważył. Znali się od kilkunastu lat i szczerze mówiąc Styles nie był trudny do rozgryzienia. Można było czytać z niego jak z otwartej księgi, jednakże ludzie bywali ślepi.

– W poniedziałek oficjalnie zaczynają się ferie. Jak się z tym czujesz, Hazz? Do mnie nadal to nie dociera, choć wyczekuje ich od rozpoczęcia roku szkolnego – westchnął ucieszony, biorąc w rękę trochę śniegu, z którego zaczął formować kulkę.

– Poczuję je w poniedziałek, kiedy nie będę musiał wstać o szóstej – uśmiechnął się, chowając buzie bardziej w szaliku.

Po chwili śnieżka ulepiona przez Louisa znalazła się na kurtce Harry'ego, który westchnął wywracając oczami. Udał niewzruszonego, jednak tylko gdy Tomlinson zrobił kilka kroków do przodu Styles nie pozostał mu dłużny i również zacząć formować kulkę, która niedługo potem zderzyła się z plecami szatyna.

– Dzieciak – prychnął Louis, zaczynając się śmiać.

– Sam zacząłeś krasnalu – mruknął złośliwie, wiedząc, że Louisa łatwo zirytować tym przezwiskiem.

– Wielkolud – mruknął, wkładając dłonie do kieszeni.

Niedługo potem znaleźli się pod furtką Harry'ego, który pożegnał Louisa krótkim uściskiem.

– Uważaj na siebie, Lou. Daj znać, jak wrócisz do domu – powiedział, kierując się w stronę drzwi.

Te słowa wypowiadał zawsze, gdy Tomlinson odprowadzał go do domu po zmroku. Bał się o przyjaciela zwłaszcza, że ich okolica nie należała do tych przyjaznych.

Zaraz po zamknięciu drzwi Harry zaczął zdejmować przemoczone (od śniegu) ubrania, wieszając je na wieszaku. Po krótkim przywitaniu z rodzicami udał się do swojego pokoju, w którym zaczął zastanawiać się czy aby na pewno Louis dotrze bezpiecznie do domu. Zawsze ktoś mógł go zaatakować, zadźgać bądź zrobić mu większą krzywdę.

– Nie myśl tak, Harry. To tylko film, czysta fikcja, wyobraźnia reżyserów i scenarzystów – wymamrotał, zasłaniając rolety. Wziął głęboki oddech, siadając na krawędzi łóżka. Przetarł dłonią twarz, czekając na wiadomość od przyjaciół.

Po kilkunastu minutach na grupie, założonej na messengerze pojawiły się krótkie wiadomości od przyjaciół kędzierzawego, informujące o bezpiecznym dotarciu do domów. Harry odetchnął, uśmiechając się lekko.

Niedługo potem zjadł kolację, wziął prysznic i położył się do łóżka, próbując zasnąć, jednak nie bardzo mu to szło. Styles ciągle miał wrażenie, że ktoś stoi za jego oknem i go obserwuje bądź leży pod jego łóżkiem. Śpij, Harry, śpij, nie schizuj, pomyślał, próbując zmusić się bardziej do snu. O dziwo udało mu się to, ale dopiero po czterech godzinach, bezczynnego leżenia i wpatrywania się w pustą ścianę.

•  •  •

-Edsi- wiesz, że cię kocham? 💞
Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach, słoneczka 🙈
Ps. Niedługo rozwinie się akcja.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro