Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12.

Po kilkudziesięciu minutach Harry wrócił czysty do salonu. Musiał wziąć prysznic, gdyż myśl o krwi na jego ciele stanowczo go obrzydzała. Louis siedział na kanapie obok Malika, który opierał głowę o jego ramię.

– Zaniosłeś ten worek do szopy? – spytał Harry, a Louis skinął głową – Za trzy dni wyjeżdżamy. Któryś z rodziców się do was odzywał?

Obydwoje pokręcili głowami. Z jednej strony to dobrze, bo nie musieli kłamać, a z drugiej pragnęli skontaktować się z kimś z rodziny. Cała czwórka martwiła się, że im również mogło się coś stać.

– Zayn, co się stało w tym lesie? – spytał Styles, siadając na przeciwko.

– Zauważyłem ten samochód w oddali. Poszedłem tam, nie informując przed tym Louisa, bo wiedziałem, że... on nie chciałby tego oglądać. Gdy już wracałem do Lou poczułem okropny ból w ramieniu. Krzyknąłem głośno, dzięki czemu Louis mnie znalazł. Upadłem na śnieg i zobaczyłem tylko jak jakaś czarna postać ode mnie odbiega – wymamrotał.

Na chwilę w pomieszczeniu zapanowała cisza. Louis obawiał się coraz bardziej o swoje życie, bo wiedział, że nie byli w tym domu bezpieczni. W każdej chwili mogli paść na ziemię martwi. Psychopata posuwał się coraz dalej, a oni byli zbyt przerażeni by cokolwiek z tym zrobić. Na szczęście już za trzy dni będą mogli wrócić do domu, gdzie ich koszmar się skończy. Przynajmniej mieli taką nadzieję.

Ogromnym błędem było lekceważenie na początku tajemniczych telefonów, gdyby jakkolwiek zareagowali nie byłoby teraz tego wszystkiego. Później jeszcze Niall wpadł na pomysł wyjazdu do tego miejsca, dając mordercy całkowite pole do popisu.

– Co powiemy rodzicom Liama? Co powiemy rodzicom Josha? Co powiemy naszym rodzicom? – pytał cicho Harry, patrząc na przyjaciół – To jest takie chore, jeszcze Niall się od nas odsuwa. Martwię się o niego, cholernie – westchnął, chowając twarz w dłoniach.

– Nic mu nie jest. Jest w szoku, nie dociera do niego, że to wszystko dzieje się naprawdę. Musi to przemyśleć i wtedy będzie jak dawniej. Wiadomo, że po takich przeżyciach zostają urazy w psychice, ale... myślmy pozytywnie. Chociaż w tej kwestii – westchnął Malik.

Zayn zawsze był opanowany, myślał realnie i potrafił potrząsnąć całą czwórką. Był ważną częścią całej piątki (teraz niestety już czwórki), dlatego Louis i Harry obawiali się, że nie poradziliby sobie, gdy ten zniknął. Zniknął tak jak Liam.

– A gdyby tak... Zamknąć się w jakimś pomieszczeniu – zaczął Louis – I zadzwonić na policję? Ten psychol nie dostałby się do nas, my byli byśmy bezpieczni, a policjanci zajęliby się sprawą – uśmiechnął się szeroko, doznając oświecenia.

Zayn od razu uniósł brwi, kręcąc głową.

– Louis, nie poznałeś się jeszcze na nim? Nawet, gdybyśmy siedzieli w pomieszczeniu bez okien czy drzwi to on i tak dostałby się do nas przed przyjazdem policji. Ma nas na oku cały czas, w każdej chwili może tu wejść i nas pozabijać. Jest nieobliczalny, posuwa się coraz dalej i widać, że chce nas wykończyć. Najpierw psychicznie, a potem... – westchnął Malik, przeczesując dłonią włosy. Harry wzdrygnął się.

– Kim on może być? Nie mamy wrogów, a przecież widać, że ten ktoś nas zna... Bardzo dobrze nas zna – wymamrotał Styles.

Louis skinął głową, a mulat wzruszył jedynie ramionami.

– Nie musi nas znać. Wystarczy, że obserwuje nas od kilku dni. Nie trudno zauważyć, że Harry boi się widoku krwi czy martwych ciał. Louis nosi maski, chcąc wzbudzić u innych respekt, ale gdy przyjdzie co do czego panikuje i chowa głowę w piach. Niall mdleje na widok własnej krwi, jest naiwny i szybko panikuje, tak jak Harry, tylko, że Ni próbuje udawać silnego i niewzruszonego – mówił Zayn, zbierając od przyjaciół pełne podziwu spojrzenie. Może i znali się długo, ale... każdy z nich dobrze maskował swoje niedoskonałości. – Liam zawsze siedział cicho, udawał wszystkowiedzącego i starał się pomagać jak najlepiej umiał. Nienawidził, gdy ktoś z niego kpił, brał wszystko na poważnie i wydawał się być typowym sztywniakiem – mruknął, zaciskając lekko wargi – Wystarczy kilka chwil, aby to wszystko dostrzec, naprawdę. Ja również nie jestem idealny, ale umiem to ukrywać. Mimo tylu lat przyjaźni nie znacie moich słabych stron ani fobii, dla ścisłości - tak, mam takie – uśmiechnął się lekko. – Nie wiem nawet czy możemy nazwać się przyjaciółmi, skoro ukrywamy przed sobą takie istotne fakty. Powinniśmy być ze sobą szczerzy, powinniśmy być otwarci, a jedynie co robi to oszukujemy się, chcąc sobie, nie wiem... – zastanowił się przez chwilę – zaimponować?

Zayn miał rację. Zayn miał zawsze racje. Znali się od małego, a ukrywali przed sobą dużo istotnych faktów. Louis zagryzł mocno wargę, zastanawiając się nad czymś przez chwilę. Możliwe, że były to ich ostatnie chwile spędzone razem - musieli być ze sobą szczerzy, był to ostatni moment.

– Chłopaki – wymamrotał – Wiem, że to może nie najlepsza chwila, ale skoro jesteśmy ze sobą szczerzy, tak rozmawiamy, to... chciałbym wam coś wyznać. Do niedawna nie byłem tego pewien, ale któregoś razu uświadomiłem sobie, że to jednak prawda i jedynie muszę się z tym pogodzić – mówił, biorąc głęboki oddech – Chciałbym, abyście wiedzieli, że ani razu nie spojrzałem na was inaczej niż na przyjaciół i nie chcę, aby coś przez tę informację zmieniło się między nami – spojrzał na Harry'ego, a następnie na Zayna – Możecie mi to obiecać? Wiem, że powinien być tu jeszcze przy nas Niall, ale... dajmy mu czas, nie jest chyba w najlepszym stanie. 

– Obiecujemy. Co chcesz nam powiedzieć? – spytał Harry, wpatrując się oczekująco w przyjaciela.

– J-Ja... Jestem gejem.

•  •  •
Obiecałam, że będzie rozdział. I jest.
Poczekajcie do następnego rozdziału, być może rozwieje on wasze wątpliwości 😈
Dziękuję za ładny spam komentarzami x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro