Rozdział 1.
Harry Styles, należał do grupy osób, bojących się nawet własnego cienia. Nienawidził horrorów, strasznych filmików czy obrzydliwych, pełnych krwi i ludzkich organów zdjęć. Jeśli już był zmuszony do oglądania czegoś takiego zazwyczaj kończył z głową między kolanami bądź dłońmi, zakrywającymi jego oczy, które zaciśnięte były jak nigdy wcześniej. Niestety czwórka jego przyjaciół, z którymi co tydzień chodził do kina na seans właśnie w takie filmy gustowała. Im więcej morderstw, krzyków i czerwonej cieczy tym lepiej.
Nigdy nie sprzeciwiał się i udawał zadowolonego. Może to dlatego, że zaraz gdy rozpoczynał się film Harry zakładał słuchawki, puszczając swoje ulubione piosenki. Zamykał oczy i modlił się, aby żaden z jego przyjaciół nie dostrzegł tego co ma w uszach. Później po wyjściu, gdy omawiali film Harry jedynie przytakiwał głową i czasami powtarzał kwestie, padające wcześniej z ust, któregoś z czwórki.
Nie chciał, aby ktokolwiek widział w nim tchórza lub chłopca, lubującego w komedie romantyczne bądź filmy młodzieżowe, opierające się na wątkach homoseksualnych. To nie tak, że Harry był gejem, po prostu lubił zagłębiać się w te tematy. Nie wiedział skąd ta nienawiść do osób, kochających tą samą płeć.
Kędzierzawy zamknął szybko notes, słysząc dzwonek do drzwi. Wiedział, że to Louis - szatyn, mieszkający kilka ulic od niego oraz jego najlepszy przyjaciel od piaskownicy. Styles wziął najpotrzebniejsze rzeczy i zbiegł na dół, szybko zarzucając na siebie kurtkę i ubierając buty. Chwycił szalik i krzycząc do matki, krótkie "wychodzę" opuścił dom, uprzednio, zakładając czapkę na głowę.
– Ile można na ciebie czekać, Styles? Myślałem, że tutaj zamarznę – powiedział Louis, uśmiechając się w stronę Harry'ego, który jedynie wywrócił oczami, słysząc słowa swojego przyjaciela – Żartuje, to twój rekord – mruknął, idąc za młodszym chłopakiem.
Loczek prychnął, zamykając na klucz furtkę, gdy tylko Louis przez nią przeszedł. Anne zawsze krzyczała na niego, gdy o tym zapomniał, a nie chciał jej dzisiaj ponownie denerwować.
– Widać, że humorek ci dopisuje, Lewis – wymamrotał z niemałym uśmieszkiem – Liam, Zayn i Niall są już na miejscu? – spytał, a szatyn skinął mu głową.
Trójka ta mieszkała na drugim końcu miasta, dlatego paczka często dzieliła się na dwie grupy, aby szybciej dojść do miejsca, w którym umawiali się na spotkanie. Niall i Zayn mieszkali na przeciwko siebie, a Payne kilka domów dalej.
– Jak czekałem na ciebie pod drzwiami Malik napisał, że już są i na nas czekają. Mamy się pospieszyć, bo Niall zamarza, a nie chcą wejść do środka bez nas. Liam obawia się, że nasza wygłodniała blondyneczka rzuci się na jedzenie – roześmiał się, a Harry uśmiechnął się szeroko.
Niall uwielbiał przekąski, które serwowali w kinach. Może i na seanse przemycał w swoim plecaku przysmaki, które zabierał z domu, ale i tak każdy wiedział, że nieważne ile by tego wziął zawsze przed wejściem na salę udawał się do kasy z popcornem, nachosami i colą.
– Zazdroszczę mu szybkiej przemiany materii, przecież nic, a nic po nim nie widać, a je za całą naszą czwórkę – westchnął, wkładając ręce do kieszeni kurtki.
– Magia Horanów po prostu. Może w nocy wymyka się na siłownię i ćwiczy do białego rana... To by wyjaśniało jego zmęczenie.
– W nocy to on robi sobie maraton filmów, przy których je jeszcze więcej niż w kinie przy nas – parsknął kędzierzawy, kręcąc w rozbawieniu głową.
Po dwudziestu minutach Louis i Harry dotarli do centrum, w którym znajdowało się kino. Przed budynkiem na ławeczce, pokrytej śniegiem siedzieli Liam, Zayn i oglądający coś na telefonie, Niall. Cała trójka pochłonięta była rozmową.
– Cześć, jesteśmy. Możemy iść i wybrać film – poinformował szatyn, a Horan pisnął ucieszony, idąc szybko w stronę wejścia.
Tradycja, co tygodniowego chodzenia do kina polegała na spontanicznym wybieraniu seansów. Piątka przyjaciół przeglądała na miejscu filmy, wybierali ten najciekawszy i czekali na odpowiednią godzinę. Nie planowali na co idą oraz nie oglądali zwiastunów, czytali tylko opisy i tytuły, licząc, że się nie zawiodą. Może i było to wyrzucanie pieniędzy w błoto, ale nie obchodziło ich to. Woleli płacić za film, mając świadomość, że tworzą w pewien sposób własny zwyczaj. Niektórzy tego nie rozumieli, jednak kto by przejmował się ich zdaniem.
Zayn wybrał horror, który miał rozpocząć się za dziesięć minut. Reszta przystała na jego propozycję, nie mając właściwie innego wyjścia, bo nic ciekawego dzisiaj nie grali. Liam zebrał pieniądze i poszedł kupić bilety, a Niall pobiegł po przekąski. Niedługo potem znaleźli się na sali, oczekując reklam.
Półgodzinne czekanie trwało całe wieki podczas, których Niall zjadł połowę swoich przysmaków. Gdy rozpoczął się film Harry zaczął szukać słuchawek po kieszeniach swojej kurtki. Jęknął zawiedziony, przypominając sobie, że zostawił je na swoim biurku.
– Niech to szlag – wymamrotał, wzdychając ciężko.
Styles przytulił się do kurtki, którą oparł o ścianę. Akurat tak się złożyło, że miał przy niej miejsce. Oparł policzek na materiale i przymknął oczy, modląc się w duchu, aby film skończył się jak najszybciej.
• • •
Hej! Pierwszy rozdział już za nami. Chciałabym, abyście nie nastawiali się na nie wiadomo co, bo to ff nie będzie jakieś wybitnie świetnie, wymyśliłam je i napisałam pod wpływem chwili, także... no. Potraktujcie je z przymrużeniem oka, mam nadzieję, że pozostałe rozdziały wam się spodobają i chciałabym byście okazywali większą aktywność, bo ja lubię komentarze i gwiazdki.
Im więcej gwiazdek i komentarzy tym większa szansa, że będą pojawiały się częściej rozdziały 😁 Idziemy na taki układ?
Dobranoc ❣️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro