Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21.

DZIEŃ SZÓSTY, GODZINA: 00:10

Niall zamknął oczy, widząc lecący w jego stronę nóż, jednakże nie poczuł żadnego bólu. Po kilku sekundach odważył się uchylić powieki, spojrzał w górę i przełknął głośno ślinę, widząc ostry przedmiot wbity w korę drzewa. Centralnie nad nim. Wziął głęboki wdech, próbując się uspokoić, naprawdę myślał, że oberwie.

Mężczyzna, stojący przed nim uśmiechnął się, widząc przerażenie w niebieskich tęczówkach. Uwielbiał mieć świadomość, że ludzie się go boją. Był nieprzewidywalny i tego jego ofiary obawiały się najbardziej.

- Chodź za mną - mruknął, kierując się w nieznanym Horanowi kierunku.

Blondyn podniósł się, chwycił swoją latarkę i ruszył szybko za brunetem. Po kilkunastu minutach drogi dotarli do małej, położonej na skraju lasu, drewnianej chatki. Irlandczyk nigdy nie widział tego budynku, ba, nawet nie miał pojęcia o jego istnieniu.

Morderca zaprosił gestem ręki blondyna do środka, ten niepewnie wszedł, rozglądając się wokół. W środku znajdowało się łóżko, na którym było kilkanaście noży oraz piła mechaniczna, na której widok Niall wzdrygnął się. Pod ścianą stało biurko z dwoma laptopami, na których widać było wszystko co działo się w tamtym momencie w domu dziadków Zayna.

Psychopata zamknął za nimi drzwi i usiadł w fotelu. Spojrzał na Irlandczyka, który wciąż stał w przejściu.

- Usiądź, nic ci nie zrobię. Przynajmniej na razie - mruknął, a Horan przygryzł wargę, spoglądając kątem oka na łóżko.

Brunet, widząc o co chodzi Irlandczykowi zrzucił wszystkie przedmioty na podłogę. Dopiero wtedy Niall usiadł.

- Pozwól, że najpierw zadam ci pytanie. Jak rozgryzłeś, że to ja? - spytał, patrząc podejrzliwie na Nialla, który wzruszył ramionami, wyjmując z kieszeni kartkę, na której wszystko głównie miał zapisane.

- To dziecinnie proste - mruknął.

- Gdyby było dziecinnie proste, zrobiłbyś to już na samym początku.

Horan przewrócił oczami. Nie bał się, wiedział, że w tamtym momencie był bezpieczny.

- Zacznijmy od samego początku. Wszystko zaczęło się od tajemniczych telefonów. Słychać było śmiech dziecka, nie byle jakiego dziecka. Był to śmiech Markie. Kiedyś, gdy byliśmy u Harry'ego nagrałeś ją na dyktafon, bo chcieliśmy mieć uwiecznione jej pierwsze powiedziane słowo - mruknął, analizując swój rysunek - Później Markie została otruta. To ty poszedłeś do kuchni, gdy mała na mnie zasypiała. Miałeś chwilę, aby dosypać jej truciznę do buteleczki - spojrzał kątem oka na chłopaka, który patrzył na niego z uznaniem - Gdy tu przyjechaliśmy zaczęła się bitwa na poduszki, później poszliśmy wszyscy do kuchni, wszyscy z wyjątkiem ciebie. Doszedłeś dopiero później, gdy tajemniczy numer zadzwonił do Liama. Miałeś czas na ukrycie telefonu gdzieś w pomieszczeniu obok, dlatego było słychać nasze głosy - tłumaczył - Kolejnym tropem była śmierć Liama. Byliśmy wtedy w sklepie, zniknąłeś na dobre pół godziny, idealny czas na morderstwo, które nie było nawet zbyt brutalne. Wiesz czemu nie było? Bo wiedziałeś, że niedługo zacznę coś podejrzewać, nie było czasu na brutalną zabawę, a jedynie na zrobienie zdjęcia jako dowódu - mruknął, przypominając sobie zdjęcie martwego ciała Liama - Sms'y, które do nas przychodziły wysyłałeś nawet siedząc obok nas. Często ci się przypatrywałem, robiłeś coś na telefonie, a później magicznym trafem dostawaliśmy sms'y.

- Zaraz, zaraz - przerwał brunet - Obserwowałeś mnie? - spytał z łobuzerskim uśmieszkiem.

- Czy to ważne? - jęknął, rumieniąc się - Nie przerywaj mi - mruknął, wywołując śmiech u chłopaka, siedzącego na przeciwko. - Wracając. Później pojawił się Josh, do którego, jak się domyślam, również ty napisałeś, mam rację?

- Masz rację - odparł, a Niall uśmiechnął się.

- Zabiłeś go w nocy. Miałeś wtedy mnóstwo czasu na tortury oraz byłeś przekonany, że nikt cię nie nakryje, bo każdy spał. Błąd. Akurat wtedy, gdy wchodziłeś zakrwawiony przez okno przebudziłem się i doskonale wszystko widziałem, dlatego też następnego dnia do nikogo się nie odzywałem. Musiałem to sobie wszystko poukładać i jakoś logicznie wytłumaczyć, już wtedy zacząłem coś podejrzewać - wymamrotał - Później, gdy szukaliście zwłok Josha rzekomy morderca cię zranił. Bzdury, sam wbiłeś sobie nóż w ramię. Zakładam, że zraniłeś się dokładnie tym samym nożem, który dostałeś ode mnie razem z Louisem, kiedy mieliście iść szukać zwłok Liama.

- Znowu masz rację. Zaskakujesz mnie, Niall - wymruczał, zagryzając dolną wargę.

- Później - twoja rzekoma śmierć. Śmieszy mnie to, że nikt z nas wcześniej nie domyślił się, że była to jedna wielka ściema. Byliśmy zbyt przerażeni, aby połączyć fakty. Zdjęcie, które przedstawiało powieszonego ciebie - mruknął, patrząc na mały rysunek na środku kartki - Przedstawiało cię tylko od pasa w górę. Równie dobrze mogłeś stać na jakimś krześle, dodatkowo zdjęcie nie było zbyt wyraźnie, więc nie można było dopatrzyć się szczegółów. Gdy już się uśmierciłeś miałeś pełne pole do popisu. Zamontowałeś małe kamerki, aby nas obserwować i jak widzę masz tu swoje małe centrum dowodzenia - prychnął, chowając kartkę - Wystarczyła mi godzina, aby wszystko logicznie ze sobą połączyć i odkryć, że mordercą, który zabił Liama i Josha jesteś ty, wielki, troszczący się o każdego Zayn Malik.

Zayn uśmiechnął się, zaczynając bić Niallowi brawo. Nigdy nie pomyślałby, że ten z pozoru głupi Irlandczyk rozgryzie cały jego misterny plan.

- Dodatkowo - mruknął Niall - W tym wszystkim utwierdził mnie fakt, że nie chciałeś podjąć próby ucieczki. Nie chciałeś zaryzykować pojechaniem do miasta autem, dlatego zmyśliłeś, że nie jest zdolne do jazdy. A gdy Markie została otruta próbowałeś odradzić nam pomysł z pójściem na policję - sarknął - Podejrzewam również, że kluczyk, który znalazłem u ciebie w łóżku pasuje idealnie do tych drzwi - wskazał na drewnianą powłokę, a Zayn skinął głową, mówiąc, że ten był zapasowy. Horan zamilknął na chwilę, później cicho dodając - Niestety tak naprawdę to ja dałem ci pełne pole do popisu, proponując wyjazd tutaj.

- Prawda, dużo mi to ułatwiło, Niall.

- Nieźle grałeś, udając, że śmierć kogokolwiek cię rusza - warknął - Zabiłeś Liama, naszego przyjaciela. Jaki miałeś w tym wszystkim cel? Dlaczego, Zayn? Dlaczego? - wyszeptał ze łzami w oczach.

Malik westchnął, zaczynając kręcić się na swoim fotelu. Oparł głowę o oparcie i przymknął oczy.

- Od kiedy pamiętam zawsze coś ciągnęło mnie do zabijania, do tortur. W wieku pięciu lat udusiłem kota, a w wieku siedmiu innemu rozciąłem brzuch by później pobawić się jego organami. Rodzicom mówiłem, że kotki pouciekały, a później wyrzucałem je do rzeki - roześmiał się, przypominając sobie dzieciństwo - W późniejszym czasie zacząłem oglądać filmiki w internecie, na których pokazane były morderstwa, bez cenzury oczywiście. Wiesz, mroczna strona internetu i te sprawy - westchnął - Trzy lata temu obiecałem sobie, że kiedyś zabiję człowieka, jak tylko nadarzy się okazja. Cóż... początkowo te telefony - mruknął wyciągając ze swojej kieszeni drugą komórkę - miały być tylko zabawą, aby was nastraszyć, dlatego też numer, z którego dzwoniłem był prywatny. Nie planowałem niczego więcej prócz tego i otrucia Markie. Nienawidziłem tego bachora - warknął z pogardą - Jednak... - spojrzał na Nialla - Ty, proponując ten wyjazd podsunąłeś mi pewien pomysł, dzięki któremu spełniłbym swoje marzenie - uśmiechnął się szczerze - Faktycznie dzięki tobie je spełniłem, dlatego... mogę cię oszczędzić, Niall.

- O-Oszczędzić? - zająkął się.

- Tak, skarbie. Miałem w planach zabić każdego co do jednego, jednak, jeżeli zgodzisz się ze mną współpracować nie stanie ci się żadna krzywda - uśmiechnął się, siadając na krawędzi łóżka tuż obok przestraszonego Nialla. Mulat ujął delikatnie jego policzek. - Więc jak?

- Jak mielibyśmy współpracować?

- Cóż... odpowiedź jest niezwykle prosta - wymruczał, gładząc kciukiem lekko zarumienione lico Nialla  - Pomożesz mi pozbyć się Harry'ego i Louisa. Obiecuję, że sprawiedliwość nas nie dopadnie, będziemy wolni, a później uciekniemy.

- Uciekniemy r-razem? - zająkał się, patrząc prosto w ciemne tęczówki Zayna.

- Tak, razem, Niall - uśmiechnął się - Zgadzasz się na taki układ?

Niall zagryzł wargę, analizując wszystkie za i przeciw. Nie mógł skrzywdzić swoich przyjaciół, jednak nie chciał również skrzywdzić siebie. Wizja spędzenia czasu z Zaynem była naprawdę kusząca, nieważne kim on był - to nadal był jego Zayn.

- Tak, zgadzam się.

•  •  •
Proszę bardzo, wszystko się wyjaśniło. Większość z was miała rację, mówiąc, że mordercą jest Zayn 😆 Do końca został jeszcze jeden rozdział i epilog 😈
Zostawiajcie gwiazdki i komentarze kochani ❣️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro