Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7: Elly

- Do wyboru do koloru. - powiedziała Loren, pokazując gablote z biżuterią.

- Jest z czego wybierać. Może pani coś doradzić? - spytał blondyn, posyłając w stronę brunetki czarujący uśmiech.

- Tylko nie pani, bo czuje się staro. - odparła żartobliwie, na co oboje zaśmiali się pod nosami. - Oczywiście, że doradzę. Po to tu jestem. Broszka ma być dla pana?

- Nie, nie...dla przyjaciółki na urodziny. - skłamał.

- W tym wypadku muszę wiedzieć pare rzeczy. Jaki ma kolor włosów i oczu, jaki lubi kolor i jak się ubiera, jaki styl.

Tom nie wiedział co powiedzieć. Wyglądał jakby go zatkało - w sumie tak właśnie było.

- Włosy ma...jasny blondy, a oczy niebieskie, a lubi kolor...eee...lubi kolor... - wydukał Hiddleston, drapiąc się z nerwów po karku.

- Może jak się pan dowie, to wtedy przyjdzie. - zaproponowała. - To będzie chyba najlepsze rozwiązanie.

- Eee... Tak, tak... Przepraszam. Poprostu niespodziewałem się, że żeby dobrać broszkę, będzie pani pytała o...takie szczegóły.

- Jestem dokładna. - uśmiech na twarzy brunetki poszerzył się. - I mów mi Loren. Poza tym widzieliśmy się jakiś czas temu w kawiarni. Teraz mi się przypomniało.

- Tak, przyjaciel mówił. Imienia tylko nie pamiętałem. - odpowiedział po chwili. - Proszę wybaczyć, mam dzisiaj ciężki dzień.

- Żaden problem. - machnęła ręką.

- Tym razem zapamiętam. Loren? - zapytał, chcąc się upewnić. Brunetka kiwnęła głową na potwierdzenie. - Przyjdę jutro po południu lub przed wieczorem.

- Proszę się nie spieszyć. Sklep jest otwarty od rana do nocy, od poniedziałku do soboty, z przerwami między dwunastą a trzynastą.

- Będę pamiętał. Miłego dnia, Loren.

Po tych słowach nie czekając na odpowiedź brunetki, odwrócił się na pięcie i dołączył do przyjaciół.

- Umówiłeś się z nią? - spytał Chris, szturchając blondyna w ramię.

- Powiedziałem, że jak się dowiem szczegółów to przyjdę. - odparł.

W jego głosie dało się wyczuć irytację.

- Jak na dobry początek to dobrze.

***

Tom wrócił do swojego apartamentu w hotelu wczesnym wieczorem. Wracając, razem z Chrisem, Robertem i Scarlett był na obiedzie w restauracji.

Pierwsze co zrobił po zamknięciu drzwi, zdjął brudną koszulę i rzucił do kosza w łazience. Potem nie zapalając światła w pokoju, położył się na łóżku. Był gotów zasnąć tak jak w tej chwili leżał, bez względu na wszystko. W pewnym momencie poczuł na ramieniu czyjąś dłoń. Wystraszył się nieco i automatycznie mocno chwycił te osobę za rękę, a drugą ręką włączył lampkę nocną. Tajemniczą osobą okazała się być jego dziewczyna - Ellisabeth.

- Niespodzianka... - powiedziała kobieta z szerokim uśmiechem.

- Elly? - zdziwił się blondyn. Natychmiast usiadł, przyciągając do siebie blondynkę. - Co tu robisz?

- Przyjechałam do ciebie, skarbie. Udało mi się załatwić pare wolnych dni. Cieszysz się?

- Tak, bardzo... - odparł troche niepewnie Thomas. - Nie wiem tylko, czy ja będę mieć tyle wolnego czasu. Jutro...

- O jutro to się nie martw. Załatwię Ci wolny tydzień, bo wyraźnie widzę, że masz aż zmarszczki z przemęczenia.

- Nie jestem zmęczony i od jutra czeka nas dużo pracy. Jest środek filmu i pare bardzo trudnych, ważnych scen. Nie mogę opuściś ani jednej próby. - wyjaśnił blondyn.

- A co ze mną? - spytała zawiedziona.

- Po próbach czas poświęce tylko tobie.

- Daj buziaka...

Tom uśmiechnął się pod nosem i zgodnie z życzeniem swojej ukochanej, złożył na jej ustach czuły pocałunek.

509 SŁÓW

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro