Rozdział 41: Wiadomości Niewerbalne
Zgodnie ze słowami policjanta Tom spędził w areszcie czterdziestu ośmiu godzinach. Po upływie tego czasu, późnym popołudniem pod jego celą zjawił się aspirant Brown.
- Jak wrażenia, panie Hiddleston? - spytał funkcjonariusz, zakratowane drzwi.
- Areszt nie jest i z całą pewnością nie będzie moim ulubionym miejscem. - odpowiedział Hiddleston, siląc się na uśmiech.
Mężczyzna zaśmiał się pod nosem.
- Proszę odebrać rzeczy i jest pan wolny. - oznajmił po chwili. - Dobrze by też było, gdyby nie opuszczał pan miasta do czasu wyjaśnienia sprawy.
- Nie planuję żadnego urlopu, więc nie będzie z tym problemu. Do widzenia.
Niemal wybiegł z celi, omal zapominając o rzeczach osobistych. Na szczęście przypomniał sobie o nich, prawie będąc przy wyjściu. Wrócił się więc, aby odebrać to co było jego. Pasek i sznurówki wróciły na swoje miejsce, tak jak portwel oraz telefon.
Szczęśliwy blondyn kierował się do wyjścia z posterinku. Jednak mimo radości jaka się wiązała z wyjściem do wolność po dwóch dniach, to jednak czuł się też źle. Wiedział, że Loren ma go teraz za tego, który zdewastował jej butik i wykradł to co drogocenne.
W pewnym momencie po drugiej stronie szklanych drzwi dostrzegł Andreę, której kompletnie się nie spodziewał. Na pierwszy rzut oka mógłby ją porównać do rozwścieczonek wilczyca, przed którą nie dałby rady uciec. Odetchną więc, po czym przekroczył próg i niepewnie zbliżył się do rudowłosej.
- Andrea powiedz, jak się czuje...
Urwał, gdy kobieta wymierzyła mu cios z otwartej dłoni. Syknął, łapiąc się za piekący policzek.
- Za co to?! - spytał.
- To od Loren - odpowiedziała ,,per Dragon", po czym powtórzyła czynność, uderzając mężczyznę w drugi policzek. Mocniej. - A to było ode mnie.
- Za co? - powtórzył pytanie.
- Nie ważne!
- A masz dla mnie wiadomość werbalną?
Nie spodziewał się od Andrei przekazania werbalnej wiadomości, jeśli takowa była. Był bardziej przygotowany na kolejnyna cios nawet poniżej pasa. Przyjaciółka jego partnerki po chwili zastanowienia, odpowiedziała krzywiąc się trochę:
- Kazała przekazać drugą NIEwerbalną informację, ale nie przekażę Ci jej bo mam męża.
Hiddleston zaśmiał się ukradkiem pod nosem i w odpowiedzi skinął tylko głową. Natomiast rudowłosa odwróciła się na pięcie, by następnie ruszyć w stronę czerwonego auta.
- Andrea, zaczekaj! - krzyknął nagle za nią Tom i nieczekając aż zawołana się do niego odwróci, dodał. - Wiem, że Loren jest na mnie wściekła, ale ja na prawde bym nie zniszczył tego na co ona pracowała całe życie.
- Nie nazwała bym jej reakcji wściekłością - odparła kobieta - porównałabym ją bardziej do czegoś na pograniczu smutku i rozpaczy. Po tylu życiowych porażkach jaką byli twoi poprzednicy, to przynajmniej tyle dobrego z tego wynikło, że szybko się pozbierała. Podejrzanie szybko.
Na chwilę między nią a blondynem zapadła niezręczna cisza. Nie na długo jednak.
- Muszę z nią porozmawiać - powiedział mężczyzna pół głosem - przede wszystkim wyjaśnić to nieporozumienie i ewentualnie przeprosić. Wiesz gdzie może być?
- Jest w butiku. Naprawia schody, które rzekomo wyrządziłeś. - odpowiedziała po chwili zastanowienia.
Tom podziękował za udzieloną informację i już bez zbędnych słów pobiegł w tamtym kierunku. Ognistowłosa natomiast odprowadziła go wzrokiem. Zaraz kiedy ten zniknął jej z oczu, wsiadła do auta i ruszyła w tym samym kierunku.
498 SŁÓW
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro