Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21: Ostateczna Decyzja

Krzyk zdenerwowanej Elisabeth zadziałał na Toma, jak niespodziewane uderzenie w twarz. Mężczyzna przez chwilę stał oszołomiony, nie wiedząc co się w tej chwili stało. Nie odpowiedział tym samym na pytanie zadane przez swoją nieoficjalną byłą dziewczynę. Otrząsną się dopiero nieco dłuższej po chwili.

- Powiedziałeś, że mnie kochasz! - powiedziała Elisabeth niemal płaczliwym głosem, ze łzami w oczach patrząc na blondyna. - Powiedziałeś, że przestaniesz się z nią potykać!

Na czole aktora skropliły się kropelki potu. Nie chciał rozmawiać o tym z Elly ani z nikim - był zmęczony i chciał jak najszybciej położyć się spać. Wyglądało jednak na to, że blondynka nie zamierzała dać mu spokoju puki ten z nią nie porozmawia.

- Masz mi w tej chwili wyjaśnić, dlaczego do KUR** MNIE OKŁAMAŁEŚ!!! - ryknęła kobieta na całe gardło.

- Elly, proszę nie krzycz. - powiedział spokojnie Hiddleston. - Skąd wogóle podejrzenia, że mógłbym cię okłamać?

Ellisabeth fuknęła jedynie pod nosem, po czym pokazała blondynowi zdjęcia w telefonie, na których widać było Toma razem z Loren, w momencie w którym ta na niego upadła, kiedy złamał jej się obcas. W oczach jasnowłosej pojawiło się więcej łez, a niektóre z nich spłynęły po jej policzkach. Tom delikatnie ujął w swoje dłonie twarz kobiety, by następnie kciukiem wytrzeć pare słonych kropel.

- Elly, wiem że byliśmy razem dość długo i to były na prawde piękne dni. Niestety, musze cię zmartwić, ale...-w tej chwili słowa utknęły mu w gardle. Nie chciał zrywać Robinson jako pierwszy, jednak czuł że musi się przemóc. - z nami koniec.

- Jak możesz mówić o tym z takim spokojem?! - krzyknęła zbulwersowana kobieta, odpychając od siebie mężczyznę. - Okłamałeś mnie, potajemnie zdradzałeś z tą . . . tą zdzirą i jeszcze śmiesz ze mną zrywać?! Jak możesz?!

Tom czuł się głupio, nie chciał jednak być z Ellisabeth na siłę i tylko dlatego, aby nie było jej przykro. To byłoby nieuczciwe w stosunku do niej oraz Loren. Chciał odpowiedzieć szybko, jednak po zakończonej wypowiedzi, w przypływie emocji Elly wymierzyła mu cios z plaskacza w policzek. Przez chwilę Thomas stał w szoku.

- Rozumiem twoją złość, ale ona nie upoważnia cie do tego, aby podnosić na mnie rękę. - powiedział Hiddleston po chwili oszołomienia. - Skoro tak, to powiem ci coś. Wydzwaniasz do mnie w godzinach pracy, choć wielokrotnie ci mówiłem aby tego nie robiła, odnoszę wrażenie jakbyś mnie kontrolowała, jesteś zazdrosna o każdą kobietę . . . Czy mam wymieniać dalej?

W jego głosie dało się usłyszeć nutę złości. W rzeczywistości blondyn był bardzo wściekły, z chęcią wykrzyczałby teraz wszystko co leży mu na sercu, powstrzymał się z trudem.

- Mam prawo spotykać się z kim chcę i kiedy chcę, a ty mi to ciągle uniemożliwiasz. Nie jestem twoją własnością i puki tego nie zrozumiesz będziesz musiała . . . obejść się beze mnie.

- Ale Tom . . .

- Nie ma ,,ale" Elly. - przerwał jej. - Postanowiłem, więc spakuj się i wyjdź stąd.

Blondynka przez chwilę patrzyła się załzawionymi oczami na poważną twarz Toma, po czym wybuchając głośnym płaczem wybiegła z salonu. Blondynowi nie było z tym łatwo i w pierwszej kolejności chciał pójść przeprosić Elly - zrobił pierwsze kroki, jednak zatrzymał się. Zaraz potem wyszedł szybkim krokiem z apartamentu, w momencie kiedy nad Nowym Yorkiem zebrały się czarne chmury, a z nich lunął deszcz.

517 SŁÓW
Mamy Happy End, ale czy na pewno?
Skończy się tylko na tym?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro