Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17: Igła...w stogu nici

Będąc już w domu Loren, odczytała nieodebraną wiadomość.

Od nieznany numer do Loren: ,,Loren, mógłbym przyjść jutro w wolnej chwili?
T.W.Hiddleston".

Na twarzy kobiety pojawił się pod nosem lekki uśmiech. Po chwili namysłu zdecydowała się mu odpisać.

Od Loren do nieznany numer: ,,Pewnie. W sumie to nawet powinieneś. Musimy porozmawiać. Do zobaczenia😘
Fox"

Zaraz po tym, rzuciła telefon na łóżko, by następnie zamknąć za sobą drzwi do innego pokoju. Po całym pomieszczeniu były rozrzucone przeróżne projekty ubrań oraz zmiętolone kartki - leżały wszędzie, na podłodze, biurku, półkach. Z kosza wysypywały się wręcz zmięte kartki. Na biurku prócz zaprojektowanych ubrań, leżał zwinięty w rulon drelich* oraz stała maszyna du szycia firmy Jucky (są na prawdę bardzo dobre). Czarnowłosa westchnęła, a nasrępnie usiadła przy maszynie.

***

Dzień zaczęła nie tak jak zwykle. Budzik w telefonie obudził ją około godziny wpół do szóstej rano. Po wyłączeniu bolesnego dla uszu pikania, Loren z jękiem obruciła się na drugi bok. Uchyliła powieki, jednak promienie słonueczne, wpadające przez okno, zaświeciły jej prosto w oczy, na co syknęła. Ponownie obróciła się na bok, jednak w tyk samym kierunku co poprzednio, przez co spadła na dywan z łoskotem.

- Kurde! - krzyknęła, a po policzku spłynęła jej samotna łza.

Szybko ją starła. Po chwili niechętnie wstała, słuchając jak strzelają jej kości w kolanach, plecach i łokciach. W końcu udało jej się podnieść. Pierwsze, chwiejne kroki skierowała do kuchni. Wstawiła płatki do mikrofalówki i wykorzystując tę minutę, postanowiła się przebrać. Szybko to zrobiła i zapinając ostatni guzik czerwonej koszuki, usiadła przy stole. Szybko zjadła śniadanie i zabierając ze swojej domowej pracowni stos kartek z projektami, a następnie torbę z przedpokoju, wybiegła z mieszkania. Zamówiła taksówkę. Ta wyjątkowo szybko przyjechaliśmy i tak samo zawiozła ją pod butik.

- Reszty nie trzeba. - powiedziała wychodząc z auta i zostawiąc na przednim siedzeniu pare banknotów.

Weszła do sklepu i zamknęła go za sobą. Weszła do pomieszczenia oddzielonego od części butiku. Znajdowała się tam pracownia po której walały się materiały, a na stole stała maszyna do szycia. Loren położyła na stołku swoje projekty, po czym zctorby wyciągnęła spięte szpilkami części materiału.

***

Około godziny dwunastej w południe do ,,Queen" przyszedł Tom. Był lekko zdziwiony kiedy nie zastał przyjacióli na sklepie ani za kasą. Niepewnie podszedł do obsługującej klientki rudowłosej.

- Przepraszam, ale Loren Fox, jest może?

- Powiem, że na pewno jest zajęta. Prywatnie można przychodzić po godzinach pracy. - odparła ognistowłosa, składając błękitną sukienkę i wkładając ją do białej siatki z logiem butiku. - I jak pan kupuje to zapraszam na koniec kolejki.

- Rozumiem, że może być zajęta, ale chciała ze mną rozmawiać. Z resztą ja też musze z nią o czymś pomówić.

Zielonooka przez chwilę wpatrywała się w blondyna, po czym westchnęła.

- Jeśli tego pożałuję to oberwiesz.

W końcu wskazała Tomowi drzwi prowadzące do innej części sklepu, po czym kiedy aktor znikną za nimi ona wróciła do swojej pracy.

Tom przeszedł korytarzem i mijając kantorek, ruszył na wprost. Doszedł do pokoju, z którego słychać było dźwięk chodzącej maszyny. Zapukał niepewnie. Nikt mu jednak nie odpowiedział, więc powtórzył czynność, a następnie wszedłbpowoli do środka.

500 SŁOWA
Wybaczcie że tak długo, ale ten rozdział sprawił mi troche kłopotu. Ale opłacało się?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro