Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15: Jest to bardzo możliwe

Nadeszła sobota. Była słoneczna, ciepła i zapowiadała się pozostać taką do wieczora. Loren z szerokim, wręcz promiennym uśmiechem wyszła z butiku, kierując swoje kroki w stronę umówionego miejsca. Zdecydowała się nie przebierać w nic innego, pozostając w sandałach, czarnych leginsach i białej koszuli z kwiatami w kilku miejscach.

Do ,,Fresco" dotarła nieco po dwunastej, a widząc iż Tom jeszcze nie dotarł, zajęła miejsce dla siebie i dla niego. Po niecałych dwuch minutach podeszła do niej młoda kelnerka. Fox poprosiła o jedną kawę sypaną waniliową i jedną owocową herbatę. Zamówienie ,,przyszło" po kilku minutach.

***

Hiddleston długo się spóźniał. Herbata dla niego zdążyła już wystygnąć. Loren uważnie śledziła ruch wskazówek segarka na ręce. Zbliżała się trzynasta, a to oznaczało koniec przerwy Fox - musiała wracać do butiku. Westchnęła ciężko, po czym z portwela wyciągnęła pare banknotów, które położyła pod swoją filiżanką i gdy zamierzała odejść, ktoś z tyłu stuknął ją palcem w prawe ramię.

- Już odchodzisz? - spytał mężczyzna za nią.

Kobieta odwróciła się szybko, zaskoczona lecz na widok Toma, na jej twarzy wymalował się szeroki uśmiech.

- Musze wrócić do pracy, ale możesz mnie odprowadzić. - zaproponowała.

Aktor westchnął smutno, wiedział że bardzo się spóźnił, jednak na propozycję brunetki uśmiechnął się z powrotem.

- W takim razie, mogę prosić? . - mówiąc to ujął delikadnie dłoń Loren.

- Z wielką przyjemnością. - odparła rozbawiona.

Razem powoli ruszyli w stronę sklepu, w którym pracowała brunetka. Tom na samym początku wyjaśnił powód swojego spóźnienia, po czym szybko postanowił zmienić temat.

- Widziałaś może wczorajsze wydanie gazety? - spytał, wiedzał że im szybciej to ze sobą wyjaśnią tym lepiej będzie dla nich obojga.

- Tak. Przyjaciółka mi pokazała i słyszałam jak klienci szeptali. - odparła ze smutnym westchnieniem, po czym dodała. - Nie wiedziałam, że masz dziewczynę.

- A ja nie wiedziałem, że jesteś ,,początkującą" projektantką. - odpowiedział jej na to aktor. - Myślałem, że tylko pracujesz w butiku.

- Jesteś zawiedziony? - spytała, nagle stając.

- Nie, nie, nie... Przeciwnie. Cieszę się, że cię poznałem. Tylko...

- Słucham... - skrzyżowała ręce, rzucając blondynowi stanowcze spojrzenie.

Gdyby oczy mogły mówić, w tym momencie oczy Loren powiedziałyby coś w rodzaju ,,Mów prawdę. Teraz."

- Chciałem do tego od razu przejść, ale jakoś...tak wyszło. Mam dziewczynę jak wiesz, ale bywa ona czasem troszkę zazdrosna kiedy widzi mnie z jakąś koleżanką. Kiedy jednak zobaczyła wpis i zdjęcie w gazecie, była potwornie wściekła. I...

- Dała ci ultimatum? Zarządała abyśmy się nie spotykali? - wypytywała, przerywając tym samym wypowiedź Tomowi.

Mężczyzna otworzył usta, aby zaprzeczyć, jednak chęć potwierdzenia prawdy była znacznie silniejsza. W odpowiedzi westchnął ciężko i pokiwał głową na potwierdzenie.  

- Coż...jeśli chcesz możemy zakończyć te znajomość. - powiedziała Fox po chwili z wyraźnym smutkiem wymalowanym na twarzy. - Ja bynajmniej uważam, że nie powinieneś podpożądkowywać się cholernie zazdrosnej paniusi, nawet jeśli jest to sama Taylor Swift.

- Nie podporządkowuje jej się. - zaprzeczył blondyn prawie natychmiast.

- Chodzi mi o to, że nie powinieneś przejmować się tym że jest zazdrosna. Masz prawo do potykania się z innymi dziewczynami.

- Może masz rację.

- Nie ,,może" tylko ,,napewno" mam rację.

Szturchnęła go lekko w ramię, po czym ruszyła przed siebie, chichocząc pod nosem. Tom uśmiechnął się złośliwie, po czym dołączył do znajomej, także ją szturchając jednak nieco mocniej niż wcześniej ona jego. Oboje szturchając i popychając się wzajemnie ruszyli do butiku, śmiejąc się głośno, tak że niektórzy przechodnie się na nich patrzyli.

***

Po około kwadransie dotarli do miejsca docelowego. Loren nie miała w planach wchodzić do środka. Razem z aktorem stała przy szybie, dalej się śmiejąc i rozmawiając. Niestety nie wszystko co piękne trwa wiecznie.

- To...chyba muszę iść, bo Andrea dosłownie już nie morduje wzrokiem. - powiedziała ze śmiechem brunetka, wskazując kciukiem na wręcz czerwoną że złości rudowłosą kobietę.

Tom także zaśmiał się pod nosem.

- Jeśli to możliwe, to przy następnym spotkaniu pójdziemy na lody. - powiedział po chwili.

- Jest to bardzo możliwe, o ile zadzwonisz. - odparła czarnowłose, wyciągając z kieszonki małą wizytówkę. - Ale musisz mi obiecać, że nie będziesz jej się podporządkowywał.

- Obiecuję. Z tym nie powinno być problemu. - mówiąc to wziął od kobiety kartonik, po czym schował go do kieszeni spodni. - Dziękuję.

W odpowiedzi na to, brunetka mocno uścisnęła Hiddlestona. Po chwili go puściła i weszła do butiku, zostawiając nieco zdziwionego aktora przed swoim sklepem.

678 SŁÓW

Jak myślicie, jak to się teraz potoczy?

Tom zadzwoni?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro