16.
Oke... Jestem gotowa. Dam radę. Wcale mi się ręce nie pocą...
Ubrałam się w mój ulubiony komplet i wyszłam z domu.
Po jakichś 10 minutach dotarłam do parku. Ashton już tam stoji..
Podeszłam do niego wolnym krokiem. Stał tyłem do mnie, więc postanowiłam to wykorzystać.
- Zgadnij, kto to?-zapytałam zasłaniając mu oczy rękoma. Na początku się spioł, ale gdy usłyszał pytanie, rozluźnił się.
- Rose?- zapytał chodź dobrze znał odpowiedź.
- Hej Ash- powiedziałam teraz już trochę nieśmiało. Chłopak się obrócił z uśmiechem na twarzy i mnie przytulił, obracając się wokół własnej osi. Zaśmiałam się.
- Ale się cieszę, że Cię widzę!
- Ja też się cieszę- złapałam się za bolący już nieco od śmiechu brzuch.
- Aa..! Zapomniał bym- powiedział wyciągając w moją strone białą róże- To dla ciebie Różyczko..
-Dziękuję..- powiedziałam gdy już 'odzyskałam' głos po tej niespodziance- Jest piękna.
- Starałem się wybrać najpiękniejszą, aby przypominała Ciebie.. - podrapał się po karku- Jednak obawiam się, że nic nie dorównuje ci urodą..
Powiedzieć, że bardzo się zarumieniłam to za mało. W tym momencie przypomniałam wielkiego buraka.
- Nie przesadzaj..- spuściłam głowę w dół by zakryć policzki.
- Hej..- chwycił moją twarz w dłonie i podniósł tak, że teraz patrzyliśmy sobie w oczy- Nie przesadzam. Jesteś piękna.
- Tak..? A kto tak uważa?- zapytałam cały czas się w niego wpatrując.
- Ja?
- Ale.. To się nie liczy...
- Moje zdanie się nie liczy?- udał obrażonego.
- Nie.. To znaczy tak.. To znaczy.. Egh!-plątałam się w słowach- Liczy. I to bardzo, ale...
- Nie ma ale. Jesteś piękna, bo moje zdanie się liczy- przybliżył swoją twarz do mojej.
- Ash..?- zapytałam.
- Hmm?
- Co robisz?
- Myślę- odparł jakby to było oczywiste.
- Aaaa.. o czym..?- zapytałam skrępowania sytuacją.
- Zastanawiam się czy to możliwe, żeby zakochać się przez sms-y...- przekręcił głowę w bok- A Ty jak uważasz?
- Ja...- niespodziewałam się tego pytania... Ale będę szczera- Uważam, że da się zakochać przez sms-y.
- Tak?- zapytał zdziwiony.
- Tak.
- A wiesz, że ja uważam tak samo..?
- Tak?- zapytałam zdziwiona.
- Tak- uśmiechnął się- I co z tym zrobimy?
- Emmm... pójdziemy na..
- Randkę?- przerwał mi.
- Chciałam powiedzieć pizzę, ale twoja opcja chyba mi się bardziej podoba...- zaśmiałam się cicho. Chłopak pokręcił rozbawiony głową.
- Wiesz.. nasza randka może być w pizzerii- zaproponował, a ja uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam głową. Ashton chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy na naszą pierwszą randkę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro