Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Siedzieli tak długo i rozmawiali, lecz wszystko kiedyś się kończy do Marinette zadzwonił telefon.

- Przepraszam, zaraz przyjdę.

- Nie ma sprawy - chłopak przesłał jej ciepły uśmiech

- Halo? Mamo? Tak, dobrze zaraz będę - jej mina posmutniała - Muszę już wracać - oświadczyła

- Coś się stało? - zapytał ją Adrien

- Nie, nic szczególnego.. lecz zobacz zaczyna się ściemniać lepiej jeśli już wrócimy - dziewczyna widocznie nie za bardzo chciała kończyć spotkanie

- Odprowadzę Cię - chłopak dotknął jej prawego ramienia

- Nie musisz.. - Marinette nie miała nic przeciwko temu, natomiast nie chciała zaprzątać jemu głowy

- Ale chcę - przekonywał ją

Powoli dążyli do domu Marinette, gdy nagle zawiał wiatr. Dziewczyna skuliła się z zimna. Adrien to zauważył, a po chwili był tylko w swoim podkoszulku.

- Adrien załóż ją na siebie, przecież jest zimno.

- Wiem, ale nie chcę, żebyś zmarzła - na polikach dziewczyny zagościły lekkie rumieńce.

| U Adriena |

Gdy zarzuciłem na nią moją bluzę, upierała się bym ją założył, to było takie urocze. Jej fiołkowe oczy zwróciły na mnie szczególną uwagę. Jej piękne czarne włosy, pod wpływem światła latarni wydawały się granatowe niczym.. właściwie, to nie ma do nich porównania, są oryginalne jak ona sama. Nigdy nie pomyślałbym, że na kogokolwiek spojrzę tak, jak na nią. Chciałbym, żeby ona zauważyła coś takiego jak ja w niej, a może myśli tak samo jak ja? Sam już nie wiem..

| U Marinette |

Nagle poczułam ciepło dzięki założonej na mnie bluzie Adriena. Nie chciałam, żeby tak bardzo się mną martwił, ale nie ukrywam byłam nieco zaskoczona. Nastąpiła chwila w której zatrzymaliśmy się I musieliśmy się rozstać. Jego zielone oczy wyglądały jak trawa na łące i te blond włosy, które muszę przyznać były czarujące. Zawsze myślałam, że tylko przed Alyią jestem w stanie się otworzyć, a tu proszę pojawił się ktoś taki, ktoś taki.. do kogo czuję inne uczucie. To nie jest przyjaźń, ani miłość, to dziwne, nie wiedzieć o tym co myśli twoje serce.

| Narrator |

- To chyba czas się pożegnać - chłopak podrapał się po karku

- To cześć - odrzekła, po czym chciała przybić żółwika, lecz nie zgrali się

- Prze..przepraszam. - odwrócił głowę zawstydzony

- Nic się nie stało. - teraz to ona chciała to zrobić co on przed chwilą

- Dziękuję.. - powiedziała, po czym przytuliła go mocniej

- To ja dziękuję, że ze mną jesteś - ta odpowiedź sprawiła, że na dziewczyny twarzy pojawił się uśmiech

***

Rankiem Tikki postanowiła, że obudzi Marinette, bo przecież ile można spać?

- Marinette wstawaj jest 10:14.

- Nie chcę mi się. - odpowiedziała leniwo dziewczyna

- Ale, ktoś chyba do Ciebie idzie. - mówiąc to stworek spojrzał w okno i ujrzała idącego chodnikiem blondyna.

- Fajny żart Tikki, ja się nigdzie nie wybieram - prychnęła

- Marinette ktoś do Ciebie! - krzyknęła jej mama z dołu

- Jest sobota dajcie mi dłużej pospać wreszcie! - zdenerwowana położyła się na lewym boku, a prawe ucho przykryła poduszką

- Wejdź do niej na górę, bardzo mi przykro, że nie przyszła tu - słychać było głos

- Dobrze, zajrzę do niej - z uśmiechem na ustach zielonooki ruszył w stronę schodów

- Marinette ktoś idzie! - Tikki momentalnie schowała się do torebki

Chłopak po cichu wszedł na górę, ujrzał dziewczynę przykrytą kocem.

| U Adriena |

Tak słodko leży.. Okej mam pomysł.

- Hej Marinette tutaj miłość Twojego życia.

- No fajnie

- Jak podejrzewasz kim jestem?

- Myślę, że jesteś różowym żółwiem, który potrafi latać i ma także białe skrzydła podobne do jednorożca.

To zabrzmiało całkiem śmiesznie.

- Mam uznać to za komplement?

- Jak tam wolisz, a teraz podejdź tu i proszę ujawnij mi swoją twarz ty miłościo mojego życia.

- No Hej - powiedziałem

- Oto jest mój różowy nietoperz - odpowiedziała

- A nie żółw?

Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Miło czułem się w jej towarzystwie. To tak jakbym widział przeciwieństwo siebie.. codziennie na swojej twarzy miała szczery uśmiech, nie to co u mnie wiecznie pod maską skrywając ból który mnie otacza. Lecz pomyślmy racjonalnie, gdybym powiedział o moich problemach pierwszej lepszej osobie to ten ktoś wytłumaczyłby to sobie ,,Pewnie pochodzi z rozpieszczonej rodziny i ma wszystko czego pragnie'' no w sumie to racja. Nie pochodzę z biednej rodziny. Ale już dość o mnie.. mam zaplanowany cały dzień dla mnie i dla Mari, więc nic i nikt mi tego nie przeszkodzi.

- Ej.. wszystko gra? - zapytała

- Tak, to znaczy.. tak, idź się przebrać poczekam na ciebie.

- Jak sobie życzysz. - powiedziała posyłając mi uśmiech.

| Narrator |

Zawiał wiatr, okno w pokoju Marinette było otwarte, więc nic dziwnego.

Nagle na prawym kolanie Adriena znalazła się kartka tak jakby z czegoś wyrwana.

- Nie powinienem..

Lecz jego ciekawość zwyciężyła. Przeczytał pierwsze dwa słowa ,,Drogi Pamiętniku''.

- Marinette prowadzi pamiętnik?! - widać chłopak był zdziwiony.

,,Poznałam dzisiaj przez przypadek chłopaka. Przez przypadek, ponieważ się zderzyliśmy. Miał lśniące blond włosy, szmaragdowe tęczówki.. wydawał się bardzo miły, bo właśnie taki był tylko.. wyglądał jakby coś ukrywał. Jego piękny uśmiech nie był do końca szczery. Niby taki otwarty na relacje, lecz jest w sobie zamknięty. Myślę, że czuję do niego coś większego, niż ,, Lubię Cię'', ja go chyba..''

- Adrien! - dziewczyna wyrwała mu z ręki kartkę, po jej policzku spłynęła łza.

- Ej, Marinette przepraszam.. - podszedł do niej i wytarł swoją dłonią jej łzę - Przecież nie przeczytałem tego co było tam napisane.. znaczy przeczytałem..

- Nie! - kolejna łza napływała jej do oka

- Przeczytałem, ale pierwsze dwa słowa. - wybrnął

- Obiecujesz?

- Na dwieście procent.

Po tych słowach podeszli do siebie i się przytulili.

- Dobrze to teraz jedziemy!

- Gdzie? - dziewczyna nie spodziewała się, że będzie ruszać się z domu

- Wychodzimy..to będzie niespodzianka! - chłopak podekscytowany złapał dziewczynę za rękę

- Jedziemy autem? - spytała niepewna

- Nie znudził już Ci się ten transport? - odpowiedział jej pytając

- A masz coś na myśli..

- Mam na myśli rolki! - widać nie była po tych słowach zadowolona

- Ale Adrien.. ja nie umiem.. - szepnęła

- Ja też nie.

Po tych słowach oboje się zaśmiali.

Od autorki

I co spodobało się? Trochę późno zostało dodane, ale jest!💪

Gwiazdka i komentarz mile widziane! 🌠💬

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro