Rozdział 15
- Adrien powiedz mi o co chodzi - podeszłam do niego, a on złapał mnie za dłonie
- Mari.. Mój ojciec przyjechał - odwrócił wzrok
- I co w związku z tym? - dopytywałam
- Jak się dowie, że tu jesteś bez jego zgody - zrobił przerwę - To możliwe, że więcej już się nie zobaczymy
- Oj Adi, Adi - pogłaskałam go - Ty chyba mnie jeszcze nie znasz - chłopak patrzył na mnie niezrozumiale
- Dzieńdobry Adrien - powiedziała osoba wchodząca do pomieszczenia, a ja odsunęłam się od blondyna - O! Witaj Marinette - podszedł do mnie i uścisnął moją dłoń
- Jak miło pana widzieć! - posłałam szeroki uśmiech
- Mi was też - odwzajemnił gest
- Tato? Nie jesteś zmęczony? - zapytał Adrien - Może lepiej będzie jak odpoczniesz - odprowadził swojego ojca na schody, a następnie wrócił - Widziałaś to?! - ekscytował się chłopak
- To, czyli co?
- Uśmiechnął się! - odpowiedział z entuzjazmem - Mój tata się uśmiechnął! - przytulił się do mnie - Uwielbiam cię Mariś
- Ale to.. On się nie uśmiechał? - chłopak puścił mnie
- Od zaginięcia mojej matki.. Nie
- Przepraszam - spuściłam wzrok
- Nie masz za co - machnął ręką - A teraz chodź - złapał moją dłoń
- Gdzie?
- Niespodzianka młoda - poruszył zabawnie brwiami
- Jesteśmy w tym samym wieku, nie zapominaj - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej - Adrien! Spójrz! - wskazałam w to samo okno co wcześniej
- To.. - patrzył z niedowierzaniem
- Pierwszy śnieg! - dokończyłam zdanie za niego
- Dobra, to zostajemy w domu - opadł na sofę
- Okej Panie Agreste - usiadłam obok niego, a on objął mnie ramieniem
- Widzę, że nie zaprzeczasz Panno Dupain-Cheng - w tym momencie jego telefon wydał dźwięk - Kto do mnie o tej porze pisze - wymruczał
- Kot w butach - odpowiedziałam prosto
- Wiesz.. Przykro mi, że ci to powiem, ale - wziął wdech - Śmieszna to ty nie jesteś - pokręcił głową, na co ja się zaśmiałam i uderzyłam go lekko w ramię
- Ty sprawdź lepiej tego sms'a - kiwnęłam głową w stronę urządzenia
- Pewnie zazdrosna jesteś, że może moja dziewczyna do mnie pisze - wystukiwał hasło
- Pff.. Nie? - patrzyłam na spadające płatki
- Czego - zrobił przerwę - Ona - i kolejną - Chce - dokończył
- Ona czyli kto? - zapytałam odrywając wzrok od szyby
- Chloe
- Jak przeczytasz to się dowiesz - odpowiedziałam
- Szczere - powiedział pod nosem
- Bo ja jestem szczera - uśmiechnęłam się szeroko
- Marinette? - wypowiedział moje imię pytająco
- Tak Adrien? - odpowiedź ta była pytaniem na pytanie
- Ona chce się dzisiaj ze mną spotkać - mówił wpatrując się w ekran telefonu - Co powinienem zrobić? - spojrzał na mnie
- No jak się chce z tobą spotkać, to ty powinieneś się spotkać z nią, a ona się wtedy spotka z tobą i jeśli ty pójdziesz spotkać się z nią to oboje się spotkacie na spotkaniu którym mieliście - zrobiłam oczka jak Kot ze Shreka, a na twarzy Adriena pojawiło się zakłopotanie
- Że jak? - zaśmiał się
- Tak jak powiedziałam - przeczesałam swoje włosy palcami - Oj no.. Lepiej się z nią spotkaj - powiedziałam wprost
- Ale ja nawet nie wiem o co może jej chodzić - oparł rękę na kolanie, a na niej brodę
- To jak pójdziesz to się dowiesz
- Ty zawsze wiesz jak mi doradzić - przewrócił oczami
- Od tego chyba jestem? - założyłam nogę na nogę
- Uwielbiam cię normalnie - schował telefon do kieszeni
- Ja siebie też uwielbiam - poklepałam go po plecach - Ja siebie też - powtórzyłam
Jeśli chcielibyście jeszcze jeden rozdział dzisiaj lub jutro to piszcie. Postaram się napisać jeszcze jeden. 🐧
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro