Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

- Adrien, czemu mówisz do mnie jak do swojej dziewczyny.. - powoli zaczynało mnie to denerwować - Przecież podoba Ci się Isabelle..

- Ładna jest, ale jej charakter nie dorównywuje twojemu.. 

- Zamknij się już

- Dla Ciebie mogę robić co zechcesz - uśmiechnął się słodko

- Możemy już iść? - zapytałam zniecierpliwiona

- Pewnie - chwycił za rzeczy które były już przygotowane na stoliku - Limuzyna czy Taksówka?

- Znając twojego tatę, gdybyś przyjechał taksówką wyglądałoby to nieprofesjonalne, dlatego limuzyna - na bogato widzę

- Przestań, wybrałaś to dlatego, ponieważ chciałaś się przejechać ekskluzywnym autem - powiedział wybierając numer

- Wcale nie - udałam obrażoną

- Wcale tak - pocałował mnie w policzek, zaraz. Pocałował? Mari.. Jesteście przyjaciółmi

Słysząc rozmowę Adriena, postanowiłam wyjść już przed budynek i tam na niego zaczekać. Jak przemyślałam tak zrobiłam. Już w ciągu pięciu minut byłam we wskazanym miejscu. Chciałabym żyć podobnie do niego, zawsze mieć to czego się zapragnie.. Nie to co ja, żyję z tego co mam i puki co mogę sobie tylko pomarzyć o nowym tablecie do szkicowania. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Adriena

- O, to ona - wskazał palcem na zbliżające się czarne auto - Panie przodem - szybko podbiegł do drzwi, a następnie je otworzył

- Dziękuję - teraz tylko czekać, aż będziemy na miejscu

***

Wychodząc z pojazdu podziękowaliśmy kierowcy za podwiezienie nas, a gdy uniosłam swój wzrok wyżej, uległam zaskoczeniu

- Ale to.. Ogromne - przyglądałam się budynkowi stojącemu przedemną - Wszystko zrobione ze szkła?

- Raczej nie inaczej - odpowiedział blondyn - Spójrz tam stoi mój ojciec, podejdźmy do niego lepiej

- Dobrz.. - nie zdążyłam dokończyć, bo zostałam chwycona przez chłopaka za nadgarstek

- Już jesteście? Myślałem, że się spóźnicie - żartował Gabriel Agreste z swoimi widocznie przyjaciółmi - Wejdźcie do środka i zajmijcie miejsca blisko sceny - rozkazał nam

- Słyszałaś? Idziemy - zielonooki zachowywał się inaczej niż zwykle na polecenia zadawane przez jego ojca

- Ymm.. Tak - poszłam za nim

Wchodząc do przeolbrzymiego budynku, zobaczyłam coś, a raczej kogoś.

- Mari, Adrien! - krzyczała do nas osoba z oddali - Już jesteście! - dziewczyna przytuliła Adriena, a ja nadal nie wiedziałam kto to

- Tak, cześć Isabelle - co ona tu robi

- Co tu robisz? - tak jak pomyślałam tak zapytałam, co w tym dziwnego

- Nie mówiłeś jej? - spojrzała ze zdziwieniem na Adriena - Adi załatwił mi wejściówki na ten pokaz - ale mdli mnie ten widok jak stoją obok siebie

- Przepraszam Mari, zapomniałem

- Równie dobrze mogłeś zaprosić tu Nino, lub Alya'ię.. - mój humor na myśl o przyjaciółce zasmucił się

- Ale ja, no dziwnie to wytłumaczyć..

- Nieważne.. - zakończyłam - Chodźmy zająć te miejsca - kiwnęłam głowę w stronę sali, na której miało się to wszystko odbywać

***

- A to już ostatnia modelka z numerem 38 - serio, aż tyle ich było? - Zapraszam wszystkie na scenę! - wszystkie myślałam o modelkach, a tu proszę Gabriel też

- Chciałbym podziękować wszystkim którzy zorganizowali ten występ - dalej były tylko podziękowania

***

Zmęczona upadłam wręcz na łóżko. Starając się zasnąć, myślałam o całym dzisiejszym dniu. Najpierw było to zemdlenie, szpital, później buty od Adriena, po których mam teraz odciski. Zajedwabiście. O i teraz ten pokaz, Belle cały czas przy Adrienie. Ja zajęłam miejsce obok jakiegoś projektanta, widocznie mój przyjaciel chciał obok mnie, ale cały czas trzymająca go za rękę osoba, nie pozwoliła mu na to. Poszedł z moją bylą kumpelą gdzieś na drugi koniec sali i z tamtąd oglądali ten występ. Szczerze mówiąc.. To znaczy myśląc, nie opłacało mi się lecieć. Mogłam teraz zostać w domu, iść gdzieś z Alya'ią, z rodzicami. A przez to, że się zgodziłam, jestem tu, gdzie jestem. Z nim. Chłopakiem westchnień wielu dziewczyn. Ale nie moich. Przyjaźń damsko-męska wkońcu istnieje, bo to na jej podstawie budujemy miłość. Wątpię bym podobała się Adrienowi, przecież nic na to nie wskazuje. A nawet jeśli to i tak bałabym się zapytać. Mari zaśnij..

***

Noc minęła mi spokojnie. Rano obudził mnie głos zaspanego Adriena

- Mariś - powiedział lekko ochrypniętym głosem

- Co tak wcześnie - przekręciłam się na lewy bok i zakryłam się kołdrą

- Spakowałaś się wczoraj? - usiadł na progu łóżka

- Nie? Zapomniałam! - z krzykiem wstałam z łóżka i pobiegłam do mojej walizki

Była.. Spakowana?

- Zadowolona? - rzekł Adrien opierając się o futrynę drzwi

- Co, jak to? - zdziwiona po paru minutach zrozumiałam, że to blondyn mnie spakował - Adrien, dziękuję! - przytuliłam go

- Wiem jaka jesteś zapominalska, dlatego zanim jeszcze poszłem spać spakowałem cię. A teraz ubieraj się i lecimy do Paryża! - ta wypowiedź sprawiła, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech - To ja też idę - cały czas się uśmiechając wpatrywałam się w zielonookiego chłopaka - Masz słodki uśmiech - odwrócił głowę, by wypowiedzieć tylko to zdanie

- Yyy.. Dzięki? - zamurowało mnie

***

Gotowa stałam pod drzwiami z walizką i torbą na ramieniu. Czekając na przyjaciela, sprawdziłam czy mam wszystkie potrzebne mi przedmioty. Zerkając na telefon znajdujący się w prawej kieszeni moich spodni, sięgnęłam po niego.

- Pięć nieprzeczytanych wiadomości od Alya'i? - mruknęłam pod nosem

Nie rozmyślając długo nacisnęłam na powiadomienie.

Od: Alya 💞💗

Tęsknię.. Proszę obiecaj mi, że mnie nie zostawisz

Od: Alya 💞💗

Tak bardzo potrzebuję Cię blisko siebie

Od: Alya 💞💗

Gdzie są wszyscy których mi brak

Od: Alya 💞💗

Marinette wracaj

Od: Alya 💞💗

Szybko..

- Gotowa? - usłyszałam głos za moimi plecami

- Jeszcze chwila - mówiąc to wysłałam wiadomość

Do: Alya 💞💗

Dzisiaj wracam, przyjdź do mnie jutro

- Z kim tak piszesz? - widocznie moje dziwne zachowanie przykuło jego widok

- Alya.. Coś się stało..

- Interesujące, Nino też dzisiaj do mnie napisał - a może oni - Chyba zerwali..

- Myślisz tak samo jak ja. Ile trwa lot? - zmieniłam temat

- Dziesięć godzin - sporo nawet

- Obejrzyjmy w samolocie jakiś film? - zrobiłam minę słodkiego kota

- Pewnie, jeśli nie zaśniesz - trudne zadanie

- Pff.. - przewróciłam oczami - Może lepiej już wyjdziemy? - pociągnęłam za klamkę drzwi

- Tak będzie lepiej - złapał mnie za ramię i zaśmiał się, zupełnie nie wiadomo z czego

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro