Rozdział 10
Poszliśmy po wypis i wróciliśmy do hotelu. Do pokazu zostało nam jeszcze kilka godzin, niestety pomysł z filmami nie wyszedł, ponieważ nie było prądu. Na jednym końcu sofy leżący Adrien przeglądał coś na telefonie. A na drugim ja, która przyglądała się mu.
- Co robisz? - rzekłam znudzonym głosem
- To co widzisz
- Widzę jak mnie ignorujesz - spojrzałam na stolik na którym stały soki
- Mhm.. - wstał i podszedł bliżej mnie - A teraz?
- Nadal.. - usiadł na podłodze
- Cieszę się, że mam taką.. - zrobił przerwę, dość długą
- Taką?
- Przyjaciółkę - dokończył
- Ja się cieszę, że mam takiego przyjaciela - spojrzałam prosto w jego oczy, a następnie wstałam razem z nim
- Przytulałem Cię kiedyś?
- Emm.. Nie wiem - może tak, a może nie
- To teraz to zrobię - i przytulił, tak poprostu
- Zobacz! - wskazałam na lampę która zaczęła się świecić - Włączyli już - w tym czasie rozległ się głos pukania do drzwi
- Ja otworzę - powiedział Adrien, a następnie wykonał czynność - Cześć tato - usłyszałam
- Witaj synu - głos był coraz głośniejszy i wyraźny - Witaj Marinette - przywitał mnie Pan Agreste
- Dzieńdobry - rzekłam zestresowana
- Tak więc przyszłem wam powiedzieć, że moglibyście zacząć pakować po pokazie, bo już jutro odlatujemy z tego pięknego miejsca - szkoda mi będzie, bo prawie nic nie zwiedziliśmy
- Już jutro? - Adrien jak i ja był zaskoczony
- Tak, a więc to tyle odemnie - przekroczył próg drzwi i wyszedł
- A więc Marinette założysz tę samą sukienkę którą miałaś rano? - zapytał się
- Nie wiesz? - odpowiedziałam i przewróciłam oczami
- Śmieszne to nie było - zrobił obrażoną minę
- A wiesz, że podobno przyjaźń damsko-męska u wielu osób nie trwa do końca? - tak zwyczajnie powiedziałam to co przyszło mi na myśl
- U nas przetrwa!
- Agreste, została godzina
- Życia?! - zrobił przerażoną minę
- Twojego - zaśmiałam się pod nosem
- A więc muszę to zrobić przed śmiercią! - złapał mnie w pasie
- Adrien co ty robisz! - złapałam go za rękę znajdującą się na moim w biodrze - Puść mnie idioto - on zaś sprytnie przekręcił moją sylwetkę tak, aby była przodem do jego
- Czy to ten moment? - spojrzał się w górę, a następnie zbliżył swoją twarz do mojej - Mari.. - boję się, boję - Mam propozycję, ale musisz się zgodzić - czemu on mnie tak stresuje - Bo musisz założyć do tej sukienki inne buty.. - w tym czasie rozległo się drugie w tym dniu pukanie do drzwi - Które właśnie Ci zamówiłem
- Adrien co Tobie dolega - chłopak zapewnie mnie nie usłyszał, poniewż w szybkim tempie podszedł do drzwi i je otworzylł
- Dzięki - powiedział tylko tylę i zamknął je nie płacąc - O to wcześniej wspomniane buty, dla mojej księżniczki
- A czy ta księżniczka ma zamek?
- Tak ma, a jej książe zaraz się zdenerwuje jeśli nie otworzy tego pudełka z butami - on z każdą chwilą obraca każde zdanie tak, jakbyśmy byli parą
- Otwietam, otwieram - położył pudełko na stole, a ja zrobiłam wypowiedzianą czynność
- I jak? Podobają się? - ujrzałam czarne szpilki
- Adrien! Są prześliczne! - nie kłamałam mówiąc to
- Jak ty.. - zaśmiał się - Jak ty..
- Ale czemu mi je kupiłeś? - miłe z jego strony, ale mogłam założyć te, które miałam wcześniej założone już
- Bo wtedy co ta sytuacja była to.. Przewróciłem wazon? Ale proszę nie bądź na mnie zła, proszę - powiedział to tak szybko, że musiałam kilka razy przeanalizować całą wypowiedź
- Ale Adrien, zabrałam ze sobą trzy pary tak na wszelki wypadek
- Wazonów czy butów? - on jest niemożliwy
- Adrien! - weszłam do łazienki, by zacząć się przygotowywać
Powtórzyłam te czynności, które robiłam rano. Już po pół godziny wyszłam, muszę przyznać, jeszcze ładniejsza, niż wcześniej.
- Co tak dłu.. Mari, o ja - podszedł do mnie i złapał mnie za dłonie
- Co ty? - chciałam z niego zażartować, lecz chyba mi się nie udało
- Ale wiesz, że my jesteśmy publicznością, a nie występującymi? - uśmiech zmienił na bardzo poważny wyraz twarzy - A pozatym, to.. No ty..
- Dziękuję Adrien, ty też wyglądasz ślicznie
- Z ust mi to wyjęłaś - podszedł i odblokował swój telefon
- Ile mamy jeszcze czasu? - zapytałam szukając odpowiedniej torebki
- Piętnaście minut - rzekł
- Ale to wychodzimy już? - ponownie zadałam pytanie
- Kiedy chcesz, My Lady
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro