Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

╰Dwa dni do wigilii╮

- No to ja mu na to, że ta nie jest fioletowa tylko fiołkowa, a on - przynudzała Alya - Ej.. Słuchasz mnie wogóle? - pomachała do mnie

- Em.. Co? - wyrwałam się z przemyśleń

- Adrien? - wypiszczała pytająco jego imię na co pokiwałam przytakująco głową, sama nie wiem czemu - Wiedziałam! - ucieszyła się

- Ale nie tak jak ty myślisz - wzięłam wdech - Obawiam się tym, że zaprosi mnie na wigilię do siebie

- No to na co czekasz?! - wstała i złapała mnie za rękę - Musimy ci wybrać jakiś strój!

- Ale daj mi dokończyć - puściła moją dłoń, a ja oparłam ją o swoje kolano i położyłam na nią podbródek

- Słucham, słucham - podparła dłonie na biodrach i czekała na moje wytłumaczenia

- Jego ojciec chce zaprosić Chloe.. - skierowałam wzrok w podłogę - A ty wiesz jak ja jej nie lubię

- Będziesz się nią przejmować? Serio? - zapytała mnie wycierając udawane łzy śmiechu

- Serio - podniosłam się - Nawet nie wiesz jak ona umie kogoś poderwać - złapałam się za głowę - A co jeśli mój najlepszy przyjaciel..

- Czekaj, czekaj kochana - zmarszczyła brwi - Najlepszy? A ja? - wskazała palcem na siebie

- No ty też zazdrośnico - uśmiechnęłam się do niej - Wracając.. Wiesz jeśli ona się mu spodoba to wtedy powie mu o mnie głupot i plotek, a ja naprawdę tego nie chcę, bo zależy mi na nim - spuściłam głowę

- Przecież on koch.. Lubi tylko ciebie - złapała moje ramię, a ja skierowałam swój wzrok na jej - Uwierz mi Mariś, jesteś cudowna i zasłużyłaś na takiego przyjaprychnęła

- Dziękuję - przytuliłam się do niej

- Okej.. Koniec tych słodkości i idziemy na zakupy! - sięgnęła po swoją torbę

- Wiesz, nie czuję się zbyt najlepiej - położyłam się na łóżku

- Marinette, za dwa dni święta! Musisz być zdrowa! - tłumaczyła mi

- Wiesz to chyba alergia - przetarłam swoją twarz dłońmi - Na zakupy - dokończyłam na co dziewczyna prychnęła

- Nie, to nie - udała obrażoną, chociaż wiem, że nie jest - Sama na nie pójdę - zrobiła nacisk na pierwsze słowo

- Miłych zakupów - krzyknęłam do dziewczyny która schodziła po schodach

- Miłego wracania do zdrowia - odpowiedziała

Sięgnęłam po telefon i napisałam do Adriena.

Mariś💞: Co dzisiaj robisz?

Agreste🎀: Nudzę się

Mariś💞: Przyjdziesz do mnie czy mam iść do ciebie

Agreste🎀: Przyjadę po ciebie, żebyśmy przyjechali do mnie 😂

Mariś💞: Skomplikowane, ale ok

Agreste🎀 zmienił kolory czatu.

Agreste🎀: Zaraz będę xx

Mariś💞: Czekam xoxo

Odłożyłam urządzenie na szafce nocnej i postanowiłam się zdrzemnąć. Nie wiedziałam ile czasu zajmie blondynowi przygotowanie się i dojadz tu więc nie myślałam dłużej i zasnęłam.

Obudził mnie głos osoby siedzącej obok, która widocznie śpiewała coś. A kto mógł być tym kimś? Oczywiście Adrien.

- Ładnie śpiewasz - powiedziałam

- Ładnie śpisz - zaśmiał się pod nosem - No to jedziemy?

- Jak chcesz - uśmiechnęłam się i wstałam

***

Wchodząc do willi Agreste sprawdziłam czy wzięłam telefon. Okazało się, że był w torebce i widocznie musiałam go włożyć tam nawet nie zapamiętując.

- Proszę - otworzył mi drzwi

Powiesiłam swój płaszcz na jednym z wieszaków i zdjęłam buty. Nie wiedziałam gdzie konkretnie idziemy, dlatego poczekałam na zielonookiego.

- To może mój pokój? - zapytał zdejmując rękawiczki

- Jeśli chcesz - ruszyłam w stronę schodów

Muszę przyznać, że na jak osobę mieszkającą z ojcem i jego sekretarką, mają tutaj porządek. A kto wie. Może jest tu jakaś sprzątaczka, ale to nie mój interes.

- Mam pytanie - przerwał ciszę

- Słucham Cię - odwróciłam się w jego stronę

- Z kim spędzasz wigilię? - już wiem do czego zmierza

- Raczej z rodziną - odpowiedziałam - Wiesz.. Mama, tata i ja - wzruszyłam ramionami

- A nie byliby źli, gdybym wziął ich córkę do siebie w to wydarzenie? - zapytał grzecznie

- Ale oni mają tylko jedną córkę - udawałam głupią - Czyli mnie - gestykulowałam każde zdanie - No to ja nie wiem kogo ty chcesz zaprosić

- Ciebie - uśmiechnął się słodko

- Ciebie czyli kogo? - założyłam nogę na nogę

- Ciebie czyli ciebie - zagryzł dolną wargę

- Mnie czyli mnie? - dopytałam

- Tak

- Zgadzam się - wstałam, a blondyn odrazu się do mnie przytulił - Mam nadzieję, że to będą fajne święta - puściłam go z uścisku

- Też mam taką nadzieję - zrobił przerwę - Ale będą też inni z mojej rodziny, chyba nie będzie ci to przeszkadzać - dokończył

- Miło mi będzie poznać twoją rodzinę - odpowiedziałam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro