2 || Rozdział 4
Siedziałam na kanapie w salonie i przeglądałam różne media społecznościowe. Natknęłam się na kilka postów od Adriena, ale chcąc nie chcąc je czytałam. Były przeważnie o tym, że tęskni za znajomymi i nawet niektóre skierowane zostały do mnie.
- Wychodzę. - moja mama opuściła dom i zamknęła za sobą drzwi.
Wpatrywałam się przez krótką chwilę w okno, za którym widziałam sąsiadów chodzących na spacery z psami. Ocknęłam się dopiero po dźwięku z telefonu.
No chyba nie.
Abigail Kommodus: mam sprawę
Abigail Kommodus: bardzo ważną
- Czego ona może chcieć? - powiedziałam cicho sama do siebie.
Chyba nic złego nie zrobiłam, więc nie powinna się mnie czepiać. A może Adrien coś odwalił i chce mi to przekazać? Nie, pewnie nie. Czemu ja się tak tym przejmuję?
ja: jaką sprawę?
Abigail Kommodus: pomógłabyś mi wybrać ubrania na pewne spotkanie?
To jest przecież głupie. Dlaczego taka dziewczyna jak ona chce bym jej pomogła? Ma pewnie milion przyjaciółek i chce żebym to ja jej pomogła?
Abigail Kommodus: jaki jest ulubiony kolor Adriena?
Czerwony, jak rurki jego ojca.
ja: zielony, a o co chodzi?
Odłożyłam telefon na stolik i poszłam skorzystać z toalety. Po umyciu rąk, spojrzałam w lustro. Miałam strasznie nieogarnięte włosy, ale i tak dzisiaj nigdzie nie wychodzę więc mi to nie będzie przeszkadzać.
Wróciłam do salonu, jednak przed tym wzięłam z kuchni szklankę wody.
- Teraz jeszcze Adrien do mnie napisał? - pochyliłam się nad telefonem.
Jednak pech chciał i rozlałam wodę na telefon.
Szybko go podniosłam i staralam się go wytrzeć o mój podkoszulek. No cóż, chyba ten model nie jest wodoodporny.
- Co mam teraz zrobić, myśl, myśl. - chodziłam wokół kanapy.
Następnie przypomniałam sobie o ryżu, który mamy w szafce. Wyciągnęłam pudełko w którym znajdowała się niewielka torebka. Natychmiast ją otworzyłam i wrzuciłam do niej urządzenie. Pobiegłam po laptopa i usiadłam na moim łóżku.
Wpisałam w wyszukiwarkę facebook i uważnie przeczytałam wszystkie ostatnie wiadomości.
Abigail Kommodus: okej więc podeślę ci zdjęcia dwóch sukienek, a ty powiesz która.
Abigail Kommodus: wysłał(a) zdjęcia (2).
No okej, ona wysłała te zdjęcia i tak dalej, ale ja nadal nie wiem co mam z tym wspólnego.
Adrien: mogę zadzwonić?
Adrien: halo czemu nie odbierasz?
Adrien: mari odpisz
Jako iż Adrien był nadal aktywny, postanowiłam porozmawiać z nim przez wideo chat. Kliknęłam ikonkę kamerki i już po chwili na ekranie pojawiłam się ja i profilowe Adriena. Po paru sygnałach zauważyłam mojego chłopaka.
- Hej Mari, czemu nie odbierałaś? - już na powitanie zadał mi pytanie.
- Wylałam na telefon wodę. - zaśmiałam się cicho.
Blondyn wydawał się taki... smutny.
- Coś się stało? - zapytałam po chwili.
- Nie, nie - podrapał się po karku. - tylko... wiesz między nami się ostatnio nie układa - odchrząknął. - i stwierdziłem, że...
- Nie! Tylko nie mów, że chcesz ze mną teraz zerwać. - przerwałam mu. - Proszę Adrien, nie mów mi tego teraz. Proszę.
- Nie, co? - zmarszczył brwi, a następnie się uśmiechnął. - Myślałem o tym by do ciebie przylecieć.
Normalnie kamień mi z serca spadł. Gdyby chciał mi powiedzieć, że ze mną zrywa, nie wiedziałabym jak mam zareagować.
- Ja aktualnie nie mogę wybrać się do Paryża. - odpowiedziałam mu. - Ale jeśli ty chcesz, to wpadaj. - uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Okej Skarbie, ja będę już chyba iść, bo wybieram się na imprezę u Ivana. - przesłał mi buziaka i się rozłączył.
Rozmawialiśmy tylko przez niecałe trzy minuty i w sumie nic sobie nie przekazaliśmy. Nawet glupiego "Kocham Cię" mi nie powiedział. Nie wiem czy bycie w związku na odległość jest dobrą decyzją. Nie potrafię mu chyba zaufać, bo równie dobrze na tej imprezie może wydarzyć się coś o czym nie będę miała pojęcia.
Abigail Kommodus: to jak? pomożesz wybrać?
ja: druga
Odpisałam jej nie przeglądając nawet zdjęć, ponieważ jakoś nie miałam ochoty.
Postanowiłam, że pójdę się przewietrzyć. Otworzyłam drzwi i zdenerowana przekroczyłam próg domu. Podniosłam głowę i bardzo, ale bardzo się zaskoczyłam.
Taki ze mnie polsacik, hah. No ale cóż poradzić.
Chciałabym wam teraz przekazać coś mega ważnego;
jesteście zwyczajnie NAJLEPSI
nie raz kiedy jestem smutna zdarzy ni się czytać komentarze pod moimi, a wtedy ukazuje mi się to:
może to i głupie, ale wtedy się uśmiecham. choćbym nie wiem co się stało to moje małe serduszko pęka, gdy widzi, że komuś podoba się to co piszę.
nawet i takim "czekam na nexta" które wszystkich denerwuje, to dla mnie jest teraz czymś ważnym.
WY jesteście dla mnie ważni. Dziękuję wam, że mam takich czytelników i pamiętajcie... uśmiechajcie się dużo, bo wasze uśmiechy to jedna z najpiękniejszych rzeczy jakie istnieją
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro