Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2 || Rozdział 2

– Tak, wróciłam do domu – odpowiadałam na pytania Antka.

– Okej, czyli nie muszę się martwić? – zaśmiał się cicho. – Żartuję i tak będę. – dokończył i czekał na to gdy wypowiem jakiekolwiek słowo.

– Będę już kończyć, muszę zadzwonić do chłopaka. – przygryzłam dolną wargę na myśl, że Adrien może być teraz z Abigail.

– Masz chłopaka? – zapytał zdziwiony. – Przepraszam, nie wiedziałem... – mruknął.

– Ale nic takiego nie zrobiłeś. – uśmiechnęłam się, przekręcając w dłoni długopis. – To... cześć. – pożegnałam się.

– Hej – zakończył połączenie.

I ostateczna decyzja należy do mnie. Czy warto mi do niego dzwonić, czy raczej odpuścić to sobie?

Ostatecznie postanowiłam nacisnąć zieloną słuchawkę.

Pierwszy sygnał.
Nic.

Drugi sygnał.
Nic.

Dopiero za trzecim sygnałem usłyszałam czyjś głos.

– Hejka skarbie. – przywitał się Adrien.

– Hej Mari! – usłyszałam glos Alya'i równocześnie z... Abigail?

– Cześć. – spuściłam wzrok na moje różowe buty. – Co robicie? – dodałam po chwili ciszy.

– Siedzimy u, Abi przestań mnie łaskotać! – Adrien nie mógł opanować się ze śmiechu. – Siedzimy u mnie w domu, a ty co porabiasz słońce?

Może trochę pokłamę by Adrien stał się zazdrosny.

– A właśnie miałam iść z Antkiem do kina, jednak coś mu wypadło. – odparłam z smutkiem w głosie.

– An-tkiem? – Abigail zaczęła śmiać się z jego imienia, a zaraz po niej pozostała dwójka.

– Serio? An-tkiem? – mój chłopak dopytał się mnie o to imię.

– Tak. Antkiem. – westchnęłam i postanowiłam się rozłączyć.

Co ja mam teraz zrobić? Mój "chłopak" chodzi teraz z jakąś laską, do tego zawładnęła ona pewnie Alya'ą, a ja? Ja jestem tylko małą rybką w całym oceanie.

***

Następnego poranka, obudziłam się szesnaście minut po... dziewiątej o ile się nie mylę. Zeszłam szybko na dół by zjeść śniadanie, jednak momentalnie stanęłam bez ruchu.

– Hej Marinette. – Antek siedział na krześle w kuchni, uśmiechając się na mój widok. – Jak się spało? – zapytał, biorąc łyk herbaty.

– Cześć, a i dobrze. – podrapałam się po głowie i zajęłam miejsce obok szatyna. – Co tu robisz? – zmarszczyłam brwi i zaczęłam jeść kanapkę.

– Twoi rodzicie powiedzieli mi, że nie masz dzisiaj nic do roboty. – wzruszył ramionami. – Tak więc postanowiłem spędzić z tobą dzisiejszy dzień.

– To miłe. – uśmiechnęłam się do niego.

– No już, wcinaj kanapkę i jedziemy. – wstał i wyjął kluczyki z tylnej kieszeni.

– Zaraz, gdzie? – zdążyłam tylko to powiedzieć, nim wyszedł z pomieszczenia.

Po zjedzeniu śniadania ruszyłam do swojego pokoju by się jakoś ubrać. Nie miałam pojęcia gdzie mamy jechać, więc nie wiedziałam jak mam się ubrać.

Po chwili namysłu stwierdziłam, że ubiorę się jakoś... codziennie? Jeśli tak to można nazwać. Czyli standardowo - krótkie spodenki i podkoszulka.

– Mari, długo jeszcze? – usłyszałam krzyk Antka. – Zimno mi.

Zanim zamknęłam drzwi, oznajmił że jedziemy do jego domu. Mieszkał dość niedaleko obok mnie, dosłownie kilka minut.

– Poczekaj tu, zaraz przyjdę. – powiedział i przekroczył próg swojego mieszkania

Nim się obejrzałam, był spowrotem, jednak zanim ruszyliśmy włożył jakieś rzeczy do bagażnika.

– To jak... – przerwał ciszę, która trwała od dłuższego czasu. – znaczy no, jak mieszkało ci się w Francji? – zacisnął mocniej palce na kierownicy.

– Dobrze, a jak mieszka się tobie w Polsce? – zadałam mu również pytanie, nie wiedząc co mam mu odpowiedzieć.

– Całkiem spoko. – westchnął. – A ten twój chłopak to... jak się nazywa?

– Adrien – poprawiłam kosmyk moich włosów.

– Jeszcze powiedz, że Agreste. – szepnął sam do siebie, jednak to usłyszałam.

– Tak, Agreste. – odparłam, wpatrując się w jego oczy, które nagle pociemniały.

Przęłknał głośno ślinę i zmienił bieg, ponieważ skrecaliśmy w prawo. Niezręczna cisza trwała dość długo i już powoli zaczynałam się zastanawiać po co w ogóle zgodziłam się tu być.

– Dojechaliśmy. – rzucił, a następnie wyjął kluczyki ze stacyjki.

Pomógł mi wysiąść, a następnie wskazał miejsce pod które mam się udać. Było to wysokie drzewo, które dawało ogromny cień. Nim się spojrzałam, chłopak niósł koc, a w drugiej ręce trzymał koszyk.

Pomogłam mu wszystko przygotować, a następnie oboje usiedliśmy. Szatyn zrobił dość sporo jedzenia, więc myślę że obiad i kolację mam już zagwarantowaną.

– Sam to przygotowałeś? – zapytałam, biorąc w dłoń jedno z ciastek.

– No... nie konkretnie. – przewrócił oczami. – Moja mama pomogła mi przygotować większość z tych rzeczy. – zaśmiał się uroczo.

– To jest serio smaczne. – odparłam, biorąc jeszcze jedno ciastko.

– A bo to kupiłem w biedronce. – spójrzał się na mnie dziwnie, widząc że nie wiem o co mu chodzi. – Biedronka, taki sklep.

Byłam zdziwiona dlatego, że powiedział jakieś dziwne słowo, które zdawało mi się jakieś polskie.

Gdy tak rozmawialiśmy, nie zauważyliśmy że już jest prawie godzina czternasta. Czyli minęły cztery godziny odkąd tu przyjechaliśmy.

– Co powiesz na jakiś spacer? – wstał i rozciągnął mięśnie.

– Może być, strasznie się zasiedziałam. – również postawiłam się na równe nogi i pomogłam mu wszystko zbierać.

– A później jeszcze gdzieś cię zabiorę. – uniósł wzrok na mnie, a gdy nasze spojrzenia się spotkały, momentalnie mnie uniknął.

Szliśmy przez ścieżkę, wokół której nie rosły żadne rośliny. Jedynie trawa. Z rozmowy którą wcześniej prowadziłan z Antkiem, dowiedziałam się kilku rzeczy o nim. W swoim życiu miał dwie dziewczyny, z czego jedna go zdradziła, a druga uznała że do siebie nie pasują i wybrała jego najlepszego przyjaciela. Jest mega dobry z angielskiego, co zresztą zauważyłam, a w swojej klasie miał najlepsze oceny z tego przedmiotu. Mieszka tylko z mamą, bo jego rodzice są rozwiedzeni, a ojciec pracuje gdzieś w Szwajcarii.

Zmierzaliśmy do samochodu w ciszy, co było już czasami denerwujące, bo zdarzało nam się to dość często. Zanim wsiadłam, otworzył mi drzwi i uśmiechnął się lekko.

– Powiedz, z swoim chłopakiem robiliście różne szalone rzeczy? – zapytał a mnie zamurowało.

Czy jemu chodzi o...

– Nie! Fu, źle to zabrzmiało. – pokręcił szybko głową. – Czy chodziliście w różne miejsca? – uniósł brwi.

– Chodzi ci o... – znów mi przerwał.

– Znowu, to też niezbyt korzystnie zabrzmiało. – przygryzł dolną wargę i włączył klimatyzację. – Jak czujesz się w związku na odległość?

– Mam być szczera? – wzięłam głęboki oddech, ponieważ musiałam się przed kimś wygadać.

– Po całości. – odpowiedział i zmienił bieg.

– Wszystko to trochę mnie przerasta. Najważniejszą rzeczą w związku jest zaufanie, a w takim na odległość to już podstawa. – podrapałam się po nadgarstku. – Adrien poznał niedawno nową dziewczynę. Z zdjęć na snapchatcie mogę wywnioskować iż jest bardzo ładna. I stąd moje podejrzenia, że on może ją lubić lubić. – spuściłam wzrok na moje buty.

– Hej Mari, ale to nie twoja wina. – położył dłoń na mojej. – To nie ty wybierałaś czy chcesz tu jechać czy nie.

– Jednak on może teraz sobie z nią siedzieć i się całować, a ja on niczym nie wiem. – przymknęłam powieki.

– Nie przejmuj się, patrz jesteśmy na miejscu. – wskazał miejsce za znakiem.

Moim oczom ukazała się niewielka rzeka, a przez nią przechodził most. Była to ewidentnie jakąś wieś, ponieważ na polach znajdowały się krowy, a z niewielkiej odległości można było zobaczyć różne gospodarstwa.

– Zapraszam. – wskazał ręką na most.

Weszłam niepewnie na pierwszą deskę, ale już po chwili normalnie przeszłam na drugą stronę. Spojrzałam w stronę Antka, który w dłoni trzymał...

– Gitara? – uśmiechnęłam się, gdy zauważyłam że chłopak siada na jednej ze stron mostu i nastraja instrument.

– Myślałem, że ci się spodoba. – zdjął buty i zamoczył nogi w wodzie. – No już, siadaj obok mnie.

Jak kazał tak zrobiłam. Zdjęłam trampki i zajęłam miejsce.

– Co mi zagrasz? – oparłam dłonie na kolanach.

– Co tylko chcesz. – ułożył dłonie na strunach.

– A mógłbyś też zaśpiewać? – kiwnął głową na tak. – No to zagraj coś co opisuje sytuację w jakiej teraz jesteś.

– Co czuję i co myślę? – odchrząknął.

Po około minucie zaczął grać pierwsze akordy.you

I won't lie to you – zaczął pierwsze słowa. – I know he's just not right for you – skierował wzrok na mnie. –
And you can tell me if I'm offut, I see it on your face, when you say that he's the one that you want – przymknął powieki. – And you're spending all your time, in this wrong situation
And anytime you want it to stop – uniósł brwi.

Nie wsłuchiwałam się już nawet w jego słowa, tylko się rozluźniłam i jedyne co słyszałam to tylko jego głos.

– I know I can treat you better
than he can. And any girl like you deserves a gentleman. Tell me why are we wasting time on all your wasted cryin'. When you should be with me instead. I know I can treat you better... Better than he can – zakończył refren. – I'll stop time for you...

I wtedy przerwał mu dźwięk sms-a od...

– Moja mama do mnie napisała. – szybko odczytałam wiadomość, a moja mina posmutniała.

A co powiecie na taki zwrot akcji? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Myślicie, że Mari zrozumiała co chciał przekazać jej Antek?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro