.3.
Ehhh spokój spojrzałem na niego...jest znowu niewinnym kotkiem...niech tak zostanie...podszedłem do kuchni omijając kota. Matko co tu się dzieje? Co jeśli znowu się zmieni w człowieka? Będę musiał...dotknąłem lekko placami swoich ust...go pocałować...
-Co robisz dobrego dla mnie?
Odwróciłem się szybko zszokowany
-Heee?!!!!? Znowu jesteś człowiekiem!
-hi hi no jakoś chcę zobaczyć życie człowieka¯\_ʘ‿ʘ_/¯
-Ughhh nie wytrzymam
Wziąłem głęboki oddech i zacząłem robić sobię jedzenie zły na niego. Tch zmienił się znowu a to oznacza że będę musiał...ughhh!(٥↼_↼)
-podano do stołu kocie
Dałem na stół naleśniki i zacząłem jeść. Przynajmniej ciuchy mojego ojca założył ale ten kot się na mnie gapił...ścisnąłem widelec
-I czego się gapisz?!( ̄ヘ ̄;)
-Em no ja nie umiem
Wyciągnął w moją stronę nóż i widelec...heh no tak zaśmiałem się pod nosem. (✿^‿^)Stanąłem za nim i wziąłem jego sztućce
-Ucz się. Widelec trzymasz tak..
I wszystko zacząłem mu na spokojnie wyjaśniać i pokazywać a on z uśmiechem patrzył się na mnie. Ugh znowu jestem czerwony
-dobra rozumiesz?
-Tak
Powiedział niskim ładnym tonem. Złapał mnie za tył głowy kiedy chciałem się odsunąć i p-pocałował mnie((;ꏿ_ꏿ;))...znowu...kur...i nie wiem co robić...zaczął znowu wkradać się swoim językiem do moich ust!
-M-mm
Aaaaaa!!! Znowu to...tch ale co mam robić... pierwszy miałem mieć z...nią...otworzyłem szerzej oczy i odepchnąłem go mocno na ziemię. Spojrzałem na niego ze łzami(ب_ب)i uciekłem na górę. Tch będzie mnie teraz prześladować ta myśl. Zamknąłem się w pokoju...tch ona ma innego. Nie mam szans. Tch dobija mnie już to...lołożyłem się na łóżku...patrzyłem w sufit myśląc o niej i o nim...o Michio...źle go potraktowałem...ehhh poradzi sobie. Zwinąłem się w koc, założyłem słuchawki i puściłem jakąś spokojną muzykę. Po prostu muszę ochłonąć...tch ale to że Michio zmienia się teraz w człowieka nie pomaga mi...jak na razie
~314~
Ogólnie na razie jest nudno ale serio później będzie lepiej obiecuję (づ ̄ ³ ̄)づ
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro