.11.
!!!Asto x Ikuo!!!
Asto
Ehhh oby Kazuo sobie poradził. Później zadzwonię. Hm a gdzie Ikuo? Stoję i stoję przed tą szkołą. Ugh gdzie on...?! Nagle odwróciłem się i zobaczyłem jak zwykle wyższego sporo ode mnie Ikuo.
-Gdzie żeś był?!
-Zostawiłeś bluzę
Powiedział tym samym tonem co zawsze i dał mi moją bluzę. Heh faktycznie zawsze zapominam. Uśmiechnąłem się a on jak zawsze niewzruszony stał po prostu przede mną
-Dobra idziemy gdzieś dzisiaj?
Zacząłem kiedy zaczęliśmy iść przed siebie
-A gdzie chcesz?
Heh uśmiechnąłem się cwaniacko
-Może jakiś dobry klub?
...Ikuo jak zwykle spojrzał w bok i nie był zadowolony z tego pomysłu...ehhh
-Dobra nie ale ty mnie masz gdzieś zabrać w fajne miejsce
Powiedziałem oburzony a on spojrzałem na mnie zdziwiony...hm? Co znowu złego powiedziałem? Aaaaa nie nadaje się na przyjaciela
-Ok
He złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś ciągnąć. He?! Chwila! Co ta ręka...kur ma ciepła i bardziej umięśnioną ode mnie. Ja ćwiczę a on nie! Ugh niesprawiedliwe...po paru minutach nudnego chodzenia doszliśmy do...
-Co?! Wesołe miasteczko?
-Tak
-Em...no za starzy już jesteśmy
Powiedziałem niepewnie starając się jej patrzeć na te czad rzeczy..kur on wie jak kocham wesołe mateczka a przede wszystkim...
-Wata cukrowa!!!
Szybko podciągnąłem go do stoiska z watą cukrową. Matko uzależniony jesteś...włożyłem rękę do kieszeni..zostawiałem portfel w domu...
-Emmm Ikuo...
-Poprosimy jedną dużą watę o smaku malinowym
-E...
Zarumieniłem się jak nigdy a on z góry na mnie spojrzał...szybko odwróciłem wzrok
- Dziękuję
Szepnąłem i nagle podsunął mi dużą watę....morda sama zaczęła mi się cieszyć Od razu ugryzłem kiedy jeszcze on trzymał a później wziąłem od niego.
-Dobra to gdzie najpierw idziemy?
-Chcesz jednak?
-Emmm nie do końca ale chodźmy na samochody
Cholernie chcę pójść na wszystko. Ikuo zaśmiał się pod nosem co rzadko się zdarza. Hej dałem mu kawałek waty do ust...jezu...on...rumieni się! Łoł co tu się dzieje. Zjadł i poszliśmy do kolejki po żetony a później po zjedzeniu bardziej przeze mnie całej wielkiej waty poszliśmy na samochody. Ja wsiadłem do czerwonego. Heh mój ulubiony kolor a Ikuo...jak zwykle niebieski...na prawdę zastanawiam się czemu zawsze bierze wszystko niebieskie. Skąd ta miłość do niebieskiego? Później go spytam...
Szaleliśmy aż do nocy. Super jest!!! Nawet Ikuo się uśmiecha! Ha ha nawet fajny taki powrót do dzieciństwa ale Ikuo zaproponował coś przez co myślałem że umrę
-Chodźmy na diabelski młyn
Nogi od razu zrobiły mi się jak z waty
-A-ale ty wiesz że ja mam..
-Wiem że masz lęk wysokości...dlatego będę tam z tobą
...zmarłem...i zarumieniłem znowu!
-O-okej
Kupił żetony i wsiedliśmy do kabiny...od razu zapiąłem się na wszystkie możliwe sposoby i zamknąłem mocno oczy...wychodzę tylko na idiotę...ruszyliśmy!!! Jezu umrę tu...nagle stanęliśmy
-już koniec?
-Otwórz oczy i sam zobacz
...ugh przełknąłem ślinę i powoli otworzyłem oczy...byliśmy na samej górze...tyle gwiazd...łał ale widok,rozluźniłem się i patrzyłem z zachwytem ma niebo
-Ikuo...tu jest pięknie
Spojrzałem na niego...on jest piękny...patrzył się w to niebo z delikatnym uśmiechem a jego oczy z których nie można było nigdy nic wyczytać teraz mieniły się w nich gwiazdy i radość...patrzyłem na niego z zachwytem i mocnym rumieńcem. Nagle odwrócił się w moją stronę...znowu widzę jego całą twarz..matko czemu ja wcześniej nie wiedziałem tego w nim? Tego piękna , tego jak się stara być dla mnie najlepszym przyjacielem,jak dobrze mnie zna i...co czuje... Tch co jest?
Ikuo nagle zbliżył się do mnie i położył dłoń na mojej...chwila co?!?!
-Em heh Ikuo? Czemu nie jedziemy dalej?
Pytałem o byłe co zakłopotany. Kurna policzki mnie palą!!!
-Żeby można było podziwiać
-Mhm ok
Odwróciłem głowę w bok speszony a on....p-pocałował mnie w policzek , znowu się odsunął i zaczął patrzeć w niebo...otworzyłem lekko usta zszokowany i położyłem rękę na policzku..on właśnie....co to ma znaczyć?!?! To mój przyjaciel od dzieciństwa...!!! Ruszyliśmy powoli i znowu wbiłem wzrok w niebo...teraz jest trochę niezręcznie ale chcę spytać
-Ikuo...właśnie dlaczego lubisz aż tak niebieski? Bo niebo jest niebieskie?
Głupi jestem...
-Wiem że każdy ma swój ulubiony kolor i w ogóle ja na przykład lubię czerwony ale dlaczego aż tak lubisz nieb..
-Dzięki tobie
-H-he? Mnie?
-tak. W dzieciństwie dałeś mi jedną rzecz...niebieską. Pewnie nie pamiętasz...wiesz przez tamten wypadek
Powiedział smutny a ja ścisnąłem pięści. Dalej się obwinia...mam czasami coś niebieskiego przed oczami w śnie ale faktycznie nie pamiętam co to...
Ehhh tak miałem wypadek samochodowy... rodzice mi o tym mówili a później Ikuo. Podobno bawiliśmy się razem i Kazuo. Właśnie wtedy dałem mu coś niebieskiego i powiedziałem"to na zna naszej przyjaźni. Jak zgubisz to się obrażę na ciebie" i kiedy Ikuo uśmiechnął się do mnie szczęśliwy i chciał mnie przytulić...to wywalił się na mnie...on upadł na ziemię a ja...sturlałem się wprost na jadący samochód...lekarze mówili że miałem dużo szczęścia bo miałem tylko nieszkodliwe obrażenia głowy i straciłem pamięci na szczęście tylko częściowo. Przez to jestem taki zapominalski ale najgorsze było to że nie pamiętałem mojego przyjaciela Ikuo. Kazuo o dziwo zapamiętałem. Pewnie dlatego że znałem go dłużej ale...Ikuo na początku nie. Kiedy wyszedłem ze szpitala to zobaczyłem właśnie jego,zaczął mnie przepraszać i płakać. Na prawdę czułem się jakbym go nie znał. Heh na szczęście był dzielny i codziennie przypominał mi o wszystkim. Zabierał mnie w nasze ulubione miejsca, pokazywał zdjęcia i ha ha ha kupował watę cukrową. Po pewnym czasie przypomniałem go sobie ale od tego wypadku nie pokazał mi tej niebieskiej rzeczy...
Znowu się zatrzymaliśmy...spojrzałem na niego
-Ikuo pokaż mi to
-...lepiej nie...jeśli znowu coś ci się...
-Nic mi nie będzie! To na znak naszej przyjaźni a nie czegoś złego!
Wykrzyczałem to i spojrzałem mu w oczy...był zaskoczony ale ja byłem zły. Niech się nie obwinia. To nie jego wina! Nawet jeśli by była to bym mu wybaczył! Bo go k..
-proszę
Wyciągnął swoją rękę w moją stronę i pokazał mi...p-pierścionek...ngh złapałem się za głowę.. pierścionek...Ikuo patrzył w bok
-W dzieciństwie robiłeś je dla ważnych w twoim życiu osób. Zrobiłeś go jedynie dla swoich rodziców i...dla mnie
Patrzyłem zszokowany...ma rację...teraz pamiętam...sam robiłem takie pierścionki a ten ma niebieski diament z papieru...heh uśmiechnąłem się i przytuliłem go mocno
- Cieszę się że go zatrzymałeś!
Po chwili poczułem jak jego ręce obejmują mnie. Heh chyba jeszcze nigdy aż tak się do niego nie przytulałem. Zatrzymał tak małą rzecz i nosił ja przy sobie...urocze. Zarumieniłem się i przytulałem go do póki nie musieliśmy wysiąść
-Dobra heh wracajmy do domu
-Ok
Cały on, puściliśmy się w końcu i wyszliśmy uff ziemia. Poszliśmy w stronę naszych domów. Mój był najpierw a trochę dalej jego. Po paru minutach stanęliśmy przed moim
-na pewno nie odprowadzić cię dalej?
- poradzę sobie
-Hah to ja wiem. Dobra to do poniedziałku. Ale i tak masz napisać jutro bo inaczej się obrażę
Uśmiechnąłem się z ząbkami do niego a on przytulił mnie. Znowu to miłe uczucie...heh objąłem go mocno. Nie chcę tracić tego uczucia. Ale to trochę dziwne...no dobra
Szybko dałem mu buziaka w policzek i pobiegłem do domu machając
-Pa! Napisz jutro!
Krzyknąłem i szybko schowałem się w domu czerwony. Aaaaaaa!!!! Jezu pocałowałem go!!! Ale on mnie też...em to był...spojrzałem przez okno na niego...zaśmiałem się lekko z rumieńcem...to był tylko rewanż
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro