Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#20 •life•

Na początek chciałabym podziękować Kanami2016 za zrobienie dla mnie okładki 💛

Dziękuję, jest idealna c:

Miłego czytania c:

~~~

Hehsian wyszedł z kamienicy, w której mieszkał Yoongi. Zastanawiał się, co powinien zrobić, jednak żadne sensowne rozwiązanie nie przychodziło mu do głowy. Martwił się o niego, a nie mógł nic zrobić, kiedy ten nie chciał z nim w ogóle rozmawiać.

Zrezygnował z jazdy samochodem. Zostawił auto przed kamienicą i ruszył pieszo w stronę centrum. Nie zastanawiał się do końca, gdzie się kieruje, jednak, koniec końców, wylądował przed restauracją Seokjina. Był w niej kilka razy, gdy Yoongi jeździł jeszcze na wózku i wtedy poznał właściciela tego miejsca. Również ostatnio odwiedził mężczyznę, kiedy Yoongi poprosił go, by zawiózł jego szefowi zwolnienie. Przez moment przyglądał się drzwiom, aż zdecydował porozmawiać z Seokjinem o zachowaniu Mina. 

- Dzień dobry, Seokjin. - przywitał się, kiedy tylko przekroczył próg restauracji i od razu dostrzegł go niedaleko. Kim, trochę zaskoczony, przeprosił klientkę, z którą rozmawiał, by podejść zaraz do Hsie. - Masz chwilę? Chciałem pogadać...

- Hej, jasne. - odparł od razu, po czym skinął na niego głową, żeby szedł za nim. Odezwał się dopiero, gdy przeszli do małego pomieszczenia, które służyło mu za coś na kształt gabinetu. - Coś się stało? Z Yoongi'm coś nie tak?

- Możesz mi powiedzieć, co wydarzyło się między nim a Jiminem? Yoongi dzisiaj spędził pół dnia na płakaniu w łazience, później wściekł się na mnie, jak próbowałem z nim pogadać, a potem wyrzucił mnie z domu i zamknął drzwi. Nie chciał mnie wpuścić, a słyszałem, że znowu zaczął płakać. Nie wiem, co mu się dzieje, ale jestem pewny, że to ma związek właśnie z Jiminem. Za każdym razem, kiedy o niego pytam, Yoongi się denerwuje i mnie zbywa. Nie da się z nim normalnie rozmawiać. - wyrzucił z siebie, mówiąc bardzo szybko, przez co Jin musiał przez chwilę pomyśleć, by znaleźć dobrą odpowiedź. 

- No... Oni... Rozstali się... 

- Akurat to zdążyłem sam zauważyć... - prychnął z przekąsem. - Seokjin, proszę cię. Powiedz mi o wszystkim. Yoongi jest moim przyjacielem, martwię się o niego. Boli mnie to, że tak cierpi. Co jeśli wpadnie na jakiś głupi pomysł? 

- Co masz na myśli? - Jin przyjrzał się ukradkiem mężczyźnie, w głowie analizując ostatnie zachowania Yoongi'ego, które wskazywałyby na jakieś nie do końca dobre plany.

- Nic konkretnego... Po prostu... - Hsie zaciął się na moment, przykładając jedną dłoń do swojego karku. Nie był zbyt przekonany co do swoich przemyśleń, lecz nie dawało mu to spokoju. - Jako rehabilitant widziałem wiele razy, jak ludzie załamywali się, kiedy nie byli w stanie odzyskać sprawności... Wiesz, utrata kontroli nad własnym ciałem i w pewnym sensie również życiem... Nie wytrzymywali psychicznie... - ostatnie zdanie wypowiedział szeptem, zdając sobie sprawę z tego, iż Min przecież nie wyglądał na kogoś, kto łatwo się załamuje. Nie zmieniało to jednak faktu, że cholernie się o niego martwił.

- Może i Yoongi jest debilem, ale nie sądzę, żeby wpadł na coś tak głupiego... 

- Chcę porozmawiać z Jiminem. - wypalił nagle, powodując u Jina lekki szok. - Sprowadzę go, choćby nie wiem co. Daj mi jakiś kontakt do niego. - natychmiast wyjął telefon z kieszeni, który odblokował i wyciągnął w stronę mężczyzny.

- Nie mogę... - Kim pokręcił powoli głową, jednocześnie odsuwając od siebie urządzenie.

- Matko... Seokjin przestań utrudniać. Daj mi ten numer, czy cokolwiek. 

- Ale... Jimin nie może się z nim spotkać... On... To znaczy my... To znaczy Yoongi... - skarcił się w myślach za to jąkanie, czując również, że i jego twarz zaczęła się robić lekko czerwona. Nie potrafił kłamać, ale też nie wiedział, czy może wyznać prawdę, tak właściwie obcemu człowiekowi. - Agh! Nie możesz się z nim skontaktować i tyle!

- Seokjin... To jest naprawdę dla mnie ważne! Proszę cię! - błagalny ton głosu Hsie, sprawiał, że Seokjin ulegał.

- Ugh!! Jimin i Yoongi nie mogą się spotkać! Yoongi myśli, że... Że Chim się zabił... - przez kilka sekund w pomieszczenia panowała grobowa cisza. Nawet dźwięki z zewnątrz wydawały się tam nie docierać. Hehsian nie miał pojęcia, jak powinien zareagować. Kto wymyślił taką głupotę?

- Że co proszę? - mruknął w końcu, otrząsając się z pierwszego szoku. - Przecież ostatnio widziałem go na mieście... Plus reklamy z jego szkołą... - zaczął sobie przypominać te sytuacje, próbując skojarzyć, czy może przypadkiem nie pomylił go z kimś innym. - No błagam, nie wciskaj mi takiego kitu!

- Ale ja mówię poważnie!

- W takim razie zbieraj rzeczy i idziemy.

- Gdzie?

- Do Yoongi'ego, a gdzie? On nie może żyć w kłamstwie. On kocha Jimina ponad życie. To widać, nawet jeśli udaje, że to, jak się czuje, w ogóle nie jest związane z Parkiem.

- Nie... Nie możemy mu nic powiedzieć... Jimin musi sam...

- W dupie mam to, co Jimin uważa! - Hsie czuł, jak wszystko się w nim gotuje. Jak oni wszyscy mogli być tak mocno pozbawieni uczuć? - Co on, jakiś wielki królewicz, że najpierw rozkochuje w sobie, a kiedy mu się znudzi, to zostawi i niech sobie radzi sam?!

- Ty nic nie rozumiesz... - Seokjin starał się bronić siebie i przyjaciół, a w szczególności Jimina, ale wiedział, że ma marne szanse. Nigdy nie potrafił aż tak dobrze kłócić się o swoje.

- W takim razie mi wytłumacz! - podniósł głos, przez co Jin skulił się w sobie.

- Yoongi uderzył Jimina na imprezie... Dwa lata temu... I Jimin postanowił wyjechać, zerwał z nami kontakt, a niedawno wrócił do Seulu...

- Poważnie... Za takie... Nic... Wyjechał, zostawiając go bez słowa? Co za bachor... - prychnął, kręcąc głową z niedowierzaniem.

- Hej, ale nie obrażaj go, dobra?

- Skrzywdził Yoongi'ego! Do tego udaje martwego, jednocześnie mieszkając w tym samym mieście, co on! Jak mam go nie obrażać!? - Jin przestraszył się, słysząc jego krzyk. A Hehsian nie był z tych, co lubią sprawiać przykrość innym, dlatego zaraz się opanował i wyciągnął rękę w stronę Kima, chcąc zachęcić go do ruszenia się z miejsca. - Nie ważne. Zbieraj się.

- Nie mogę tak zostawić restauracji... - burknął, krzyżując ręce na piersi.

- Ugh... - mężczyzna westchnął zrezygnowany, odruchowo roztrzepując dłonią swoje i tak rozrzucone w nieładzie włosy. - Wyglądasz na mądrego faceta, a wydajesz się totalnym idiotą... - mruknął, spoglądając na Seokjina. - Yoongi nie był dzisiaj z najlepszej formie, do tego zauważyłem, że na kalendarzu u niego w kuchni jest zaznaczone, że Park ma dzisiaj urodziny. Do tego jeszcze, skoro Yoongi myśli, że Jimin nie żyje, jest on kolejną osobą, którą Yoongi kocha, a stracił. - wyliczył, starając się opanować głos i emocje. Bez przerwy patrzył mężczyźnie prosto w oczy, jakby chcąc zmusić go, by w końcu z nim wyszedł. - Jak myślisz, czy siedzi sobie teraz, zajada lody i ogląda serial w telewizji, czy może jednak płacze gdzieś w kącie i być może potrzebuje czyjejś pomocy? 

Kim przez moment stał nieruchomo, rozważając wszystkie za i przeciw. Koniec końców westchnął ciężko, po czym zabrał swoją torbę, do której schował telefon i kilka papierów z biurka, by zaraz zgarnąć jeszcze kurtkę oraz skierować się do drzwi.

- Świetny wybór. - mruknął Hsie, zamykając za nimi pomieszczenie. Kim musiał jeszcze poinformować pracowników, iż prawdopodobnie tego dnia już go nie będzie, a po tym mogli ruszyć w kierunku mieszkania Yoongi'ego.

* * * * * * *

Nie umiem ostatnio w opisy, przepraszam...

Męczący był ten rozdział, jak i cały ten dzień także... Dobranoc lub miłego dnia, ja się żegnam, być może na parę dni.

Do następnego 👋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro