I love you, but I'm afraid
Autorka: Witam w nowym one shocie. Nie było go w planach, gdy pisałam "What main is mine, what yours will be mine". Pomysł na to podsunęła mi SheriPieg, której dedykuję również to opowiadanie. Mam nadzieję, że podołałam zadaniu.
********
Czuł długie palce, które wsunęły się pod materiał jego koszulki, gładzą nagą skórę pleców, a w tych miejscach przechodził go dreszcz. Docisnął mocniej wyższego mężczyznę do ściany swoim ciałem, pociągając za jego ciemną czuprynę, podczas gdy pogłębił pocałunek. Tak długo czekał na ten moment, nie podejrzewał, że kiedykolwiek do tego dojdzie. Serce mocno waliło mu w piersi, jakby próbowało się wydostać.
Powoli zsunął dłonie po szyi chłopaka, na jego tors i drżącymi palcami zaczął rozpinać guziki jego koszuli.
- Nie - wyższy przerwał pocałunek, odpychając od siebie lekko Jimina - T-to...nie... - odsunął się od przyjaciela.
- Tae, proszę - całe szczęście, które jeszcze przed chwilą czuł, ulotniło się zastąpione przez przeszywający ból w klatce piersiowej. Łzy zaczęły kłuć go w oczy. Nie rozumiał dlaczego teraz go odrzuca, skoro chwilę wcześniej sam zainicjował pocałunek.
- Jimini, nie powinniśmy... - pokręcił głową, podchodząc do hotelowych drzwi.
- Dlaczego - zaszlochał - Dlaczego mi to robisz?
- Przepraszam Jimini.
********
Ze znudzeniem wpatrywał się w dwójkę najmłodszych członków zespołu, którzy pochłaniali kolejne porcje słodkich bułeczek, z nadzieją, że ich przeciwnik szybko wymięknie. Wiedział, że nie skończy to się dobrze, jednak już dawno nauczył się, że próba powstrzymania ich jest bez sensu. Gdy się nakręcili, byli jak uparte dzieci, argumentując, że są dorośli i sami podejmują decyzje.
- Jimin - spojrzał w stronę wejścia do pokoju, w którym właśnie pojawił się Namjoon - Teraz twoja kolej, jak skończysz zostaną nam jeszcze zdjęcia grupowe i możemy wracać.
Park pokiwał głową podnosząc się z fotela i udał na halę, gdzie odbywała się sesja zdjęciowa. Poszło dosyć sprawnie, więc niedługo później mogli wróci do hotelu. To była ich ostatnia noc w Tokio. Przylecieli tu, by promować swój nowy album i wziąć udział w sesji zdjęciowej oraz wywiadzie do japońskiego czasopisma.
Jak każdy z członków był zmęczony i miał ochotę walnąć się na swoje łóżko, i iść spać. Widząc jednak jak na twarzy jego przyjaciela pojawia się grymas, a skóra robi się odrobinę zielonkawa, wiedział, że jeszcze przez długi czas nie zaśnie.
- Jimini - wybełkotał gdy tylko wysiedli z windy na ich piętrze - Nie dobrze mi - rzucił tylko i pognał do toalety w swoim pokoju. Starszy westchnął, podążając za Tae. Wiedział, że to się tak skończy. Znalazł go na łazienkowych kafelkach. Przysiadł za nim z chłodnym, wilgotnym ręcznikiem i zaczął ocierać mu kark.
Gdy Kim pozbył się tego co zostało po słodkich bułeczkach, podszedł do umywalki by otrzeć twarz i umyć zęby.
- Zadzwonię do obsługi i poproszę o coś na żołądek - rzucił przez ramię, nim opuścił łazienkę.
Chwilę później, blady jak ściana, Taehyung opuścił łazienkę, od razu kierując się do łóżka. Uśmiechnął się słabo, widząc przyjaciela i poklepał ręką wolne miejsce na materacu, tym samym dając mu znać, aby położył się obok.
- Zaraz coś przyniosą - usiadł obok młodszego, wsuwając dłoń w jego ciemne włosy i masując skórę głowy, wywołując tym ciche mruczenie przyjemności u niego. V przysunął się do niższego, kładąc głowę na jego brzuchu i obejmując uda ręką. Jimin wyplątał się z objęć przyjaciela, gdy ktoś zapukał do drzwi. Tae mruknął niezadowolony, jednak pozwolił mu wstać. Chwilę później wymusił na Kimie, by zażył krople na żołądek, a na szafce nocnej postawił kubek z herbatą imbirową.
- Gdzie idziesz? - jęknął, widząc jak Jimin kieruje się do wyjścia.
- Do Jeongguka.
- Po co?
- Zanieść mu leki - uniósł lekko rękę, w której trzymał kubek taki sam, jaki zostawił na szafce nocnej Taehyunga - Podejrzewam, że będzie w podobnym stanie co ty.
- Ale ja potrzebuję opieki - wygiął usta w podkówkę, mając nadzieję, że to zatrzyma starszego. W tym momencie umierał i niespecjalnie przejmował się swoim młodszym kolegą, który prawdopodobnie był w podobnym stanie co on. Jimin był jego soulmate, nie Jeongguka.
- Guki też. Obiecuję, że wrócę do ciebie, jak tylko upewnię się, że wziął leki - jedyne o czym marzył to ciepłe łóżko i sen. Jednak widząc swojego przyjaciela w nie najlepszym stanie (nawet jeśli tak było na jego własne życzenie), nie potrafił go zostawić samemu sobie.
- W porządku - mruknął niezadowolony, ponieważ nie chciał, aby Park go zostawiał - Ale masz wrócić.
Jimin zaśmiał się cicho, kręcąc lekko głową, na to jak dziecinnie potrafił zachowywać się jego przyjaciel.
Pod drzwiami do pokoju maknae spotkał Jina, który właśnie planował zapukać.
- Sprawdzasz co z Gukiem? - najstarszy nie spodziewając się spotkać nikogo, wzdrygnął się na cichy głos.
- Nie wyglądał najlepiej, gdy jechaliśmy do hotelu - ze zmartwieniem wpatrywał się w ciemne drzwi, za którymi znajdował się w ich najmłodszy “brat”.
- Spokojnie hyung, zajmę się tym - uniósł ręce, pokazując mu co w nich trzyma - Możesz iść odpocząć.
- Na pewno? Nie zajmujesz się Tae?
- On już dostał swoją herbatę i krople. Jest dużym chłopcem, więc poradzi sobie przez chwilę sam.
- Hmm… - mruknął cicho, wpatrując się z nieodgadnionym wyrazem twarzy w Jimina. Ostatecznie jednak odpuścił. Podziękował cicho młodszemu i życząc mu dobrej nocy, wrócił do pokoju.
Jimin nie mając wolnej ręki, zaczął lekko kopać w drzwi i nawoływać przyjaciela, aby go wpuścił. Chwilę później w przejściu pojawiła się zmęczona i blada twarz maknae.
- Hyung - uśmiechnął się słabo, wpuszczając starszego do środka - Zawsze można na ciebie liczyć - sięgnął po kubek, od razu biorąc łyka i krzywiąc się lekko na mocny, imbirowy smak. Ułożył się na swoim łóżku, kubek odkładając na szafkę nocną. Jimin przysiadł obok, nalewając odrobinę lekarstwa do czystej szklanki.
- Do dna - podsunął młodszemu pod nos. Nic nie mógł poradzić, że na jego twarzy wykwitł złośliwy uśmiech.
- To nie jest konieczne - próbował odsunąć dłoń starszego, z grymasem na twarzy, jednak ten nie dawał za wygraną.
- Pij, poczujesz się lepiej.
- Ale hyung…herbata, wystarczy już mi lepiej - nie był fanem brania leków, a szczególnie tych gorzkich, po których jeszcze długo pozostał ten okropny posmak w ustach.
- Nie marudź, tylko pij - wyczekująco wpatrywał się w przyjaciela - Tae od razu wypił, bez marudzenia - skłamał, licząc na to, że w młodszym obudzi się duch rywalizacji. I nie pomylił się. Jeongguk słysząc te słowa wyjął z mniejszej dłoni szklankę i jednym, szybkim haustem ją opróżnił.
- Ble… - skrzywił się, od razu sięgając po kubek z imbirową herbatą, czego od razu pożałował - Za co mnie tak karzesz?
- Trzeba było tyle nie jeść - skomentował - Co wam w ogóle odbiło, aby zrobić zawody na jedzenie?
- Nudziło mi się - wzruszył ramionami - A oni przygotowali tyle słodkich bułeczek, jakby planowali wykarmić co najmniej pół wojska.
- Dlatego uznałeś, że wywołanie zatrucia pokarmowego to świetny pomysł - zakpił.
- Nie sądziłem, że V hyung będzie taki zawzięty - mruknął, kładąc głowę na kolanach starszego - Niepotrzebnie wspominałem o nagrodzie - westchnął.
- Nagrodzie? - zazwyczaj sama chęć rywalizacji wystarczała jego przyjaciołom, więc zdziwił się, że tym razem walczyli o coś.
- Tae hyung nie chciał brać w tym udziału, więc skłamałem, że mam zarezerwowane miejsce obok ciebie w samolocie, w drodze powrotnej do Seulu, i że jeśli wygra, to mu je odstąpię. Dopiero wtedy podjął się tego wyzwania.
- Oh… - Jimin poczuł dziwny uścisk w żołądku - I…co?
- Przegrałem - niezadowolony grymas pojawił się na jego twarzy - Nie sądziłem, że będzie aż tak zawzięty - serce Parka przyspieszyło, a przyjemne ciepło rozeszło się po całym jego ciele. Zsunął głowę Jeongguka ze swoich nóg i poderwał się z łóżka, kierując do wyjścia.
- Hyung, gdzie idziesz? - młodszy był zaskoczony nagłym ruchem przyjaciela.
- Chcę sprawdzić co z Tae, obiecałem mu, że szybko do niego wrócę.
- To niesprawiedliwe - jęknął maknae, wydymając dolną wargę - Nie dość, że wygrał, to teraz też poświęcasz mu więcej uwagi.
- Guki… - westchnął, jednak wrócił do Jeona - W porządku, ale zostaje, dopóki nie zaśniesz, później wychodzę - Jeongguk z zadowoleniem przysunął się do przyjaciela, pokazując mu aby ten położył się obok niego. Jimin automatycznie wsunął dłoń w ciemne włosy chłopaka masując jego skórę głowy, na co spomiędzy ust wydostał się pomruk przyjemności.
Dość szybko odpłynął, zapewne zmęczony całym dniem oraz problemami żołądkowymi. Gdy tylko starszy upewnił się, że zasnął, delikatnie wysunął się z objęć przyjaciela i, po zostawieniu na wszelki wypadek miski koło łóżka, opuścił jego pokój.
Był padnięty i marzył o swoim wygodnym łóżku, jednak obiecał Taehyungowi, że do niego wróci, dlatego od razu skierował się do pokoju przyjaciela. Ten jednak musiał zasnąć, ponieważ po chwili pukania i nawoływania nikt mu nie otworzył. Wrócił do swojego pokoju, gdzie po szybkim prysznicu w końcu mógł się położyć. Sen jednak nie nadszedł tak szybko, jakby chciał. Przez cały czas w głowie miał słowa Jeongguka, po których jego serce zaczęło szybciej bić. I choć w dalszym ciągu uważał, że zakład o to, kto zje więcej słodkich bułeczek, był głupi, to świadomość, że Tae podjął się tego dopiero po usłyszeniu nagrody (nawet jeśli była kłamstwem), schlebiała mu.
Nie pamiętał momentu, w którym jego uczucia do najmłodszego Kima zaczęły wychodzić poza te przyjacielskie. Za to doskonale pamiętał dzień, w którym zrozumiał, że jest beznadziejnie zakochany. Było to prawie dwa lata wcześniej…
*
W końcu po długiej i męczącej trasie koncertowej mieli przerwę w swoich zobowiązaniach jako idole, więc kilka dni postanowili poświęcić na wspólny wyjazd, bez kamer, bez ekipy filmującej, bez managerów. To miał być czas tylko dla nich, gdzie mogliby się czuć w 100% swobodnie. Jak zawsze musieli losować pokoje. Jin i Namjoon od razu oznajmili, że biorą wspólny pokój, więc pozostała piątka musiała się rozdzielić pomiędzy trzy pokoje, które zostały. Szczęściarzem, któremu udało się wylosować pokój tylko dla siebie był Hoseok, z kolei Jeongguk i Suga wylosowali wspólną sypialnię, tym sposobem Jimin i Tae wylądowali razem. To nie był pierwszy raz kiedy dzielili razem łóżko, ani kiedy budził się w ramionach przyjaciela.
Jednak tym razem było jakby inaczej. Nie był zaskoczony tym, że Tae oplata jego ciało jak boa, jednak zdziwiły go delikatne muśnięcia ust na wrażliwej skórze szyi, które lekko łaskotały. Gdy tylko jego umysł się rozbudził i zrozumiał co się dzieje, jego serce zaczęło mocniej walić w piersi, a przez całe ciało przeszło dziwne mrowienie; przyjemne, które kumulowało się w podbrzuszu. Poruszył się lekko, chcąc tym samym dać znać swojemu przyjacielowi, że już nie śpi.
- Dzień dobry, Mini - młodszy zachichotał, gryząc lekko w odsłoniętą skórę na obojczyku, nim od niego się odsunął.
- Hej, TaeTae - próbował zachowywać się normalnie, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń w Kimie - Bawisz się w wampira? - zażartował, cicho chichocząc. V w odpowiedzi ugryzł go mocniej, tym razem szyję.
- Ałł… - pisnął, próbując odepchnąć od siebie “gryzonia”.
- To z miłości! - zaśmiał się, cmokając starszego w policzek, wywołując tym szybszą pracę serca - Wstawaj! - wypuścił przyjaciela ze swoich objęć i podniósł się z łóżka - Podobno Jin hyung i Suga hyung już wstali, więc jeśli się pospieszymy, może załapiemy się na śniadanie - opuścił sypialnię, zostawiając Jimina z rumieńcami na policzkach, mocno bijącym sercem i lekkim trzepotaniem w żołądku.
Park leżał jeszcze przez chwilę w łóżku, próbując przywrócić swoje emocje do normalnego stanu, nim dołączy do reszty grupy. W głowie cały czas miał to, co się przed chwilą wydarzyło i nie mógł pozbyć się myśli, że mógłby się tak budzić codziennie. Myślał nad wieloma podobnymi sytuacjami, kiedy to Tae swoim zachowaniem wywoływał w nim podobne reakcje. I wtedy to w niego uderzyło, jego uczucia do młodszego już dawno wykroczyły poza te przyjacielskie.
*
Od tego dnia minęło naprawdę wiele czasu, a jego uczucia stały się tylko silniejsze. Kochał Taehyunga, ale nie tylko jako przyjaciela, jego soulmate. Pragnął go również jako partnera i kochanka. Ukrywał to jednak przed wszystkimi, bojąc się jak zareaguje młodszy. Sam Kim nie ułatwiał mu sytuacji, w jednym momencie zachowywał się jakby faktycznie odwzajemniał uczucia Jimina, był przylepny i dotykalski, a czasem nawet zaborczy, tylko po to, by chwilę później się zdystansować i zachowywać jakby sytuacja sprzed chwili nie miała miejsca. To mieszało mu w głowie i uczuciach. Dlatego, gdy podjęli decyzję, że zamieszkają osobno, jako pierwszy wyprowadził się, z nadzieją (niestety naiwną), że uda mu się chociaż trochę wyzbyć uczuć do najlepszego przyjaciela. Od tego dnia minęło prawie dziewięć miesięcy, a od sześciu mieszkał z nim Jeongguk, jednak jego uczucia do Tae ani trochę nie zmalały.
Odwrócił się na drugi bok, próbując wyrzucić z głowy słowa Guka, co nie było łatwe. Jego serce za każdym razem mocniej waliło, gdy tylko sobie przypomniał dlaczego Kim zgodził się na ten głupi zakład. Wiedział, że nie powinien robić sobie nadziei, nie powinien sobie wyobrażać, że to coś znaczy, jednak głupie serce nie chciało słuchać rozumu.
Ciszę w pokoju przerwał dźwięk jego telefonu. Zdziwiony, kto o tej porze się do niego dobija, wyciągnął po niego rękę, a widząc zdjęcie przyjaciela mimowolnie się uśmiechnął.
- Nie przyszedłeś! - słysząc naburmuszony i oskarżycielski głos młodszego, oczami wyobraźni zobaczył jego niezadowoloną twarz - Obiecałeś!
- Przyszedłem, ale najwyraźniej spałeś, ponieważ nie otworzyłeś drzwi, gdy pukałem.
- Trzeba było nie siedzieć tak długo u Gukiego - dąsał się. Jimin usłyszał szmer pościeli po drugiej stronie, więc domyślił się, że ponownie się w nią zaplątał i nie umie się wydostać, a rozczulony uśmiech wpłynął na jego wargi gdy wyobraził sobie tą sytuację.
- Jak się czujesz? - zapytał, ignorując niezadowolenie drugiego.
- Jest lepiej - ciche kroki towarzyszyły głosowi V, a chwilę później dało się słyszeć ciche trzaśnięcie drzwiami - chociaż jutro i tak pewnie raczej nic nie zjem.
- Gdzie ty idziesz? - podniósł się z łóżka, chcąc już iść za nim.
- Poczekaj - Tae mruknął do słuchawki i bez żadnego ostrzeżenia się rozłączył. w Tym samym momencie Jimin usłyszał pukanie do drzwi - Obiecałeś ze mną spać, więc teraz tego dotrzymaj - chwycił nadgarstek starszego, gdy tylko został wpuszczony do pokoju i pociągnął go w kierunku łóżka.
Ułożyli się na wygodnym materacu, a Tae od razu przylgnął do pleców Parka, oplatając go swoimi ramionami i przerzucając nogę przez jego biodra.
- Ała! Za co?! - krzyknął, gdy zęby Kima wbiły się w jego ramię - Ty naprawdę jesteś krwiopijcą - dodał ciszej, czym wywołał chichot drugiego.
- To za zostawienie mnie samego, gdy umierałem - mruknął.
- Nie marudź, przynajmniej wygrałeś nieistniejącą nagrodę.
- Co masz na myśli?
- To, że ani Jeongguk, ani nikt inny nie zarezerwował miejsca w samolocie obok mnie - parsknął.
- Dobranoc! - po głosie słyszał, że Tae czuje się zażenowany, więc choć chciał jeszcze trochę ponabijać się z młodszego, postanowił dać mu już spokój.
Po raz kolejny uśmiechnął się rozczulony zachowaniem przyjaciela. Odnalazł jego dłoń, splatając ich palce razem i chwilę później zasnął otulony ciepłymi ramionami Taehyunga, z myślą, że chciałby już tak zasypiać codziennie.
********
Czy kiedykolwiek będzie w stanie odmówić tym wielkim, ciemnym, sarnim oczom? Nie sądził. Próbował być silny, naprawdę, jednak czuł, że niewiele trzeba, aby się złamał.
- Jimin hyung, proszę - Jeongguk wpatrywał się w niego, chcąc złamać starszego.
- Guki - westchnął, po raz kolejny podejmując próbę odmowy - Wiesz, że nie lubię takich miejsc.
Wracając do hotelu z nagrań do ich nowego projektu, znaleźli po drodze wesołe miasteczko. Aktualnie przebywali w Indonezji, a że byli w mało turystycznym miejscu, menedżer zgodził się, by się zatrzymali, gdy całe maknae line wraz z Jinem prosili o chociaż godzinę. Tym sposobem stał teraz przed domem strachu z błagającym Jeonem, aby wszedł tam z nim.
- Dlaczego nie poprosisz kogoś innego? - jęknął, rozglądając się na boki w poszukiwaniu ratunku.
- Jin hyung zniknął gdzieś z Namjoonem hyungime, podobnie jak V hyung, a do reszty nawet nie podchodzę, wiedząc, że się nie zgodzą. Zresztą istnieje prawdopodobieństwo, że Hobi hyung uciekłby z wrzaskiem, ściągając na nas niepotrzebną uwagę.
- Ale ja też nie lubię takich miejsc - jęczał, z niepokojem przyglądając się budynkowi, za plecami młodszego.
- Przecież to nic strasznego, atrapy i przebierańcy - w dalszym ciągu przekonywał Parka.
- Mam tego świadomość, jednak nie specjalnie lubię gdy co chwilę coś na mnie wyskakuje.
- Proszę, hyung! - wiedział, że przegrał, gdy dostrzegł w ciemnych oczach błaganie.
- Jeongguk…
- Jimini! - większe ciało zderzyło się z jego, przez co się zachwiał wpadając prosto na najmłodszego, który go przytrzymał chroniąc przed upadkiem. Taehyung zmarszczył brwi, chwytając Jimina za ramię i przyciągając do siebie - Jimin-ah, idziemy! Mają tutaj karuzelę młot! - Park zbladł lekko słysząc słowa przyjaciela. Nie wiedział co gorsze, dom strachu czy karuzela? - Musimy na nią iść! - ujął dłoń przyjaciela i chciał go pociągnąć ze sobą, jednak w tym samym momencie druga ręka Jimina została złapana przez maknae.
- Jimin hyung zostaje ze mną - zaprotestował, w dalszym ciągu mocno trzymając rękę chłopaka.
- Mini nie lubi domów strachu, nie zgodzi się - Kim również nie dawał za wygraną.
- Już prawie się zgodził, tylko ty nam przeszkodziłeś!
- Raczej ocaliłem! - ponownie próbował przyciągnąć do siebie starszego, jednak Jeon mu to uniemożliwiał - Jimin nie lubi takich miejsc.
- Młotów również!
- Mini pójdziesz ze mną prawda? - słysząc niski głos przy swoim uchu, wzdłuż jego pleców przeszedł dreszcz i gdyby nie Guk, zgodziłby się bez wachania.
- Nie, bo ze mną! Jimini hyung - wielkie sarnie oczy wpatrywały się w niego.
- Ja… - czuł się jak w potrzasku. Nie chciał iść na żadną z atrakcji, ale również nie potrafił odmówić żadnemu z nich.
- Mam pomysł - Jeongguk nie pozwolił mu dokończyć - co powiesz na na mały zakład? - uśmiechnął się cwanie do swoich hyungów.
- Co masz na myśli? - Taehyung przyglądał mu się z zaciekawieniem.
- Kto zestrzeli więcej puszek, z tym Jimin hyung pójdzie - wskazał palcem w kierunku stoisk strzelniczych.
- Wchodzę w to! - wykrzyknął bez zastanowienia. W końcu puścili niższego i uścisnęli swoje dłonie.
- Ej, a ja nie mam nic do powiedzenia? - był zirytowany, że w ogóle nie liczyli się z jego zdaniem i chcieli go potraktować jak trofeum.
- Nie podoba ci się ten pomysł? - zastanawiał się dlaczego w ogóle są zaskoczeni, dobrze wiedzą, że nie lubił ani domu strachów ani karuzel typu młot.
- Oczywiście, że nie! - pełen złości wpatrywał się w przyjaciół - Wiecie, że nie lubię takich atrakcji. Dodatkowo decydujecie za mnie, co i z kim będę robił. Wiecie co, róbcie co chcecie, ale beze mnie - nie zaszczycając ich kolejnym spojrzeniem, ruszył w kierunku straganów z jedzeniem, gdzie powinni znajdować się Suga i Hobi. W tym momencie niespecjalnie interesowało go, co zrobi najmłodsza dwójka. Jeśli chcieli się zachowywać jak dzieci, proszę bardzo, ale bez niego.
Zajął wolne miejsce obok Yoongiego, który nawet nie zaszczycił go spojrzeniem wpatrując się w swój telefon i mruczą coś cicho pod nosem. Zdzwił się, że jest sam, jednak po chwili odnalazł Hoseoka przy stoisku z przekąskami.
- Który wygrał? - Min zwrócił uwagę na Jimina, słysząc jego głośne westchnięcie irytacji.
- Żaden - mruknął - Decydują za mnie, nie licząc się z tym co ja mam do powiedzenia, więc ich zostawiłem.
- Czyli norma - odłożył urządzenie, spoglądając na młodszego znudzonym wzrokiem - Są w stosunku do ciebie egoistyczni, bo im na to pozwoliłeś.
- Możliwe - wiedział, że jego hyung ma rację, jednak nie chciał do końca tego przyznawać - Ale czasem zastanawiam się czy to egoizm, czy może nie wyrośli z egocentryzmu - jęknął, zsuwając się lekko po krześle.
- Co nie zmienia faktu, że pozwalając im tak się zachowywać, pokazałeś im, że mogą traktować cię przedmiotowo.
- Musisz być w stosunku do nich bardziej asertywny - Hobi dołączył do nich, podając Yoongiemu jego kawę i stawiając przed Jiminem kubeczek z lodami - Widziałem twoją minę i uznałem, że odrobina słodyczy na poprawę humoru nie zaszkodzi - wyjaśnił widząc zaskoczone spojrzenie przyjaciela.
Park zadumał się nad słowami starszego, powoli jedząc swoje lody i musiał przyznać, że ma rację. Jednak to nie było takie proste. Jego uczucia do Taehyunga utrudniały mu odmowę, chcąc go uszczęśliwić i wywoła uśmiech na przystojnej twarzy. Z kolei Jeongguk, ich najmłodszy “brat”...do niego każdy z nich miał słabość.
- Jimini - wzdrygnął się, słysząc swoje imię tuż przy uchu. Na jego kolanach wylądowała wielka, żółta kaczka, którą położył tam Tae.
- Dalej jestem zły - burknął. Odłożył na stolik w połowie zjedzony deser, odwracając wzrok od rówieśnika i wydymając dolną wargę. Nie wyglądał groźnie, tylko uroczo, czym wywołał rozczulony uśmiech u Kima.
- Przepraszam - przysunął sobie krzesło, siadając naprzeciwko - Masz rację, nie powinniśmy podejmować za ciebie decyzji, zwłaszcza, że nie lubisz żadnej z tych atrakcji.
- Oh! - był zaskoczony zachowaniem Taehyunga, rzadko go przepraszał, ale może to dlatego, że Jimin rzadko się na niego złościł.
- To na przeprosiny - wskazał na pluszaka, który znajdował się na kolanach Parka - Wygrałem z Jeonggukiem.
- Czyli jednak rywalizowaliście - grymas niezadowolenia pojawił się na jego twarzy, bo wyszło na to, że Tae nie do końca zrozumiał swój błąd.
- Tak, ale już nie o ciebie - wyjaśnił, nie chciał, aby Jimin źle odebrał jego słowa - Bardziej dla zabawy i chęci wyładowania się. Plus jak zobaczyłem tę kaczkę, wiedziałem, że muszę ją dla ciebie wygrać - wyszczerzył się w zadowoleniu - więc miałem dodatkową motywację.
- Dlaczego kaczka - w końcu wziął ją w swoje dłonie i zaczął dokładnie oglądać. Musiał przyznać, że była urocza.
- A jak myślisz? - ścisnął pulchne policzki przyjaciela, aby jego usta ułożyły się w dziubek - Bo wyglądasz jak słodkie kaczątko, moje kaczątko - zaśmiał się. Jimin odepchnął jego dłoń, starając się grać oburzonego, chociaż jego serce waliło mocno w piersi, a w brzuchu pojawiło się lekkie trzepotanie. I jak on miał się wyleczyć ze swojej miłości do najmłodszego Kima, kiedy ten zachowywał się w ten sposób? Jak miał nie robić sobie nadziei, gdy Tae sam zachowywał się, jakby również jego uczucia względem Jimina wychodziły poza granice przyjaźni.
********
W przedostatni dzień w Indonezji mieli luźniejszy wieczór i zgodę od menedżerów, aby iść się zabawić. Tym sposobem, razem z ekipą, wylądowali w hotelowym klubie. Było sporo dobrego jedzenia, głośnej muzyki i dużej ilości alkoholu. Gdy dochodziła 4.00, ekipa powoli zaczęli się wykruszać, w tym Yoongi, Jimin i Tae. W najgorszym stanie był Kim, jednak w dalszym ciągu potrafił chodzić sam, bez zataczania. W windzie, słychać było chichoty i przekomarzanie się rocznika 95, podczas gdy Suga drzemał oparty o lustro. Tae szturchnął go, gdy ich winda się zatrzymała, aby się wybudził i udał do swojego pokoju.
- Tae, masz swój pokój - mruknął rozbawiony Jimin, gdy Kim nie pozwolił mu zamknąć drzwi do pokoju, wchodząc za nim.
- Wiem, ale odmówiłeś spania u mnie, więc to ja dzisiaj nocuję u ciebie - oznajmił, stając za Parkiem i przytulając się do jego pleców, a dłonie splatając na brzuchu - Nie chce dzisiaj spać sam - wymruczał w jego szyję, czym wywołał dreszcz, który rozszedł się po ciele niższego, osiadając w podbrzuszu. Czuł, że to nie jest dobry pomysł, aby dzisiaj spali w jednym łóżku, jednak Tae myślał inaczej.Oboje byli pod wpływem alkoholu, ale nie na tyle, aby zasnął gdy tylko się położą i na następny dzień nie pamiętać co się działo. To sprawiało, że był dużo wrażliwszy na wszelkie ruchy ze strony przyjaciela, więc nie ręczał za odruchy swojego ciała. Bał się, że zrobi coś, przez co później będzie pomiędzy nimi niezręcznie.
- Tae… - odwrócił się przodem do przyjaciela, dalej trwając w jego objęciach. Chciał go przekonać, aby jednak wrócił do siebie, jednak głos uwiązł mu w gardle, gdy tylko na niego spojrzał. W delikatnym świetle lampki, stojącej w rogu pomieszczenia, widział ciemne, błyszczące oczy, które wpatrywały się w niego z ogromną intensywnością. Lekkie rumieńce, wywołane alkoholem, zdobiły jego policzki. Oblizał powoli usta, tym samym ściągając na nie uwagę Jimina. Serce mocno mu waliło i miał wrażenie, że Taehyung jest w stanie to wyczuć, poprzez ich przyciśnięte do siebie klatki piersiowe. W miejscu na plecach, gdzie teraz znajdowały się duże dłonie, czuł przyjemne mrowienie. Musiał coś zrobić, inaczej resztki jego silnej woli zaraz zniknął. Ułożył swoje dłonie na jego przedramionach, chcąc go lekko odepchnąć - TaeTae, naprawd… - ciepłe usta nie pozwoliły mu dokończyć, przykrywając te jego. W tym momencie jego samokontrola już całkiem zniknęła. Tyle na to czekał i nareszcie mógł skosztować ust, o których nie raz śnił. Były miękkie i smakowały słodko, jak wino, które pił Taehyung.
Pchnął Kima na ścianę, która za nim była, mocniej napierając na niego swoim ciałem. Czuł długie palce, które wsunęły się pod materiał jego koszulki, gładzą skórę na plecach, a w tych miejscach przechodził go dreszcz. Docisnął mocniej wyższego mężczyznę do ściany swoim ciałem, pociągając za jego ciemną czuprynę, podczas gdy pogłębił pocałunek. Tak długo czekał na ten moment, nie podejrzewał, że kiedykolwiek do tego dojdzie. Serce mocno waliło mu w piersi, jakby próbowało się wydostać.
Powoli zsunął dłonie po szyi chłopaka, na jego tors i drżącymi palcami zaczął rozpinać guziki jego koszuli.
- Nie - wyższy przerwał pocałunek, odpychając od siebie lekko Jimina - T-to...nie... - odsunął się od przyjaciela.
- Tae, proszę - całe szczęście, które jeszcze przed chwilą czuł, ulotniło się zastąpione przez przeszywający ból w klatce piersiowej. Łzy zaczęły kłuć go w oczy. Nie rozumiał dlaczego teraz go odrzuca, skoro chwilę wcześniej sam zainicjował pocałunek. Sam to zainicjował, sam dał mu nadzieję, że może jego uczucia są odwzajemnione, a teraz chciał to zniszczyć i wyrwać biedne serce, które kocha go od lat.
- Jimini, nie powinniśmy... - pokręcił głową, podchodząc do hotelowych drzwi - Ja…nie powinienem tego robić.
- Dlaczego - zaszlochał - Dlaczego mi to robisz?
- Przepraszam Jimini.
Dźwiękowi zamykanych drzwi towarzyszył jeszcze jeden, pękającego serca. Starał się być silny, wmawiać sobie, że taka sytuacja była nieunikniona, jednak ból przeszywający jego ciało był zbyt silny. Opadł na podłogę w miejscu, w którym stał, w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą mógł smakować ust Tae. Nie miał siły podejść do łóżka, a z jego ust wydał się głośny szloch. Dlaczego miłość tak bardzo boli?
********
Było źle! Chociaż Jimin i Tae starali się sprawiać wrażenia, że wszystko jest w porządku, pozostali członkowie wyczuli, że coś jest nie tak. Atmosfera panująca dookoła nich była zbyt gęsta i napięta, aby reszta tego nie spostrzegła. Nie zadawali jednak pytań, mając nadzieję, że rozwiążą to sami pomiędzy sobą. Uznali, że najbezpieczniej będzie interweniować, gdy zacznie robić się naprawdę źle i niebezpiecznie.
Powrót do Korei okazał się dla Jimina zbawieniem. Mieli teraz kilka dni wolnego, więc Park postanowił to wykorzystać i wyjechać do Busan, by odwiedzić swoich rodziców. Chciał też mieć pewność, że nigdzie nie spotka przypadkiem Taehyunga. Próbował przez ten czas skupić się głównie na najbliższych, i w miarę mu się to udawało, jednak gdy przychodziła noc, wydarzenie z hotelu do niego wracało wywołując kolejną falę bólu.
Niestety czas szybko zleciał, i musiał wrócić do Seulu, gdzie czekały go kolejne zobowiązania, to wiązało się również ze spotkaniem najmłodszego Kima. Widok swojej bratniej duszy wywoływał w nim ból, zwłaszcza, że nie wyglądał on za dobrze. Wiedział, że to do czego pomiędzy nimi doszło, również bardzo mu ciążyło. Wiedział, żeby móc jakoś uratować jeszcze ich przyjaźń, powinni porozmawiać. Jednak za każdym razem, gdy się do tego zbierał, ogarniał go potworny strach, że to tylko pogorszy jeszcze bardziej sytuację. Dodatkowo nie ułatwiał mu to Tae, który ewidentnie unikał przebywania z nim sam na sam.
Dzisiejszy dzień, był dosyć intensywny, więc cieszył się, że możesz wrócić do domu. Aktualnie marzył o swoim łóżku i butelce dobrego alkoholu. Liczył na towarzystwo Jeongguka, jednak ten umówił się na spotkanie ze swoim bratem i istniało prawdopodobieństwo, że u niego przenocuje.
Będąc w holu agencji, dostrzegł znajomą sylwetkę. Uznał, że to może być jego szansa, aby porozmawiać z Kimem. Przyspieszył kroku, wyprzedzając go i zagradzając mu drogę.
- Tae, porozmawiajmy - widział strach i zaskoczenie malujące się na jego twarzy. Zaraz jednak odwrócił wzrok, próbując wyminąć niższego.
- Muszę iść - mruknął, nie zaszczycając go więcej spojrzeniem.
- TaeTae, proszę - był zdesperowany by z nim porozmawiać. Chwycił rękę przyjaciela, jednak ten szybko ją wyrwał. I nie zaszczycając go więcej żadnym słowem, ani spojrzeniem, pośpiesznym krokiem opuścił budynek. Jimin czu jak łzy wściekłości i rozczarowania cisną się do jego oczu, jednak nie pozwolił im wypłynąć. Zaciskając mocno pięści, ruszył na parking, gdzie czekał na niego samochód z kierowcą.
Po dotarciu do mieszkania i szybkim prysznicu, rozłożył się w salonie z butelką soju i jedzeniem, które zamówił jeszcze będąc w aucie. Przeskakiwał po kanałach telewizyjnych, szukając czegoś godnego uwagi. Następnie przeniósł się na portale streamingowe, jednak gdy i tam nie potrafił się na nic zdecydować, wyłączył telewizor, wygodniej układając się na kanapie i sam nie wiedział kiedy zasnął.
Wybudził go dopiero dźwięk dzwonka, który rozniósł się po mieszkaniu. Przez chwilę nie wiedział co się dzieje, jednak gdy bardziej się rozbudził, powoli wstał z kanapy, zerkając na zegar - 1:47. Kto o tej porze postanowił tutaj przyjść? Przez jego myśli przeleciało wiele osób, nawet jeśli było bardzo późno, jednak nie spodziewał się tej, którą zobaczył.
- Tae?
*
Po raz kolejny wylądował w barze, pijąc w samotności. Czy miał problem? Możliwe! Czy się tym przejmował? W tym momencie nie specjalnie! To był dla niego jedyny sposób, aby chociaż trochę ukoić ból, który go niszczył od środka. Wiedział, że to jego wina. To on pocałował Jimina, jednak w chwili, w której to zrobił, spoglądając na przyjaciela, widząc jego roziskrzone oczy i kuszące pełne wargi, nie potrafił się powstrzymać. Od dawna tego pragnął, nawet jeśli przez tyle czasu się wzbraniał. W końcu uległ, jednak co się dziwić, to był Jimin. Jednym spojrzenie mógł sprawić, że każdy byłby jego. Nic dziwnego, że i on zakochał się w swoim najlepszym przyjacielu.
- Kolejne picie w samotności - Yoongi zajął wolne miejsce obok Taehyunga, składając zamówienie u barmana, nim odwrócił się w stronę młodszego przyjaciela.
- Suga hyung? Co tu robisz? - nie spodziewał się, że spotka tutaj starszego, a tym bardziej, że wiedział, że ostatnimi czasy takie wieczory zdarzają się mu często.
- Jak długo planujesz to jeszcze ciągnąć? - nie zaprzątając sobie głowy odpowiedzią na pytanie Kima, zadał swoje.
- Huh? - był zaskoczony pytaniem.
- Tylko krzywdzisz siebie i Jimina - wiedział, że Suga był dobrym obserwatorem, jednak nie sądził, że kiedykolwiek przejrzy i jego. Czyżby był aż tak oczywisty?
- Nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni! - mruknął, sięgając po swoją szklankę z drinkiem i biorąc kilka łyków. Czuł na sobie uważny i palące spojrzenie Mina, pod którym czuł się bardzo niekomfortowo.
- Właśnie to robisz - jego ton był zdecydowany i szorstki. Nie planował być miły i pocieszająco klepać młodszego po plecach. Chciał, aby faktycznie przemyślał to co wyczynia i zrozumiał, że jego działanie wcale nie są dobre.
- Ja…nie… - próbował jeszcze jakoś się bronić, nawet jeśli czuł, że Yoongi ma rację.
- Nie chcesz wchodzić w związek z Jiminem, bojąc się, że jeśli wam nie wyjdzie, to ucierpi na tym również wasza przyjaźń. Nie wiem do czego pomiędzy wami doszło, ale to co robisz teraz, to jak go unikasz, również rujnuje waszą relację - siedział zaskoczony, z otwartymi ustami. To, że ,starszy domyślił się, że Tae jest zakochany w swoim najlepszym przyjacielu, było dla niego niespodzianką, ale nie sądził, że aż tak dobrze go przejrzał - Możesz dać wam szansę i nawet jeśli byście się rozstali, pozwolić sobie na chociaż czasowe szczęście, z osobą którą kochasz, albo żyć w kłamstwie, że nie kochasz Jimina i udawać, że wcale pomiędzy wami nie jest niezręcznie. Pomyśl nad tym.
Suga dopił szybko swoje piwo, poklepał Tae po plecach i ruszył w stronę wyjścia z baru.
*
- Tae? - był zdziwiony widząc na korytarzu przyjaciela. Lekko się chwiał, miał zaszklone oczy, a na policzkach widniały ogromne rumieńce.
- Jimini - wybełkotał wchodząc do środka i wpadając w ramiona niższego - Przepraszam! Proszę, nie zostawiaj mnie. Kocham cię! - i chodź miał świadomość, że Kim jest pijany, jego zdradzieckie serce zaczęło mocniej bić.
Chciał odsunąć się, aby poprowadzić pijanego Tae do sypialni, gdzie mógłby go położyć, jednak ten miał inny pomysł. Pchnął Jimina na ścianę, napierając na niego swoim ciałem i wpijając się w jego usta. Pocałunek był niechlujny i agresywny. Tae smakował alkoholem, który wypił. Przygryzł mocno pulchną wargę, wywołując tym jęk bólu u Parka, nim przeniósł swoje usta na jego szyję, gdzie składał mocne pocałunki, co jakiś czas kąsając wrażliwą skórę, wywołując kolejny jęk, tym razem spowodowany przyjemnością. Duże dłonie sięgnęły do koszulki niższego, unosząc ją do góry i chcąc ściągnąć. To otrzeźwiło Jimina, który odepchnął przyjaciela.
- Nie, Tae - odsunął się od ściany, nie chcąc aby ten ponownie go do niej przygwoździł.
- Jimini, pragnę cię - powiedział bełkotliwie - Ty mnie, nie? - w jednej chwili pożądanie, zamieniło się w rozpacz.
- Chcę - przesunął się do wyższego, ujmując jego twarz w swoje dłonie - Bardzo chcę, ale nie w ten sposób - tłumaczył, mając nadzieję, że pomimo upojonego alkoholem umysłu, zrozumie - Nie chcę wykorzystywać tego, że jesteś pijany. Jeśli rano się obudzisz i twoje nastawienie się nie zmieni, porozmawiasz ze mną szczerze, dostaniesz mnie całego - przez chwilę trwali w ciszy, podczas której Jimin uważnie obserwował twarz przyjaciela, zastanawiając się czy jego pijany umysł przyswoił informację. Gdy w końcu V pokiwał głową, niższy odetchnął z ulgą, obejmując go i prowadząc do swojej sypialni. Tam ułożył go na swoim łóżku, przykrywając kołdrą. Gdy chciał się odsunąć, dłoń chłopaka zacisnęła się na jego nadgarstku.
- Mini, nie zostawiaj mnie - mruknął sennie, spoglądając na niego spod półprzymkniętych powiek - Błagam, zostań ze mną.
- Nigdzie się nie wybieram - głos miał cichy i spokojny - Idę tylko po wodę i tabletki przeciwbólowe dla ciebie, zaraz wracam.
- Obiecujesz?
- Obiecuję - uśmiechnął się, rozczulony zachowanie przyjaciela. Bez ze względu na to co się pomiędzy nimi wydarzyło, musiał przyznać, że Tae w takim wydaniu był uroczy.
- Dobrze, kocham cię Jimini - wymruczał przymykając oczy.
Z mocno bijącym sercem i trzepotaniem motyli w żołądku, udał się do kuchni skąd przyniósł butelkę wody i tabletki przeciwbólowe. Odłożył to na szafkę obok Kima, nim zajął wolne miejsce po drugiej stronie łóżka, chwilę później znajdował się w silny w ramionach przyjaciela. Zasypiał z nadzieją, że rano Taehyug nie wycofa się ze swoich słów.
********
Nie zdziwił się, gdy wstał jako pierwszy. Ta noc dla Taehyunga musiała być ciężka, podobnie jak pobudka, więc nie sądził, aby prędko do niego dołączył. Z niepewnością i strachem, oczekiwał na pojawienie się przyjaciela w salonie. Tak bardzo chciał mieć rozmowę za sobą, wiedzieć na czym stoi, jednak nie miał serca go budzić. Miał jednak nadzieję, że zdążą porozmawiać nim wróci Jeongguk, obawiał się, że obecność maknae tylko utrudni ich konfrontację.
Dochodziła 12.00, gdy w wejściu do salonu pojawił się Tae. Nie wyglądał najlepiej. Był strasznie blady, miał podkrążone oczy i ewidentnie było widać, że męczy go ból głowy.
- Wody - jęknął, podchodząc do kanapy i na nią opadając.
- Wypiłeś tą, którą miałeś koło łóżka? - udał się do kuchni, chwilę później podając mu nową butelkę, gdy wyższy potwierdził skinieniem głowy - Tabletki wziąłeś? - ponownie skinął, otwierając butelkę i od razu przykładając ją do ust.
Gdy tylko opróżnił jej zawartość, położył się na kanapie, głowę układając na kolanach drugiego. Jimin automatycznie wsunął dłoń w jego włosy, przeczesując je i lekko masując skórę głowy. Ciche mruczenie przyjemności wydostało się z gardła Kima, a po chwili zamieniło się pochrapywanie. Taehyung potrzebował jeszcze chwili, aby mógł stawić czoła temu co się ostatnio między nimi działo, dlatego mniejszy nie naciskał, tylko cierpliwie czekał.
Ciche westchnięcie i delikatne ruchy dały znać Jiminowi, że Tae wybudził się ze swojej drzemki. Powoli usiadł na kanapie, zaspanym wzrokiem rozglądając się dookoła. Gdy jego wzrok zatrzymał się na przyjacielu, zmieszał się lekko, jednak go nie odwrócił.
- Chyba czas porozmawiać - Kim odpowiedzi jedynie pokiwał głową - Tae…
- Nie, proszę pozwól mi mówić pierwszemu - jego głos wciąż był zachrypnięty od wypitego wieczór wcześniej alkoholu. Jimin skinął głową, a drugi kontynuował - Ja…chcę cię przeprosić, za to, że potem tym co zrobiłem, po naszym pocałunku, zostawiłem cię i unikałem. Wystraszyłem się tego, co zrobiłem.
- Skoro się bałeś, to dlaczego w ogóle mnie pocałowałeś?
- Kocham cię - jeśli usłyszenie tych słów od pijanego Tea było niesamowitym doświadczeniem, tak teraz gdy usłyszał je od trzeźwego przyjaciela, miał ochotę zacząć krzyczeć i skakać ze szczęścia. Wypełniała go czysta euforia. Tyle lat czekania i w końcu okazało się to prawdą, a nie snem. Od razu chciał mu odpowiedzieć tym samym, jednak Kim kontynuował - Kocham cię od lat, jednak bałem się robić cokolwiek w tym kierunku, nawet wtedy gdy zacząłem podejrzewać, że moje uczucia są odwzajemnione.
- Miłość aż tak cię przeraża? - entuzjazm Jimina trochę opadł. Informacja, że Tae go kocha, ale jednocześnie się boi, wznowiła w nim uczucie niepewności.
- Nie - od razu zaprzeczył, kręcąc energicznie głową. Nie chciał, aby Park go źle zrozumiał - Przeraża mnie myśl, że jeśli nam nie wyjdzie i pewnego dnia się rozstaniemy, oprócz miłości, stracę również najlepszego przyjaciela, moją bratnią duszę. Tego bym nie przeżył. Dlatego uznałem, że wolę mieć ciebie obok jako przyjaciela, niż ryzykować, że kiedyś cię stracę - zakończył, czekając na reakcję starszego. Widział jak nad czymś się zastanawia, nie pośpieszał go, tylko dał mu tyle czasu ile potrzebował, aby ułożyć swoje myśli w głowie.
- TaeTae - chwilę później westchnął, rozpoczynając swoją przemowę- chciałbym z tobą być już na zawsze, jednak nie wiem co przyniesie nam los, dlatego nie mogę ci obiecać, że na pewno tak będzie. Wiem natomiast, że chcę zaryzykować. Świadomość, że jesteś tak blisko, że odwzajemniasz moje uczucia, ale nie mogę cię mieć, potwornie boli. Nie jestem w stanie w ten sposób żyć. Dlatego spróbujmy i miejmy nadzieję, że już zawsze będziemy sobie najbliżsi. A jeśli jednak nie udałoby nam się, to wierzę, że uda nam się w dalszym ciągu zachować przyjaźń.
- Jimini - w brązowych tęczówkach Taehyunga dostrzegł niepewność i bał się, że jego słowa nie przekonały młodszego. Chwilę później została zastąpiona przez determinację.
- Jesteś pewny, że chcesz spróbować? - musiał się upewnić, że Jimin mówił szczerze.
- Jak niczego bardziej - widząc jak lekki uśmiech wpływa na twarz V, kontynuował - Mam rozumieć, że się zgadzasz - przesunął się bliżej przyjaciela, wyciągając dłoń i delikatnie gładząc jego policzek.
- Nie - pokręcił głową, na co serce Jimina na moment stanęło, a po ciele rozszedł się nieprzyjemne uczucie - To ja zawaliłem, więc to moja rola wszystko naprawić. Dlatego…Jimini, kocham cię, czy dasz nam szansę na wspólne szczęście - przez całą wypowiedź pociągał cicho nosem, powstrzymując swoje łzy.
- Oczywiście, że tak - obdarował ukochanego najpiękniejszym uśmiechem jaki ten kiedykolwiek widział.
- Dziękuję - nachylił się, łącząc ich usta w spragnionym pocałunku. Jimin objął swojego chłopaka w pasie przyciągając bliżej siebie, a Tae owinął swoje ręce dookoła szyi mniejszego, napierając na niego swoim ciałem, tym samym zmuszając Parka, aby położył się na kanapie. Nakrył go swoim ciałem, nie odrywając ich ust od siebie. Ten pocałunek był inny, ich pierwszy na trzeźwo. Był przepełniony pragnieniem i bardzo niecierpliwy, tak jakby chcieli nadrobić te wszystkie stracone lata. Tae przesunął dłońmi po ciele Jimina, wsuwając je pod materiał koszulki. Opuszkami palców, delikatnie gładził skórę brzucha, badając każdy jej skrawek. Zbliżał się do gumki jego dresów, jednak nim cokolwiek zdążył zrobić, został odepchnięty.
- Mini? - był pewny, że jego ukochany, chce tego tak samo jak on, więc był zaskoczony tym co zrobił.
- Nie teraz - wrócił do siadu, poprawiając swoją koszulkę.
- Myślałem, że chcesz.
- Chcę - zapewnił chłopaka, nie chcąc aby źle go odebrał - Bardzo chcę. Jednak w tym momencie jedzie od ciebie jak z gorzelni, co niespecjalnie tworzy nastrój. Proponuję, abyś najpierw wziął prysznic i porządnie wyszorował zęby.
- Jimin - wymruczał niskim głosem, mając nadzieję, że to pomoże, tak jak w większości przypadków - Po co prysznic? Po wszystkim i tak będę go potrzebował - przesunął się ponownie chcąc pocałować ukochanego, jednak ten mu na to nie pozwolił.
- Prysznic, teraz - popchnął Tae, aby w końcu ruszył się z kanapy i udał do łazienki - Ale obiecuję, że wieczorem ci to wynagrodzę - mruknął jeszcze do jego ucha, lekko przygryzając płatek.
- Ok! - Tae nie trzeba było dwa razy powtarzać, zachęcony obietnicą drugiego, popędzić do łazienki, skąd chwilę później można było usłyszeć szum wody.
Jimin siedział jeszcze chwilę na kanapie, czując jakiego policzki powoli zaczynają go boleć od szerokiego uśmiechu. Nie mógł uwierzyć, że to się naprawdę dzieje, jeśli to był sen, nie chciał się z niego nigdy obudzić. W końcu, po tylu latach czekania i wzdychania do najlepszego przyjaciela, okazało się, że ten odwzajemnia jego uczucia i chce weź z nim w głębszą relację. W tym momencie chyba nie mógł być szczęśliwszy.
********
- Jesteś gotowy? - Taehyung zbliżył się do ukochanego, ujmując jego dłoń i splatając ich palce razem.
- Bardziej nie będę - zachichotał.
Kim uśmiechnął się promiennie, nachylając nad niższym i składając krótki pocałunek na jego ustach.
- W takim razie chodźmy - pociągnął Jimina do drzwi, aby opuścić ich wspólny pokój. Ponownie mieli kilka dni wolnego, pomiędzy ich zobowiązaniami, więc Taehyung i Jimin zaproponowali reszcie zespołu, aby wspólnie udali się na wycieczkę, tylko w swoim towarzystwie. Bez kamer, bez niepotrzebnych ludzi. Chcieli ten czas wykorzystać, tylko dla siebie i przy okazji ogłosić przyjaciołom, że są razem.
Weszli do salonu połączonego z kuchnią, gdzie reszta grupy już urzędowała. Jak zwykle, podczas takich wyjazdów, Jin i Suga rządzili w kuchni, przygotowując dla nich posiłek. W pobliżu kręcił się Jeongguk, pomagając im, podczas gdy rocznik 94 nakrywał stół.
- Mamy coś do ogłoszenia - zaczął Taehyung, unosząc połączone dłonie, swoją i ukochanego - Jesteśmy razem.
- Nieeee! Jaka niespodzianka! - przerysowana gra Jina, rozśmieszył pozostałych.
- Od jak dawna wiecie? - Jimin sam nie był zaskoczony tym, że ich przyjaciele wiedzą o ich związku. Wiedział, że ciężko im cokolwiek przed sobą ukryć.
- Zależy o co pytasz - Hoseok zbliżył się do nich, podając im miseczki, tym samym sugerując aby pomogli - Jeśli pytasz od kiedy wiemy, że macie się ku sobie, to chyba od samego początku. Nie byliście względem siebie zbyt subtelni.
- A jeśli pytacie, od kiedy wiemy, że jesteście razem - do rozmowy wtrącił się Jin - To od jakichś trzech tygodni, kiedy to Guk zadzwonił do mnie z pytaniem czy może kilka nocy przenocować u nas, skarżąc się, że przez wasze zabawy łóżkowe, nie może spać - słysząc słowa najstarszego hyunga, zarówno Tae, jak i Jimin poczuli jak ich pieką policzki z zażenowania. Spojrzeli w kierunku maknae, który w tym momencie wpatrywał się w nich, z oskarżeniem wymalowanym na twarzy. Na szczęście Yoongi ogłosił, że obiad gotowy, więc temat dosyć szybko został zmieniony. Kilka chwil później, zajmowali już miejsca przy stole, dziękując dwójce najstarszych, za przygotowanie posiłku.
Gdy Tae zajmował swoje krzesło, poczuł lekkie klepanie po plecach. Odwracając głowę, napotkał Yoongiego, który posyłał mu dumny uśmiech.
- Gratuluję odwagi i życzę wam szczęścia - skinął jeszcze głową, nim skierował się do wolnego krzesła.
- Dziękuję, hyung - odparł, spoglądając z miłością na mężczyznę obok siebie - Kocham cię, Jimini - nachylił się, szepcząc do jego ucha. W odpowiedzi uzyskał piękny uśmiech i wzrok przepełniony miłością.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro