4
Mam jeszcze godzinę do spotkania. Taa super, a mogła bym jeszcze coś zjeść w domu. Kierunek...Macdonald!
Czuję się jak bym była w jakimś filmie. Wszyscy się tak szybko poruszają i przepychają, a ja idę tak powoli.
Lubie patrzeć na zabieganych ludzi, wtedy czuje się jak modły Bóg. Wszyscy zawsze się gdzieś spieszą, a ja zawsze ma dużo czasu na wszystko. Kocham moje życie takie jakie jest! Oczywiście tęsknię za Lauren i Harrym, ale nie mam odwagi by napisać do nich choć jednego głupiego SMS'a.
... Tak dobrze słyszycie! Wyszkolony zabójca boi napisać się jednego pierdolonego SMS'A!...
Z rozmyślań wyrwały mnie piski dziewczyn po drugiej stronie ulicy.
Postanowiłam je ominąć i pójść skrutem. Skręcił w najbliższy zaułek, to co w nim zobaczyłam to ósemka chłopców. Jeden z nich do mnie podszedł.
-Hej jestem Harry. Pomogła byś nam?
... Chwila to nie możliwe by przede mną stał członek One Direction... Julie by się z szczęścia posikała...
-Harry St..... - nie dane było mi dokończyć bo zasłonięto mi usta ręką.
-Dam ci dwa bilety na nasz koncert jak będziesz cicho.
Ja tylko na te słowa przewróciłam oczami, lecz on nadal nie zabrał ręki. Co zrobiłam w takiej sytuacji?! Ugryzłam go!
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
W następnym kontynuacja wydarzenia :-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro