Początki przygód
Aktualnie głaskałem swój skarbeniek siedząc na kanapie i nucąc sobie coś pod nosem. Gdy nagle do pomieszczenia wpadł Clef.
-Ej Jack weź mi pomóż z...-zatrzymał wzrok na mnie głaskającego sos barbecue.
-Z czym?-spytałem się.
-Uh...już nie ważne..lepiej sobie..pójdę...-po tych słowach wyszedł.
-...Dziwny ten Clef co nie mój skarbeńku?-zwróciłem się do sosu.
Odpowiedziała mi cisza.
-Zdecydowanie się z tobą zgadzam- przytuliłem go do siebie i zatopiłem się w swych myślach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro