Oby się nie dowiedział
No.
Niby jakieś wirusa spowodowałem
A bojawiem.
Ja tam w swoim świeciee..~:
>Świat Jack'a Bright'a<
-No, to co? Zaczynamy?~-spojrzałem na mój sos barbecue.
Odpowiedziała mi cisza.
-Co ty dzisiaj taki niemrawy? Coś się stało?~-usiadłem obok skarbeńka.
Patrzyłem tak dłuższą chwilę na niego wyczekując odpowiedzi.
-Oj no powiedz..~ Możesz mi zaufać..~-zaczynałem odkręcać jego nakrętkę-
-JACK CO TY DO CHOLERY ROBISZ Z TYM DŻEMEM-Kondraki wpadł do pomieszczenia przerywając moje cudowne myśli.
Spojrzałem na dżem, a potem na siebie. Cały upaprany byłem w słodkim, truskawkowym i lepkim dżemie.
-.....Głodny jestem-zabrałem rękę jak poparzony.
-Ale ty się macałeś-..-wciąż się na mnie patrzył zuy.
-Niiiie..-co o mnie pomyśli skarbeniek jeżeli się dowie-.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro