Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zbyt dobry

Kook założył maskę na twarz aby nie przeziębić dróg oddechowych bo taka infekcja mogła być nawet śmiertelna dla niego i pojechał rowerem do domu zajeżdżając pod sierociniec rano, kiedy było już pełno dzieci. Jak tylko wszedł na teren ośrodka te otoczyły go z każdej strony.
Wszystkie te małe szczęśliwe dzieciaki dziękowały mu za pluszowe misie i w prezencie wręczyły mu całą masę rysunków.

- Dzień dobry.- pani Choi uśmiechnęła się niczym dobra babcia.-Widzę, że poznałeś już naszych urwisów.

- Dzień dobry - Uśmiechnął się szeroko, biorąc od każdego rysunek - Są wspaniałe, przypominają mi, że w domu dziecka nie zawsze jest źle.

-Gdybyś ty widział Jimina kiedy był dzieckiem. On jeden to cała ta zgraja.- zaprosiła go ponownie do swojego gabinetu i podała herbatę.

- Przyniosłem ciasteczka- powiedział nagle Jeon i wyjął delicje i zaraz dał kobiecie również torbę z ciastkami dla dzieci.

-Ja za to mam ciasteczka dla ciebie.- ustawiła z uśmiechem tackę.- To na czym wczoraj skończyliśmy?- upiła łyk ciepłego napoju.

- Na tym... Nie wiadomo kiedy Jimin ma urodziny? - Cały czas miał to pytanie w głowie.

-Niestety. W urzędzie wpisaliśmy dzień kiedy ta kobieta go nam przyniosła. Ale Chim nigdy nie obchodził urodzin. Myślę, że to nadal go boli. W jakimś stopniu stracił swoją tożsamość.

- Jest jakaś możliwość, żeby się dowiedzieć?

-Trzeba by znaleźć jego rodzinę. Myślę, że to jedyny sposób. Jednak ja ci w tej sprawie nie pomogę. Znam jedynie nazwisko.

- A ja znam brata... - Mruknął i zaraz wziął ciastko do buzi. - Może mógłbym jakoś pomóc? Poprowadzić jakieś warsztaty czy pobawić się z dziećmi?

-Miałbyś na to czas?- starsza pani z radości zaklaskała w dłonie.- Chim zawsze lubił rysować. Jego prace nadal zdobią ściany. Spójrz.- wskazała na obrazek za sobą. Wykonany był węglem oraz farbą wapienną. Przedstawiał stado biegnących koni.- Piękny prawda? Dzieci zawsze podziwiają jego dzieła ale nas nie stać by zatrudnić kolejnego nauczyciela.

- Piękny- chłopak podszedł do obrazu i patrzył głównie na podpis po czym szybko się odwrócił- Ja jestem chętny. - Uśmiechnął się szeroko. Pomyślał, że to idealnie zastąpi zabawy z jego "przyjaciółmi ".

-To wspaniale. Pokażę ci jego pracownię dobrze? W tym czasie mogę dalej ci opowiadać. Tylko powiedz co cię interesuje.- pani Choi zabrała swoją filiżankę po czym wstała.

Jungkook złapał kobietę pod rękę i ruszył tam gdzie go prowadziła.
- Opowie mi Pani coś śmiesznego o nim?

-Mało było takich rzeczy.- westchnęła jakby smutna.-  Ale zawsze kiedy piekliśmy ciasta to chował się pod stołem i wyjadał wszystkie słodycze. Więc kucharka wpadła na pomysł by pokrojone w kostkę buraki obtoczyć w cukrze. Zjadł całą miskę, a później schował się za szafą i płakał przez trzy godziny. - staruszka przywołała wspomnienie i zaczęła się cicho śmiać kiedy wchodzili po schodach na trzecie piętro.

- Biedny. - Różowowłosy także się zaśmiał i zaczął lekko kaszleć po wysiłku- A dlaczego wybrał wojsko?

-Przez rodzinę. Zawsze powtarzał, że chce być tancerzem jednak kiedy miał szesnaście lat dowiedział się tego z jakiej rodziny pochodzi. Sama nie wiem jak to zrobił ale od zawsze dobry był z niego detektyw. Po prostu kiedyś przyszedł do mnie wieczorem i powiedział, że będzie walczył z całym złem naszego świata dopóki żyje. - weszli do starego pokoju Jimina, który ten sam przerobił na pracownię plastyczną.

- Od zawsze miał dobre serce- Kook rozejrzal się po pokoju - Wie pani? Byłem w stosunku do niego nie fair... Ja nigdy nie miałem dobrego serca  bo..  Muszę się pani do czegoś przyznać- W jego oczach znowu pojawiły się łzy.

-Co się stało chłopcze?- kobieta przygarnęła go do swojej piersi głaszcząc po miękkich włosach.

- Chodziłem z Jackosnem... Z bratem Jimina i... I on kazał mi zrobić coś złego.- zamknął oczy przytulając się do kobiety. Cieszył się, że chociaż Jimin trafił na dobra opiekunkę. On uciekł z domu dziecka jak tylko skończył trzynaście lat.

-Na pewno Chim już dawno ci wybaczył. Dlaczego ty sobie nie wybaczysz?

- Bo ja go nie przestawałem ranić... Nawet jak nie chciałem to to robiłem. Czy... czy ja już po prostu jestem zły?

-Oczywiście, że nie. Jesteś jeszcze młody. Musisz znaleźć odpowiednią drogę i nią podążać.- odsunęła się od chłopaka i wyjęła grubą teczkę z pracami żołnierza po czym usadziła Kooka na małej kanapie.

Jungkook przeglądał każdą stronę po kolei, wycierając oczy, żeby ich nie pomoczyć.

- Chciałbym, żeby do mnie wrócił.

-Jeśli cię kocha to wróci. Nawet jeśli powiedział, że nie wróci on i tak wraca. Nadal pamiętam dzień kiedy skończył osiemnaście lat. Zmienił wtedy nazwisko i przyszedł do mnie mówiąc, że więcej się juz nie zobaczymy. Jednak kiedy zarobił swoje pierwsze duże pieniądze wrócił z nowymi łóżkami dla dzieci. Następnym razem powiększył cały budynek o dodatkowe skrzydło i kazał ocieplić wszystko. Wymienił nawet dach. Myślę, że chciał by wszystkie te dzieci miały ciepły dom, którego jemu brakowało. Zawsze mówił, że ciepło jest tam gdzie miłość. W końcu zatęskni za twoim ciepłem.

- We mnie nie ma ciepła... Nie było dla niego - wstał czując kolejne łzy- Przepraszam, przyjdę jutro.- zbiegł po schodach płacząc jak małe dziecko. Dlaczego skrzywdził tak dobrą osobę? Nie zasługuje na niego i teraz o tym wie. Jest zwykłym egoistą i nic nie wartym człowiekiem.
Niedługo później wbiegł do domu i wszedł do garderoby rzucając się na wszystkie swoje markowe ubrania w jakimś amoku.

------------------------------
Nie wyrobiłam się z rozdziałem do 24 jednak myślę, że nie będziecie na mnie tak źli.
Dbajcie o siebie misiaczki i o osoby, które kochacie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro