Zbyt dobry
Kook założył maskę na twarz aby nie przeziębić dróg oddechowych bo taka infekcja mogła być nawet śmiertelna dla niego i pojechał rowerem do domu zajeżdżając pod sierociniec rano, kiedy było już pełno dzieci. Jak tylko wszedł na teren ośrodka te otoczyły go z każdej strony.
Wszystkie te małe szczęśliwe dzieciaki dziękowały mu za pluszowe misie i w prezencie wręczyły mu całą masę rysunków.
- Dzień dobry.- pani Choi uśmiechnęła się niczym dobra babcia.-Widzę, że poznałeś już naszych urwisów.
- Dzień dobry - Uśmiechnął się szeroko, biorąc od każdego rysunek - Są wspaniałe, przypominają mi, że w domu dziecka nie zawsze jest źle.
-Gdybyś ty widział Jimina kiedy był dzieckiem. On jeden to cała ta zgraja.- zaprosiła go ponownie do swojego gabinetu i podała herbatę.
- Przyniosłem ciasteczka- powiedział nagle Jeon i wyjął delicje i zaraz dał kobiecie również torbę z ciastkami dla dzieci.
-Ja za to mam ciasteczka dla ciebie.- ustawiła z uśmiechem tackę.- To na czym wczoraj skończyliśmy?- upiła łyk ciepłego napoju.
- Na tym... Nie wiadomo kiedy Jimin ma urodziny? - Cały czas miał to pytanie w głowie.
-Niestety. W urzędzie wpisaliśmy dzień kiedy ta kobieta go nam przyniosła. Ale Chim nigdy nie obchodził urodzin. Myślę, że to nadal go boli. W jakimś stopniu stracił swoją tożsamość.
- Jest jakaś możliwość, żeby się dowiedzieć?
-Trzeba by znaleźć jego rodzinę. Myślę, że to jedyny sposób. Jednak ja ci w tej sprawie nie pomogę. Znam jedynie nazwisko.
- A ja znam brata... - Mruknął i zaraz wziął ciastko do buzi. - Może mógłbym jakoś pomóc? Poprowadzić jakieś warsztaty czy pobawić się z dziećmi?
-Miałbyś na to czas?- starsza pani z radości zaklaskała w dłonie.- Chim zawsze lubił rysować. Jego prace nadal zdobią ściany. Spójrz.- wskazała na obrazek za sobą. Wykonany był węglem oraz farbą wapienną. Przedstawiał stado biegnących koni.- Piękny prawda? Dzieci zawsze podziwiają jego dzieła ale nas nie stać by zatrudnić kolejnego nauczyciela.
- Piękny- chłopak podszedł do obrazu i patrzył głównie na podpis po czym szybko się odwrócił- Ja jestem chętny. - Uśmiechnął się szeroko. Pomyślał, że to idealnie zastąpi zabawy z jego "przyjaciółmi ".
-To wspaniale. Pokażę ci jego pracownię dobrze? W tym czasie mogę dalej ci opowiadać. Tylko powiedz co cię interesuje.- pani Choi zabrała swoją filiżankę po czym wstała.
Jungkook złapał kobietę pod rękę i ruszył tam gdzie go prowadziła.
- Opowie mi Pani coś śmiesznego o nim?
-Mało było takich rzeczy.- westchnęła jakby smutna.- Ale zawsze kiedy piekliśmy ciasta to chował się pod stołem i wyjadał wszystkie słodycze. Więc kucharka wpadła na pomysł by pokrojone w kostkę buraki obtoczyć w cukrze. Zjadł całą miskę, a później schował się za szafą i płakał przez trzy godziny. - staruszka przywołała wspomnienie i zaczęła się cicho śmiać kiedy wchodzili po schodach na trzecie piętro.
- Biedny. - Różowowłosy także się zaśmiał i zaczął lekko kaszleć po wysiłku- A dlaczego wybrał wojsko?
-Przez rodzinę. Zawsze powtarzał, że chce być tancerzem jednak kiedy miał szesnaście lat dowiedział się tego z jakiej rodziny pochodzi. Sama nie wiem jak to zrobił ale od zawsze dobry był z niego detektyw. Po prostu kiedyś przyszedł do mnie wieczorem i powiedział, że będzie walczył z całym złem naszego świata dopóki żyje. - weszli do starego pokoju Jimina, który ten sam przerobił na pracownię plastyczną.
- Od zawsze miał dobre serce- Kook rozejrzal się po pokoju - Wie pani? Byłem w stosunku do niego nie fair... Ja nigdy nie miałem dobrego serca bo.. Muszę się pani do czegoś przyznać- W jego oczach znowu pojawiły się łzy.
-Co się stało chłopcze?- kobieta przygarnęła go do swojej piersi głaszcząc po miękkich włosach.
- Chodziłem z Jackosnem... Z bratem Jimina i... I on kazał mi zrobić coś złego.- zamknął oczy przytulając się do kobiety. Cieszył się, że chociaż Jimin trafił na dobra opiekunkę. On uciekł z domu dziecka jak tylko skończył trzynaście lat.
-Na pewno Chim już dawno ci wybaczył. Dlaczego ty sobie nie wybaczysz?
- Bo ja go nie przestawałem ranić... Nawet jak nie chciałem to to robiłem. Czy... czy ja już po prostu jestem zły?
-Oczywiście, że nie. Jesteś jeszcze młody. Musisz znaleźć odpowiednią drogę i nią podążać.- odsunęła się od chłopaka i wyjęła grubą teczkę z pracami żołnierza po czym usadziła Kooka na małej kanapie.
Jungkook przeglądał każdą stronę po kolei, wycierając oczy, żeby ich nie pomoczyć.
- Chciałbym, żeby do mnie wrócił.
-Jeśli cię kocha to wróci. Nawet jeśli powiedział, że nie wróci on i tak wraca. Nadal pamiętam dzień kiedy skończył osiemnaście lat. Zmienił wtedy nazwisko i przyszedł do mnie mówiąc, że więcej się juz nie zobaczymy. Jednak kiedy zarobił swoje pierwsze duże pieniądze wrócił z nowymi łóżkami dla dzieci. Następnym razem powiększył cały budynek o dodatkowe skrzydło i kazał ocieplić wszystko. Wymienił nawet dach. Myślę, że chciał by wszystkie te dzieci miały ciepły dom, którego jemu brakowało. Zawsze mówił, że ciepło jest tam gdzie miłość. W końcu zatęskni za twoim ciepłem.
- We mnie nie ma ciepła... Nie było dla niego - wstał czując kolejne łzy- Przepraszam, przyjdę jutro.- zbiegł po schodach płacząc jak małe dziecko. Dlaczego skrzywdził tak dobrą osobę? Nie zasługuje na niego i teraz o tym wie. Jest zwykłym egoistą i nic nie wartym człowiekiem.
Niedługo później wbiegł do domu i wszedł do garderoby rzucając się na wszystkie swoje markowe ubrania w jakimś amoku.
------------------------------
Nie wyrobiłam się z rozdziałem do 24 jednak myślę, że nie będziecie na mnie aż tak źli.
Dbajcie o siebie misiaczki i o osoby, które kochacie ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro