Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Park

-Jestem tylko twój.- leżeli tak przez kilka godzin aż w końcu starszy sięgnął po laptopa i wszedł na stronę galerii handlowej. - Podoba ci się?- wskazał na bluzy, które można było zamawiać w wersji dla par.

- Bardziej ten komplet. - wskazał na niebieski, odkładając maszynę w kąt. Nie jego wina, że miał ochotę na taki właśnie kolor.

-Może być i niebieski skarbie. Będziesz ślicznie wyglądał. - Chim złapał za drobną dłoń i zaczął bawić się jego palcami.

Jeon ułożył się na jego klatce i złapał palec w buzię, zaczynając go ssać i przeglądać dalej stronę.
- I to. - Wskazał ma szare hoodie.

Starszy dodawał do koszyka to co Kookowi się podobało.-Tak właściwie to jaki ty masz teraz rozmiar?

- Dwa XS. - stwierdził nieśmiało, bardziej się na nim kuląc.

-Myślisz, że damy radę to zmienić?- zapytał. Nie chciał znowu mówić mu jak wygląda lepiej. Czy szczupłego czy grubego...on będzie kochał go tak samo.

- Ale ja... Ja jeszcze nie mogę tyle jeść po operacji. - jego oczy się zaszkliły. Wiedział, że Jimin nie lubi takich patyczaków jak on, a na razie nie mógł nic zrobić- Przepraszam...

-Nic nie szkodzi. Wszystko jest w porządku.- uśmiechnął się.-Łatwiej będzie mi cię schować jak ktoś będzie chciał mi cię ukraść. Jesteś tak uroczy i śliczny, że aż się dziwię, że jeszcze nikt nie próbował.

- Dzieciaki próbowały. I to nie raz - Zaśmiał się, patrząc na ekran - A mogę też to?

-Jak to?- zapytał.- Pewnie musiałeś już wracać, a one chciały byś został.- przyjrzał się bluzie, którą wybrał chłopak i zauważył, że jest w małe króliczki. Uśmiechnął się dodając do koszyka kolejny produkt.

- No i raz mnie zamknęły i siedziałem tam całą noc.- Zaśmiał się na to wspomnienie, powoli zamykając oczy, aż zaraz niezauważalne zasnął.

W tym czasie Park wybrał jeszcze kilka dodatkowych rzeczy po czym zostawił śpiącego chłopaka i zszedł na dół posprzątać i przygotować lekki obiad. Po godzinie wrócił do Kooka i ogrzewał go swoim ciałem dopóki ten się nie obudził.

Chłopiec ziewnął szeroko, ale coś mu wpadło do buzi więc skrzywił się lekko, gdyż zagilgotało go w podniebienie. Obudził się widząc przed sobą bluzkę Jimina i szybko spojrzał do góry z uśmiechem.
- Ja nie spałem.

-Oczywiście.- przytaknął żołnierz.- Masz ochotę na obiad? Czy na razie poleżysz?

- Na obiadek. - pociągnął swoje ciało tak by leżeć twarzą w twarz z Jiminem- Nudzi ci się ze mną, co?

-Oczywiście, że nie. Poza tym mam niezłe widoki.- zjechał wzrokiem niżej przygryzając wargę, a widząc rumieniec młodszego zaśmiał się.

Kook szybko zasłonił się kołdrą, czując jak palą go policzki.
- Nie ubrałeś mnie?

-Wstydzisz się?- wsunął dłoń pod kołdrę i ułożył na szczupłym udzie.

- Tak. - wyjął jego dłoń.

Jimin automatycznie wydął dolną wargę robiąc minę zranionego i smutnego szczeniaczka po czym odsunął się siadając po turecku i naciągnął rękawy bluzy na dłonie i bawił się swoimi palcami. - A mnie też się nadal wstydzisz?- zapytał cicho.

- Chimmy... - Zaczął smutno, od razu podnosząc się i obejmując go od tyłu.- Nie, nie wstydzę się. Jakbym miał się wstydzić Ciebie to tak jakbym miał się wstydzić za cały mój świat, a kocham go najbardziej na świecie.

-Tak?- uśmiechnął się od razu niczym mały chłopiec głaszcząc wierzch dłoni Kooka.

- Tak. Przepraszam za to kim byłem Chimmy. To ty powinieneś się mnie wstydzić.

-Ale ja się nie wstydzę. Kocham cię. Jak mógłbym się wstydzić tego, że z tobą jestem? Nawet nie wiesz jaką dumę czuję kiedy mówię, że jesteś tylko mój.

Znowu sprawił, że Jeon się zarumienił.
- Chimmy?

-Tak?- starszy zapytał okrywając Kooka ciepłą kołdrą. Nie mógł pozwolić by ten na nowo był chory.

- Kiedyś mówiłeś coś o zmianie nazwiska.

-Mówiłem. Dlaczego tak nagle do tego wracasz?- Park postanowił jakoś odciągnąć chłopaka od tego tematu.

- A nie... Nie ważne.- odsunął się troszkę, lekko zasmucony - Pójdę siusiu.- podniósł się i powoli poszedł do łazienki.

Chim zaśmiał się cicho i naszykował młodszemu ubrania.- Poczekaj jeszcze trochę.- powiedział sam do siebie.

*

Dużo czasu minęło zanim Kook wyzdrowiał. Na dworzu na nowo było ciepło.

- Jiminie! Pojedziemy dziś gdzieś zrobić coś fajnego!? - Jungkook wbiegł z trzema siatkami jabłek chociaż miał wziąć różne owoce.

-Na co miałbyś ochotę?- starszy nie skomentował tego, że będą jeść te owoce przez miesiąc. No może tydzień bo w końcu zaczną się psuć i Pani Wang je zaborze robiąc gigantyczne porcje szarlotki, a oni znowu zabiorą je do sierocińca. Odebrał od Kooka siatki po czym położył je na blacie.

- Na kino! Tylko we dwoje! - Miał ochotę na park linowy, albo coś takiego, ale wiedział, że Jimin nie.

-Jesteś pewny? Możesz wybrać cokolwiek chcesz.

- No ale ja nie wiem co ty chcesz...

Mężczyzna podszedł do chłopaka i uśmiechnął się. - Chcę byś był szczęśliwy. Więc korzystaj póki się zgadzam.

- Park linowy! - Krzyknął mu w twarz.

Jimin zmrużył oczy po czym zaczął się śmiać.- Jesteś niemożliwy.- wziął go na ręce i usadził po chwili na blacie.- Niech się zastanowię. Hm...Hm...Hm...Okej.

- Naprawdę? Naprawde!? Naprawde!? - Zaczął skakać na pośladkach.

-Naprawdę.- potargał jego włosy.

- Kocham Cię!

-Ja ciebie też. A teraz zmykaj się przebrać.

- Biegnę! - popędził szybko by ubrać jakieś zwykłe dżinsy i szarą hoodie oraz trampki i zaraz skakał przed Jiminem, żeby mu się pokazać.

-Śliczny jak zawsze.- Chim miał na sobie standardowo czarne spodnie z przetarciami oraz koszulkę w tym samym kolorze.-Zaniesiesz ChimChima do Cioci Wang?

- Zaniesiesz.- wziął kociaka na ręce, który już był duży i spasiony przez ciągłe wizyty u cioci i wyszedł do domu na przeciwko.

W tym czasie żołnierz zabrał wszystko co mu potrzebne i sięgnął jeszcze tylko po kurtkę skórzaną po czym wyszedł. Czekał na młodszego w samochodzie kilka minut. Kiedy ten w końcu wsiadł Park odpalił silnik.- Mam jeszcze drobne plany na popołudnie, wieczór, noc i jutrzejszy dzień. Dobrze?

- To nie taki drobny. A co chcesz robić? A ze mną?

-Z tobą.- wyjechał z podjazdu uśmiechając się.-Reszta to tajemnica.

- Nie lubię niespodzianek.- Skrzyżował ręce, a zaraz przeniósł ciężar ciała na Parka- Dobra lubię, ale powieeeedzz...

-Nie powiem. Zdradzę ci tylko tyle, że nie będzie nas na noc w domu.

- Nie? - zrobił wielkie oczy- Ale nie mam rzeczy na przebranie.

-Masz. Nie przejmuj się. Wszystko jest przygotowane.- w centrum miasta zjechał na rondzie i kierował się w stronę dużego Parku linowego.

- O ja! Do tego największego?

-Do Tego największego. Zawsze przecież chciałeś. Wcześniej się nie zgodziłem więc zgadzam się teraz.

- Dlaczego chcesz teraz?

-Sam nie wiem. Po prostu nie chcę byś do czegoś się zmuszał.

- Ale ja się nie zmuszam, ty się zmuszasz teraz.

-Nie zmuszam się. Chce spędzić z tobą dobrze czas.

- Jak będziesz miał już dość to zejdziemy, okej?

-No co ty. Będę czuł się jak na szkoleniu wojskowym. Będzie ciekawie.- Zatrzymał się na parkingu otoczonym drzewami.

Jungkook od razu wybiegł z samochodu i biegł przed siebie, aż się za nim zaczęło kurzyć.

-Co za dzieciak.- zanim Park doszedł na miejsce Kook już biegał w tę i z powrotem zastanawiając się od czego zacząć.

- Chce ten, a potem ten i ten. - biegał ciągnąc za sobą swojego chłopaka.

-Skarbie. Głęboki oddech.- zatrzymali się.- Możemy iść wszędzie. Okej? Nie musisz wybierać.

- Tak? - Patrzył na niego wielkimi oczami w których na nowo były iskierki. Wory pod oczami zniknęły, a na polikach zawsze był piękny i różowy rumieniec.

-Oczywiście. Wszystko dla mojego Króliczka.- złapał młodszego za dłoń i udali się do wypożyczalni po sprzęt.

Okazało się, że Kook ze swoim wzrostem nie może wejść na największą z atrakcji więc w jego oczach pojawiły się łzy.

-Nie płacz skarbie. Załatwię to.- Jimin podszedł do chłopaka zajmującego się Parkiem Linowym i zaczął żywo z nim o czymś dyskutować. Kook mógł jedynie patrzeć.

Jungkook siedział na ławce już zapięty i w kasku, machając nogami.

-Jestem.- starszy przyszedł po piętnastu minutach. - To gdzie najpierw?

- Tam? - Spytał smutno, pokazując najpierw najmniejszy tor dla dzieci, żeby się rozgrzać.

-A nie wolisz tam?- wskazał największą atrakcję.- Jak się zmęczysz to możemy wrócić do tej.

- O jacie! Serio mogę!?

-Możesz. Możesz też powiedzieć, że jestem najlepszym chłopakiem na świecie. - zaśmiał się cicho.

- Jesteś najlepsiejszym chłopakiem jakiego ma cały świat!

-Ooo.Jesteś taki uroczy. A teraz idziemy!- zarządził po czym udali się na największą atrakcję.

-------------------------------------
Po ośmiu godzinach pracy padam.
Okradł i mnie chyba z dziesięć razy dzisiaj ale na szczęście mój brat szybko przyszedł i biegał za tymi złodziejami.
Nie udało nam się jedynie odzyskać towaru za 160 złoty ale kierowniczka powiedziała, że jest z nas bardzo zadowolona i nie będziemy musieli za to płacić.
Jednak i tak to wszystko zepsuło mi dzień...I popłakałam się na oczach klientów jak jeden gościu zaczął grozić emerytce, a policja przyjechała za późno. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Czekam skończę szkołę i idę do wojska i walę robotę bo psychicznie nie wyrabiam.
Dbajcie o siebie skarby i pamiętajcie, że was kocham ❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro