Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niebo z żelek

Jeon chodził dzielnie po różnych przeszkodach, nogi mu się rozjeżdżały na wszystkie strony, tak samo jak ręce, ale nie poddawał się.

-Jeśli łapiesz prawą dłonią to stawaj lewą nogą. Wtedy łatwiej będzie ci utrzymać równowagę.- instruował go Jimin.

- Nie mów mi jak mam żyć! - oczywiście ustał po swojemu i się zaplątał- Utknąłem...

-Okej. To ja idę dalej. - Park wspiął się poziom wyżej i patrzył na chłopaka. -Może jednak ci pomóc?

- Nie... - próbował się wyplątać jednak przez to jeszcze bardziej się zaplątał- Okej...

Chim zszedł niżej po czym przypiął swój hak do liny i zaczął rozplątywać młodszego.- Prawa ręka i lewa noga. Pamiętaj.

- Prawa ręka, lewa głowa. Okej. - powtórzył po swojemu.

-Co?- mężczyzna zaczął się śmiać.

- Co? No tak powiedziałeś.

-Prawa ręka. Lewa noga. Noga.

- To co mi mówisz, że głowa.- Prychnął i się przepiął.

W Jiminie coś pękło i po prostu zaczął się śmiać idąc dalej.

Młodszy zrobił obrażoną minę i cały czas powtarzał sobie pod nosem słowa Jimina.

Po pięciu godzinach siedzieli na ławce pijąc sok aloesowy lekko zmęczeni.- To teraz czas na niespodziankę.

- Ale musisz mnie zanieść, nie mam siły.- wyciągnął ręce do niego - I patrz. Mam bąbelki.

-Ale za to ramiona wzmocniłeś i nogi.- wziął chłopaka na ręce kiedy już wypili.-Ale nie krzycz na mnie. Okej?- Chim uśmiechnął się niosąc go do samochodu. Miał nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.

- A za co mam krzyczeć?  - zapiął pasy, siedząc jak na szpilkach.

-Tylko się upewniam.- żołnierz ruszył w stronę najbardziej ekskluzywnego hotelu w mieście. Po trzydziestu minutach zatrzymał się przed wysokim budynkiem.

- O jacie.- Jeon wysiadł z samochodu z otwartą buzia. - A stać nas na to?

-Na to i na o wiele więcej.- weszli do środka, a recepcjonistka powitała ich z uśmiechem. Nie pytając o nazwisko podała mu kartę do apartamentu. Park złapał młodszego za dłoń i poprowadził do windy.

- Często tu się chowasz z kochankami?

-O co ci chodzi?- Chim spojrzał na młodszego wielkimi oczami.

- Oj żartuję no. - wskoczył mu na ręce.

-To nie żartuj tak.- złapał młodszego pod pupą. Po chwili winda dojechała na ostatnie  piętro dostępne bez zabezpieczeń.- Wyjmij kartę z mojej kieszeni i dołóż do czytnika.- poinstruował Młodszgo.

Wsadził rękę w jego spodnie, przy okazji łapania karty, chwytając jego przyrodzenie.

Starszy jęknął cicho, a winda wjechała pięć pięter wyżej i zatrzymała się na ostatnim. Wyszedł z Kookiem na rękach i podszedł do jednych z dwóch par drzwi w długim korytarzu.- Otworzysz?

- Pewnie słodziaku.- Jungkook  przyłożył kartę do czytnika i zaraz drzwi się otworzyły- Woooow- od razu wyskoczył z jego ramion i pobiegł oglądać wszystko.

-Podoba ci się?- apartament miał widok na całe miasto ze szklanego tarasu, a wszystkie ściany zewnętrzne były ze szkła. W skład apartamentu wchodziła ogromna sypialnia z łóżkiem na co najmniej dziesięć osób, duży salon z jadalnią oraz dwa pokoje kąpielowe. Cały apartament był w kolorach czekoladowego brązu, miodu oraz bieli z czerwonymi akcentami.

- Jeju tak! Tak! - znowu pobiegł na niego wskoczyć, a kiedy już Chim wywrócił się na łóżko. Jungkook od razu zalał go tysiącami całusów.

-Kąpiel na ciebie czeka skarbie.- starszy uśmiechnął się po czym wstał z Jungkookiem na rękach i zaniósł go do łazienki gdzie w ogromnej wannie znajdowała się ciepła woda z kolorową pianą i rozpuszczalnymi w wodzie płatkami czerwonych róż.

- Ojeju, zaraz zemdleje! - chłopak udał, że to robi jednak bardzo teatralnie. Położył dłoń na czoło i wygiął się jak roztopiona plastelina.

-Ojeju dlaczego?- posadził młodszego na fotelu i zaczął powoli rozbierać.

- Bo czym ja sobie na to zasłużyłem ?- nagle wpadł w płacz- Ja nie zasługuje na Ciebie, na to wszystko co dla mnie robisz.

-Zasługujesz na wszystko co najlepsze skarbie. Nie płacz. Proszę.- Jimin zaczął gładzić mokry policzek.

- Bo ja Ciebie tak bardzo kocham, a jestem dla Ciebie taki zły. Tyle złych rzeczy ci powiedziałem.

-Cichutko.- usiadł biorąc go na swoje kolana.-Nie jesteś zły kochanie.

- Byłem dla Ciebie. Byłem bardzo zły.- złapał się go piąstkami - Zasługuje na karę, a nie nagrodę.

-Mam dla ciebie idealną karę. Dowiesz się wieczorem. Dobrze? A teraz nie płacz.

- Dostanę karę? - spojrzał na niego smutno.

-Sam przed chwilą kazałeś bym cię ukarał. Nie płacz i nie smutaj.- dokończył rozbieranie młodszego po czym włożył go do wanny.- Nie śpiesz się.

Chłopiec od razu zaczął się pluskać w pachnącej wodzie, a jak już się zmęczył tym i parkiem linowym po prostu zasnął.

Jimin zmartwiony tym, że Kook tak długo nie wychodzi wszedł do łazienki, a widok jaki tam zastał rozczulił go. Od razu wyjął chłopca z wody i opatulił puchowym szlafrokiem po czym zaniósł go do sypialni. Teraz miał więcej czasu by się przygotować.
Naszykował kolację ze świecami na tarasie gdzie był piękny widok na miasto. Przygotował nawet komplet ubrań dla młodszego składający się z czarnych spodni i niebieskiego sweterka. Park tymczasem miał na sobie białe spodnie dżinsowe oraz czarną koszulę. Z niecierpliwością czekał aż jego chłopak do niego dołączy.

Kook obudził się dopiero wieczorem i ziewnął, po czym wstał golutki i wyszedł na taras przecierając oczka.
- Mam siakwasi.

Chim wstał od stołu z cichym śmiechem.- Aj skarbie. Później coś na to poradzimy. Teraz pójdziemy cię ubrać. Dobrze?- Starszy ucałował malutkie usta swojego chłopca.

- A to ja jeśtem golaśkiem?

-Za to uroczym golaskiem.

- A mogę na rączki?

-Zawsze.- wziął chłopaka na ręce i zabrał do sypialni po czym zaczął go ubierać.- Jesteś głodny?

- Jak wilczątko! - podekscytował się jak małe dziecko.

-To dobrze.-zaprowadził ubranego już Kooka na taras po czym nałożył posiłek na dwa talerze i zapalił świece.- Smacznego kochanie. - Żołnierz kazał przygotować tylko ulubione dania chłopaka.

- Aż nie wiem od czego zacząć! - szybko przebiegł na kolana swojego chłopaka i zabrał się za jedzenie wszystkiego po kolei.

-Smakuje ci?- nabił na widelec kawałek delikatnego mięsa i podał młodszemu.

- Bałdzo! - szybko chwycił mięso w usta i zaczął przeżuwać.

Chim uwielbiał patrzeć na ten słodki uśmiech Jeona. Sam był wtedy bardzo szczęśliwy. -Zgadnij co na deser.- Powiedział kiedy zjedli już kolacje.

- ŻELKI!?

-Prawie.- żołnierz odkrył paterę na której było ciasto z galaretką, w której utopione były gumowe misie.

Chłopiec zaczął piszczeć zadowolony.
- CZY TO JUZ NIEBO!?

-Nie. Na koniec twoja kara. Pamiętasz?- czarnowłosy postanowił się podroczyć z młodszym.

------------------------------------
Skarby wy moje u mnie strajk ale Sorka od polskiego zrobiła nam lekcje trzy godziny po tym jak skończyła swoje godziny pracy.
Przed wejściem do szkoły trzeba się legitymować i mówić na ile godzin się przyszło. Strajk to rzecz słuszna ponieważ rozumiem tych ludzi i rozumiem ich bunt.

Cieplutko jest jednak pogoda nadal bywa zdradziecka. Dbajcie o siebie. Kocham was

Zapraszam was do czytania 😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro