Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mała wojna

Chłopak obserwował chwilę starszego po czym zmarszczył swój króliczy nosek.

- Dlaczego? - Wziął do buzi słodycz- Znowu kupiłeś żelki? Nienawidzę żelków.

-Więc po co je jesz?- Jimin zabrał opakowanie i poszedł wyrzucić do kosza. Ciągle próbował jednak nic nie było takie jak dawniej.

- Bo stoją, a ja mam ochotę na coś słodkiego. Pójdziesz po czekoladę?

-Jest w szufladzie.- starszy wrócił do salonu. Wyjął wszystkie czekolady po czym zamknął laptopa. - Idę ćwiczyć.- ruszył na górę by zmienić dżinsy na dresy.

- Dobra to ja też.- wziął czekoladę i poszedł za nim wyciągając telefon - Nie ubieraj bluzki.

-Nigdy nie zakładam. Tylko przeszkadza.- nachylił się by wyjąć jeszcze ręcznik po czym się odwrócił.

Chłopiec wyjął telefon i cyknął mu zdjęcie.
- Dobra to teraz takie jak robisz pompki, potem jak się podciągasz okej?

-Rób co chcesz. Tylko mi nie przeszkadzaj.- żołnierz był co raz bardziej poirytowany. Zszedł na dół do siłowni i zaczął od rozgrzewki.

- Długo jeszcze? Nie mam całego dnia -Kook westchnął widząc jak ten się rozciąga.

-Wręcz przeciwnie. Masz jeszcze dużo czasu. - starszy po chwili zaczął serię brzuszków.

- Dobra... - Nagrał dziesięcio sekundowy filmik - Następne ćwiczenie.

-Daj mi skończyć. - mężczyzna przewrócił oczami. Po kilku minutach zaczął robić pompki  klaskane by następnie przejść do takich gdzie opiera się ciało na przedramionach i na zmianę schodzi w dół podtrzymując się tylko na jednej ręce. Wyglądało to trochę jak taniec jednak wymagało siły.

- Nie, to nie wygląda dobrze, inaczej. Ej... słyszysz? - Przesunął go nogą, przez co tamten stracił równowagę i opadł na parkiet- Inaczej zrób.- powtórzył.

Jednak zirytowany Chim wstał i wskazał drzwi.

- Co? Chcesz się na nich podciągać?

-Nie. Wyjdź.

- Idiota!- Prychnął Jeon- Stary gbur z Ciebie! - Zatrzasnął drzwi za sobą  wychodząc.

-Kiedyś uduszę go we śnie. Albo strzelę sobie kulkę w łeb.- Park dokończył godzinny trening.

*

Jeon leżał obrażony na dole przez jakiś czas po czym wstał i zaczął się stroić do wyjścia na łyżwy, by wyglądać modnie, niekoniecznie przystojnie.

W tym samym czasie żołnierz brał prysznic. Następnie szybko wybrał ubrania i zszedł na dół
w czarnych , obcisłych skórzanych spodniach podkreślających jego umięśnione nogi oraz niczego sobie pośladki. Do tego założył koszulkę w odcieniu ciemnego fioletu, a na szyi jak zawsze nosił nieśmiertelnik.

- Załóż na to chociaż jakiś płaszcz bo się będę wstydził.- skomentował młodszy.

-Założę to co będę chciał. Ty za to zdejmij te pióra.- spojrzał na koszulę, której rękawy zakończone były czymś jakby pióropuszami ? Nawet nie wiedział jak to nazwać. Jednym słowem Kook wyglądał jak cyrkowa papuga.

- To jest bardzo modne! Nie wiedziałeś? Jasne bo wolisz się ubierać jak stary dziadek! - Prychnął i za to założył koszulę z falbanami na końcach i kokardą pod szyją.

-Wyglądasz jak wieśniak na karnawale.- Park nie mógł powstrzymać się przed złośliwościami.

- A ty się ubrałeś jak szczur na otwarcie kanału.- założył na to czarny płaszcz, czarne spodnie od garnituru i błyszczące buty.

-Przynajmniej ludzie nie patrzą na mnie jak na dzikusa z plemienia Szunwo.

- I ustępują ci miejsce w autobusie. - założył również szalik i poperfumował się- Okej idziemy.

-Nie jeżdżę autobusami.- Co tu dużo mówić. Park był po prostu wkurwiony.

- A ja tak i jeszcze ani razu nikt mi nie ustąpił miejsca.- wyszli, a Jungkook od razu wsiadł do samochodu i usiadł na miejscu pasażera.

-Boją się, że zarazisz ich wścieklizną.

- Sam masz wściekliznę.- odwrócił twarz w stronę okna.

Do końca drogi starszy się nie odezwał. Ostatnio co raz częściej się kłócili.

Kiedy byli już na miejscu młodszy uśmiechnął się szeroko, widząc swoich przyjaciół, którzy wszyscy byli ubrani mniej więcej jak on... Czyli bardzo modnie, niczym kpopowi idole. Trzech  chłopaków i dwie dziewczyny stali przy lodowisku śmiejąc się.

Park nie przywitał się z nikim. Nie był zbyt towarzyski. Może właśnie to był jego problem? Cenił sobie prywatność i nie bardzo chciał poznawać ludzi robiących z jego Króliczka karnawałowy wieszak.

- Hejka! - Jeon pobiegł do nich i z każdym przywitał się jakimś wymyślonym handshakem. - To mój chłopak, Jimin - pokazał na Parka.

- Trochę stary.- mruknął jeden z chłopaków, a reszta wybuchła śmiechem jednak po kolei dawali mu dłoń na przywitanie.

Możliwe, że Chim trochę za mocno ściskał dłonie wszystkich po kolei. Jednak dla dziewczyn był delikatny. Może i męska część tego grona nie była zbyt miła jednak obie dziewczyny robiły do niego maślane oczy.

- Idziemy po łyżwy! - kiedy każdy już miał dobrany swój numer poszli na lód, a obie dziewczyny trzymały się Parka udając, że nie umieją jeździć.

Rzecz jasna Chim doskonale wiedział, że te naciągają prawdę jednak jemu to nie przeszkadzało.

Jungkook sam się co chwilę przewracał przy barierce jednak nie on sam więc mu to nie przeszkadzało. Po godzinie chłopiec był już zmęczony i przewrócił się na kolana kaszląc głośno i łapiąc się za miejsce, w którym była blizna po postrzale.

Jimin od razu podjechał do niego.- Wszystko w porządku skarbie?

Przytaknął troszkę się dusząc i zaraz wokół niego zebrali się przyjaciele.

- Kondycja Kook, kondycja.- jeden z chłopaków parsknął.

Mężczyzna podniósł swojego chłopca.- Oddychaj głęboko.- uspokajał go tak jak zawsze.

Młodszy patrzył mu w oczy i robił tak jak mu kazał, jednak zaraz usłyszał śmiech przyjaciół.

- Ej! Królik potrzebuje niańki! - krzyknął jeden i wszyscy wybuchli śmiechem.

- Nic mi nie jest. Puść.- znowu zaczął kaszleć więc odwrócił wzrok od Jimina.

-Jasne niech koledzy ci pomogą. Tak bardzo liczy się dla ciebie ich zdanie?- Żołnierz odsunął się od swojego chłopaka.

- Jezu, nic mi nie jest! Zawsze wszystko wyolbrzymiasz! To tylko kaszel, nie umieram!- Kook zaczął krzyczeć robiąc się przy tym czerwony na twarzy.

- Właśnie staruchu. Może ty masz już coś z głowa? - Chłopak, który do tej pory nic nie mówił włączył się do rozmowy.

Tego było już dla Jimina za wiele. Złapał chłopaka za ubranie i uniósł do góry jedną ręką.- Ty będziesz miał. I to nie tylko z głową ale ze wszystkim .

- Zostaw go! - Jungkook popchnął Jimina drugi raz tego dnia przez co tamten się przewrócił, a chłopak na niego. - Idź do domu! Wstydzę się Ciebie! - krzyknął i odjechał w drugą stronę nie zwracając uwagi już na nic. Chciał się tylko dobrze bawić z przyjaciółmi, a jego chłopak wszystko zepsuł jak zwykle.

Starszy podniósł się jak gdyby nigdy nic po czym ruszył do wyjścia. Stwierdzenie, że był zdenerwowany nie było trafne. W tym momencie zastanawiał się czy ten związek ma jeszcze jakiś sens. Po powrocie do domu odebrał telefon w sprawie dwudniowej delegacji. Potrzebował odpocząć od Jungkooka dlatego nie zastanawiał się ani chwili.

Kook wrócił późno w nocy wściekły na Jimina, na przyjaciół, na wszystkich więc postanowił spać dziś na kanapie.

Rano w salonie stanęła mała spakowana walizka Chima, a on sam szykował wszystkie dokumenty.

Młodszy przetarł oczy słysząc jakiś ruch i zobaczył walizkę.

- Gdzie jedziesz? - podniósł się i poszedł do Jimina.

-W delegację.- Starszy odpowiedział sztywno.

- Na długo? - Spojrzał na leki  jednak nie pamiętał, że ma je wziąć. Zawsze Jimin mu przypominał.

-Na dwa dni.- zapiął teczkę i sięgnął po segregator. - Naszykowałem ci tabletki. Śniadanie jest na stole.- pomimo wszystko nadal troszczył się o chłopaka.

- Wiesz, że w nocy podrapał mnie ChimChim? - chłopak pokazał na swoją klatkę- Trzeba go gdzieś zapisać na kurs dobrego zachowania.- wziął leki i zaczął jeść śniadanie.

-Nie podrapał cię.- mężczyzna był już zmęczony tym, że młodszy codziennie wymyślał nową historyjkę.- Pamiętaj go karmić.

- A właśnie, że tak i okej, będę pamiętać.

-Muszę już jechać.- Park nachylił się by pocałować swojego chłopca w czoło.

- Papa. - Jungkook objął go całując w klatkę- Tylko mnie tam nie zdradzaj.

-A to duża różnica dla ciebie? W końcu i tak się mnie wstydzisz.- starszy nawiązał do jego wczorajszych słów po czym zabrał rzeczy i poszedł po walizkę, a następnie na przedpokój by założyć płaszcz.

- Przecież... Przestań tak mówić. Nie zdradził bym Cię.- podał mu buty.

-Ja ciebie też nie. - szybko się ubrał i poprawił jeszcze włosy.

- Kupisz mi jakąś pamiątkę?

-Napisz SMS-a co byś chciał. Bo cokolwiek bym nie wymyślił tobie i tak się nie podoba. - przypomniał mu każdy raz kiedy bardzo się starał i kupował mu prezenty, a ten zawsze odrzucał je w kąt mówiąc, że mu się nie podoba.

- Dobra zobaczę na co będę miał ochotę.- dał mu jeszcze raz całusa na pożegnanie.

-Jasne. Pa.- Chim zamknął za sobą drzwi. Co raz bardziej czuł, że się od siebie oddalają. Kiedyś Kook rzucił by się na niego i prosił by ten nie jechał.

Jak tylko ten wyszedł, młodszy czekał aż usłyszy silnik i to jak Jimin odjedzie po czym uśmiechnął się szeroko i zaczął obdzwaniać ludzi mówiąc, że za dwa dni impreza u niego w domu.

--------------------------------
Witajcie misiaczki w ten zwyczajny jak każdy inny dzień.
Być może niektórzy się ucieszą, że między naszą kochaną parą pojawiają się problemy, a innym będzie troszkę smutno.
Jeżeli pojawiły się jakieś błędy to bardzo przepraszam i oczywiście wcale nie poczuje się urażona jeśli zwrócicie mi na te błędy uwagę.
Moja autokorekta to nadal dzik na ziemniaczanym polu. Ktoś powie jak ogarnąć?

Pamiętajcie ciepło się ubierać i dbać o siebie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro