End, End, End...Happy end?
Żołnierz wrzasnął głośno, a Chim zaczął bić prawo swojemu Króliczkowi.
-Masz ochotę na żelki?- zapytał kiedy młodszy w końcu puścił swoją ofiarę, a reszta żołnierzy patrzyła wielkimi oczami. Ich dowódca nigdy nie był dla nikogo miły, a teraz proponował nowemu słodycze.
- Bardzo! - złapał go za rękę i z wrednym uśmiechem spojrzał jeszcze do tyłu na żołnierzy, którzy byli w szoku.
-Z jednym Parkiem ledwo wytrzymujemy. Teraz będzie ich dwóch. Dzięki, że pogorszyłeś naszą sytuację swoim długim jeziorem. - jeden z mężczyzn powiedział do tego ze złamaną ręką.
Nagle Jimin się zatrzymał.
-Dzisiaj zamiast dziesięciu okrążeń zrobicie pięćdziesiąt. Miłej zabawy!- Wydał rozkaz po czym ruszył do baraku.
-Nadal uważasz, że powinienem być miły?- zapytał chłopca.
- Nie, nie powinieneś. A... A ja dalej jestem słodkim chłopcem, okej? Nie widziałeś tego.- przytulił się do jego ramienia.
-Okej.- obaj cały dzień spędzili na poligonie, a młodszy dobrze się bawił wydając rozkazy w czasie kiedy Jimin jedynie obserwował z dumą swojego ukochanego. Nigdy by nawet nie pomyślał, że kiedykolwiek znajdzie kogoś kogo będzie w stanie pokochać. Kogoś dla kogo będzie w staje poświęcić dosłownie wszystko. Nigdy nawet przez myśl mu nie przeszło, że w koszmarze wojny znajdzie swój własny promyczek miłości oraz nadziei.
Gdyby kiedyś ktoś go zapytał czym dla niego jest szczęście odpowiedział by, że walką w imię dobra kraju, świata.
Teraz gdyby ktokolwiek zadał mu podobne pytanie odpowiedzią było by jedno imię. Jungkook.
Wystarczył mu drobny uśmiech tego niepozornego chłopca by jego każdy dzień był piękniejszy.
Wystarczyło jedno jego spojrzenie by serce samo rwało się do przodu.
*
Jak za pewne się spodziewaliście nasi bohaterowie pobrali się kilka miesięcy później jednak ich dalsza historia została objęta programem ochrony.
Jednak nie martwcie się.
Kook nadal jest wrednym chamem, który przy Jiminie zmienia się w potulnego Króliczka, a Chim nadal jest tyranem, który dba o Jungkooka jak o największy skarb.
Poza tym...Żyją długo i szczęśliwie, a czuwa nad nimi Ciocia Wang wraz ze swą miotłą.
-------------------------------------------
Właśnie tak kochani. To już koniec tej opowieści.
Chciała bym podziękować wam za wsparcie, które mi okazaliście podczas powstawania pierwszej i drugiej części. Był to dla mnie naprawdę trudny okres w życiu jednak nie chcę się o tym rozpisywać. Nie pod tym opowiadaniem.
W każdym bądź razie z całego serduszka dziękuję wam, że wytrwaliście do końca i okazaliście mi tyle zrozumienia.
Kocham was słoneczka ❤❤❤
Do zobaczenia - mam nadzieję- w innych moich pracach.
Dbajcie o siebie ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro