Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Emocje czas start

Przez dwa dni Park ciężko pracował nad zmianami oraz nowym systemem szkolenia. Wojsko chciało mieć więcej takich ludzi jak on dlatego został opracowany spersonalizowany tok szkoleniowy Jimina.
Mężczyzna był dumny ponieważ to był przełom w jego karierze. Fakt, że nie jeździł już na misje czy wojny sprawiał, że niezwykle się nudził jednak to nad czym pracował teraz było jego największą dumą.

*

Impreza lekko wymknęła się spod kontroli. Jungkook już dłużej nie umiał nad nią zapanować. Zbyt wielu ludzi. Każdy robił co chciał. Udało mu się jedynie schować ChimChima żeby nic mu nie zrobili jednak najbardziej zabolało go serce kiedy zobaczył jak wspólny album jego i Jimina został zniszczony i podeptany.

Kiedy po dwudziestej trzeciej Park zaparkował samochód na podjeździe doznał szoku. Z domu dochodziła głośna i wulgarna muzyka.
Mężczyzna przekroczył próg mieszkania będąc wściekłym. W każdym pomieszczeniu była masa ludzi. Meble były poniszczone i poprzesuwane. Kilka kieliszków leżało rozbitych a telewizor miał pęknięty ekran. Widząc to wszystko żołnierz miał ochotę rozszarpać Jeona. Podszedł do kolumn i odłączył je od prądu przez co w całym domu zaległa cisza.- Wyjazd! - wrzasnął.

Jungkook zrobił wielkie, przerażone oczy i uciekł szybko do ich sypialni, która chyba jako jedyna nie była zniszczona i złapał ChimChima  głaszcząc go. Wiedział, że przesadził. Bardzo dobrze o tym wiedział.

Po dwudziestu minutach wszyscy opuścili dom Jimina, a on sam zabrał się za sprzątanie pomimo tego, że był zmęczony. Jednak jego złość sięgnęła zenitu gdy na podłodze znalazł porozrzucane swoje dokumenty.- Jungkook!

Chłopiec powygryzał swoje skórki u dłoni aż do krwi i wyszedł z pokoju powoli schodząc na dół cały czas patrząc się na podłogę.

-Możesz mi wyjaśnić co to ma znaczyć?!- starszy trzymał w dłoni ważne dokumenty, które teraz przyozdobione były wulgarnymi rysunkami. Większość z nich była podarta lub zalana.

- Ja... Wiem, że przesadziłem.- na podłogę zaczęły skapywać jego łzy- Straciłem kontrolę. Nie chciałem...

-Lepiej dla ciebie będzie jeśli w tej chwili zabierzesz się za sprzątanie.

Poszedł po worki na śmieci i po cichu zaczął sprzątać.
- Przepraszam. - Szepnął cicho.

Starszy słyszał jednak nie zareagował. Nie chciał się kłócić.

Kook złapał ich album i zebrał w jedność kładąc na półce jednak bolało go, że zdjęcia były pomalowane i podarte.

Dopiero po pierwszej w nocy mieszkanie wyglądało w miarę przyzwoicie. Chim nie miał juz ochoty rozmawiać dzisiaj z Kookiem. - Dobranoc.

-Mogę... Mogę spać z Tobą? - Jeon ustał jak taka sierotka przed ich sypialnią.

-Rób co chcesz. W końcu to wychodzi ci najlepiej.- zabrał ręcznik i ruszył pod prysznic.

- Nie mów tak. - wybuchł płaczem obejmując się ramionami.

Jednak ten już go nie słuchał.
Szybko wziął prysznic i ubrany jedynie w spodnie dresowe położył się w o dziwo czystym łóżku.

Jungkook ułożył się obok i patrzył na niego, a potem przysunął się i niepewnie go objął.

Kilka następnych dni minęło im w milczeniu. Jednak w piątek wieczorem Jimin miał już dosyć tej ciszy.

-Masz ochotę zjeść ze mną dzisiaj kolację w restauracji?

- Ja? - Spojrzał na swojego chłopaka, gdyż nie odzywał się do niego od czasu imprezy więc lekko się zdziwił- Byłem umówiony...Miałem plany...

-Jasne. W takim razie baw się dobrze.- starszy wstał od stołu i ruszył na górę.

- Nie! Już nie mam! - Jeon zerwał się z krzesła i ustał pod schodami.- Znaczy mam. Z tobą.

Park zatrzymał się i odwrócił patrząc na niego z dziecięcym wprost uśmiechem i iskierkami w oczach. - Czy...godzina dwudziesta ci odpowiada?- zapytał niepewnie.

- Emmm... Dwudziesta trzydzieści? Chcę ładnie wyglądać.

-Zawsze ładnie wyglądasz. Nawet teraz. - i mężczyzna nie kłamał. Pomimo tego, że młodszy miał na sobie stary podkoszulek oraz krótkie spodenki. - Ale dobrze. Poczekam.

Kook szybko pobiegł do łazienki bo w końcu musiał się cały ogolić, ubrać i po trzech godzinach był gotowy. Ubrał się nawet w zwykły golf i czarne rurki po czym wyszedł z łazienki wypachniony.

Park czekał na niego w salonie ubrany w czarne dżinsy oraz tego samego koloru koszulę. -Pięknie wyglądasz.- Pochwalił go z uśmiechem.

- Naprawdę? - uśmiechnął się i podszedł do niego z wyciągniętą ręką.

-Naprawdę.- złączył ich dłonie po czym ruszyli o wyjścia. Żołnierz zabrał swój płaszcz i podał Kookowi ten jego. Pomógł mu go nałożyć po czym opuścili dom. - Na jaką kuchnię masz ochotę?- zapytał starszy wyjeżdżając z pod domu.

-

Tajską? - Zaproponował.

-W takim razie zabiorę cię do najlepszej Tajskiej restauracji.

- Okej i winko? - Dobrze, wiedział, że nie mógł ale lubił.

-Brałeś dzisiaj lekarstwa?- Starszy wiedział, że nie powinien jednak lampka wina mu nie zaszkodzi.

Kook wyjął z kieszeni swojego chłopaka pudełeczko i łyknął tabletkę.

- Tak.- uśmiechnął się uroczo.

-Dlaczego nigdy sam nie pamiętasz?- Chim pokręcił głową.

- No bo zapominam. - usiadł grzecznie i zapiął pas.

-Co ja z tobą mam?- ruszyli w kierunku centrum miasta. -Jak ci poszły egzaminy?- widział wyniki , które Jeon zostawił na komodzie jednak postanowił udawać, że jest inaczej.

- Najniższa ocena to cztery minus. Jesteś dumny? - przytulił się do jego ramienia.

-I to bardzo skarbie.- pocałował jego czoło.- Nie lubię się z tobą kłócić. Wiesz?

- Ja z Tobą też i nie lubię jak wyjeżdżasz.

-Czasami muszę.- Chim westchnął. Po kilku minutach wysiadali już pod ekskluzywną restauracją. Weszli do środka, a Park z uśmiechem rozmawiał z recepcjonistą. Po chwili dostali jeden z lepszych stolików.

- Może zatańczę taniec brzucha ? - Jeon wskazał na scenę gdzie tańczyły kobiety- Byłbym sławny na youtubie.

-Lub wybierzesz z menu co zjesz.

- No to ja chce to. - Wskazał na padthaia- I do tego koktajl arbuzowy.

Starszy złożył zamówienie i odłożył na bok menu. - Jungkook? Chciałbym o coś zapytać.

- Tak? O co? - chłopak bawił się rąbkiem serwetki.

-W poniedziałek lecę do Włoch. Znalazł byś czas by jechać ze mną? Wiem, że masz szkołę jednak...Co o tym myślisz?

- Do Włoch!? - zrobił wielkie oczy. Chciał jechać, bo nigdy nie wyjeżdżał- A po co?

-Na szkolenie. Do czternastej będę prowadził zajęcia rekrutacyjnej,  później możemy zwiedzać lub robić cokolwiek będziesz chciał.

- No raczej! Tylko spytam się przyjaciół czy nie mają żadnych planów, okej?

-Potrzebujesz ich zgody?- Park zmarszczył brwi.

- Nie... Znaczy...nie wiem.

-W takim razie nie było pytania. Smacznego.- powiedział kiedy kelner przyniósł ich zamówienie.

- Ale pojadę. Znaczy postaram się. Okej? - podsunął mu pod usta krewetkę.

Po kolacji nastąpiła pora deseru. I tu zaczęły się schody bo Kook chciał wszystko z czekoladą.

- I to i to... O mają jeszcze szejka!

-Mają wszystko.- Jimin jadł swój torcik pistacjowy, a młodszy nadal marudził.

- To mogę jeszcze to? Proszeeee... To już ostatnie.

-Będzie cię brzuch bolał.

- Nie będzie, obiecuje.

-Okej niech będzie.- zgodził się.

Już po chwili Jungkook jadł wszystko co mieli z czekoladą, czując jakby miał zaraz wybuchnąć.

- Chimmy... boli mnie brzuszek.

-Wiedziałem, że tak będzie.- mężczyzna poprosił kelnera o szklankę wody z miętą i cytryną. - Będziesz wymiotował?- zapytał zmartwiony.

- Chyba tak... - odbiło mu się i zaraz zasłonił usta dłonią.

-Chodź.- złapał młodszego za dłoń i zaprowadził do toalety.

Ten niemal od razu ukląkł przy kibelku i zwrócił całą czekoladę, zaraz patrząc się na swojego chłopaka ze łzami w oczach.

- Wracamy do domku?- ukucnął obok Kooka i otarł jego usteczka chusteczką.

- Wracamy do domku. - przytulił się do Jimina i wstał pociągając nosem - Już nie zjem czekolady.

-Biedactwo moje. - Chim wyprowadził go z toalety i poprosił o rachunek. Zapłacił szybko by jego chłopiec nie czekał długo.

Po kilku minutach Jungkook skulił się na siedzeniu w samochodzie i po prostu zasnął będąc zmęczonym wymiotowaniem.

*

Tej nocy żołnierz przygotował młodszego do snu i położył go obok siebie.

Chłopiec jak zawsze odwrócił się do niego tyłem. Nie było tak jak kiedyś. Nie chodzili już spać przytuleni do siebie, a jedyne co ich łączyło w czasie snu to wspólna kołdra.

Kiedy Jimin tylko zamknął oczy zapadając w głęboki sen od razu zaczęły przewijać mu się obrazy z tamtego dnia. Ponownie widział martwego Jungkooka w kałuży krwi. Tym razem na jednej scenie się nie skończyło.
Widział siebie siedzącego dzień w dzień w szpitalu. Widział jak coraz częściej kłóci się ze swoim chłopakiem oraz to, że młodszy ma dla niego co raz mniej czasu.
Po chwili nastała ciemność, a on siedział sam wśród gwiazd zewsząd słysząc głos Jeona.
-Jesteś za stary!
-Nie dajesz rady staruszku!
-Wstydzę się ciebie!
-Nienawidzę cię Jimin, jesteś do niczego!
-Jesteś najgorszym chłopakiem na świecie!
Wszystkie te słowa padły kiedyś z ust młodszego.
Mały Chim siedział zapłakany wśród migoczących gwiazd słuchając słów dwudziestoletniego chłopaka.

Jungkook przebudzil się w nocy gdyż słyszał szlochy starszego. Odwrócił się i szybko go objął.

- Cichutko. Jiminie... obudź się, żyje.- zaczął go głaskać po głowie.

Jednak tym razem starszy się nie obudził. Ukryty w nim chłopiec za bardzo bał się, że zostanie sam.

Przez całą noc Kook przytulał go  co nie zdarzyło się od roku aż w końcu zasnął w takiej pozycji.

Kiedy rano żołnierz obudził się nie pamiętał nic z tego co mu się śniło. Jednak jakie było jego zdziwieni kiedy czuł ciepły dotyk swojego chłopca. Różowowłosy oplatał go swoimi kończynami. Chim postanowił leżeć tak dopóki młodszy się nie obudzi. Sam udawał, że śpi by jak najwięcej korzystać z dawanego mu ciepła.

------------------------------
Mam nadzieję, że ten dzień, tydzień...jest dobry przynajmniej dla was.
Wiosna idzie dużymi krokami, a ja mam wrażenie, że osuwam się na samo dno przepaści po lodowatej ścianie góry lodowej. Nie wszystko zawsze idzie po naszej myśli i nie zawsze osoby, które kochamy kochają nas.
Dlatego proszę was...Dbajcie o siebie i swoje szczęście. Nie pozwalajcie mu uciec jednak nie zamykajcie go też w klatce gdyż wtedy ucieknie samo.
Spędzajcie dużo czasu z ludźmi, którzy dla was ważni by nie poczuli się odrzuceni i samotni.
Życzę wam misiaczki udanej reszty tygodnia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro