Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tortury?

Wieczorem Kook nie mógł już się doczekać torturowania Parka.

- Gotowy panie nieasertywny na moje piękne oczka? - Do pokoju wszedł Kook z ręcznikiem i olejkami oraz swoim wrednym uśmiechem.

-Szatan nie człowiek.- Chim siedział już w spodniach dresowych bez bluzy. Po kąpieli. Czysty i pachnący.

- Ja jestem aniołek. - popchnął go do tyłu- Tylko upadły.

-Jak dawno temu upadłeś?

- Zanim się urodziłem.- ugryzł jego wargę- A teraz przekręć się na brzuch.

-Nikt nie rodzi się jako upadły.- wykonał polecenie .

Jungkook wiele w życiu przeszedł rzeczy, o których Park nie miał nawet jeszcze pojęcia, które doprowadziły go do takiej mentalności.
- Ja tak.- ułożył ręce na jego lędźwiach i przycisnął do materaca.

-Niewiele brakuje bym w to uwierzył.

Przez pół godziny Jungkook wymasował całe jego plecy na tyle delikatnie żeby Jimin nie czuł bólu. Cały czas omijajał miejsce, które kiedyś uszkodził. Zostało tylko one. Pochylił się i pocałował sine wybrzuszenie uciskając kciukami jego okolice.

-No już. Nie bądź taki delikatny. Z twojej ręki zniosę każdy ból. - Chim leżał wygodnie. Można by powiedzieć, że jak na razie był nawet zrelaksowany.

- Ale ja nie chce żeby Cię bolało.- mógł poczuć jak na jego plecy spada mokra kropelka z oczu czarnowłosego.

-Skarbie? Naprawdę jest w porządku. Masz takie delikatne rączki, że prawie nic nie czuję. Naprawdę.

- T-tak? - pociągnął nosem i otarł łzy.

-Oczywiście. Nie martw się. Nic mi nie będzie.- Jednak musiał mocno zagryzać zęby kiedy już młodszy zaczął masować to najboleśniejsze miejsce.

- I już gotowe. - ucałował szybko to miejsce - Chcesz się dzisiaj porozciągać?

-Nie chcę ale muszę.- podniósł się do siadu i poszedł po specjalną matę.
Jimin położył się na plecach, a Jungkook złapał jego nogę ciągnąc w przeciwnym kierunku.

- Mów kiedy stop.

-Możesz dalej.- Starszy odpowiednio naciągnął stopę.

Robili ćwiczenia dość długo, a Kook zmęczył się bardziej niż Jimin.
- Dobra... już ci wystarczy bo jeszcze sobie coś zrobisz. - wstał zdyszany oczywiście mówiąc o sobie i starając się złapać oddech.

-Musimy chyba popracować nad twoją kondycją. - Chim wstał śmiejąc się po czym położył się na łóżku, a ich kociak jak zawsze wchodził i wychodził kiedy chciał. Teraz jednak ciągle plątał się Kookowi  między nogami i próbował wdrapać na łóżko.

- Bym się podniósł ale nie mam siły. - młodszy padł na łóżko - I mam dobrą kondycję.

-Jasne. Właśnie widzę.- przygarnął go do siebie, a kot w końcu wspiął się po zwisającym końcu koca i ułożył na klatce piersiowej żołnierza.

- Jak plecki? - Kook przekręcił się na bok aby przełożyć przez niego nogę.

-Dobrze.- skłamał nie chcąc go martwić.

- Na pewno? Wiem Kiedy kłamiesz Park Jimin.- spojrzał na niego groźnie.

-Uuuu po nazwisku. Jak kiedyś. Mam udawać, że się boję byś czuł się usatysfakcjonowany?

- Mogę sprawić, że nie będziesz musiał udawać.- podniósł się wbijając w niego spojrzenie.

-A ty wiesz, że jak tak robisz to jesteś nieziemsko przystojny?

- I nieziemsko agresywny więc mów mi raz dwa jak się czujesz.

-Jesteś nieziemsko wszystko.- odwlekał odpowiedź.

Jeon szybko złapał za pas i zgiął go w pół uderzając obok jego głowy.
- Lekarza też tak okłamujesz?

-No co ty. Za bardzo się go boję.- zażartował.

- To mów mi bo zaraz przestanę być miły.

-A co miałem ci powiedzieć? Bo zapomniałem.

Nastolatek zamachnął się jeszcze raz. Tym razem  uderzając w jego ramię.

Ten nawet się nie skrzywił. Złapał za to jego rękę i mocno przyciągnął do siebie przez co kot uciekł. -I ktoś tu obiecywał być grzecznym.

- Jak powiesz mi prawdę to będę i puść bo to boli.

Puścił.-Bolą. Zadowolony?

- Nie i tak - położył się obok - W związku trzeba mówić sobie prawdę nawet jeżeli ma się sraczkę a powie, że zatwardzenie.

-Świetne porównanie. - Mężczyzna parsknął śmiechem.

-----------------------------
Wesołych świąt misiaczki!❤❤❤

JJungkookie11 podoba się prezent?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro