Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dziwka Wanga

Rano nim młodszy zdążył się obudzić żołnierz w samych bokserkach udał się do kuchni by zrobić śniadanie po czym przyniósł je do sypialni i postawił na stoliczku nocnym. Cicho wślizgnął się ponownie pod kołdrę i przyglądał jak stróżka śliny płynie wolno po brodzie Jungkooka.

Chłopiec tworzył oczka zaraz je zamykając bo promienie słoneczne go raziły. Przekręcił się w stronę ciepła i podniósł główkę by móc na nie spojrzeć spod przymkniętych oczu.

-Dzień dobry.- starszy uśmiechnął się. - Wyspałeś się?

- Tak. - Wtulił się w niego mocno - Kleje się.

-Prysznic po śniadaniu?- otarł zaślinioną brodę chłopca jednocześnie drugą dłonią rysując niezidentyfikowane wzory na jego plecach.

- Przyda się.- wyciągnął łapki po jedzenie i zaczął się zajadać popijając świeżym sokiem, a kiedy już się najadł odłożył tackę- A zaniesiesz?

-Zaniosę.- wstał razem z młodszym na rękach bosymi stopami stąpając po zimnych panelach. Łokciem otworzył drzwi do łazienki i postawił młodszego na puchatym dywaniku. - Przyniosę ci ubrania. Zaraz wracam.- opuścił pomieszczenie.

- Dobrze- przez ten czas mały golas puścił ciepła wodę i wszedł do brodzika chcąc pozbyć się już klejącej substancji.

Po kilku minutach Jimin bez pukania wszedł do pomieszczenia zostawiając młodszemu ubrania i tak samo szybko jak wszedł to i wyszedł z łazienki. Sam udał się do siebie wziąć odświeżający prysznic po czym doprowadził sypialnię do porządku. W samych spodniach zszedł na dół i zabrał się za zmywanie naczyń.

*

Kook spojrzał na drzwi lekko.. bardzo zdziwiony.
- Chim? - poczuł w oczach łzy. No tak, czego się spodziewał? Że po jednej nocy Park przestanie w nim widzieć dziwkę Wanga? Umył się dokładnie, a następnie ubrał i wyszedł z łazienki. Chciał mu pokazać, że nie jest już bezduszną dziwką więc wyjął z jego szafy pas i zaraz zbiegł na dół  zakładając mu go od tyłu.

-Co ty...Po co?- Jimin okręcił się w stronę młodszego marszcząc nos widząc, że ten musiał wcześniej płakać.

- No tak... bo był.- odwrócił się chcąc iść do salonu.

-Zaczekaj.- mężczyzna złapał go za dłoń i przyciągnął do siebie tak, że jego plecy dotykały nagiej klatki piersiowej.-Dziękuję.- objął chłopaka w pasie i oparł głowę na jego ramieniu.

Jeon uśmiechnął się pod nosem, a w sercu poczuł takie dziwne ciepło.
- Nie ma za co. Zapominasz o nim.

-Nie szkodzi. - westchnął.- Dlaczego płakałeś?

- Nie płakałem - otarł twarz jednak zaraz spuścił wzrok - Bo mnie zostawiłeś.

-Aish dzieciaku.- zaśmiał się i obrócił go w swoja stronę.- Powinienem przeprosić?

Ten przytaknął od razu i zrobił dumna minę.
- Nawet się nie powinieneś o to pytać.

-Masz rację. Przepraszam Jungkooki.- uśmiechnął się tak promienie, że jego oczy zamieniły się w dwie kreseczki.

- Jesteś uroczy. Widzisz mnie? - Zaśmiał się, rozszerzając palcami jego powieki.

-Widzę ale uroczy nie jestem.- nim jednak zdążył powiedzieć cokolwiek więcej usłyszał ciche miauczenie po czym poczuł jak mała, włochata kulka ociera się o jego nogę.

- Jesteś. Jak Pan kupek.- nastolatek wziął kotka na ręce.

-Jaki Pan?- Chim wyjął z lodówki saszetkę z kurczakiem dla kota oraz specjalne mleko.

- No pan kupek, bo zrobił kupę w salonie.

-Nie chcę znać szczegółów. Dałeś mu w końcu jakieś imię?- wyłożył zwierzakowi jedzonko do miseczki stojącej w rogu kuchni oraz nalał mleka.

- No...Pan kupek. W ogóle mnie nie słuchasz!

-Chcesz by koledzy się z niego śmieli?

- No nie chce... to będzie się nazywał ChimChim.

-Ale ty...Dlaczego?- podszedł i zaczął głaskać kocurka za uchem.

- Bo jest uroczy jak ty.

-Nie będę komentował. Idę się ubrać.- mężczyzna udał się na górę by skompletować resztę garderoby.

-Oki doki - przez ten czas młodszy nakarmił kotka, a następnie bawił się z nim zabawką.Wszystkiemu przyglądał się Jimin, który nie zdradzał swojej obecności w pomieszczeniu. Miał mieszane uczucia co do zeszłej nocy. Nie wiedział czy chłopak zrobił to bo naprawdę chciał czy najzwyczajniej w świecie został do tego zmuszony. Uśmiechał się kiedy Jungkook tłumaczył Kotu, że nie wolno drapać kanapy, a ten słuchał go z oklapniętymi uszkami jednak po chwili robiąc to samo.

- No się nie słucha. Chimmy... powiedz mu coś no - zamarudził kiedy w końcu zorientował się, że żołnierz jest w pobliżu.

Park kucnął i zastukał palcami w podłogę. Kociak od razu podbiegł do niego, a ten wziął go na ręce.- Niegrzeczny ty.- zaczął tarmosić jego pyszczek.- Nie wolno tak robić. Nie wolno. - kociak złapał w ząbki jego palec i zaczął lizać.- O nie. Nie przekupisz mnie.- rozmawiał z kotem.- I co się patrzysz? Jesteś gorszy niż o ten tam.- wskazał na siedzącego na podłodze chłopca. - No nie patrz tak na mnie. Kupię ci drapak okej? Ale kanapę mi zostaw. - usiadł ze zwierzątkiem naprzeciwko Jungkooka i przystawił go do jego twarzy. - Nawet z wyglądu jesteście podobni.- Ten czarny i ten czarny. Ten ma duże oczka i ten. Ten słodki i ten. - futrzak jakby rozumiejąc o czym mowa zaczął lizać twarz chłopaka i mruczeć.- Hej ale nie całuj go tak przy mnie. Nie wolno.

Jungkook chichotał jak małe dziecko, kiedy Park tak rozmawiał z kotem, a potem spuścił wzrok.
- Jimin? Mogę się do czegoś przyznać?

-Hm?- spojrzał na chłopaka z uśmiechem. - Coś się stało?

- Bo... bo wtedy... na początku to moja wina. Przeze mnie Cię bolały plecy.- przyznał smutno, nie mogąc już wytrzymać.

Pomimo tego, że mężczyzna znał prawdę chciał udawać, że nic nie wie więc po prostu się zaśmiał.- Nie gadaj głupot. Takie urazy to normalka. Zwłaszcza kiedy w pobliżu nie ma na tyle ludzi by wykonać zadanie jak należy. Nie obwiniaj się. To nie pierwszy raz tak mi się zdarzyło i pewnie nie ostatni.

- Ale akurat wtedy... to ja. Nie wiem dlaczego, przepraszam...

-Naprawdę?

-Tak.- młodszy przytaknął czując jak boli go serduszko.

-W takim razie...- Park patrzył na niego przez długi czas.- To nic.- wzruszył ramionami obserwując reakcję drugiego.

- N-nic? - nie mógł w to uwierzyć.- Nie będziesz krzyczał? Nie uderzysz mnie?

-Dlaczego miałbym cię bić? Przecież przeprosiłeś.

- No tak, ale... Przeze mnie Cię bolało.

-Ale już nie boli. Więc dlaczego się przejmujesz?

- Bo mam to na sumieniu.

-W takim razie w ramach przeprosin poproszę...- żołnierz myślał przez chwilę, a młodszy czekał niecierpliwie.
Jimin zbliżył się do niego i dotknął palcem jego ust.- Chcę żebyś się uśmiechnął.

- Uśmiechnął? - Zmarszczył brwi w zdziwieniu, lecz zaraz uczynił to o co został poproszony pokazując królicze ząbki i zmarszczki przy oczach.

-Idealnie.- Park pstryknął go w nosek.

- Co dziś robimy? - nastolatek podniósł się i usiadł na jego udach.

-Za godzinę mam spotkanie więc będę musiał zostawić cię na trochę w agencji.- westchnął.- Później możemy robić co będziesz chciał.

- A nie mogę jechać z Tobą? Nie będę przeszkadzał, obiecuje.

-Nie zostaniesz wpuszczony do środka. Przykro mi. Ale możesz zabrać tego gnojka ze sobą.- wskazał na zwierzę drapiące dywan.

- Okej.- ucieszył się i objął mocno kociaka.- Ale nie zajmie ci to długo?

-Raczej nie.- wstał z podłogi.- Idę po sok. Też chcesz?- do spotkania zostało mu jeszcze trochę czasu.

- Tak, poproszę. - Bawił się z kotkiem całe południe.

---------------
Rozdzialik na zakończenie weekendu.
Mam do was prośbę skarby moje. Jeśli widzicie jakieś błędy to nie obawiajcie się mnie poprawiać. Piszę na telefonie więc nie wyłapuję wszystkich niedoskonałości 😅

Przy okazji mam zaszczyt poinformować was JJungkookie11  Wyłudziła ode mnie kolejne dziesięć rozdziałów pojawiających się codziennie. Ktoś się cieszy?

Wyglądało to mniej więcej tak...

-Oliiiii...To jak z tym maratonem? 😏
-Myślałam, że zapytasz jak minął mi ten tragiczny dzień, a ty tylko o ten maraton...W ogóle mnie już nie kochasz. Czuję się urażona i nie wyobrażam sobie, że nie zostanę przeproszona
-( tu się pojawiło pytanie o mój dzień)
-( tu moja tragiczna opowieść)
-Aha...To dodasz?

No i się kurdę zgodziłam...Co poczniesz kiedy kogoś kochasz?

Miłego wieczoru misiaczki 😇❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro