Dziwka Wanga
Rano nim młodszy zdążył się obudzić żołnierz w samych bokserkach udał się do kuchni by zrobić śniadanie po czym przyniósł je do sypialni i postawił na stoliczku nocnym. Cicho wślizgnął się ponownie pod kołdrę i przyglądał jak stróżka śliny płynie wolno po brodzie Jungkooka.
Chłopiec tworzył oczka zaraz je zamykając bo promienie słoneczne go raziły. Przekręcił się w stronę ciepła i podniósł główkę by móc na nie spojrzeć spod przymkniętych oczu.
-Dzień dobry.- starszy uśmiechnął się. - Wyspałeś się?
- Tak. - Wtulił się w niego mocno - Kleje się.
-Prysznic po śniadaniu?- otarł zaślinioną brodę chłopca jednocześnie drugą dłonią rysując niezidentyfikowane wzory na jego plecach.
- Przyda się.- wyciągnął łapki po jedzenie i zaczął się zajadać popijając świeżym sokiem, a kiedy już się najadł odłożył tackę- A zaniesiesz?
-Zaniosę.- wstał razem z młodszym na rękach bosymi stopami stąpając po zimnych panelach. Łokciem otworzył drzwi do łazienki i postawił młodszego na puchatym dywaniku. - Przyniosę ci ubrania. Zaraz wracam.- opuścił pomieszczenie.
- Dobrze- przez ten czas mały golas puścił ciepła wodę i wszedł do brodzika chcąc pozbyć się już klejącej substancji.
Po kilku minutach Jimin bez pukania wszedł do pomieszczenia zostawiając młodszemu ubrania i tak samo szybko jak wszedł to i wyszedł z łazienki. Sam udał się do siebie wziąć odświeżający prysznic po czym doprowadził sypialnię do porządku. W samych spodniach zszedł na dół i zabrał się za zmywanie naczyń.
*
Kook spojrzał na drzwi lekko.. bardzo zdziwiony.
- Chim? - poczuł w oczach łzy. No tak, czego się spodziewał? Że po jednej nocy Park przestanie w nim widzieć dziwkę Wanga? Umył się dokładnie, a następnie ubrał i wyszedł z łazienki. Chciał mu pokazać, że nie jest już bezduszną dziwką więc wyjął z jego szafy pas i zaraz zbiegł na dół zakładając mu go od tyłu.
-Co ty...Po co?- Jimin okręcił się w stronę młodszego marszcząc nos widząc, że ten musiał wcześniej płakać.
- No tak... bo był.- odwrócił się chcąc iść do salonu.
-Zaczekaj.- mężczyzna złapał go za dłoń i przyciągnął do siebie tak, że jego plecy dotykały nagiej klatki piersiowej.-Dziękuję.- objął chłopaka w pasie i oparł głowę na jego ramieniu.
Jeon uśmiechnął się pod nosem, a w sercu poczuł takie dziwne ciepło.
- Nie ma za co. Zapominasz o nim.
-Nie szkodzi. - westchnął.- Dlaczego płakałeś?
- Nie płakałem - otarł twarz jednak zaraz spuścił wzrok - Bo mnie zostawiłeś.
-Aish dzieciaku.- zaśmiał się i obrócił go w swoja stronę.- Powinienem przeprosić?
Ten przytaknął od razu i zrobił dumna minę.
- Nawet się nie powinieneś o to pytać.
-Masz rację. Przepraszam Jungkooki.- uśmiechnął się tak promienie, że jego oczy zamieniły się w dwie kreseczki.
- Jesteś uroczy. Widzisz mnie? - Zaśmiał się, rozszerzając palcami jego powieki.
-Widzę ale uroczy nie jestem.- nim jednak zdążył powiedzieć cokolwiek więcej usłyszał ciche miauczenie po czym poczuł jak mała, włochata kulka ociera się o jego nogę.
- Jesteś. Jak Pan kupek.- nastolatek wziął kotka na ręce.
-Jaki Pan?- Chim wyjął z lodówki saszetkę z kurczakiem dla kota oraz specjalne mleko.
- No pan kupek, bo zrobił kupę w salonie.
-Nie chcę znać szczegółów. Dałeś mu w końcu jakieś imię?- wyłożył zwierzakowi jedzonko do miseczki stojącej w rogu kuchni oraz nalał mleka.
- No...Pan kupek. W ogóle mnie nie słuchasz!
-Chcesz by koledzy się z niego śmieli?
- No nie chce... to będzie się nazywał ChimChim.
-Ale ty...Dlaczego?- podszedł i zaczął głaskać kocurka za uchem.
- Bo jest uroczy jak ty.
-Nie będę komentował. Idę się ubrać.- mężczyzna udał się na górę by skompletować resztę garderoby.
-Oki doki - przez ten czas młodszy nakarmił kotka, a następnie bawił się z nim zabawką.Wszystkiemu przyglądał się Jimin, który nie zdradzał swojej obecności w pomieszczeniu. Miał mieszane uczucia co do zeszłej nocy. Nie wiedział czy chłopak zrobił to bo naprawdę chciał czy najzwyczajniej w świecie został do tego zmuszony. Uśmiechał się kiedy Jungkook tłumaczył Kotu, że nie wolno drapać kanapy, a ten słuchał go z oklapniętymi uszkami jednak po chwili robiąc to samo.
- No się nie słucha. Chimmy... powiedz mu coś no - zamarudził kiedy w końcu zorientował się, że żołnierz jest w pobliżu.
Park kucnął i zastukał palcami w podłogę. Kociak od razu podbiegł do niego, a ten wziął go na ręce.- Niegrzeczny ty.- zaczął tarmosić jego pyszczek.- Nie wolno tak robić. Nie wolno. - kociak złapał w ząbki jego palec i zaczął lizać.- O nie. Nie przekupisz mnie.- rozmawiał z kotem.- I co się patrzysz? Jesteś gorszy niż o ten tam.- wskazał na siedzącego na podłodze chłopca. - No nie patrz tak na mnie. Kupię ci drapak okej? Ale kanapę mi zostaw. - usiadł ze zwierzątkiem naprzeciwko Jungkooka i przystawił go do jego twarzy. - Nawet z wyglądu jesteście podobni.- Ten czarny i ten czarny. Ten ma duże oczka i ten. Ten słodki i ten. - futrzak jakby rozumiejąc o czym mowa zaczął lizać twarz chłopaka i mruczeć.- Hej ale nie całuj go tak przy mnie. Nie wolno.
Jungkook chichotał jak małe dziecko, kiedy Park tak rozmawiał z kotem, a potem spuścił wzrok.
- Jimin? Mogę się do czegoś przyznać?
-Hm?- spojrzał na chłopaka z uśmiechem. - Coś się stało?
- Bo... bo wtedy... na początku to moja wina. Przeze mnie Cię bolały plecy.- przyznał smutno, nie mogąc już wytrzymać.
Pomimo tego, że mężczyzna znał prawdę chciał udawać, że nic nie wie więc po prostu się zaśmiał.- Nie gadaj głupot. Takie urazy to normalka. Zwłaszcza kiedy w pobliżu nie ma na tyle ludzi by wykonać zadanie jak należy. Nie obwiniaj się. To nie pierwszy raz tak mi się zdarzyło i pewnie nie ostatni.
- Ale akurat wtedy... to ja. Nie wiem dlaczego, przepraszam...
-Naprawdę?
-Tak.- młodszy przytaknął czując jak boli go serduszko.
-W takim razie...- Park patrzył na niego przez długi czas.- To nic.- wzruszył ramionami obserwując reakcję drugiego.
- N-nic? - nie mógł w to uwierzyć.- Nie będziesz krzyczał? Nie uderzysz mnie?
-Dlaczego miałbym cię bić? Przecież przeprosiłeś.
- No tak, ale... Przeze mnie Cię bolało.
-Ale już nie boli. Więc dlaczego się przejmujesz?
- Bo mam to na sumieniu.
-W takim razie w ramach przeprosin poproszę...- żołnierz myślał przez chwilę, a młodszy czekał niecierpliwie.
Jimin zbliżył się do niego i dotknął palcem jego ust.- Chcę żebyś się uśmiechnął.
- Uśmiechnął? - Zmarszczył brwi w zdziwieniu, lecz zaraz uczynił to o co został poproszony pokazując królicze ząbki i zmarszczki przy oczach.
-Idealnie.- Park pstryknął go w nosek.
- Co dziś robimy? - nastolatek podniósł się i usiadł na jego udach.
-Za godzinę mam spotkanie więc będę musiał zostawić cię na trochę w agencji.- westchnął.- Później możemy robić co będziesz chciał.
- A nie mogę jechać z Tobą? Nie będę przeszkadzał, obiecuje.
-Nie zostaniesz wpuszczony do środka. Przykro mi. Ale możesz zabrać tego gnojka ze sobą.- wskazał na zwierzę drapiące dywan.
- Okej.- ucieszył się i objął mocno kociaka.- Ale nie zajmie ci to długo?
-Raczej nie.- wstał z podłogi.- Idę po sok. Też chcesz?- do spotkania zostało mu jeszcze trochę czasu.
- Tak, poproszę. - Bawił się z kotkiem całe południe.
---------------
Rozdzialik na zakończenie weekendu.
Mam do was prośbę skarby moje. Jeśli widzicie jakieś błędy to nie obawiajcie się mnie poprawiać. Piszę na telefonie więc nie wyłapuję wszystkich niedoskonałości 😅
Przy okazji mam zaszczyt poinformować was iż JJungkookie11 Wyłudziła ode mnie kolejne dziesięć rozdziałów pojawiających się codziennie. Ktoś się cieszy?
Wyglądało to mniej więcej tak...
-Oliiiii...To jak z tym maratonem? 😏
-Myślałam, że zapytasz jak minął mi ten tragiczny dzień, a ty tylko o ten maraton...W ogóle mnie już nie kochasz. Czuję się urażona i nie wyobrażam sobie, że nie zostanę przeproszona
-( tu się pojawiło pytanie o mój dzień)
-( tu moja tragiczna opowieść)
-Aha...To dodasz?
No i się kurdę zgodziłam...Co poczniesz kiedy kogoś kochasz?
Miłego wieczoru misiaczki 😇❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro