Drobne klamstwo, rolki i zaufanie
Kook oblizał się i spojrzał na mężczyznę zaraz mocno się wtulając.
- Cały czas się boję, że już Cię nie zobaczę.
-Dlaczego?Przecież jestem. I nigdzie się nie wybieram.
- Ale cały czas mam przed sobą ten zegar, który wisiał na ścianie jak cię operowali.
-Hej! Nikt ci nie powiedział, że mnie tak łatwo się nie pozbędziesz?- zapytał mężczyzna.
- Ty... I pani Wang- otarł twarz z łez.- I chyba ten głupi Generał.
-I wszyscy ciągle powtarzają, że ja zawsze wracam. Tak? - pstryknął chłopaka w nosek.
Przytaknął, obejmując go całego, żeby już nigdzie nie uciekł.
- Boję się, że on wróci.
-Nie wróci. Prędzej sam go znajdę.
- Nie, nie będziesz go szukał. Obiecałem ci, że nie skrzywdzi Cię kolejny raz, tak? I słowa dotrzymam. Prędzej umrę niż pozwolę mu Ciebie tknąć. Nie na mojej służbie!- Chłopiec gestykulował rękoma.
-Ty mi tu o umieraniu nic nie mów albo takie lanie ci sprawię, że na tyłku tydzień nie usiądziesz.
- Najpierw byś musiał mnie złapać, kaleko.- uśmiechnął się wrednie i szybko uciekł na koniec pokoju ze śmiechem.
-Nie prowokuj mnie.- Park wstał i zaczął iść w jego stronę jednak kiedy był już obok kanapy postanowił zmienić taktykę. Zaczął udawać, że krzywi się z bólu i usiadł szybko.
- Chimmy? - Przerażony czarnowłosy szybko do niego pobiegł.
-Mam cię!- Jimin zaśmiał się i mocno przytulił młodszego po czym posadził go na swoich kolanach.- Może i kaleka ale sprytna.
- Nie wolno tak! Wystraszyłem się! Ty głupi, głupi, głupi! - Zaczął go bić małymi piąstkami w klatkę piersiową.
-Kookie?- Chim uniósł jego podbródek do góry.
Młodszy oddychał szybko będąc bliskim płaczu i spojrzał się na niego.
-Nie wolno płakać. Tak? Przepraszam. Nie powinienem był tak żartować.
- Chce iść na rolki.- powiedział smutno gryząc przy tym jego palec.
-Króliczku...- ucałował czoło chłopca. - Nie smuć się. Proszę.
- Nie żartuj już tak. - przejechał palcami po jego kręgosłupie.
-Nie będę.- obiecał z uśmiechem. - A wiesz co?
- Co takiego? - patrzył mu się prosto w oczy bawiąc się końcówka jego paska.
-Będziesz mi musiał pomóc się umyć. Sam nie sięgnę do tyłu bo za bardzo boli.
Uśmiechnął się lekko i pocałował jego nosek. Kochał się nim opiekować i cieszył się że Jimin zaufał mu na tyle, żeby mówić o swoich słabościach
- Pewnie słońce, chodź.- wstał i złapał go za rączkę.
-Ale nie teraz. Teraz chciałeś pojeździć. - żołnierz uśmiechnął się.
- A no tak. To ja tylko pobiegnie po rolki.- puścił go i szybko wdrapał się na strych biorąc ze sobą duże buty z kółkami- Jestem - zeskoczył z ostatnich pięciu schodków tuż przed żołnierzem.
-Weź bluzę. Chłodno jest.- Chim wskazał na tę swoja leżącą na fotelu. Sam miał na sobie sweter, a była już połowa listopada.
- Oki doki. - szybko ją założył chociaż była dla niego dużo za duża i zaraz nałożył na stopy rolki trzymając się Jimina.
-Może tak pospacerujemy? Ja będę cię trzymał, a ty nauczysz się utrzymywać równowagę.
- Ale przecież nie możesz długo. Ja sobie dam radę, ale możesz mnie poprowadzić do huśtawki.- bardziej chodził na rolkach wygibując się do przodu i w tył co chwilę.
-Jak zacznie mnie boleć to od razu usiądę. Obiecuje.- złapał mniejszego mocniej za dłoń.- Ślizgałeś się kiedyś w skarpetach po panelach?
- Tak, nie raz. Zawsze w domu dziecka tak robiłem, jak wypolerowałem podłogę.- powiedział dumnie. Jimin nie znał przeszłości Kooka, nie wiedział co przeżył i też się nie dopytywał. Czekał aż młodszy sam zacznie mówić.
-Też wychowywałeś się w domu dziecka?- Park zapytał ze smutnym uśmiechem.
- Ty też? - Zdziwił się Jungkook zatrzymując na chwilę.
-Pani Wang ci przecież opowiadała dzisiaj.
- A no tak... Mam krótką pamięć.- uśmiechnął się i pocałował jego ramię przed tym jak wywalił się jak długi.
-Sieroto ty. Pomógł bym ci ale nie mam za bardzo jak. Jeszcze byś na mnie krzyczał, że mi kręgosłup pęknię czy coś. Tak jak ostatnio. Ale tyłeczek to ty masz fajniutki. O taaak. Wypnij go bardziej.- Jimin stał za chłopakiem i przygryzał wargę.
- Ale z Ciebie zbereźnik. Phi! - podniósł się jakoś koślawo i zaczął ruszać tyłeczkiem wyprzedzając Jimina i udając się na dwór.
-Potańcz kiedyś dla mnie. Ah taki seksowny i cały tylko mój. W poprzednim życiu chyba świat uratowałem, że w tym dostałem ciebie.
Tuptał dumnie przed siebie ruszając co raz bardziej pupcią, aż zaczął robić coraz większe kroki cały czas z asekuracja w postaci Jimina.
-Nie prowokuj Panie Śliczny .- Chim przyciągnął go do siebie i ucałował delikatną szyję.- Gniewasz się?- objął mniejszego w pasie przytulając go.
Spojrzał na niego i zamrugał parę razy .
- Nie. - odpowiedział po czym udał się przed siebie betonową ścieżką robiąc już jakieś dwadzieścia długości, a za każdym razem szło mu coraz lepiej. W końcu Jimin zostawał coraz bardziej w tyle.
Po trzydziestu minutach spaceru plecy zaczęły doskwierać Chimowi więc postanowił usiąść na huśtawce. Miał idealny punk obserwacyjny na cały ogród. Po chwili dołączył do niego czarny kocurek.
- Patrz chimmy! Zygzakiem! -Jeon zaczął jechać tak jedną długość.- A teraz tyłem! - przejechał tak kolejną- I na jednej nodze! - na tym już się przewrócił i zaczął płakać jak małe dziecko, trzymając zranione kolanko.
Po chwili obok niego pojawił się Jimin. Nie zważając na ból podniósł swojego chłopca i zaniósł do środka po czym usadził na kanapie i zdjął rolki. Usadził go na swoich kolanach i ucałował w czoło.- Nie płakuniaj Króliczku.
- Będę miał co opowiadać pani Wang.- pociągnął noskiem i przytulił się do swojego mężczyzny. Skrycie tęsknił za tym jak starszy go nosił i opiekował się nim ale wiedział że musi być cierpliwy. - Idziemy się myć?
-A ty wiesz, że łazienka jest na górze?- Chim uśmiechnął się triumfalnie.
- Grrr- Zmarszczył brwi warcząc na niego - Jak plecy? Nie powinieneś mnie nosić.- podniósł się szybko idąc po plasterek.
-Oj tam. - starszy powoli ruszył po schodach na górę.
- Powolutku. - Kook złapał go od tyłu w razie czego jakby stracił równowagę.- Chcesz się o mnie oprzeć?
-Nie trzeba skarbie. Dam radę. A jak nie to ci powiem. Nie lubię ale powiem. - wspinał się dalej.
- Okej, ufam Ci.- dalej asekurował go od tyłu.
W końcu doczłapali się na górę.- Dałem radę. Widzisz?- Żołnierz szedł dalej aż do łazienki.
- Jesteś bardzo dzielny, ale i tak moim zdaniem dzisiaj za dużo się ruszasz.- zamknął drzwi od łazienki i włączył farelke, żeby tylko się jego słońce nie przeziębiło. Może jest trochę nadopiekuńczy, tylko trochę.
- Wolisz usiąść w wannie czy może pod prysznic? Tylko trzeba Cię porządnie umyć, bo jedziesz szpitalem, więc może wanna, co?
-Jutro rozpalimy w piecu na dole. Dobrze?- Jimin rozpiął spodnie kiedy Kook napuszczał wodę do wanny.
- Daj, pomogę ci.- podszedł do niego, pomagając zdjąć spodnie i zaraz ostrożnie bluzkę, a potem rozpiął ostrożnie pas mocno go trzymając. W końcu pas podtrzymywał jego plecy dzięki czemu Park był w stanie poruszać się w miarę stabilnie więc teraz trzeba było robić to ostrożnie. - Uwaga puszczam.
-Jest dobrze.- blade siniaki nadal były widoczne na żebrach Chima, a plecy wciąż były sine od obrzęku.
----------------------
Witam. Jak idzie wam poprawianie ocen? Ja mam dzisiaj jeszcze trze sprawdziany.
Nienawidzę niemieckiego 😭
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro