Cios
Park postanowił nie budzić młodszego. Zaniósł go do salonu razem ze śpiącym zwierzątkiem. Zdjął mu buty i obu nakrył kocem po czym zabrał się za rozpakowywanie zakupów. Wszystkie rzeczy kota zaniósł do pokoju Jeona po czym ułożył nowe ubrania chłopaka w szafie wykonując jeszcze kilka czynności i zszedł na dół by zabrać się za kolację.
Jeon Obudził się dopiero jak kot zaczął po nim chodzić i łaskotać go wibrysami.
- O ty urwisie.- zaczął się śmiać i położył go na ziemii idąc do kuchni- Hejka - przeciągnął się i wskoczył na blat obok Jimina.
-Odpocząłeś?- żołnierz mieszał warzywa w garnku, a po chwili próbował sosu z drugiego naczynia.
- Yhym - przetarł piąstką oko- A ty spałeś? - zaskoczył z blatu i objął go w pasie.
-Nie. Przygotowałem ci pokój. Wymieniłem pościel, wywietrzyłem i założyłem rolety żeby słońce cię rano nie raziło w oczy jak wstaniesz. W kącie poukładałem rzeczy kota, a twoje ubrania ułożyłem w szafie.
- Powinieneś odpoczywać, jesteś poparzony. - chłopiec spojrzał na niego zmartwiony. - Potem obejrzę opatrunki, dobrze?
-Takie leżenie i nic nierobienie jest nieproduktywne. Nie potrafię tak.- wrzucił na gorąca wodę makaron ryżowy.- Znowu wysmarujesz mnie tym zielonym mazidłem?
- To pomaga, nie będziesz miał potem blizn. Wiem, bo sam się kiedyś oparzyłem w paluszek. O ten- wystawił mu pod oczy wskazujący palec. -Opowiem Ci jak to było. A więc chciałem usmażyć kalmary, no i sobie je smażę. I dolałem oleju, bo wcześniej zapomniałem i zaczęły pstrykać tak dziwnie. No to chciałem je obrócić i wtedy olej podskoczył i spadł mi na ten paluszek, ale szybko wziąłem aloes i przyłożyłem i nawet nie piekło, wiesz?
-Niesamowite. - tym razem w głosie starszego nie było słychać drwiny lecz rozbawienie.- Skoro tak stawiasz sprawę to dobrze. Możesz mnie tym wysmarować.
Kook uśmiechnął się dumny z siebie, a potem przeszedł między jego nogami i znalazł się przed nim, przodem do jedzenia, którego zaraz spróbował.
-Może być?- Chim zapytał widząc jak ten robi minę znawcy kulinarnego.
- Trochę więcej soli i będzie git majonez. - znowu przeszedł pod jego nogami, by iść do salonu i oglądać telewizję.
W nocy jak zawsze po zaśnięciu Jimina uciekł przez okno chwilę się zastanawiając, w którą ma iść stronę lecz znalazł zaraz odpowiednią drogę i ruszył tam szybko zakładając przedtem kaptur. Uśmiechnął się szeroko widząc swojego hyunga w oddali.
Po raz kolejny nie wiedział, że Park jak cień podąża za nim. Jego umysł ogarniały dziwne uczucia. Coś jakby zawód? Ale czego mógł się spodziewać po dziwce gangstera?
Młodszy pobiegł do swojego chłopaka jednak zamiast przytulania otrzymał mocny cios w policzek. Przewrócił się do tyłu czując jak z jego blizny i wargi wylatuje stróżka krwi. W jego oczach pojawiły się łzy. Był taki bezbronny.
Jimin aż zacisnął pięści. Jak ten skurwiel śmiał tknąć tego dzieciaka? W pierwszym odruchu chciał wyjść z ukrycia jednak powstrzymał się i bardziej schował w cieniu.
Wang złapał Jeona za bluzę i szarpnął w swoim kierunku.
- Wiesz za co? - chłopiec przytaknął cały się trzęsąc- To teraz mów.- Jungkook zaczął mówić wszystko czego dowiedział się w domu Jimina... lecz wszystko też pozmieniał. Każda informacja się różniła od tej prawdziwej. Nie wiedział już czy ma być wierny swojemu Jacksonowi czy być uczciwym w stosunku do żołnierza, który dla niego narażał własne życie.
Park zanotował w głowie by pozbyć się reszty rzeczy, które miały jakikolwiek związek z jego osobą. Nie wiedział czy ten dzieciak w nerwach wszystko pomylił czy po prostu nie za bardzo skupił się na tym co znalazł w jego domu . Jedno było dla niego teraz ważne. Nie spuszczać oka z tej podstępnej dziwki.
- Dzisiaj nie będzie nagrody. Nie przyszedłeś wczoraj. Wracaj do tego skurwiela i szukaj dalej.
- Tak, Hyung- odwrócił się i zaczął iść do domu, a z jego oczu uciekał potok łez.
Nawet nie zauważył, że osobą obok której przeszedł był Jimin, który ruszył w przeciwnym kierunku by dostać się krótsza drogą do mieszkania.
Nad ranem Park opuścił rezydencję by oddać laptop do specjalisty. Musiał odzyskać wszystko co na nim było, a przy okazji wywiózł do agencji wszystkie dokumenty. Przekazał raport jednostce śledczej i udał się do swojego gabinetu by zarządzić zmiany w planie bojowym na terenie Afganistanu.
*
Jungkook słyszał jak zamykają się drzwi od domu i zaczął myszkować w pokojach. Znalazł jedną ciekawą rzecz, której Jimin zapomniał. Porobił zdjęcia i odłożył na miejsce po czym pobiegł do pokoju uczyć się informacji. Uprzednio wziął jeszcze tabletkę i przyłożył lód do policzka.
Park wrócił do domu mniej więcej o godzinie dziesiątej z nowym laptopem w ręce. Bez zbędnej i ważnej zawartości.
Kook wyszedł z pokoju blokując telefon.
- Gdzie byłeś? - zasłaniał policzek dłonią.
-Kupić nowy laptop.- odpowiedział.- Jeśli jesteś głodny to na szafce leżą świeże rogaliki. - wszedł w Internet, a następnie w mapy by sprawdzić jak wygląda mniej więcej teren. Dokładnie przejrzał pasma górskie by na pewno nie dać się zaskoczyć.
- Co robisz? - ustał za nim patrząc w ekran i zapamiętując miejsca, które oznaczał starszy.
Nie wiedział, że punkty te to przypadkowe współrzędne.
- Ustalam gdzie rozstawić ładunki wybuchowe. Dlaczego pytasz?- Chim skłamał z łatwością.
- Tak sobie - przytulił się do niego, chcąc czuć jakieś ciepło i nawet nie zauważył, że moczy mu koszulkę.
Park poczuł kroplę płynąca po jego szyi.- Co się dzieje?
- N-nic- pociągnął nosem i przetarł oczy.
-Przynajmniej nie kłam.- żołnierz sięgnął ręką za siebie i złapał jego dłoń.
- Naprawde nic. Przewróciłem się pod prysznicem- odsłonił spuchnietą cześć twarzy i otworzoną Bliznę.
-Głupi jesteś.- miał na myśli oczywiście to, że pozwala się tak traktować. - Siadaj.- wskazał na kanapę i zamknął laptopa.
Osiemnastolatek grzecznie usiadł na wyznaczonym miejscu i spojrzał się na niego.
-Zaraz wrócę.- Chim poszedł do łazienki po środek odkażający oraz kilka gazików i plastry. Wrócił z naręczem rzeczy. Zajął miejsce obok chłopaka i namoczył wacik płynem odkażającym po czym delikatnie zaczął przemywać rozcięcia na twarzy chłopca, który syknął i zacisnął oczy oraz piąstki.
- Szczypie...- Jeon nie lubił bólu. Nie był też odporny na takie rzeczy.
-Już prawie kończę.- powiedział starszy osuszając miejsce wokół by nakleić plaster na skaleczenie. Po chwili wziął mniejszy gazik i zajął się rozcięta wargą młodszego. Wszystko robił najdelikatniej jak tylko potrafił trzymając jedną dłoń na policzku Jeona i gładząc skórę pod uchem opuszkiem palca wskazującego.
Młodszy pociągnął nosem, patrząc się w oczy Jimina.
- Trzeba kupić matę antypoślizgową pod prysznic.
-Dobrze. Jeśli chcesz możemy nawet dzisiaj.- Park odłożył wacik i sięgnął po patyczak higieniczny nakładając na niego maść gojącą i dokładnie zaczął rozprowadzać ją na delikatnej skórze.
- Okej... Mogę spać dziś z Tobą? - Spytał nieśmiało. Nie chciał iść do Wanga ale wiedział, że musi.
-Możesz ale...Dlaczego chcesz?- odłożył wszystkie rzeczy na bok i pogładził policzek dzieciaka.
- Tak... Tak po prostu. - Chciał tylko poczuć bicie serca drugiej osoby, chciał poczuć się kochany. Spojrzał na niego słodkimi oczami, w których zebrały się łezki- Przytul...
-Co t...- jednak zrezygnował i po prostu usiadł obok Jungkooka przytulając go do siebie. - Nie płacz Kookie.
Ten tylko wtulił się w niego niczym mała kuleczka i wcisnął w jego brzuch.
- Lubisz mnie?- zapytał nieśmiało.
Żołnierz myślał przez chwilę uświadamiając sobie, że chyba lubi tego gnojka bardziej niżby chciał.- Lubię. Tak trochę. - zaczął przeczesywać czarne kosmyki młodego.
- Ja Ciebie trochę też.- otarł łzy i ugryzł go w klatkę.
-----------------------
Zgodnie z obietnicą jest kolejny rozdział ❤
Jak minął wam dzień?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro