Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Żywy dowód

17.10.18

Nikt z policji nie chciał słuchać Jeona, mówiąc że ma paranoje, że Park przecież nie żyje. Ale w takim razie kto go uratował? Dlaczego teraz tu stoi? Codziennie patrzył w gwiazdy prosząc je żeby darowały życie jego prawdziwej miłości.

20.10.18

Nie mógł dłużej wytrzymać czekania. Idąc wskazówkami Jimina oraz po całej nocy filmów kryminalnych był gotowy. Wziął schowaną broń i ubrał się cały na czarno. Planował też wziąć pelerynę ale uświadomił sobie, że mogłaby się gdzieś zaczepić.
Dobrze wiedział kiedy tam nikogo nie ma.
Miał pół godziny zanim przyjdzie kolejna zmiana. Wang nie wiedział, że Jeon posiadał dodatkowe klucze, które mu kiedyś dał.
Wbiegł do środka rozglądając się czy nikogo nie ma. Usłyszał jakieś głosy i przerażony uciekł pod ścianę lecz okazał się to być tylko telewizor. Pobiegł do miejsca, w którym był przetrzymywany jego mężczyzna. Było strasznie ciemno przez co nic nie widział.

- Chimmy? - Szepnął drżącym głosem.

Jimin uchylił zapuchnięte oczy. Zastanawiał się czy to już ten czas by miał omamy słuchowe. Jednak widząc mały cień i kolejny raz słysząc swoje imię przesunął łańcuchami po metalowej rurce.

Czarnowłosy uśmiechnął się wiedząc, że nie może teraz piszczeć ani skakać tylko musi zachować spokój. Włączył latarkę w telefonie i zobaczył go na ziemii.
- Chimmy... co oni ci zrobili?- szybko znalazł się obok niego bojąc się go dotknąć żeby nie sprawić mu bólu.- Słońce już jestem... dasz radę iść?

Park ledwo skinął głową nie pokazując ile wysiłku wkłada w to by pokazać chłopcu, że nie jest aż tak źle.

W oczach młodszego zebrały się łzy
- Przepraszam... - położył dłoń na jego włosach i delikatnie pogłaskał- Tak bardzo Cię przepraszam.

-Ciii.- zmęczony i zachrypnięty głos mężczyzny był ledwo słyszalny. Przez cały ten czas kiedy był przetrzymywany wodę dostawał tylko wtedy gdy był podtapiany.
Z uznaniem patrzył jak nastolatek kilkoma narzędziami odpina kłódkę i uwalnia go od łańcuchów by pomóc wstać. Pierwsze dwa razy skończyły się ponownym upadkiem na betonową posadzkę. Jednak Park wiedział, że nie mają wiele czasu dlatego zacisnął zęby i starał się nie odpłynąć.

- Usiądź, mam pomysł.- posadził go ostrożnie wiedząc, że teraz jest niczym porcelana i pobiegł gdzieś. Wrócił po krótkiej chwili z prześcieradłem przewiązanym przy szyi i z taczką.
- O tak! Super królik Cię uratuje! - pobiegł do niego i  ostrożnie pomógł przedostać się na taczkę. Złapał ją i cieszył się, że trochę pogłodzili tego kluska, a następnie udał się do wyjścia- Zaraz będziemy słońce.

Gdyby Jimin miał na to siłę śmiał by się właśnie w najlepsze. Tylko Kook mógł wpaść na coś tak niekonwencjonalnego. Skąd on w ogóle wyczarował taczki? Jimin był pewny jednego. Ten dzieciak nigdy nie przestanie go zaskakiwać.

Nastolatek usłyszał otwierające się drzwi.
- O nie, czas. - zaczął biec szybciej ale oczywiście peleryna zaczepiła się o jakiś hak.- Dlatego Iron Man nie ma peleryny!

- Nie ma go! - Jeon ustał jak wryty chcąc się rozplątać po czym przypomniał sobie, że wystarczy przełożyć głowę - Szukać w szpitalach! Na komisariacie! Do domu nie byłby głupi żeby pójść... -Słysząc te wszystkie krzyki Kookie pobiegł szybko do wyjścia i zaraz otworzył samochód schowany w krzakach wsadzając Jimina na tyły i ruszając z piskiem przed siebie. Zaraz widział jak osiem samochodów rozjeżdża się w różne kierunki.
- Już jesteśmy bezpieczni. - odwrócił się wyciągając dłoń do Parka.

-Dzielny chłopiec.- Chim uśmiechnął się przymykając zmęczone oczy. -Wiedziałem, że dasz radę.- cichy głos  niemal całkowicie był zagłuszany przez silnik.

- Zaraz będziemy w domu. Tam odpoczniesz, tak? - jechał jak najszybciej się da czując dopiero teraz drżenie ciała- Ty też po mnie przyszedłeś.

-Obiecałem wrócić więc wróciłem.- rosnąc gula w gardle oraz zmęczenie utrudniały żołnierzowi mówienie.

Młodszy podjechał pod dom i otworzył drzwi.
- Nie masz w domu taczki, prawda? - zastanawiał się jak go wynieść.

-Nie.- nie chcąc bardziej martwić Jeona wyszedł z samochodu z jego pomocą i mocno przytrzymał się otwartych drzwi. Nogi się pod nim uginały, a ból był nie do zniesienia. Wangowi się nie ukorzył ale miał już dosyć udawania, że jest w porządku. Łza spowodowana bezsilnością spłynęła po jego poranionym policzku.-Dam radę.- A przynajmniej miał taką nadzieję.

Króliczy dzieciak spojrzał na niego, a widok jego łez spowodowała tysiące jego własnych.
- Poczekaj tu. Jesteś bardzo dzielny.- oparł go o murek i wbiegł do środka szukając czegoś lecz jedyne co znalazł to krzesło na kółkach. Wybiegł szybko z nim i posadził na nim Jimina jadąc tak do środka.
- Kochanie musisz dziś zostać na kanapie, dobrze? Jak się uspokoją to jutro pojedziemy do szpitala. - zaparkował pod sofą i złapał jego talie  przenosząc go tam.

-Znalazłem twojego kotka.- Chim powiedział dumnie widząc jak wspomniany futrzak liże jego ranną dłoń by po chwili położyć się na jego klatce piersiowej. Koty wyczuwają ból właściciela i doskonale pozwalają się go pozbyć.

- Hej, zejdź z Chima - Jeon szybko zrzucił kota i pogłaskał żołnierza  po policzku ocierając jego łzę czując że samemu płacze patrząc na jego oblicze. - Dziękuję... Jesteś moim bohaterem.

-A ty moim.- ułożył swoją dłoń na tej drobniejszej i znacznie cieplejszej. -Zostaniesz ze mną?- sam nie wiedział do kiedy. Czy dopóki nie wyzdrowieje czy już na zawsze. Jedno wiedział na pewno. Nie chciał tracić Jungkooka.

- Zostanę, już nigdy nie zostawię, obiecuje.- ucałował spuchnięte wargi, za którymi tak bardzo tęsknił. - Ja nic im nie powiedziałem... każdą informacje mieli błędną.

-Wiem Króliczku.- szczerość tego dzieciaka objawiała się w najmniej spodziewanych momentach lecz Park postanowił słuchać wszystkiego co ten miał mu do powiedzenia. Nawet gdyby zaczął mówić o kolejnej sytuacji kiedy to coś sobie zrobił to słuchał by go tak samo jak gdyby rozmawiali o planach na jutrzejszy dzień.

- I wtedy mnie uderzył... wtedy pod prysznicem. Znaczy nie pod prysznicem ale jak Ci tak powiedziałem to to nie była prawda ale tak powiedziałem. Nie wiem dlaczego. Chciałem sobie wmówić, że ktoś mnie kocha.  - spojrzał na niego- Znowu zanudzam, co?

-Nie. Mów dalej skarbie.- starszy uśmiechnął się słuchając jego głosu. Tak bardzo za nim tęsknił.

-I jak zrobił nieudany atak i wpadli w wasze sidła to wybuchł dom i mnie porwał. I bił... I nie dawał jedzenia... I cały czas powtarzał ze jestem suką. - po bladych policzkach zaczęły płynąć łzy- I powiedział mi, że umarłeś.

-Nie jesteś. Wiesz o tym prawda? Jesteś jak ten kociak. Mały, kochany spryciarz.- Chim otarł policzek młodszego na tyle na ile mógł.-Chyba wszyscy tak myśleli.

- Dam ci jakieś leki. - wstał, ocierając łzy i wziął leki przeciwbólowe oraz wodę- Dasz radę się leciutko podnieść? I... Chyba pas to nie jest teraz dobry pomysł, co?

-Nie wiem nawet ile z niego zostało.- wychrypiał unosząc głowę i przyjmując tabletki oraz popijając dużą ilością wody.

- Idź spać kochanie. Obiecuje Ci, że tutaj już nic ci nie grozi. - odłożył szklankę. Tak bardzo chciał się do niego przytulić ale nie chciał by cokolwiek go bolało.

-Mogę mieć do ciebie prośbę?- Jimin zapytał jednak nim zdążył powiedzieć o co chodzi już spał.

- Zawsze - Szepnął i przesiedział całą noc patrząc na niego i płacząc kiedy tylko zobaczył jego rany. Nie chciał myśleć jak bardzo go musi boleć jak on z jego drobnymi rękoma sprawił, że ledwo się ruszał. Nie chciał myśleć jak bardzo ten mężczyzna musiał cierpieć przez Wanga tylko po to by chronić kogoś kto starał się od samego początku wystawić Jimina temu sukinsynowi. Mówił więc do niego uspokajająco żeby tylko nie miał koszmarów. Śpiewał cichutko i poprawiał koc, który co jakiś czas spadał na podłogę.

--------------------
Okej. Brawa dla naszego Kooka czyli JJungkookie11 za pomysłowość.
Tak jak obiecałam pewnej osobie wprowadziłam do rozdziału wiele zmian by nie łamać waszych biednych serduszek 😉
Mój dzisiejszy dzień to jedna wielka tragedia więc przepraszam jeśli pojawiają się jakiekolwiek błędy.
Właśnie oglądałam jakiś teleturniej i się popłakałam kiedy pani wygrała 200 tyś. Czy to z przemęczenia? 😞😭
Miłego dnia, wieczoru bądź ranka  misiaczki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro